Autor Wątek: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]  (Przeczytany 516730 razy)

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2949
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #285 dnia: Marca 06, 2013, 12:50:22 pm »
Piszę: zakładając. Zakładając, że taki Bóg (i niebo dla dobrych, a piekło dla złych w zestawie) w świecie Corcorana istniał. Gdyby założyć, że istniał inny, wnioski zmieniłyby się o tyle, o ile zmieniłoby się założenie. Teza, że dobrze podrobić Boga to stać się nim pozostałaby. BTW nie znam się na Bogach - czy z zestawu "Bóg, niebo dla dobrych, piekło dla złych" wynika automatycznie "Bóg chrześcijański w wersji fundamentalistycznej"?

Ewentualnie muzułmański.

Ale jak Corkoran wyciągnie nogi i maszyna niesmarowana zacznie fiksować, to któryś ze skrzyni może wysnuć hipotezę o "śmierci Boga". Strasznie to wszystko antropocentromorficzne  :)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #286 dnia: Marca 06, 2013, 01:08:46 pm »
Wszystko to można ubrać w zdania tak bardzo uniwersalne i nieantropocentryczne jak się tylko da. Trochę jest tak, jakbyś zarzucał antropocentryzm przypowieści ludowej. To tylko kwestia języka. Treści w niej wyrażone też można "wyprać" z ludowości i przyziemności. Lem także napisał mocno antropocentrycznie - no ale to właśnie na modłę takiej przypowieści przecież. Problemy jakie za tym stoją są (chyba?) uniwersalne.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2949
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #287 dnia: Marca 06, 2013, 01:18:00 pm »
Właśnie nie wiem, do jakiego stopnia uniwersalne. Piekło i niebo od razu prowadzi do problemu zła i dobra, a coś mi mówi, że te sprawy są nam zakodowane ewolucyjnie - w sensie samego ich istnienia, nie tylko względności wartościowania.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #288 dnia: Marca 06, 2013, 01:36:10 pm »
Nie miałem na myśli w ogóle takich kwestii. Użyłem metafory a problem dobra i zła, religii w ogóle, wynika z jej dosłownego potraktowania. Nie miałem na myśli jakiegokolwiek boga w sensie takim, jakim widzą go religie czy ich wyznawcy. Chodziło mi tylko o sytuację, kiedy faktycznie jest prawdziwy Bóg czyli byt wymykający się fizyce, a Corcoran udając Go stworzył istoty takie same jak te, które stwarza On, czyli w domyśle mające pierwiastek boskości (upraszczając: duszę). Wówczas istoty te, przez sam fakt ich stworzenia, wyjęte byłyby spod ostatecznej jurysdykcji świata Corcorana. Po ich śmierci fizycznej działoby się z nimi to, co z wszystkimi innymi istotami stworzonymi przez Boga - i Corcoran nic do tego nie miałby.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

tzok

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 409
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #289 dnia: Marca 06, 2013, 01:51:00 pm »
W "Cyberiadzie" jest opowieść o królu Eksyliuszu, któremu przyjemność sprawiało bycie okrutnym władcą. Trurl zbudował dla niego idealny model społeczeństwa, by mógł się na nim wyżyć. Ale Klapaucjusz mocno krytykował taką postawę twierdząc, że doskonałość symulacji sprawia, że okrucieństwo jest jakby zadawane prawdziwym osobom... Jeśli dobrze rozumiem, to Maziek postuluje coś podobnego. Mianowicie, że Corcoran stworzył sztuczny świat i sztuczne osoby, ale można rozważać czy jeśli zrobił to w sposób idealny to czy te 12-14 osób nie żyje niejako "na zasadach" prawdziwego świata.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #290 dnia: Marca 06, 2013, 05:43:11 pm »
A dlaczego Corcoran ma być Bogiem na ten wzór? Jest to gdzieś zaznaczone? Może to taka opcja bez nieba/piekła? Bóg łaskawie ślący w nicość? Albo w wieczną powtarzalność. Albo reinkarnacje?

"Summa...." o dobudowywaniu zaświatów do światów:

"Ukazaliśmy daremność pantokreatycznego przedsięwzięcia, którego celem było spełnienie marzeń o wieczności Tamtego Świata. Daremność owa dotyczy jednak, o czym warto pamiętać, nie strony technicznej planu, wynika ona stąd, że obecność “transcendencji”, niepodległa empirycznemu sprawdzeniu doczesnemu, ma akurat taki sam wpływ na losy mieszkańców owego świata, jak jej pozaświatowa nieobecność. Czyli — wszystko jedno, czy “tamten brzeg” istnieje, czy nie, skoro tutaj nie można się o tym przekonać. A jeśli można, transcendencja przestaje być sobą, tj. groźną zarazem i wspaniałą obietnicą, zamieniając się w takie przedłużenie bytu, które unicestwia wszelką wiarę."

Ale jak Corkoran wyciągnie nogi i maszyna niesmarowana zacznie fiksować

"Kraina Chichów" - też przez Mistrza polecana - się przypomina.

Ale Klapaucjusz mocno krytykował taką postawę twierdząc, że doskonałość symulacji sprawia, że okrucieństwo jest jakby zadawane prawdziwym osobom... Jeśli dobrze rozumiem, to Maziek postuluje coś podobnego. Mianowicie, że Corcoran stworzył sztuczny świat i sztuczne osoby, ale można rozważać czy jeśli zrobił to w sposób idealny to czy te 12-14 osób nie żyje niejako "na zasadach" prawdziwego świata.

Toż samo w "Kobyszczęciu":

"- Zarobiłeś też na kryminał, i to nieźle! Może nie wiesz, że nie wolno tłamsić, to jest redukować, rozumu raz zbudzonego? Więc szedłeś prosto do Szczęśliwości Powszechnej, powiadasz? Po drodze zaś, w ramach spolegliwego opiekuństwa, jedne istoty paliłeś ogniem, inne topiłeś, jak myszy, w przesycie, więziłeś, zamykałeś, katowałeś, nogi przetrącałeś, a ostatnio, jak słyszę, doszedłeś do bratobójstwa? Jak na opiekuna Wszechrzeczy, życzliwego uniwersalnie, wcale, wcale nieźle!"
też "Cyberiada"

Czyż nie mówi tego Kerebron do Corcorana?

ps. Wspominałem o dwu rodzajach "mieszkańców", aż Hoko zgrzytał, że za trudne,  ;) ale mam jeszcze anegdotę a'propos: otóż moja ciotka - maziek wie która, ta co Odry... -  miała znajomą prawniczkę, co poszła w ezoterykę i skończyła jako właścicielka sklepu czy sklepów z talizmanami, kręcąc się zasię w okultystycznym półświatku trafiła do jakiejś sekty. Bardzo przejęta swoją wiarą nową usiłowała i z ciotką dzielić się swymi wyższymi wtajemniczeniami. Zaczynała od opowieści o Atlandrydzie a'la Daniken, co jej na owych tajemniczych "szkoleniach" ujawniano jako prrawdę straszliwą, a na głębszym jeszcze poziomie wtajemniczeń dowiedziała się, że ludzie dzielą się na oświeconych (co świadomość mają) i automaty-atrapy i, że wobec atrap moralność ludzka nie obowiązuje, bo atrapamy są.
Zapraszała i ciotkę na owe wykłady mądrość takową niosące, zaszczycając ją do nie-atrap zaliczeniem, ale wywołała efekt odwrotny: znaczy nawet do się ją zniechęciła.

Z tym, że rojenia okulto-sekciarskie, rojeniami okulto-sekciarskimi, ale gdyby faktycznie istniały dwie kategorie bytów to od tematyki apriorycznie podwójnej moralności nie uciekniem:

"Dla miejscowych atrap był cudzoziemskim milionerem, Santana Philipem Blackiem, który, wykupiwszy ten zahipoteczony majątek, przeniósł się doń ze swych rodzinnych stron z powodu jakichś familijnych waśni. Sąsiedzi go poważali, ponieważ był bogaty. Partnerzy w interesach szanowali, ponieważ był bezwzględny. Służba i niewolnicy bali się go, bo był okrutny. Damy fascynował, ponieważ nie maskował żadnej z tych cech. Żona natomiast go kochała, bo wiedziała - bądź wydawało się jej, że wie - iż w ten właśnie sposób maskuje on swe całkowicie inne, prawdziwe oblicze. Santanę zaś wszyscy oni niewiele obchodzili — stanowili wszak tylko zerojedynkowy ciąg w którymś buforze pamięci Allaha."
Dukaj, "Irrehaare"

Przy czym - abstrahując już od piekieł i nieb - wygląda na to, że Corcoran i skrzynie jego jednakowymi być winni podmiotami moralności, a atrapy bębnowe (w wypadku dowodnego stwierdzenia ich atrapowatości) i to co się z nimi dzieje moralności obchodzić nie powinno... Choć dziać się może różnie:

"I Llameth zadowolony był z takiego rozwiązania; zresztą, jak się szybko okazało, nie była to bynajmniej jego pierwsza wizyta w Luizjanie Czarnego, tutejsze atrapy znały go doskonale, straszyły nim dzieci. Llameth miał słabość do kilkuletnich chłopców. Rzadko znajdowano ich zwłoki.
Irrehaare."

ibid.

Pytanie jednak co by można uznać za dowodne stwierdzenie, by mimo woli nie dopuścić do potworności...
« Ostatnia zmiana: Marca 06, 2013, 06:24:43 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #291 dnia: Marca 06, 2013, 09:33:53 pm »
To o czym w ogole jest to opowiadanie?

Chyba 2 motywy (zreszta ciagle sie przewijajace w Lema tworczosci) sa najwazniejsze:
1. Bog ulomny
2. Swiadomosc sfantomatyzowana

O ile ja sie w opowiadaniu zorientowalem, to swiadomosci skrzyniowe sa tozsame z ludzkimi, a poprzez beben takze ich swiat jest w zasadzie (przynajmniej dla nich) z naszym tozsamy. To akurat, czlowieczenstwo skrzyn, a nie jedynie b. dobra imitacja tegoz, wydaje mi sie bardzo jasno powiedziane i okreslone. Wnikanie w szczegoly techniczne i ich niedoskonalosci jest raczej malo sensowne, bo kwestia jest nieistotna. Trurla chyba tez nikt sie na powaznie nie czepia, ze program doradcy doskonalego "napisal" za pomoca robienia dziurek gwozdziem w tasmie papieru.
Poniewaz osobowosci skrzyniowe sa jak ludzie, wszystkie moralne kwestie, jak krzywda, cierpienie, zabicie etc. odnosza sie do nich jak do ludzi. Stad tez Corcoran (jak ja to wnosze z opowiadania) jest tego swiadom i swiadomosc ta meczy go. Tym bardziej, ze on je powolal do zycia i on jest za wszystko co sie z nimi dzieje odpowiedzialny, jako praprzyczyna, stworca i ojciec... czyli de facto Bog, z punktu widzenia skrzyn. Ma tez mozliwosci boskie w kwestiach robienia cudow w swiecie bebna, ale powstrzymuje sie zarowno przed tym, jak i przed ujawnieniem. Podobno ze wzgledu na opinie, jakoby nieingerencja byla jedyna mozliwa forma zachowania boskosci i niesprowadzenia samego siebie do roli jedynie uzdolnionego konstruktora. Ale czy na pewno? Czy nie robi tego tez ze strachu przed obnazeniem swego okrucienstwa, tzn. powolania do zycia swiadomosci skazanej na zaglade? Coz moglby powiedziec swym dzieciom ze skrzyn? Jak odpowiedziec na pytania, zarzuty i prosby. Moze zorientowal sie dopiero pozniej co tak naprawde zrobil i sam nie wie co z tym poczac?
Moze tez w gre wchodzic to, ze sam Corcoran jest w takiej wlasnie sytuacji jak jego skrzynie, tylko 1 pietro wyzej i sam siebie stawia w sytuacji skrzyn. Moze on sam, o ile wierzy w Boga-Boga, albo Boga-Konstruktora ma duze pretensje, a moze i rodzaj nienawisci do swojego stworcy?
Tak w ogole i a propos tych kwestii, spotkalem sie z taka wykladnia religijna, odnosnie braku widocznych dowodow na istnienie Boga:
Bog stworzyl ludzi (obojetnie jak zawile ewolucyjnie etc.) wyposazajac ich w rozum i wolna wole. Wolnosc ta (chodzi o wewnetrzna wolnosc duszy) jest tak duza, ze nawet nie ograniczyl czlowieka w kwestii wyboru tego, czy ma w boga wierzyc czy nie. Elementem zas tego, jest boska niewidocznosc i milczenie.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #292 dnia: Marca 06, 2013, 10:22:12 pm »
spotkalem sie z taka wykladnia religijna, odnosnie braku widocznych dowodow na istnienie Boga:
Bog stworzyl ludzi (obojetnie jak zawile ewolucyjnie etc.) wyposazajac ich w rozum i wolna wole. Wolnosc ta (chodzi o wewnetrzna wolnosc duszy) jest tak duza, ze nawet nie ograniczyl czlowieka w kwestii wyboru tego, czy ma w boga wierzyc czy nie. Elementem zas tego, jest boska niewidocznosc i milczenie.

Znana i mnie, z tym, że nijak nie przystająca do stosunku Corcorana do skrzyń, bo ani wolnej woli im nie dał (bęben!), ani sądzić ich "pośmiertnie" raczej nie zamierza...
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #293 dnia: Marca 06, 2013, 10:55:00 pm »
Przystajaca.
Beben nie odbiera im w zaden sposob wolnej woli, tylko determinuje to co sie zdarzy w ich zyciu, w sposob skonczony, tak jak i Twoje zycie zawiera x mozliwych scenariuszy, a nie ich nieskonczona ilosc.
Co zas do sadzenia posmiertnego, to co to ma do rzeczy? Mowimy o ukrywaniu sie i nieingerowaniu boga w zycie DOCZESNE.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #294 dnia: Marca 06, 2013, 11:31:19 pm »
Faktycznie pada tam zdanie "wszelako mają wolną wolę", ale mnie sam koncept WW nie przekonuje, nawet u Lema.
Poruszyłeś jednak ciekawy temat... stosunku Corcorana do jego kreacji... Wydaje się on b. złożony. Na jedno swoje skrzynie stworzył i zdeterminował - nieraz b. okrutnie - ich los:

"Tej - wskazał na pierwszą z brzegu - wydaje się, że jest siedemnastoletnią dziewczyną, zielonooką, o rudych włosach, o ciele godnym Wenery. Jest ona córką męża stanu... kocha się w młodzieńcu, którego widuje niemal co dzień przez okno... który będzie jej przekleństwem. Ta tutaj druga, to pewien uczony. Jest już bliski ogólnej teorii grawitacji, obowiązującej w jego świecie - w tym świecie, którego granicą są żelazne ściany bębna - i przygotowuje się do walki o swoją prawdę, w osamotnieniu powiększanym przez zagrażającą mu ślepotę, bo on oślepnie, Tichy..."

Co by świadczyło o obojętności. Na drugie (mimo, że sytuacja z wariatem ma posmak pełnego ironii dowcipu nie robi sobie z nich sadystycznej igraszki (tzn. poniekąd nie robi, bo jednak zsyła na nich te ślepoty i miłosne cierpienia choć nie musi).

Sądzę zresztą, że znaczące jest tu podsumowanie Tichego:

"I myślę, że odczuwa wówczas, wbrew swoim słowom, chęć ingerencji, wejścia, olśniewającego wszechmocą, w głąb świata, który stworzył, aby uratować w nim kogoś kto głosi Odkupienie, że waha się, sam, w brudnym świetle nagiej żarówki, czy ocalić jakieś życie, jakąś miłość, i jestem pewny, że nigdy tego nie zrobi. Oprze się pokusom, bo chce być Bogiem, a jedyna boskość, jaką znamy, jest milczącą zgodą na każdy ludzki czyn, na każdą zbrodnię, i nie ma dla niej wyższej odpłaty nad ponawiający się pokoleniami bunt żelaznych skrzyń, kiedy utwierdzają się, pełne rozsądku, w myślach, że On nie istnieje. Wtedy uśmiecha się w milczeniu i wychodzi, zamykając za sobą szeregi drzwi, a w pustce unosi się tylko słaby, jak głos konającej muchy, brzęk prądów."

Warte przemyślenia jest też to:
"- dobrze, żem pana tu wprowadził, Tichy... każdy z idiotów, którym to pokazałem, zaczynał od ciskania gromów na moje okrucieństwo..."

Dlaczego Tichy reaguje inaczej i czemu Corcoran zwie tamtych idiotami (a raczej czy uprawnione jest to, że tak ich zwie).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

tzok

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 409
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #295 dnia: Marca 07, 2013, 12:44:36 am »
Wg mnie warto wyróżnić, że na los każdej osoby w skrzynce składają się dwa elementy: wolna wola (WW) oraz losorys przygotowany przez Corcorana. On jako stwórca ma dostęp do obu części, każda osoba w jego świecie ma natomiast możliwość skorzystania tylko z WW. Jak słusznie zacytował Q, jedyna boskość, jaką znamy, jest milczącą zgodą na każdy ludzki czyn więc ingerencja w WW przez Corcorana odpada. Ale czy może on zmienić losorys? A jeśli tak to czy powinien (czy byłoby to moralne)? Wydaje mi się, że na tej linii przebiegał konflikt i wyzywanie się od idiotów przez gości Corcorana :). On sam uważa, że nie może niczego zmienić, odruchowo ludzie mogli pomyśleć, że wręcz powinien zadziałać.

To jedna myśl, ale w zasadzie skłaniam się do tego, że w opowiadaniu wolną wolę należy rozumieć tylko jako subiektywnie odczucie osób w skrzynkach. Świadczy o tym choćby pewność Corcorana, że dziewczyna będzie jeszcze cierpieć przez ukochanego młodzieńca. Można to rozumieć tylko tak, że nie ma ona możliwości podjąć kiedykolwiek decyzji, by cierpienia uniknąć. Albo ewentualnie, że Corcoran odtwarza jej los już kiedyś "przeżyty", tylko powtarzalność wypadków chyba by też świadczyła o braku realnego wpływu wolnej woli... Swoją drogą, maziek zauważ, że powtórne odtwarzanie losów komplikuje sprawę gdyby wrócić do Twojej koncepcji istnienia prawdziwego Boga ;), ale tego w opowiadaniu nie ma, to tylko mój wymysł.

Q, podział na prawdziwych i atrapy nie stawia pierwszych poza dobrem i złem. Pasuje tu argumentacja Klapaucjusza czy Kerebrona

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #296 dnia: Marca 07, 2013, 01:44:37 am »
Q, podział na prawdziwych i atrapy nie stawia pierwszych poza dobrem i złem. Pasuje tu argumentacja Klapaucjusza czy Kerebrona

Zależy co rozumiemy przez atrapę. Ja rozumiem przez nią tylko coś co tak naprawdę ani czuje, ani myśli*, tylko tak jest zrobione by stwarzało ten pozór.
Inna kwestia jednak, że nie wiemy czy istotnie powstanie tak pojętych atrap jest możliwe**, a skoro coś co stworzymy będzie zachowywało się jak rozumne-i-świadome (na tyle, na ile to rozpoznajemy), to wątpliwości zawsze lepiej interpretować na korzyść oskarżonego (ładnie było o tym w jednym z najlepszych odcinków "Star Treka", cytowałem kiedyś). Choć może kiedyś stworzymy sensowną teorię świadomości i wtedy da się to badać z całą pewnością jaką daje poznanie naukowe.
No i nie zapominajmy o zmorze solipsyzmu - tak naprawdę, w sensie absolutnym, NIKT nie jest nam w stanie dowieść, że nie jest atrapą.

Pasuje tu argumentacja Klapaucjusza czy Kerebrona

Może Klapaucjusz był pilniejszym studentem Kerebrona niż Trurl? ;)


* tu zresztą sam sobie muszę przykopać pytaniem co to znaczy "myśleć naprawdę", bo wszak skoro myśli i człowiek, i zwierzę, i mózg elektronowy to trudno uznać za bezmyślne domowego PCta czy pralkę automatyczną nawet (acz jest to rozum, czy raczej rozumek, bezludny, bezosobowy - "GOLEM..." się kłania - i, zwłaszcza w drugim wypadku, b. malutki).

** u przywołanego Dukaja atrapy okazały się koniec końców mało atrapowate i - dla samych siebie - nieodróżnialne od nie-atrap:

"- Zatem jestem atrapą.
- Zatem jesteś Adrianem.
- Odpowiedz!
- Czy istnieje Bóg?
Pal wychodził mu z pleców, w okolicy lewej łopatki, głowa zwisała swobodnie; ja szedłem z prawej — gdy się oglądałem, napotykałem jego ślepe, krwawe spojrzenie: pochylał się nade mną. Nad nami oboma pochylał się żagiel, Stalin i niebo.
- Wyrzuć ten miecz. Dam ci nowy, lepszy.
- Nie.
Minęliśmy Bramę, oddalając się od rzeki.
- Czarny Santana - szepnął.
- Tłaakk?
- Nie żyje.
- Ssammulań ko tosstałł?
- Nie żyje naprawdę, EEG ma płaskie i ciche. Martwy mózg.
- Kiedy umarł?
- Jeszcze zanim go poznałeś. Spojrzałem pod nogi.
- Ja go nie zabiłem - ciągnął wolno. - Ktoś musiał dobrać się do jego ciała w rzeczywistym świecie. Wykorzystałem tylko jego postać i osobowość, przejąłem je w chwili śmierci i dalej symulowałem. Ingerowałem w tę symulację na tyle, na ile było to konieczne: musiałem cię chronić. I choć nikt nie czuje różnicy, on sam nie czuje różnicy. Santana jest już tylko atrapą udającą gracza.
- Jak on może nie czuć różnicy? To...
- Ten Santana, który przetrwał, jej nie czuje, możesz być pewien. Jego żona, Arianne, dziwi się poprawie jego charakteru; jeśli są zmiany, to na lepsze.
Podniosłem wzrok.
- Nie żyje. Dlatego nie może zginąć - pogubiłem się w tych śmierciach, sztucznych i realnych. Ale on oczywiście wiedział, co mam na myśli.
- Śmierć w Irrehaare to między innymi kasacja postaci i przejściowe oderwanie się od systemu. Tylko dla graczy dostępna jest reinkarnacja - ich mózgi muszą wciąż funkcjonować, by mogli się ponownie zaślepić, choć faktycznie odbywa się to automatycznie. Od tego algorytmu nie ma wyjątków, pamiętaj o tym.
Zaśmiałem się.
- Właśnie odpowiedziałeś na moje pytanie!"
« Ostatnia zmiana: Marca 07, 2013, 09:32:47 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #297 dnia: Marca 07, 2013, 11:08:53 am »
Chodziło mi tylko o sytuację, kiedy faktycznie jest prawdziwy Bóg czyli byt wymykający się fizyce, a Corcoran udając Go stworzył istoty takie same jak te, które stwarza On, czyli w domyśle mające pierwiastek boskości (upraszczając: duszę). Wówczas istoty te, przez sam fakt ich stworzenia, wyjęte byłyby spod ostatecznej jurysdykcji świata Corcorana. Po ich śmierci fizycznej działoby się z nimi to, co z wszystkimi innymi istotami stworzonymi przez Boga - i Corcoran nic do tego nie miałby.
Zanim coś napiszę - bo być może źle zrozumiałam i niepotrzebne: Maziek a co dzieje się - po śmierci fizycznej - z wszystkimi istotami stworzonymi przez Boga ?
« Ostatnia zmiana: Marca 07, 2013, 11:12:09 am wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #298 dnia: Marca 07, 2013, 11:30:22 am »
Nie wiem, zależy od Boga (prawdziwego, o ile istnieje). Ja tylko spekuluję. Na kanwie religii chrześcijańskiej: ulatuje z nich dusza nieśmiertelna, która następnie jest potępiona bądź idzie do nieba. Słyszałem też wersję (również opartą na Biblii), że złe dusze giną (umierają) a tylko dobre są wieczne. Można też wyobrazić sobie, że Bóg co prawda stwarza istoty, ale wcale nie mają one duszy nieśmiertelnej. Ale wtedy problemu nie ma.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« Odpowiedź #299 dnia: Marca 07, 2013, 11:42:51 am »
Skoro to nie jest pewne (poza tym to miał być Bóg na żaden wzór - poza znanymi systemami religijnymi - a rozwiązanie duszne jednak w obszarze znanych religii?) - co się z tymi duszami dzieje - to skąd pewność, że byłyby wyjęte spod jurysdykcji Corcorana - który jest dla nich Bogiem? I dlaczego Corcoran nic do tego nie miałby?
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)