Ale to ciekawe. Bo w latach 50. Lem wydał "Astronautów" i "Obłok Magellana",
które są bardzo prokomunistyczne. Potem zaczął pisać teksty zdecydowanie anty.
Dość szczegółowo omawia to w
Tako rzecze... W skrócie napisał Szpital, który mu cenzura nie za bardzo zheblowała, ale już się doczepiła i wymogła na nim dopisanie dalszych cześci, których potem nie pozwalał wznawiać (wciąż do kupienia na allegro za grosze). Potem wpadł w ich łapy na dobre a polegało to na tym, że jak napisał książkę to cenzura ją czytała i mówiła że prawie dobrze, ale trzeba jeszcze w stu miejscach poprawić. Jak poprawił, to cenzura czytała i mówiła, że prawie-prawie dobrze, ale trzeba jeszcze w stu miejscach poprawić... On przyjeżdżał nocnymi pociągami z Krakowa do Wawy a tam spotykał sie oczywiście nie z osobą decyzyjną, tylko jakimś przydupasem, czy może przydupasem przydupasa, który mu wręczał poprzednią wersję z tymi stoma miejscami do poprawienia i tak w kółko. W pewnym momencie zorientował się (jak pisze), że to już nie są jego książki (zawartość cukru w cukrze
). No i postanowił nic nie poprawiać. No i wydali mu nast. książkę bez poprawek, z tym, że sądzę, że gdyby tow. Wissarionowicz nie kopnął w kalendarz to mógłby długo na to czekać. Ale jakoś trafił w moment.
Q - ja myślałem, że Ty każdy zadrukowany kawałek natychmiast czytasz jak Zbój Gębon (ten z dyplojem), a Ty tyle godzin gazety nie tknąłeś?!
EV (mogę tak?) - dopiero przeczytałem, że Ty mnie lowju, no spox, w końcu jakiś temat związany z tematem tego forum ;-)...