Tak wlasnie. Pisalem o tym kilkukrotnie, ale chyba jestes jedyny ktory to zauwazyl :) Co jest warta dyskusja, gdzie wszyscy maja to samo zdanie? Staram sie wychodzic z pozycji bez z gory zalozonej opinii i dopiero wyrabiac ja w trakcie, a nawet nie opinie, tylko jej przyblizenie. No i nie identyfikowac siebie, ze swoja opinia.
Rozumiem, ale ja akurat przychodzę tutaj poczytać
autentyczne opinie użytkowników, a nie dla ćwiczeń erystycznych. Szkoda mi już prądu na to.
No, akurat argument "ruska propaganda" mnie w ogole nie przekonuje. Powiem wrecz, ze raczej dowodzi porzucenia argumentacji. To tak jak z odjechanymi "woke", ktorzy kazdego kto nie upada na twarz przed ich pogladami nazywaja "nazi".
Zgoda, nie użyłem słów "ruska propaganda" jako wytrychu do zamknięcia dyskusji (na zasadzie: przylepienie takiej etykietki ma zwalniać z dalszego rozpatrywania sensu danego argumentu), tylko jako zbiorczej kategorii dla grupy twierdzeń, które pojawiają się w debacie publicznej i są po myśli Rosjan w tym sensie, że starają się relatywizować sytuację, której ocena jednak w tym wypadku jest dość jednoznaczna (więc opłaca się im takie podejście wspierać). Najogólniej rzecz ujmując jest to działanie typu "jest wojna, nie wiemy wszystkiego, a prawda leży gdzieś pośrodku". No więc, nie leży: wiadomo bardzo dobrze, kto jest agresorem, a kto się broni. Zgodzisz się chyba też, że twierdzenia typu "rozliczmy USA z ich interwencji" to pseudo-argument typu "a u Was Murzynów biją!".
O,to wlasnie istotna kwestia. W zaleznosci od zrodel, spotykalem sie z info, ze czescia tej umowy bylo tez nierozszezanie NATO, inni twierdza, ze nic o NATO nie bylo.
Co to za źródła?
Co do konkretu o pozwoleniu wyjscia Putina z twarza: Nie chodzi mi o jego twarz, tylko o mniej ludzkiego cierpienia i nierozkrecania wojny na wieksza skale. Zalozmy, ze Rus zaczynaja robic coraz bardziej bokami, wojna kosztuje coraz wiecej, problemy z zolnierzami, zaczynaja byc coraz bardziej wypierani z Ukr. Putin wychodzi wiec na slabeusza i przegywa. I jaka bedziejego reakcja? Podkuli ogon, przyzna sie do porazki z Ukr, zachodem, NATO,USA? Stanie naprzeciw swojego narodu i rosyjskiej klasy politycznej i powie: Przegralem! Pokonali mnie. To bylo by dobre, ale czy realne? Moze bardziej realny scenariusz: Zacznie widziec ze przegrywa i musi sie zwijac i zrobi Ukrainie to co Niemcy zrobili Warszawie? I wycofa sie sprzedajac Rosji wersje: Zrobilismy co moglismy i musielismy. Wroga Ukr pod rzadami neonazistow i wplywami USA zostala zniszczona, jej miasta w ruinie, infrastruktura w ruinie, armia rozbita, wracamy jako zwyciezcy. Albo i zagra vabanque i zrzuci atomowke gdzies na Kijow? No wlasnie... Ta narracja mi sie nie zgadza: Putin wariat, nieobliczalny, ale na pewno atomu nie uzyje, wiec mozna gocisnac bez oporu.
Albo jeszcze inny scenariusz: USA dogada sie z Rus odnosnie koalicji przeciw Chinom, przestana pomagac Ukr, inne panstwa tez tozrobia i wojna sie zakonczy w miesiac. Pytanie co Rus dostana w zamian? Moze wlsnie zachodnie tereny Ukr? I cala wojna bedzie na nic, z punktu widzenia Ukr. Opcje sa rozne, nie mam pojecia co sie moze zdazyc.
Rzecz jasna, nie mam pojęcia jak będzie. Ale co do użycia bomby atomowej, wydaje mi się, że gra Putina została przejrzana jako blef i nie ma on - poniekąd jak każdy, kto przelicytował - dobrego wyjścia. Bomby nie użyje, bo między innymi: 1. militarnie nie ma to większego sensu (można zniszczyć tylko jakąś stosunkowo małą część armii przeciwnika), 2. gdyby jej użył, to - jak mniemam - NATO/USA ma (bo musi mieć) na taki scenariusz jakąś stosowną, mocną odpowiedź (nie wiem: pełna dominacja powietrzna nad Ukrainą, zniszczenie Floty Czarnomorskiej, etc.), 3. Chiny dały już mu znać, że sobie tego nie życzą.
Nie uważam też, że Putin to wariat. Chociaż jego wystąpienia i decyzje mogą wspierać taki jego odbiór, ale pewnie a) wie pewne rzeczy, których my nie wiemy, b) części rzeczy pewnie jednak nie wie (bo go doradcy okłamują bądź izolują od informacji: patrz stan armii przed inwazją), c) jest to być może także element pewnej gry, w której kreuje się go na nieprzewidywalnego przeciwnika (a więc: bez części ograniczeń np. moralnych), d) być może wpływ na to ma też jego wiek i stan zdrowia (znowu, ile w tym prawdy, w tym momencie nie wiadomo). Ale uznanie "hipotezy wariata" nie prowadzi do niczego w dyskusji, bo ten sposób można uzasadnić każdy scenariusz ("ustępujmy mu zawsze, bo jak nie, to...").