A ja w odpowiedzi pozwolę sobie zauważyć, że w SF jest w sumie zabawnie, bo zawsze (no prawie, nie licząc spaceoperowych feudalizmów) otrzymujemy tam albo system +/- socjalistyczny (i poza nurtem antytotalitarnej social fiction) są to zwykle wizje "różowe" (w sensie optymistyczne), pełne szczęśliwych, wykształconych, bezinteresownir ciekawych świata (nad)ludzi, albo kapitalizm, ale kapitalizm "wilczy", bezwzględny, odhumanizowany, spotworniały.
Ciekawe dlaczego tak jest...