Trzecia z tego..olinego;
człowiek + czyn = wartość moralna.
Kto ocenia?
Jest myślowe założenie bytu nadludzkiego...może stąd - Golem (metaetyk)?
Ej, wyciąłeś mnie;)
Tam jeszcze, że "teoretycznie tę samą"...a na końcu, że wysoce generalnie czy tam -izując;)
Więc tak...teoretyczne i generalnie: człowiek + morderstwo (czy inny - negatywnie postrzegany w naszej kulturze - czyn) = negatywna wartość moralna.
Oceniają to ludzie tkwiący i błądzący w danej kulturze, na danym terenie i zgodnie z ustalonymi w ich kodeksach zasadami.
Nie żaden metabyt.
I za ten sam czyn - czy to papież, czy dziennikarz - teoretycznie - człek - powinien być oceniany jednakowo.
Dla mnie - subiektywnie (podkreśliłam) - osoba głosząca jakiś rodzaj zasad, kładąca na nie jakiś szczególny nacisk, będąca niejako ich klucznikiem i wymagająca stosowania ich od innych - zyskuje więcej tych negatywnych punktów - przy ocenie.
Morderstwo to już skrajny przypadek.
Ale np. wartość moralna czynu popełnionego przez lekarza psychologa dziecięcego molestującego swoich pacjentów, a słabo wykształconego ślusarza? Ta sama?
Teoretycznie tak - szkoda w dziecięcej psychice.
Subiektywnie - psychologa, który powinien pomagać, a szkodzi - oceniam surowiej.