Autor Wątek: O muzyce  (Przeczytany 1394150 razy)

wiesiol

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1014
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2010 dnia: Stycznia 04, 2015, 04:47:09 pm »
Cytuj
Łoj, nowy rok ! I to wyborczy.
A są jakieś roki  niewyborcze?
No to żeś skutecznie mnie zgasił, dobrze że się trochę zdrzemnąłem, bo...  Po pierwsze wybór drink z czystą czy np. whisky, to bardzo znaczący wybór a po drugie ten Muł (Nil). Od razu wskoczył mi https://www.youtube.com/watch?v=JbOOEzp17Ec i już wiedziałem czego mi brakuje. Samo szukanie filmu wśród płyt zajęło mi 15 minut, ale znalazłem i do końca dnia jestem ugotowany, ponownym oglądaniem i nie tylko  8)
jak się mać skoro tego nikt nie pamięta

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2011 dnia: Stycznia 06, 2015, 12:42:12 am »
Nooo, będzie trochę szokujące przejście...od gitarzysty do gitarzysty, ale dyskusja w bratnim wątku przypomniała taką piosenkę, niechby i bonobo, ale jest tam próba recepty.  :)
https://www.youtube.com/watch?v=fp_QCp8GTt0
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2012 dnia: Stycznia 07, 2015, 04:01:01 pm »
A ja tymczasem zrobię kółko do odległych korzeni wątku... Wspominałem wtedy "Koncert B-dur" Stamitza. Wreszcie dopadłem na YT jego jakieś dość przyzwoite wykonanie:
Carl Stamitz - Clarinet Concerto No. 8 in B flat major

Cytowałem też wtedy muzyczne wątki SF, tym razem dość znane "Kły" Resnicka. Oto czego słuchał nie tyle główny, ile - że tak powiem - ramowy bohater tychże, Duncan Rojas.

"Chciałbym posłuchać muzyki. Może pomoże mi myśleć.
- Czy masz jakieś preferencje?
- Poproszę o Greddharz.
Pokój wypełnił się nagle atonalnymi rytmami i skomplikowanymi kompozycjami świetlnymi niewłaściwie nazwanej Czternastej Symfonii Greddharz - jej dwanaście wcześniejszych symfonii nigdy nie doczekało się wykonania. Poleciłem fotelowi jeszcze raz dopasować się do mego ciała. Zazwyczaj nie lubię muzyki obcych, szczególnie z systemu Canphor, ale ten utwór był wyjątkiem. Nieustający rytm perkusji i starannie kontrolowane dysonanse zdawały się stymulować wydzielanie adrenaliny i zawsze wybierałem ten utwór, kiedy przygotowywałem plan rozwiązania niezwykłego problemu badawczego.
Siedziałam bez ruchu może przez pięć minut, analizując wszystkie możliwe formy podejścia, a następnie poleciłem, aby fotel przesunął się na łagodnie falujący dywan.
- Stop - powiedziałem, a muzyka i światła natychmiast ustały."


"- Zajmuję się ochroną. To znaczy, że wiem, kto tu wchodzi, kto stąd wychodzi i kogo odwiedza. Wiem również, że spędziłeś noc w biurze i że komputer pracował dla ciebie przez całą noc - uśmiechnęła się. - Wiem, też, że puszczałeś tę straszną, obcą muzykę, której zawsze słuchasz, kiedy pracujesz nad jakimś problemem."

"- Chciałbym posłuchać jakiejś muzyki.
- Czy jakieś specjalne życzenie?
- Koncert B-moll Barjeenana.
- Tak jest - powiedział komputer i atonalna muzyka obcych wypełniła gabinet."


"Przerwałem na chwilę pogrążając się w muzyce Barjeenana i starając się dopasować rytm moich myśli do egzotycznych rytmów muzyki."

"- Zagraj „Zagubiony koncert” Kronizego.
- Wykonuję…
Pokój wypełnił się atonalną i kompulsywnie rytmiczną muzyką. W chwilę później popijałem kawę, wystukując podświadomie rytm palcami o pojemnik."


"- Komputer, muszę skoncentrować myśli. Proszę o Altairską Rapsodię B-dur Ghanetskiego. Ściana zachodnia ma być nieprzezroczysta.
- Wykonuję… wykonane - powiedział komputer. Pokój wypełniły namiętne rytmy Ghanetskiego.
Siedziałem nieruchomo, może przez dziesięć minut. Pozwoliłem falom muzyki przelewać się nade mną."


Słuchał jej - jak już powyżej widać - gwoli pobudzenia myśli, więc zacytuję to jeszcze, jako łopatologiczne podsumowanie ;), a zarazem zakończenie muzycznego wątku "Kłów":

"- Czy chce pan posłuchać muzyki?
- Nie, chcę spać, a nie myśleć."
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

wiesiol

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1014
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2013 dnia: Stycznia 10, 2015, 07:13:44 pm »
"- Czy chce pan posłuchać muzyki?
- Nie, chcę spać, a nie myśleć."

No to coś dla Q, w końcu karnawał https://www.youtube.com/watch?v=9lqrGqJvrMA
jak się mać skoro tego nikt nie pamięta

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16101
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2014 dnia: Stycznia 10, 2015, 11:57:33 pm »
No to coś dla Q, w końcu karnawał

Eeee, wprowadzenie tej pani - choć niezgorzej była nawet grana - uchodzi zwykle za symptom ostatecznego intelektualnego upadku "StarTreka" po śmierci Roddenberry'ego, więc - doceniając Twoje intencje - na film nawet patrzeć nie chcę... 8)

ps. Wrócę jeszcze na wyspę ;)...
Taki nawiasik o właścicielu tej wyspy:
Natchnienie do namalowania „Wyspy umarłych” znalazł w Ponzy.
Pewna pani, która miała szeroką duszę i musiała ją czymś wypeł­nić, dręczona wielką melancholią, którą musiała czymś uciszyć, zamówi­ła u Bocklina „najbardziej romantyczny obraz, jaki kiedykolwiek został na świecie namalowany”. I naprawdę trudno powiedzieć, by Bocklin za­wiódł jej oczekiwania.
Bocklin lubił powielać, i to kilkakrotnie, własne obrazy. „Wyspę umarłych” namalował w pięciu wersjach. Cyprysy stają się na nich coraz mniejsze, skały coraz większe. Uszczuplone zostaje coraz bardziej to ży­cie na wyspie umarłych, o ile w odniesieniu do cyprysów można mówić o życiu. Obok wejścia do jednego z grobowców, po prawej stronie, na dole skały spadającej stromo w dół Bocklin umieścił swoje nazwisko w po­staci samych inicjałów, jak to zazwyczaj robił: „A. B.” Kiedy już wzniósł tę swoją wyspę i rozpostarł wokół niej bezmiar morza, zarezerwował so­bie jeden z grobowców, w którym chciał zamieszkać po śmierci, a może już za życia.

Z Alberto Savinio: Arnold Bocklin

Warto dodać, że "Wyspa..." ta zrobiła sporą karierę w SF (a raczej w małoSFowych utworach SFowców). Inspirowane nią były "Balsam długiego pożegnania" Huberatha i... "Wyspa Umarłych" Zelazny'ego...

"Malarz nie przerwał pracy, dopiero gdy równomiernie pokrył przejrzystą farbą wybrany fragment, wytarł dłoń w fartuch i podał rękę Lorenzo. Wyszli na słońce. Usiedli na ławce przed domem.
- Domyślam się, po co przyszedłeś - powiedział. - Ipòlito powiedział ci o Wyspie Umarłych?
- Nie. Ipòlito powiedział tylko, że malarz może mi pomóc.
- Nie wiem, czy potrafię. - Spojrzał badawczo na Lorenzo. - Nie wiem, czy skruszę twój sceptycyzm.
- Tak?
- Daleko na południowy zachód od Orefine, na lagunie, jest Wyspa Umarłych. Może tam spotkasz swoją Monikę.
- Żartujesz? Każdy zna Cimetiere. Przecież wiem, że tam złożyli jej ciało. Zresztą Cimetiere jest na północ od Orefine.
- Mówię o zupełnie innej wyspie. Kiedyś przypadkiem dopłynąłem do Wyspy Umarłych.
- Byłeś na niej?
- Nie miałem odwagi wysiąść z łodzi.
- Jak ją rozpoznać? - Lorenzo dalej nie wierzył w słowa malarza, chociaż niosły nadzieję. Szukał w nich sprzeczności.
- Wyspa Umarłych jest cała otoczona murem z białego kamienia. Duże, równe kawałki. Z rzadka umacniają mur płaskie pilastry. Muru nie zdołasz sforsować. Jest jednak brama, ale kiedy ja tam przypłynąłem, stał w niej strażnik. Czarna postać, chyba miał skrzydła.
- Nic zza tych murów nie widać?
- A widać, widać. Wysokie cyprysy, mroczne, strzeliste.
Od wschodu zbliżała się wypiętrzona, biała chmura. Z dołu całkiem ciemniała, niosąc tam jednak nieco jaśniejszych, szarych kłębów, a jeszcze niżej ciemniejszym szarym oparem łączyła się z ziemią. Obaj obserwowali narastanie burzowego krzaka czy grzyba, który swoimi gałęziami coraz dalej sięgał na nieboskłonie. W miejscu jakby głównego pnia była już tylko jednolita, mroczna ściana, szare nitki. Te jednak na ogół nie sięgały ziemi, a niektóre z nich odchylały się od pionu.
- Chodźmy do mojej chaty, bo tutaj nam doleje - powiedział Bòcline. - Pokażę ci Wyspę Umarłych.
Lorenzo bystro spojrzał na niego.
- No, maluję jabłka czy pomidory, mogłem też namalować to, co wtedy zobaczyłem.
- Nigdy mi o tym nie mówiłeś.
- To nie są obrazy do pokazywania. Niewielu o nich mówiłem, jeszcze mniej uwierzyło. Tak rozpaczasz po żonie, więc dla ciebie zrobię wyjątek.
Obrazy Bòcline przedstawiały ten sam motyw: wysoki kamienny mur, strzelające w górę jeszcze wyższe cyprysy, morze spokojne, a widok jakby wyłaniający się z mgły. Na jednym z obrazów mgły nie było, rysowała się wyraźnie brama, w której stała skrzydlata mroczna postać, trzymająca przed sobą światełko.
- Piękne te obrazy.
- Ona tam teraz jest.
- Kto?
- Mònica, twoja żona.
- Na tej wyspie?
- Tak mówią. Każdy trafi na Wyspę Umarłych.
- Przecież pochowali ją na San Tomaso. Ja nawet zamawiałem nagrobek.
- Ale na Wyspie Umarłych możesz ją spotkać, rozmawiać z nią.
- Ktoś tam dopłynął i odnalazł bliską osobę?
- Nikt mi znany. Ja dotarłem najbliżej.
- Jak ją odnaleźć?
- Trzeba popłynąć daleko na południowy zachód, aż poza Bocca del Babòn.
/.../
Wieczorem Lorenzo przygotowywał swoją łódź. Nie pływał tak często jak rybacy, więc wyszedł z wprawy. W malutkiej marinie kołysały się dziesiątki łodzi, tylko nabrzeże kutrów było puste pod wieczór. Mieszkańcy, jeśli tylko nie używali swoich łodzi codziennie, cumowali w marinie. Pale cumownicze, paline, w kanałach Orefine były własnością podestii i za ich używanie w nocy należała się opłata wprowadzona przez Massimo. Dzięki temu podatkowi podesta chciał uniknąć zatłoczenia ciasnych kanałów. Nauczyciela stać było na tę opłatę, jednak zwykł był chodzić do szkoły. Lubił te spacery po bruku lub przez maleńkie mostki. Spacer pozwalał uporządkować myśli, przygotować lekcje. Obecnie przestało mu to sprawiać radość, spacerowanie straciło sens, jak cała jego egzystencja.
Obok łodzi Lorenzo cumowała pedantycznie zadbana barka Pantalazziego, a zaraz obok, zdobiona błyszczącymi mosiężnymi okuciami, barwna łódź zamożnego Camilo Gianni. Może równie źle jak barka Lorenzo wyglądała tylko łódź szkutnika Battacciego. Woda była spokojna, zachodzące słońce odbijało wszystkie łodzie jak w lustrze. Wyglądało to tak, jakby cumowały tu dwie floty: ta zwyczajna, z Orefine i ta druga, widmowa, z masztami ku dołowi, a nieco zwichrowana powiewem. „Może na Wyspę Umarłych dopłynąłbym którąś z tych odwrotnych łodzi?", pomyślał Lorenzo.
Załadował swoje pakunki i zeskoczył na pokład. Bòcline popłynął wtedy w noc, w marną pogodę, Bocca del Babòn osiągając nad ranem. Powiedział też, że Wyspy Umarłych i tak nie da się odnaleźć, kiedy nie ma mgły. Lorenzo zamierzał pożeglować dokładnie tak, jak kiedyś Bòcline. Dzisiejszy wieczór był świetlisty, rzadkie pasma chmur snuły się tylko nad horyzontem, jednak mgła często nadchodziła nad lagunę, po takich zachodach słońca też.
Cuma trzeszczała, a łódź leniwie kiwała się w takt, gdy Lorenzo ładował na nią zapasy. Wreszcie zebrał cumę z pachołka i mocno odepchnął łódź od nabrzeża. Założył wiosło w wysoką dulkę i, stojąc, krótkimi pchnięciami al gusto veneto manewrował łodzią po marinie. Gdy barka opuściła malutką zatoczkę, podniósł nowy, niedawno uszyty przez Monikę żagiel, ale dopiero gdy barka wypłynęła za ostrogę Signale, wypełnił go wiatr.
Płynął stale na południowy zachód, nawigując według gwiazd. Na rufie łodzi płonęła latarenka. Przez jakiś czas w oddali jaśniały znaki innych łodzi - rybaków na nocnym połowie, później znalazł się w zupełnej ciemności. Wiatr osłabł tak bardzo, że Lorenzo wrócił do wiosłowania. Nad ranem otoczyła go gęsta mgła. Nie było już całkiem ciemno, a mgła tylko ciemnoszara. Znajdował się daleko poza Bocca del Babòn.
Jeszcze później jednolita powłoka mgieł zaczęła rozrywać się w pasma. W jednym z takich przejaśnień dostrzegł odległe światełko. Powiosłował w jego kierunku. Wolno, miarowo, za każdym sztychem naciskając na wiosło tak dalece, że wychylał się na nim poza granicę upadku.
Światełko przybliżało się. Blady przedświt ujawnił kamienny mur oraz bramę. Z muru częściowo wyłaniały się skrzydlate posągi: w większości kościotrupy, choć też anioły o rozpostartych skrzydłach, a między nimi wiele płaskorzeźb skrzydlatych czaszek. Blask padał od bramy wspartej na dwóch kariatydach, nagich, a jedynie osłoniętych chustami z rzadko tkanego woalu, narzuconymi na głowę i sięgającymi niżej kolan. Znad portyku wychylała się postać muskularnego mężczyzny rozpościerającego ramiona, ale zwieszającego głowę tak, by nie patrzeć na wchodzących. Bramę zaś zastawiała sobą mroczna postać o nietoperzych skrzydłach. Widoczne z dala światło padało z jej piersi.
W pierwszym odruchu Lorenzo odpłynął od bramy, pożeglował wzdłuż muru. Dzień już nastał, chociaż mgła nie podniosła się znad wody, a ciężkie chmury sprawiały, że wszystko tonęło w półmroku. Płynął wzdłuż brzegu Wyspy Umarłych. W szczelinach muru wyrosły zielone mchy, granica wody obrosła wodorostami, ale zawilgocenie sięgało znacznie wyżej. Znad muru, na ogół pozębionego w blanki, sterczał pióropusz cyprysów. Mroczne te gałęzie, niemal czarne. Pilastrów malowanych przez Bòcline nie dostrzegł. W zamian były te wyrastające z muru pół-hermy, półkariatydy. Z woalami na twarzy lub skrywające twarze w dłoniach, czy chociaż osłaniające je dłonią. To znów z muru wyłaniali się aniołowie atlanci, czy ci drudzy o nietoperzych skrzydłach. Wszędzie wiły się skrzydlate węże, zwykłe węże, szkielety węży - niektóre z nich miały ludzkie głowy albo czaszki. Były też szkielety aniołów jako atlantów wspierających kamienny mur, a także szkielety tych drugich o nietoperzych skrzydłach. Trudno było odróżnić, który z nich miał kiedyś skrzydła orle, a który nietoperze. Jedne miały rogi na czaszce, inne stopy zakończone kopytami. I jedni, i drudzy, i skrzydlate kariatydy, i atlanci, zgodnie upiększając płaszczyznę muru, gromadzili się tu, bezbłędnie oddani dłutem nieznanego mistrza.
Lorenzo wolno, miarowo wiosłował wzdłuż brzegu mrocznej wyspy. Wahał się: Bòcline przecież kiedyś stąd zawrócił. Z drugiej strony, on ujrzał mniej niż teraz Lorenzo. A ten widok był piękny i dziwny, nie przerażający. „Przecież nie po to tu przypłynąłem, by teraz rezygnować. Jeśli ona tam jest, chcę ją spotkać", pomyślał.
Mocniej napierając na wiosło, zawrócił, a wreszcie odnalazł bramę, chociaż wydało mu się, że postaci okalające portal teraz stały skamieniałe w nieco innych pozach."

Huberath

"Stworzyłem kiedyś Wyspę Umarłych Böcklina, żeby zaspokoić kaprys grupki klientów, których nigdy nie widziałem. Strzępy muzyki Rachmaninowa tańczyły mi w głowie jak widmowe cukierki. To była ciężka praca. Przede wszystkim dlatego, że jestem istotą myślącą głównie obrazami. Zawsze gdy myślę o śmierci, to znaczy często, bardzo często, mój umysł wypełniają dwa obrazy. Pierwszym z nich jest Dolina Cieni - wielka, ciemna rozpadlina zaczynająca się między potężnymi, kamiennymi dziobami pokrytymi darniną, które, im dalej sięgasz wzrokiem, giną stopniowo w szarzejącym mroku, aż wreszcie stajesz twarzą w twarz z absolutną czernią międzygwiezdnej pustki, bez gwiazd, komet, meteorów, niczego; drugi to Wyspa Umarłych, szalony obraz Böcklina przedstawiający miejsce, które przed chwilą widziałem we śnie. Wyspa Umarłych jest bardziej złowieszcza. Dolina zdaje się nieść ze sobą obietnicę spokoju. Może mam takie wrażenie tylko dlatego, że nigdy nie projektowałem i nie budowałem Doliny Cieni, pocąc się nad każdym detalem i akcentem wstrząsającego krajobrazu. Natomiast zdarzyło mi się wznieść, pośród delikatnego skądinąd piękna Edenu, Wyspę Umarłych, która wypaliła piętno w mojej świadomości. Nie tylko nie mogłem o niej zapomnieć, ale stałem się jej częścią, tak jak ona była częścią mnie."

"Jeśli ten ktoś chciał mi zrobić krzywdę, wabienie mnie na Wyspę Umarłych było z jego strony zupełnym idiotyzmem. Chyba że nie wiedział o mocy, jaką mam, gdy stawiam stopę na jednym ze zrobionych przez siebie światów. Jeśli wrócę na Ilyrię - świat, który stworzyłem przed wiekami, świat, który podtrzymuje Wyspę Umarłych, moją Wyspę Umarłych - wszystko będzie moim sprzymierzeńcem."

"- Czy wiesz, gdzie leży Wyspa Umarłych? - zapytał.
- Tak, na świecie, który kiedyś zrobiłem."
*

* jak? wyjaśnienie (pikne, nie? zielona magia, mówiąc Mistrzem... zwł., że dysponujący tą samą mocą szwarccharakter zwie się Gringrin):

"Ukończyłem trzydziestoletni trening, a następnie przez dwadzieścia lat terminowałem w fachu, który dał mi fortunę. Jestem jedynym Ziemianinem w tym interesie. Inni światobraziści są Pei'anami. Każdy z nas nosi imię jednego z Pei'ańskich bóstw. To pomaga w pracy. Unikalnie i kompleksowo. Wybrałem Shimbo - albo on wybrał mnie - ponieważ wyglądał na człowieka. Uważa się, że dopóki żyję, on przebywa w fizycznym wszechświecie. Kiedy umrę, powróci do szczęśliwej nicości i pozostanie w niej do czasu nadania Imienia komuś innemu. Gdy noszący Imię wchodzi do świątyni Pei'an, jego bóstwo zaczyna płonąć - na każdym ołtarzu galaktyki. Nie rozumiem tej więzi. Tak naprawdę nie rozumieją jej nawet Pei'anie."

Tam też - oczywiście - na Wyspę można dotrzeć:

"Minąłem księżyc, mroczny kolos świata wchłonął wszystkie gwiazdy. Zwalniałem. Włączyły się systemy kontrolujące, wszedłem w górną część atmosfery i znów powoli dryfowałem. Wizerunek księżyca w zwierciadłach setek jezior, monety na ciemnym dnie fontanny.
Włączyłem detektory, żeby zlokalizować źródła sztucznego światła. Nic. Nad horyzontem pojawił się Flopsus szukający towarzystwa swoich braci. Po godzinie widziałem już wyraźne zarysy kontynentów. Wysłałem pamięć i uczucia na pomoc wzrokowi i przejąłem stery.
Zbliżałem się do celu jak wielki liść szybujący majestatycznie z gałązki na trawę. Od jeziora Acheron i jego Wyspy Umarłych dzieliło mnie jakieś sześćset mil.
Daleko w dole pojawiły się chmury. w ciągu następnych minut zbliżyłem się do celu o czterdzieści mil, nie tracąc prawie wysokości. Rozmyślałem o detektorach czekających na mnie na powierzchni planety.
Wszedłem w strefę prądów atmosferycznych, przez jakiś czas zmagałem się z nimi, ale w końcu musiałem się poddać i zejść w dół o parę tysięcy stóp.
Przez następne godziny płynąłem powoli na północny zachód. Opadłem do pięćdziesięciu tysięcy stóp, a od celu dzieliło mnie ponad czterysta mil. Rozmyślałem o detektorach czekających na mnie na powierzchni planety.
W ciągu kolejnej godziny straciłem dwadzieścia tysięcy stóp i zyskałem siedemdziesiąt mil. Póki co, wszystko szło jak po maśle.
Na wschodzie wstał fałszywy świt. Przyśpieszyłem, żeby znaleźć się pod nim. Jakbym tonął w oceanie, biała woda w czarnej.
Goniło mnie światło. Uciekałem. Przebiłem się przez ścianę chmur i sprawdziłem pozycję. Jak daleko do Acheron?
Ze dwieście mil.
Dogoniło mnie światło, wyprzedziło, odeszło.
Opadłem na piętnaście tysięcy stóp; czterdzieści mil. Wyłączyłem kolejne obwody. Krążyłem na trzech tysiącach, gdy zaczął się prawdziwy świt.
Wisiałem jeszcze przez dziesięć minut, a potem opadłem, znalazłem polanę i wylądowałem.
Na wschodzie eksplodowało słońce, sto mil do Acheron. Plus minus dziesięć. Otworzyłem kopułkę, włączyłem system autodestrukcji, zeskoczyłem na ziemię i zacząłem biec.
Tratwa runęła, błysnęły blade płomienie. Zwolniłem, ustaliłem pozycję i ruszyłem w stronę drzew."

Zelazny

Ale, że Wyspa Umarłych tonie w jeziorze Acheron (znów Zelazny) ruszajmy dalej... Może zwalczając magię zieloną - czarną?

I Just Got To Know - Sam Maghett (Magic!!!)

O magiku ;):
http://en.wikipedia.org/wiki/Magic_Sam
« Ostatnia zmiana: Stycznia 11, 2015, 02:42:08 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

wiesiol

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1014
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2015 dnia: Stycznia 11, 2015, 12:19:29 am »
No to coś dla Q, w końcu karnawał

Eeee, wprowadzenie tej pani - choć niezgorzej była nawet grana - uchodzi zwykle za symptom ostatecznego intelektualnego upadku "StarTreka" po śmierci Roddenberry'ego, więc - doceniając Twoje intencje - na film nawet patrzeć nie chcę... 8)


Napisałem przecie, że karnawałowo ! A zerknij jak ci na stronę ST gości przybyło  8) I już się nie wtrącam, niech ci Pani Śląska dywaguje, jak da radę  ;)
jak się mać skoro tego nikt nie pamięta

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2016 dnia: Stycznia 11, 2015, 02:49:48 am »
Tja...ram bam bi doo ay...chyba nie ogarniam - jednak, ale!;)
Znaczy podywaguję mu 8)
Mnie akurat wprowadzenie seven upa nie przeszkadza - znaczy lubię Jamiroquai;)
Magik - klasik blues...fajny, ale tą wyspą to Q dołożyłeś;)
Ostatnio powtórzyłam międzyczasowo Balsam...i jedyne opowiadanie, którego nie ruszyłam - to właśnie to ostatnie - balsamowane;) Bo jakoś się mi takoś zapisało - niezbyt:)
I chyba odpadłam po wcześniejszych - trochę oblały egzamin powtórkowy;)
A tu taki kwiatek. Teraz coś jakby te łodzie dobijały - do jakieś wyspy w niepamięci;)
Ok - zawrócę jeszcze do generatora. Hop:
https://www.youtube.com/watch?v=36b-_xPTq8Q
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2017 dnia: Stycznia 12, 2015, 12:49:34 am »
Ufff...niedzieli ubywa, poniedziałku wyraźnie przybywa - dobrze.
Zatem;
Cytuj
Ok - zawrócę jeszcze do generatora. Hop:
Też na mojej liście był.  :)
A zauważyłaś, co za Agraham mu na skrzypkach przygrywa?
Zatem dobronocnie...
https://www.youtube.com/watch?v=WyQJvSEWHK8
« Ostatnia zmiana: Stycznia 12, 2015, 12:53:46 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2018 dnia: Stycznia 12, 2015, 05:06:52 pm »
A zauważyłaś, co za Agraham mu na skrzypkach przygrywa?
Nawet chciałam sprawdzić -  ale zanim...samo sie sprawdziło:)
Pamiętam (ryzykowne stwierdzenie;)), że już linkowałeś ich.
Ten Drajven jakoś kojarzy do Doobie Brothers z ich pociągiem i coś tam w pogłosie potem Simple Redy - wypżyczyli...
To jeszcze jeden zgenerowany - też z listy?;)
https://www.youtube.com/watch?v=vAFVSgNNslo
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2019 dnia: Stycznia 13, 2015, 08:48:25 pm »
Cytuj
To jeszcze jeden zgenerowany - też z listy?;)
Nie znam tej płyty...smutnospokojny, acz trochę zgrzytający ten maks.
Muzyka trochę jak do kotleta, ale głos śpiewaka - już nie. ::)
A skoro maks, to max, jak max i to mini, zatem jeden Piotr, czyli wyskoczyła grecka litera....musiała w końcu wyjść.
Ojjj, lubiany Kwaśniak.
https://www.youtube.com/watch?v=03xHbGe4OBQ
I dla rozjaśnienia mroku, nieco słoneczka.
Po większej dawce, coś jak pomieszanie Joy Division z disco polo.  ;)
Czyli uśredniając - New Order.
https://www.youtube.com/watch?v=WMS0EBNPN0k
« Ostatnia zmiana: Stycznia 14, 2015, 12:48:46 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2020 dnia: Stycznia 13, 2015, 10:35:03 pm »
Heh, taka ciekawostka muzyczna, w sam raz na czasie, kto by sie spodziewal. Niezla jest, skubana! :
https://www.youtube.com/watch?v=PMugZRxYDmc

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2021 dnia: Stycznia 15, 2015, 12:21:44 am »
"Ciekawostka muzyczna" powinna zasłonić twarz...żartów ni ma.

Nie znam tej płyty...smutnospokojny, acz trochę zgrzytający ten maks.
Muzyka trochę jak do kotleta, ale głos śpiewaka - już nie. ::)
Noo...jak moja do kotleta, to Twoja do kapusty ::) ;)
Cytuj
Po większej dawce, coś jak pomieszanie Joy Division z disco polo.  ;)
Czyli uśredniając - New Order.
Przesłuchując wcześniej miałam bardziejsze skojarzanki - Univers;)
Niby tacy ikonkowi, a trudno coś wykopać...może taką cichą noc? :-\
https://www.youtube.com/watch?v=ICucSedlOYk
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2022 dnia: Stycznia 18, 2015, 10:56:23 pm »
Cytuj
Noo...jak moja do kotleta, to Twoja do kapusty ::) ;)
To dawaj, bigos zróbmy w cichą noc. :)
No nie mogę... 8)
https://www.youtube.com/watch?v=2TLFlIZnqmQ
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2023 dnia: Stycznia 19, 2015, 03:14:32 pm »
To dawaj, bigos zróbmy w cichą noc. :)
Tja...bigos z kotleta... ::)
Fajna ta zerówka...bezpret...coś tam jeszcze od nich wygrzebał?;)
Cicha noc? Ciemna noc...wszystko śpi...tylko szkielety...znaczy z właśnie wczoraj zobaczonego - francuska pętelka :
   Zig, zig, zig, Death in cadence,
    Striking a tomb with his heel,
    Death at midnight plays a dance-tune,
    Zig, zig, zag, on his violin.
    The winter wind blows, and the night is dark;
    Moans are heard in the linden trees.
    White skeletons pass through the gloom,
    Running and leaping in their shrouds.....


https://www.youtube.com/watch?v=tG8QCjaw4yk
Bo pytanie jaki film widziałam? Chyba za trudne ;D;)

Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: O muzyce
« Odpowiedź #2024 dnia: Stycznia 19, 2015, 07:25:23 pm »
Cytuj
Bo pytanie jaki film widziałam? Chyba za trudne ;D;)
Jasne, że ciemno.  :)
Daj jakieś podpowiedzi; bardzo stary? Horror?
To ostrzym. >:(
https://www.youtube.com/watch?v=s5gxoTpt2iI
To niżej, hmmm...osobom wrażliwym nie zalecane.
https://www.youtube.com/watch?v=kiUokvbw58s
« Ostatnia zmiana: Stycznia 19, 2015, 07:39:51 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana