Autor Wątek: Co się stało 11 listopada ?  (Przeczytany 62931 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #60 dnia: Marca 27, 2010, 11:07:58 pm »
Co za klasyk pisał, że "o wszystkim decydują kadry" ? ;)
To na pewno był fotograf jakiś ;) . Było to ulubione powiedzenie niejakiego Ludomira Słupeczańskiego, boskiego gawędziarza, mego nauczyciela rysunku na WA. Zawsze kazał dobrze obrać kadr mawiając: jak powiedział towarzysz Stalin, o wszystkim decydują kadry ;) .

Studia co innego a szkoła podstawowa co innego. Są pewne zdobycze cywilizacji i jedną z nich jest edukacja. Edukacja obowiązkowa (w jakimś zakresie - np. podstawowym). W związku z tym musi ona być "za darmo" - tzn. nie może być tak, aby ktoś nie chodził do szkoły, bo go nie stać. A standard edukacji może utrzymać tylko państwo. W innym wypadku treści nauczania będą pochodną finansów (tak jak już są - bo samorząd, który utrzymuje szkoły wywiera presję na zwiększenie liczebności klas, usuwa dyrektorów walczących o swoje itd.). Podstawą demokracji nie jest (sama) wolność, tylko obowiązki.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #61 dnia: Marca 28, 2010, 09:56:54 am »
Napisałem .chmurze wiadomość prywatną - o czym uprzejmie donoszę, gdyby .chmura tego ze swej wysokości nie zauważyła.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #62 dnia: Marca 28, 2010, 11:34:51 am »
Napisałem .chmurze wiadomość prywatną - o czym uprzejmie donoszę, gdyby .chmura tego ze swej wysokości nie zauważyła.
txh maziek. gotowe. :)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #63 dnia: Marca 29, 2010, 08:26:58 pm »
Państwowa Komisja Akredytacyjna powinna rozwiązać 10% najsłabszych szkół wyższych.
Jak to (słabość) zmierzyć?

Cytuj
Maturzysta najpóźniej we wrześniu powinien dostawać rządowy informator z rankingiem szkół wyższych.
Jak (cechy?) złożyć taki ranking?

I może odpuśćmy przedszkolakom ;) .
« Ostatnia zmiana: Marca 29, 2010, 08:30:10 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #64 dnia: Marca 30, 2010, 03:49:05 pm »
Istotnie, temat rozlazl sie z edukacji na kwestie ogolnospoleczne i panstwowe. Jakby Cetarian lub kto inny zalozyl osobny temat, to chetnie podyskutuje, moze sie czegos naucze?

Chcialbym dowiedziec sie od osob, ktore twierdza ze prywatne szkoly w Polsce reprezentuja tak zalosnie niski poziom, ze az mozna ich dzialalnosc nazywac oszustwem, czy opieraja ta wypowiedz na jakis konkretnych danych? Pytam, bo nie interesowalem sie tym, za to sprawdzilem jak ta sytuacja wyglada w UK. A wyglada tak, jak napisalem wczesniej: Prywatne, katolickie, nauczanie domowe, na szarym koncu panswowe. To nie sa moje prywatne opinie, czy teorie. Takie sa fakty. Logiczne wiec jest, jesli zalezy nam na jakosci edukacji, zeby tych najlepszych szkol bylo jak najwiecej, a najgorszych jak najmniej.
Poza tym (w Polsce chyba tez, ale w UK napewno) poziom nauczania w szkolach panstwowych obniza sie drastycznie z roku na rok. To znaczy ze panswo nie radzi sobie z zadaniem. Moze wiec przekazywac stopniowo szkoly panswowe tym, ktorzy radza sobie najlepiej?

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #65 dnia: Marca 30, 2010, 06:09:59 pm »
Chcialbym dowiedziec sie od osob, ktore twierdza ze prywatne szkoly w Polsce reprezentuja tak zalosnie niski poziom, ze az mozna ich dzialalnosc nazywac oszustwem, czy opieraja ta wypowiedz na jakis konkretnych danych?
A kto tak twierdził - w odniesieniu do szkół podstawowych?
Cytuj
Pytam, bo nie interesowalem sie tym, za to sprawdzilem jak ta sytuacja wyglada w UK. A wygląda tak, jak napisalłm wczesniej: Prywatne, katolickie, nauczanie domowe, na szarym koncu panswowe.
To znaczy, że system edukacji mają bardzo zły. Oznacza to ze są osoby wykluczone - tylko dlatego, że chodzą nie do tej co trzeba szkoły podstawowej, albo urodziły się nie tam gdzie trzeba.  W sumie dość wyczerpująco napisał o tym Cetarian, ale nie dyskutujemy jak rozumiem o jakości nauczania tej czy innej szkoły, a o systemie edukacji. Edukacja podstawowa to nie jest coś, co można później nadrobić, bo dziecko rozwija się w taki a nie inny sposób i przyswajanie pewnych treści jest mu łatwiejsze. Edukacja to nie jest coś, co można załatwić w pół roku - wiedza łączy się ze sobą i nie da rady zrobić sobie kroplówki z wiedzy.

Cetarian napomknął, że Niemcy pozwalali na więcej niż 4 klasy w czasie DWŚ. Nie znam do końca szczegółów, ale Niemcy mieli wizję Polaków jako fellachów, czy też helotów, pracujących wzdłuż autostrady z Berlina do Kazachstanu, wzdłuż której miały być tylko kilkutysięczne osady dla nich co kilkadziesiąt km i jedno większe - 20-30 tyś. miasto o lokalnym znaczeniu - Warschau. Zresztą pewnie nazwę by zmieniono. Od strony urbanistycznej znam te plany i były one bardzo solidnie opracowane. Zaradni Niemcy dopasowali do tego system szkolnictwa - kończył się na szkole średniej zawodowej, czyli miał uczyć fellachów i ewentualnie specjalistów niższego szczebla. Nie chodzi mi tu o szczegóły tylko o cel edukacji, jaki sobie założyli. Nie piszę o tym broń Boże, aby porównywać szkoły prywatne do hitlerowskich rojeń, tylko chodzi mi o ukazanie, że podstawą jest zawsze spodziewany cel. I tu sobie należy odpowiedzieć jaki jest cel. Czy tym celem jest przepchnięcie ludzi przez maszynkę i wykwalifikowanie ich na takich czy innych pracowników, czy ukształtowanie ich do poziomu, z którego będą zdolni sami decydować o sobie - i - rozwijać się.

Oczywiście hasło równości społecznej się przejadło ale moim zdaniem w typowy sposób wylewa się dziecko z kąpielą, bo ktoś kiedyś przylepił tę łatkę do systemu politycznego, który był kłamliwy. Akurat jeśli chodzi o dzieci to uważam, że powinien być pełny komunizm (w nauczaniu) - tyle że komunizm na wysokim poziomie. Myśl o różnicowaniu nauczania (podstawowego) dzieci ze względu na status materialny ich opiekunów wydaje mi się wstrętną i mocno nieświeżą.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #66 dnia: Marca 30, 2010, 07:54:53 pm »
Cytuj
ze prywatne szkoly w Polsce reprezentuja tak zalosnie niski poziom, ze az mozna ich dzialalnosc nazywac oszustwem, czy opieraja ta wypowiedz na jakis konkretnych danych?
                    Mogę opisać, bo mam taką „pod nosem”
Na początku zastrzeżenie. Nie wszystkie uczelnie prywatne tak działają. To, co opisuję dotyczy, strzelę z palca, ok. połowy, może nieco mniej.
Po pierwsze dwa warunki. Uczelnia prywatna to biznes, nakierowany na zrobienie kasy (naprawdę dużej), a nie dostarczanie wiedzy.
Klienci są tego świadomi, a interesuje ich papierek a nie wiedza. Jest takich cała masa. (geografów, którzy muszą zostać matematykami, nauczycieli rosyjskiego, którzy potrzebują być informatykami, urzędniczki, która potrzebuje studiów informatycznych  itp. )
     Uczelnia raczej nie produkuje magistrów. Produkuje głównie licencjatów i realizuje kursy dające uprawnienia (zwykle półtoraroczne).
                            Najlepiej zrobić to za pomocą filii.
       Wiec jest uczelnia główna w większym mieście. Potrzebne jest nieduże miasto na filię. Nieduże, bo włodarze widząc w tym prestiż dla miasta, dają upusty i inne ulgi (np.budynki). Jest też olbrzymie zapotrzebowanie miasta i okolicy (zaletą tanie noclegi).
Czasem trzeba sporo zainwestować na początek.
Poza budynkami należy znaleźć kilku samodzielnych pracownikowi naukowych (chyba minimalnie doktor hab.). Ci firmują temat swoim nazwiskiem, co nie znaczy, że pracują rzeczywiście. Mogą być zza wschodniej granicy. Taki filar dostaje spore pieniądze, zależnie od tytułu.
Stąd w Polsce tylu profesorów pracujących jednocześnie na kilkunastu uczelniach, (co jest fizycznie niemożliwe, gdyby rzeczywiście wyrabiali te godziny). Choć niektóre państwowe uczelnie proceder przycięły, każąc „swoim” wybierać.
Filar niekoniecznie prowadzi zajęcia. Pojawia się, powiedzmy, raz w miesiącu, no i na egzamin. (coby się na bilety nie wykosztował)
Zajęcia w jego imieniu, prowadzą nauczyciele okolicznych szkół średnich, czasem emeryci. Dostają ok. 30-50 zł. za godzinę (z tytułem doktora ok setki),czyli więcej niż w macierzystych szkołach. Czasem pojawiają się magistrowie i doktorzy uczelniani.
Egzamin
Podstawą zdania egzaminu jest „okazany” rachunek uiszczenia czesnego (2000 – 3000 zł. rocznie).
Reszta jest fikcją. Wprowadzony w temat profesor egzaminator, pouczony przez prowadzących zajęcia, jak pytać, by delikwent coś powiedział i miał wrażenie, że naprawdę umie, jakoś z tym sobie radzi.
    W razie konieczności pisania pracy, np. licencjatu, prowadzący (oczywiście za dodatkowe pieniądze), chętnie pomogą swoim studentom i zrobią to za nich. Albo udostępnią jakiś podobny sprzed paru lat – do twórczego przepisania.
I tyle.
Acha, dostrzegam pewne zalety tego układu. Dla środowiska miasteczka, naprawdę duże i dla sierotek, które potrzebują papierka, żeby pracować. No i dla biednych. Te "uczelnie" są paradoksalnie tańsze, niż studiowanie w dużym mieście
Magistra, na ogół, trzeba robić w bazie głównej. Czyli np. Pułtusku (miasto przypadkowe, tamtejsza szkoła wyższa - sorry Akademia Humanistyczna, ma akurat bardzo przyzwoite notowania).
Cytuj
Liv proponuje „ze cztery lata szkoły”
I te 4 lata będą się za mną ciągnęły.  ;)
To miał być wstęp, a nie koniec. Generalnie myślałem, czym zastąpić, lub ograniczyć przymusowość i darmowość, a nie utracić biednych i niezaintresowanych. Jakiś inny system motywacyjny.
Bon edukacyjny niezbyt mi się podoba.
Zresztą w podstawówkach nie jest tak źle .Tragedia to gimnazjum. Niewiele lepiej 3-letnie liceum. A idąca reforma, de facto,wydłuża gimnazjum do lat 4, redukując liceum do dwóch (klasa pierwsza liceum to programowo, dokończenie gimnazjum)
« Ostatnia zmiana: Marca 30, 2010, 10:26:24 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #67 dnia: Marca 30, 2010, 10:38:47 pm »
Cytuj
Maturzysta najpóźniej we wrześniu powinien dostawać rządowy informator z rankingiem szkół wyższych.
Jak (cechy?) złożyć taki ranking?
Rankingi szkol roznego szczebla (a zwlaszcza wyzszych) sa robione od dobrych paru lat.Trenowala to Polityka, Wprost i Rzeczpospolita z Perspektywami....Ci ostatni przedstwiaja takie zestawienia od 10 lat.Miejsce w rankingu jest uzaleznione od wielu zmiennych (4 glowne, podzielone na szereg podgrup)...pytanie czy we wlasciwych proporcjach...taki rank wyglada nastepujaco:
http://www.perspektywy.pl/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=191&Itemid=641
Z prawej strony mozna poklikac na rozne wersje...zasady tez sa omowione.Nie wiem czy to nie jest najpelniejsze dostepne zestawienie...kryteria tez znosniejsze niz np w Rankingu Szanghajskim (noblisci plus publikacje anglojezyczne w pismach naukowych...).
Ponadto okazuje sie ze prywatne szkoly w mieszanym rankingu wcale nie zostaja w tyle.Po prostu nic nie jest czarne ani biale.
Chociaz Wojewodzki Uniwersytet Robotniczy w Katowicach jest czarrrno- czarny jesli rzecz w realizowaniu programu z zakresu liceum;)


Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #68 dnia: Marca 30, 2010, 10:43:58 pm »
Po pierwsze musze obronic Liv, bo on nigdzie nie napisal, ze chcialby zabronic komus uczyc sie dluzej niz 4 lata, a jedynie jesli juz zmuszac, to pierwsze 4 lata. To Cetarian przeinaczyl jego slowa, mowiac ze Niemcy pozwalali na wiecej.
OK, skupmy sie wiec przez moment na samych szkolach podstawowych i gimnazjach.
Bede mowil o UK, bo tu prywatna edukacja dziala rownolegle z panstwowa i to od dawna, poza tym w tym obszarze mam jakies dane. Maziek napisal, ze maja zly system. Ale on jest zly tylko na tym odcinku, gdzie panstwo ma cos do powiedzenia. A im wiecej ma, tym gorzej z edukacja. Wiec zeby jak to mowi Maziek wyrownywac szanse, trzeba by albo zlikwidowac szkoly prywatne (najlatwiej zawsze rownac w dol), albo sprywatyzowac panstwowe, co obnizylo by cene. Oczywiscie tyle co nie byloby wydawane na "darmowa" edukacje, musialoby by wrocic do rodzin. Jak do tej pory politycy ciagle gledza ze trzeba poprawic edukacje, ale tendencja jest jednoznacznie dolujaca i wszystkie zabiegi, czy "reformy" tylko sytuacje pogarszaja. Chyba podobnie jest w Polsce? Klucz na maturze i inne szalenstwa...  No i jedna z najwazniejszych rzeczy: Upolitycznienie edukacji i szkol. Znaczna czesc programu tutejszych szkol, to nie przekazywanie rzetelnej, potrzebnej  wiedzy, tylko pranie mozgu i tresura do politycznej poprawnosci. A skoro program szkolny jest zatwierdzany przez politykow i urzednikow, to nie da sie tego wyeliminowac.
Dzieki, Liv za wyjasnienie sytuacji, ale czy czasem panstwowe uczelnie nie robia podobnie, tzn nie otwieraja wydzialow zaocznych, filii i nie oferuja rownie fikcyjnej edukacji? I jak sytuacja wyglada z prywatnymi podstawowkami i gimnazjami?
Trzeba by sie przypatrzec tendencjom, czy moze prywatne szkoly i uczelnie poprawiaja swoja jakosc, a panstwowe obnizaja?

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #69 dnia: Marca 31, 2010, 02:53:48 am »
OK, nie bedziemy sie przeciez wzajemnie lapali za slowka, tak jak mnie lapano przy wypowiedzi, ze dzieci nie sa panstwowe, tylko rodzicow, na co dostalem "argumentem" miedzy oczy, ze dzieci nie sa czyjes, bo nie sa przedmiotami (tak, jakbym to mial rzekomo sugerowac), choc moje odniesienie sie do Mazkowego wyrazenia tez, przyznaje bylo pewnym lapaniem za slowka. Zeby juz wyjasnic o co mi chodzilo: Nikt zdrowy na umysle nie twierdzi przeciez, ze 5-cioletnie dziecko moze samo decydowac o swojej przyszlosci, co powinno robic, czego nie powinno, co mu wolno czego nie, albo czego powinno sie uczyc. Musi wiec byc ktos, kto o tym decyduje za nie. Ja twierdze ze takim kims sa rodzice, inni uwazaja, ze urzednik.
Cetarian, wypowiedz za gwiazdkami, kiedy sie zjezyles na sformulowanie o tresurze do politycznej poprawnosci, jest w podobnym tonie do tej o Niemcach i 4 latach edukacji. Niby nie oskarzajaca, ale mocno wartosciujaca i rozwijajaca moja mysl w kierunku zupelnie przeze mnie nie zamierzonym i nie akceptowanym.
Moja opinia o politgramotnej tresurze, wynika z konkretnych sytuacji i wiadomosci (moja corka uczeszcza do takiej szkoly). Zamiast uczyc ja konkretow, wpajaja jej system wartosci.  Fakty, fakty...  Zaznaczam, zeby nie bylo niedomowien, ze ja sie w ogole nie obrazam, wiec smialo mozesz pisac co myslisz. A dyskusja sie rozwinie, jak sie rozwinie.
Co do politgramoty, prosze bardzo:
Zgodnie z definicja, politporawnosc, to stosowanie niobrazliwego jezyka. Niemniej jednak, w praktyce to mowienie ludziom jakie poglady sa sluszne, jakie dopuszczalne, a jakie niedozwolone i scigane sadowo-policyjnie. Mysle ze mamy na ta kwestie odmienne spojrzenie, bo zyjemy w innych krajach, gdzie politpoprawnosc osiagnela rozne stadium i mamy rozne doswiadczenia. Jakbys chcial konkretnych przykladow, to moge je opisac. Ogolnie politpoprawnosc (kiedy juz jest egzekwowana prawnie jak w UK) to to samo co cenzura za komuny. Kiedy czlowiek boi sie powiedziec, co na prawde mysli, albo trzesie sie ze strachu przed opowiedzeniem dowcipu, bo grozi mu za to wyrok wiezienia. Znowu poruszam sie w sferze faktow, popartych przykladami, ktore moge rozwinac.
Dialog spoleczny tylko wtedy ma sens i jakakolwiek wartosc, kiedy ludzie moga swobodnie wyrazac swoje zdanie. Nie mozna przyjmowac za kryterium filtracji pogladow faktu, ze ktos moze sie poczuc obrazony pogladami innych, bo ktos taki zawsze sie znajdzie. Wolnosc wypowiedzi ma ta cene, ze zawsze ktos bedzie sie czul nieprzyjemnie z pogladami innych. Nie mozna, zamiast logicznych argumentow uzywac slow-palek, z "uzasadnieniem", ze tak nie wolno mowic, bo nie.
Osobiscie chetnie podyskutuje z osoba o innych pogladach, acz myslaca, ktora porusza sie w sferze argumentacji, daleko od sloganow.

P.S. Co do przymusu edukacji:
Rozumiem, ze ci, ktorzy twierdza, ze sluszna jest przymusowa edukacja (ta instytucjonalna), nawet wbrew woli rodzicow, maja taki poglad, bo przynosi to korzysc dzieciom.  To co w przypadku konkretnym, z UK, gdzie dzieci po domowej edukacji lepiej zdaja egzaminy, niz te po panstwowej? Tez nalezy je przymusowo wyslac do gorzej ksztalcacych szkol?
« Ostatnia zmiana: Marca 31, 2010, 06:03:36 am wysłana przez NEXUS6 »

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #70 dnia: Marca 31, 2010, 11:08:07 am »
ale nie zgadzam się, że potrzebny jest nam komunizm w jakiekolwiek postaci. Nawet tylko edukacyjny.
Jestem liberałem i wierzę w równość szans i ten postulat zupełnie wystarczy, żeby zapewnić dobrą szkołę dla wszystkich dzieci.
O to i tylko o to mi chodziło - równość szans.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #71 dnia: Marca 31, 2010, 01:19:18 pm »
OK, nie bedziemy sie przeciez wzajemnie lapali za slowka, tak jak mnie lapano przy wypowiedzi, ze dzieci nie sa panstwowe, tylko rodzicow, na co dostalem "argumentem" miedzy oczy, ze dzieci nie sa czyjes, bo nie sa przedmiotami (tak, jakbym to mial rzekomo sugerowac)Musi wiec byc ktos, kto o tym decyduje za nie. Ja twierdze ze takim kims sa rodzice, inni uwazaja, ze urzednik.
P.S. Co do przymusu edukacji:
Rozumiem, ze ci, ktorzy twierdza, ze sluszna jest przymusowa edukacja (ta instytucjonalna), nawet wbrew woli rodzicow, maja taki poglad, bo przynosi to korzysc dzieciom.  To co w przypadku konkretnym, z UK, gdzie dzieci po domowej edukacji lepiej zdaja egzaminy, niz te po panstwowej? Tez nalezy je przymusowo wyslac do gorzej ksztalcacych szkol?
Hm...nie chcialam miedzy oczy;)Ok...przyznaje ze nikt przy zdrowych zmyslach nie mowil tutaj ze dziecko jest rzecza...pojawila sie jeno sugestia wlasnosci...natomiast swoja wypowiedzia chcialam zwrocic uwage na dalsze implikacje tej rodzicielskiej wszechmocy.Owszem, dzieci sa rodzicow i panstwu wara od nich...ale trzeba by tym tropem zrobic zalozenie ze wszyscy rodzice dzialaja racjonalnie (np wiedza ze dziecko musi zdobyc wyksztalcenie zeby wspolegzystowac w spoleczenstwie) i nie chca wyrzadzic krzywdy swojemu dziecku.Wystarczy poczytac gazety, przejrzec portale z codziennymi wiadomosciami zeby sie zorientowac ze do racjonalnosci rodzicielskiej daleko.Stad ja dopuszczam pewien przymus...zreszta ciekawe jak wygladalby poziom uczenia gdyby nie przymus egzaminow do ktorych trzeba sie uczyc?
I wcale nie mam na mysli takiej czarno- bialej alternatywy: rodzic - urzednik.

Nie wiem jak sprawa wyglada w UK , natomiast jak wyobrazasz sobie domowa edukacje w Polsce?Kto mialby edukowac dzieci?I do jakiego wieku?Pomijajac fakt iz dziecko potrzebuje kontaktu z rowiesnikami.Rodzice?Garstka moglaby to robic...Nauczyciel domowy?Czyli cos na ksztalt korepetycji bo za darmo nikt nie bedzie przychodzil uczyc cudze dziecko.
Brr...cos skacze ten tekst i placze sie:)
EDIT: ze zdumieniem stwierdzam ze edukacja domowa jest mozliwa w Polsce (myslalam ze dotyczy tylko szczegolnych przypadkow np uczenia dzieci niepelnosprawnych):http://www.edukacjadomowa.pl/faq2.html#pyt01
Stad wynika ze przymusu nie ma;)Albo jest taki jak w UK gdzie dziecko ma obowiazek uczenia sie od 5 r.ż....a moze sie to odbywac w domu.
Natomiast liczba rodzin korzystajacych z tej mozliwosci (w Polsce ok 100, w USA ok1% - takie dane znalazlam) swiadczy o tym iz nie jest to metoda az tak masowa.Poza tym z tego co wyczytalam czesto sprowadza sie do uczenia w ...20 os grupach.
« Ostatnia zmiana: Marca 31, 2010, 02:06:38 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #72 dnia: Marca 31, 2010, 03:31:19 pm »
Olkapolka, dzieki za link, nie wiedzialem o takiej opcji w Polsce. Wiele tam jest wyjasnione o domowej edukacji, takze o kwestiach socjalizacji. Ja osobiscie mialem kiedys probke takiej edukacji, w podstawowce przez 3 m-ce i rodzice zmotywowali mnie zebym wyskoczyl z materialem daleko w przod, praktycznie do konca roku, w stosunku do tempa szkolnego. Duzo lepiej zawsze uczylo mi sie z ksiazek, niz lekcji i wykladow. Nie mozna tez zakladac ,ze skoro istnieja jakies rodziny patologiczne, to trzeba takiej szansy pozbawic na wszelki wypadek wszystkich rodzin. Ze zacytuje Lema " To jakby wszystkich skuwac kajdanami, bo a nuz ktos jest zlodziejem".
W UK ok 50 tys uczy sie domowo, ta liczba zwieksza sie co roku o ok. 20%. Rodzice na ogol najlepiej dbaja o dobro swoich dzieci i jesli nie czuja sie na silach, zeby je uczyc samemu, czy z innymi takimi rodzinami, to posylaja dzieci do szkol.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #73 dnia: Marca 31, 2010, 04:19:24 pm »
Nie mozna tez zakladac ,ze skoro istnieja jakies rodziny patologiczne, to trzeba takiej szansy pozbawic na wszelki wypadek wszystkich rodzin. Ze zacytuje Lema " To jakby wszystkich skuwac kajdanami, bo a nuz ktos jest zlodziejem".
Z takim modelem edukacji: jest obowiazkowa/przymusowa od 5/6 roku zycia ale realizowana w rozny sposob (ogolnodostepne szkoly, prywatne szkoly lub domowa edukacja - jednak nie bez kontroli gdyz dziecko musi zdawac szereg egzaminow odpowiednich do jego poziomu wiec jest weryfikowane)...zgadzam sie.Po prostu istnieje wybor.
Natomiast rozmowa rozwinela sie w kierunku: niech rodzice decyduja czy ksztalcic dziecko a nie gdzie...i tutaj moja niezgoda.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Co się stało 11 listopada ?
« Odpowiedź #74 dnia: Marca 31, 2010, 06:21:20 pm »
Tak w skrócie - istnieją różne rankingi szkół średnich i wyższych - tylko gdyby miał taki ranking publikować rząd to zaraz do tego musiałoby osobny departament powstać (a jak, a co, a żeby równo i politycznie itd.). Tu moja wątpliwość jaki jest tego sens (i dlaczego ja miałbym za to płacić). Ludzie idący na studia  - jeśli chcą osiągnąć coś poza kwitkiem - ostro kombinują. Nie widzę tu po prostu roli państwa, szkoły wyższe są niezależne i tak powinno zostać. Oczywiście są sytuacje o jakich pisał liv (martwe, czy raczej zmultiplikowane dusze) ale to jest zajęcie dla skarbówki.

NEXUS6 - mówimy o troche innych rzeczach. To że są szkoły lepsze i gorsze i nawet powiedzmy tych lepszych jest 70% a gorszych tylko 30% - to oznacza, że system jest zły. To że system jest zły nie mówi ani nic dobrego, ani złego o poszczególnych szkołach. To są zupełnie różne sprawy. Już uczniowie szkół średnich a tym bardziej wyższych mogą dojechać do szkoły, czy wręcz uczyć się w innym mieście. Uczniowie szkół podstawowych nie. Są przywiązani do miejsca zamieszkania. Nie są też wspierani stypendialnie (jest jak jest, ale student i częściowo uczeń szkoły średniej może na jakąś gotówkę z kilku źródeł liczyć). Dziecko jest skazane na szkołę, którą ma pod bokiem. Jeszcze w mieście to ma jakiś wybór (o ile jego rodzice są w ogóle zainteresowani problemami dziecka). W mniejszych miejscowościach wyboru nie ma żadnego. Dlatego tak niezmiernie istotne jest, aby te szkoły prezentowały równy poziom. Oczywiście "odśrodkowo" rodzice zrobią wszystko (przynajmniej ci zainteresowani losem własnego dziecka). Ale państwo nie może zamykać oczu w nadziei, że rodzice załatwią sprawę. I akurat w przypadku dzieci, jeśli nie wyznaje się zasady, że dzieci winny cierpieć za grzechy rodziców - trzeba zrobić wszystko, aby niezależnie od statusu materialnego i stopnia zainteresowania rodziców dziecko chodziło do porządnej szkoły podstawowej. 

Nie zanim zupełnie sytuacji w GB, ale wiem, że w Polsce po prostu roztrwoniono system, któremu niewiele brakowało do pełni szczęścia. Mieliśmy bardzo dobry system, w miarę równy. Wystarczyło tylko nie odejmować a dodawać. Jedną z pierwszych reform było przekazanie szkół pod finanse samorządowe. O zatrudnieniu decyduje lokalny satrapa. Decyduje też o tym, czy będą kółka zainteresowań itepe - jak samorząd nie da kasy - to nie będzie. Potem poległy podręczniki. Ja rozumiem, że zawsze można mieć pretensję, że podręcznik nie jest idealny - ale w skali kraju można złożyć jeden komplet podręczników do podstawówki. Państwo powiedziało wydawcom - róbcie swoje podręczniki i bogaćcie się. Wydawcy zrozumieli - przyjeżdżają do szkoły i dają darmowe długopisy i komplet podręczników gratis dla nauczyciela (jak wybierze ich zestaw dla całej klasy). Tak to wygląda. To że jeszcze to w ogóle działa, to głównie zasługa tego, że jednak część nauczycieli idzie do tego zawodu z przekonania. Oczywiście, jak poziom siadł, to zaczęło się sztukowanie w postaci szkół "prywatnych", bo życie nie znosi próżni. Tak więc mamy szkoły złe, z których kto żyw jeszcze i choć ciepły to wyniósł się. Ale tam zostali uczniowie, którzy właśnie wyrabiają następny poziom sprzężenia zwrotnego tego procesu...

Może powiem coś bardzo obrazoburczego - ale uważam, że akurat w tym wycinku, w pewnym sensie, dziecko powinno być traktowane przedmiotowo i być "państwowe" a nie swoje własne. Edukacja podstawowa jest obowiązkiem i jako taki powinna być traktowana. Zawsze jest pewna hierarchia celów i w tym wycinku nadrzędnym celem nie jest dobre samopoczucie tylko wyklepanie wiedzy. Dzieci (czasem) nie chcą się uczyć, bo to wymaga wysiłku. Nie wszystkie treści można przekazać poprzez zorganizowanie teatrzyku pt. "jak drwal uzyskał 20 dolarów zysku i kto na tym stracił".

Cetarian - pęd do wtłaczania coraz młodszych roczników w mury szkolne jest moim zdaniem pozbawiony sensu (edukacyjnego). Dzieci są bardzo różne w tym okresie (kilku lat życia). Decyduje bardzo mocno data (miesiąc urodzenia) ale też i osobniczy rozwój, który przebiega w sposób bardzo zróżnicowany. Nie chodzi mi tu o przedszkola, które były, są i będą - tylko o przesuwanie tego marginesu, od którego zaczyna się szkoła. Właśnie ten margines przesunięto o rok. Wywieranie takiej presji, że tam, w przedszkolach też ma być jakaś "edukacja".
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).