Z pierwszych pięciu, uwagę zwraca atak na wartość literacką, bodaj tylko jeden pomija ten wątek. Właściwie to nie wiem - śmiać się czy płakać?
Zacytuję.
Dokładnie tak - dlatego dałam tylko ten wycinek z pierwszej recenzji. Jako reprezentatywny.
W sumie nie mogą podważyć treści - więc pozostaje znęcać się nad wartością literacką.
Sikora ma ponadto wizję jedynie możliwych neologizmów w języku polskim:
autor używa wielu neologizmów, trudnych do zapamiętania, albo też zupełnie sprzecznych z zasadami polskiego słowotwórstwaMuszą być łatwe do zapamiętanie i zgodne z zasadami - najlepiej żeby były powszechnie znanymi słowami?
To chyba on podsunął pomysł rozwiązani pata poprzez dodanie wstępu?
Takie mam remisensacje występne
Tylko jego recenzja jest datowana, ale w innych też pojawiają się uwagi do wstępu.
U J. Sikory jest już wstęp:
Autor usiłuje wprawdzie wyjaśnić w przedmowie sens ideowo-polityczny książki, w gruncie rzeczy nie wyjaśnia niczego....nie należy drukować...bo same niejasności.
Kudroń komentuje dwie poprzednie recenzje. Wstęp też już jest.
Tylko to raczej wstęp, który napisał Lem u zarania. Znacznie krótszy.
U Kudronia również pojawia się postulat "ratowania powieści" przez modyfikację wstępu.
Można by ją uratować przez:
1. sprecyzowanie wyraźnie we wstępie, że książka jest groteską antymilitarystyczną i satyrą na propagandę wojenną;
2. polityczne ustawienie „Antygmachu”, a więc jasne sprecyzowanie, jaką polityką kieruje się ten obóz (jeżeli ma to być nasz obóz)
Następnie proponuje to Sawicz.
Sawicz próbuje udawać powściągliwość
i zapisuje zdanie (luty 1961), które teraz - w lekko zmienionej postaci (komunizm wyparował) - powtarza rosyjska propaganda:
Czymże machinacje podporządkowane dążności do wojny atomowej pod pretekstem odparcia, rzekomo, agresywnego komunizmu? Tak-siak Lem faktycznie - jak już napisał
Q - machnął na kolanie kawałek będący klasą samą w sobie.