Stanisław Lem - Forum

Polski => Lemosfera => Wątek zaczęty przez: dzi w Stycznia 21, 2005, 03:47:44 pm

Tytuł: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: dzi w Stycznia 21, 2005, 03:47:44 pm
Z pewnym takim lękiem zakladam ten thread ale w pozostale trzy o Solaris chyba naprawde nie sa na temat filmu...

Zatem, co myslicie o filmie Solaris? Niedawno przeczytalem ksiazke, mysle nad obejrzeniem filmu, co o tym myslicie?
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Deckard w Stycznia 21, 2005, 03:50:46 pm
A co jeszcze nie widziałeś?
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Deckard w Stycznia 21, 2005, 04:14:36 pm
Cóż, ja boleję nad tym, że nie widziałem wersji Tarkowskiego :'(. Za to widziałem wersję Soderbergh'a i bardzo mi się podobała. Dobra muzyka, która odpowiednio budowała klimat. Clooney zagrał moim zdaniem świetnie. I mimo, że nie jest to ekranizacja  na jaką czekam, czyli będąca w miarę wierną adaptacją książki, to bardzo mi się film podobał.
Na razie tyle.

Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Stycznia 21, 2005, 04:46:08 pm
musze skas skolowac... w ogole nie jestem obyty w filmach...
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Stycznia 21, 2005, 10:20:42 pm
   No więc, dzi, o którym filmie mówisz?  
Bo jak tu wspomniano sa dwie wersje:


  Jeśli nie widziałeś to to naprawdę duży błąd, radzę czym prędzej to naprawić:)
  Ja osobiście widziałem obydwie wersje i jestem wielkim fanem zarówno pierwszej jak i drugiej.
  Temat ten dosyć mocno wyeksploatowaliśmy w forum anglojęzycznym, ale nie widzę powodu by sobie tego nie powtórzyć.

  Otóż ogólnie rzecz biorąc oba filmy są świetne. Zarówno Tarkovski jak i Sodenbergh mają uczuciowy stosunek do filmów (tj. chcę przez to powiedzieć że jakkolwiek jedno i drugie dzieło jest wybitnie intelektualistyczne, lecz kładziony jest duży nacisk na uczucia Kelvina), jednakże obaj skupili się na innych wątkach.

Tarkovski bardzo rozbudował treść, wprowadził nowe postaci (rodzice Kelvina itp.), zmienił także zakończenie.
Soderbergh zakończenie także zmienił, postaci jednak nie dodał. Za to rozszerzył wątek miłości Kelvina do jego żony, dodając retrospekcje ich dotyczące i nadając im niepowtarzalny klimat.
Film nabiera przez to niepowtarzalnej głębi. Z kolei Tarkovski, jak to mówią, ,,zrobił z tego film Tarkovskiego''. (A jest to reżyser zaprawdę wybitny, to jest... niestety, był.) Nadał filmowi niesłychanie monumentalny charakter.

 Rosyjska wersja była jak na owe czasy i możliwości superprodukcją, dlatego też jak łatwo się domyśleć jest mniej atrakcyjna wizualnie. Jednak w moim mniemaniu jest to raczej atut.
 Może napiszę wprost, że gdybym miał wybrać jedną z tych dwóch ekranizacji jako swoją faworytkę, to byłby to Tarkowski. (Żeby było jasne).
  Oczywiście jako że film Soderbergha bardzo mi się podoba, nie chcę z niego także rezegnować. Najchętniej widziałbym jakiś kolaż obu tych filmów :) Szkoda, że to raczej niemożliwe.

  Na pewno jesze rozwiniemy tę dyskusję, jednakże już teraz można dać krótką charakteryzację.
Soderbergh - więcej uczuć i nastroju, film krótszy niż rosyjski.
Tarkovski - film długi, więcej intelektualizmu (poprzez wypowiedzi głównych bohaterów, często filozoficznie brzemienne).

  Myślę że taki antybeletrysta jak dzi wybierze raczej werjsę Tarkovskiego.

  Aha, jeszcze jedno, oba filmy nie są raczej łatwe (chwała Bogu...). Rosyjski jest chyba trudniejszy. (Jednak Ameryka to Ameryka :)   ).
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Falcor w Stycznia 21, 2005, 11:07:12 pm
Dzi, jeżeli nie widziałeś, żadnego z Solarisów to Tarkovski przede wszystkim. Zgadzam się w jego opisie z Terminusem więc nie będę się rozpisywał.
Nie zgadzam się natomiast co do wersji Sodenbergha. Jest to raczej film dobry, jednak dla mnie nieco zbyt monotonny (zwłaszcza w porównaniu z książką, od której nie mogłem się wprost oderwać) i przez to odniosłem wrażenie, że jest dużo dłuższy niż wersja Rosyjska (czy raczej Radziecka). Myślę, że za 10 lat mało kto będzie o nim pamiętał, w przeciwieństwie do wersji Tarkovskiego.
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Stycznia 22, 2005, 03:09:33 am
W sumie racja, Falcor, może trochę przesadziłem z komplementami :)
Nie jest zły, ale Tarkovskiemu nie dorówna...
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Stycznia 22, 2005, 11:34:23 am
ja to sie boje ze w filmie z '77 to nawet metal by wygladal sztucznie a to mi bardzo ciezko przelknac...
cos czuje ze jednak ten amerykanski, szczegolnie ze zmiany tresci to tez nie bardzo jak dla mnie a tu ich mniej...
dlaczego nie Radziecki? bo i tak nie bedzie lepszy od ksiazki pod wzgledem psychologicznym ze tak powiem; powtorze moje podejscie: filmy ogladam dla obrazu, tresc (w tym przypadku) napewno bedzie lepsza w ksiazce wiec uzyskanie z filmu gorszej tresci (mowiac ogolnie) a nie zyskanie nic w zamian to strata, a w amerykanskim zyskam chociaz obraz

mowiac krotko: chce *zobaczyc* Solaris (planete)! ;) (w sensie, tresc juz znam, teraz chce jeszcze to zobaczyc; tak jakby ktos mi opowiedzial historie ktora sie zdazyla na jakiejs planecie a teraz moge tam pojechac i ja zobacyc na wlasne oczy, tylko do tego sluza mi filmy... zazwyczaj)

tak czy siak nigdzie tego nie zdobede :D
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Stycznia 26, 2005, 01:42:03 am
Hmm... Nie wiem jak by to powiedzieć..., ale nowa wersja Solaris, najeufemistycznie rzecz ujmując, rozczarowała mnie dogłębnie. Miłość w przestrzeni kosmicznej, brak treści zasadniczych... Spróbuję obejrzeć jeszcze raz...
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Deckard w Stycznia 26, 2005, 11:34:42 am
Cytuj
mowiac krotko: chce *zobaczyc* Solaris (planete)!


Dużo tej planety to tam nie zobaczysz. Sam efekt jest świetny, ale ocean to w filmie Soderbergha tylko tło. Wszystko dzieje sie na stacji.

Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Stycznia 26, 2005, 12:43:08 pm
Cytuj

Dużo tej planety to tam nie zobaczysz. Sam efekt jest świetny, ale ocean to w filmie Soderbergha tylko tło. Wszystko dzieje sie na stacji.

to tak jak w ksiazce ;)
no dobra, tak naprawde chodzi mi o czerwone i niebieskie dni  ;D
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Falcor w Stycznia 26, 2005, 01:54:03 pm
No w książce to było mnóstwo różnego typu wspomnień o wyprawach nad ocean, czy o tym jakie przybiera formy i w zasadzie po co? W tym porównaniu filmy wypadają blado, chociaż faktycznie w starym Solarisie jest tego oceanu znacznie więcej.
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Deckard w Stycznia 26, 2005, 02:06:16 pm
Chodziło mi o to o czym wspomniał Falcor. W ksiązce ocean ogrywa znaczaca role. Nie jest tylko tłem. Poza tym wspomnienia wypraw i opisy kształtów tworzonych przez ocean mogłby być ciekawymi efekatmi specjalnymi. Tego u Soderbergha brakuje. W tym filmie ewidentnie ocean jest tłem. No ale reasumując jest to jego wizja.

Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Stycznia 26, 2005, 02:15:22 pm
ej to to lipa jakas jest?!  :o
nie rozumiem jak mozna opowiedziec ta historie nie przedstawiajac natury oceanu, przeciez w ksiazce byly cale rozdzialy tylko opisujace ocean
myslalem ze jest zrobione tak jak w ksiazce, ze bohater sobie nad ocean nie wychodzi ale tlumaczy widzowi czym ocean jest i co "produkuje", np. tak jak w ksiazce czyli czytajac prace z biblioteki

wlasciwie nie bede ogladal tych filmow, po co sie stresowac :)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Rachel w Stycznia 26, 2005, 08:33:37 pm
Nie ukrywam, że w amerykańskiej adaptacji "Solarisa" brakuje obrazów przedstawiających ocean.
Reżyser zdecydowanie bardziej skupił się na uczuciowych rozterkach bohatera.
Uważam jednak, że zdjęcia są naprawdę dobre, muzyce też nie można nic zarzucić i zakończenie, którego się niespodziewalam miło zaskakuje.

Zastanawiam się jednak, czy taką niesamowitą książkę jaką bez wątpienia jest "Solaris" można przełożyć na ekran, tak bez zastrzeżeń, od początku do końca, nie tracąc po drodze żadnych najdrobniejszych szczegółów.

Ale skoro prowodyr tej dyskusji (bądź co bądź przyjemnej) nie ma zamiaru oglądać filmu, to po co głowę zawraca? ;D
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Stycznia 26, 2005, 09:27:41 pm
etam, ja sie tylko zapytalem czy mam obejrzec ;)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Hanneggem w Stycznia 27, 2005, 07:46:08 pm
re dzi
A ja w przeciwieństwie do przedmówców polecam właśnie wersję Soderbergha.
Ale zacznijmy po kolei.
Przeczytałem kiedyś jak wyglądała współpraca Mistrza z Tarkowskim.Mistrz jak zobaczył erupcje twórcze reżysera nijak nie przystające do książki,po jakichś trzech tygodniach pirzgnął papierami o ziem,wyjechał i więcej nie wrócił.
Pierwszy raz wersję Tarkowskiego oglądałem świeżo po lekturze.Gdzieś około 80-tego roku.Najbardziej zapamiętałem wyjątkowo fatalnie obsadzoną postać Kelvina.Ten pyzaty gościu mnie dobijał.A jak zobaczyłem jakieś kandelabry na stacji,na siłę wstawione jakieś konflikty z ojcem,to się po prostu załamałem.
Jakieś pół roku temu puszczali ten film w "Ale Kino!".Pomyślałem:"Młody byłem,niecierpliwy,obejrzę porządnie jeszcze raz" :D Kicha.Początek jakoś przełknąłem,przesłuchanie Bretona-niezłe,ale... jak zaczął jechać na lotnisko w Tokio i przez 5 minut oglądałem wielopasmowe estakady...dałem sobie na luz i przełączyłem się na coś innego.
Tu link,gdzie Mistrz komentuje między innymi wytwór Tarkowskiego
http://lem.onet.pl/528,1,lemofon.html

A Soderbergh?
Ja bym się ponownie odwołał do relacji Mistrza.Obejrzał.Był nieco zaskoczony,bo spodziewał się jakiejś kaszany.
http://solaris.filmweb.pl/News?id=9785
Jak bym film Soderbergha skwitował tak:wziął bardzo wąski wycinek z Solaris,najbardziej nośny,ale obszedł się z tym kawałkiem bardzo elegancko i moim zdaniem w białych rękawiczkach.
Do tego bardzo dobre zdjęcia i obezwładniająca muzyka ex-bębniarza Red Hot Chilli Peppers Cliffa Martineza.
Moim zdaniem - kawał świetnego kina.Clooney - bardzo dobry,McElhone - świetna.
Polecam i pozdrawiam!
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Falcor w Stycznia 28, 2005, 02:27:13 am
Sodenbergh lepszy? Heretyk! ;) Najlepiej zagrały pośladki Clooneya  :P  ;D
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Stycznia 28, 2005, 08:08:03 am
no, to teraz musze dojsc do tego jak w dzisiejszych czasach sie wypozycza filmy bo ostatnio pozyczalem okolo 10 lat temu :D
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Hanneggem w Stycznia 28, 2005, 11:52:58 am
Cytuj
Sodenbergh lepszy? Heretyk! ;) Najlepiej zagrały pośladki Clooneya  :P  ;D


Oglądałeś film,czy tylko cytujesz amerykańskie recenzje ? ;)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Deckert w Stycznia 28, 2005, 01:19:55 pm
Witam serdecznie nowego forumowicza Hanneggema!

Trochę off topic, ale myślę, że się zgodzisz, że Soderbergha po prostu warto oglądać, taki np: Ocean's Eleven - niby nic specjalnego, a oglądało się to świetnie.

Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Falcor w Stycznia 28, 2005, 01:44:10 pm
Oczywiście, że oglądałem. I oczywiście żartowałem wcześniej   ;)

Ocean's Eleven może być, ale żadna to rewelacja
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Deckert w Stycznia 28, 2005, 01:50:31 pm
Oczywiście, że Ocean's Eleven nie jest jakąkolwiek rewelacją. Stwierdzam jednak fakt, że reżyser ten, ładnie "doprowadził" film do końca. To ważna zaleta! Jest sporo filmów, gdzie sami widzimy, że fabuła nawet nie jest taka zła, ale realizacja ogółu tragiczna.
Ciekaw jestem czy spodoba mi się druga część.

Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Rachel w Stycznia 28, 2005, 08:34:59 pm
 Zgadzam się z moim przedmówcą. Jednym z najlepszych momentów  w "Solarisie" Soderbergh'a jest właśnie  ostatnia scena. Facet naprawdę ma dryg do zaskakujących zakończeń, a to niestety bardzo rzadko spotykana sytuacja  :-/

A co do pośladków głównego bohatera , to nie powiem całkiem, całkiem  ;D

A właśnie dodam jeszcze, że chociaż raz na pierwszym planie znalazły się męskie pośladki. Ktoś ewidentnie pomyślał o babskiej części widowni
:D
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Stycznia 28, 2005, 09:38:17 pm
   Trudno spierać się z czyjąś obiektywną oceną filmu. Tak to bowiem bywa, że kłótnia o gusta kończy się w najgorszym razie kłótnią, a w najlepszym: marnymi wnioskami.

  Już na angielskim forum przeszedłem przez kłótnie o to ,,który Solaris'' itp. ...

  Więc po pierwsze. Kolega Hanneggem pisze, iż zraziło go pięciominutowe włóczenie się po betonowych ulicach miast. Rozumiem. Mozna się znudzić. Jednak zechce kolega zauważyć fakt, że uczucia takie jak znudzenie itp. są prywatną sprawą widza, i nie wszyscy takowe muszą odczuwać. Jest to zatem refleksja czysto subiektywna. Że nie wspomnę o tym, że odtwarzający rolę Kelwina ,,pyzaty'' aktor, jak go kolega był uprzejmy określić, nie jest w kolegi typie. Jest to argument, który w najlepszym razie przydaje nieco humorystyki do dyskusji, bowiem merytorycznie słowa te są niczym innym jak wyrazem tego, że wolimy mężczyzn bardziej kościstych, z jakichś powodów.

  Secondo, moja ocena prywatna, że jakoby Solaris Tarkovskiego przedstawia się w moich oczach lepiej, jest, mówiąc ab ovo próbą przekonania czytelników mojej opinii do tego, by docenić fakt, iż Tarkovski w swoim filmie przedstawił ekranizacje wierniejszą. Oczywiście miał szalone pomysły, które zdenerwowały Lema, niemniej przekonany jestem że ilość faktów jakie przedstawił i wątków jakie poruszył (tj. jakie poruszają np. postaci w swoich dialogach) jest większa niż u Soderbergha.
   Ja film Soderbergha także lubię i doceniam, głównie ze względu na to że jestem niepoprawnym romantykiem i podoba mi się eksponowanie wątku damskomęskiego (co de facto nie za bardzo ponoć podobało się Lemowi, który jasno powiedział w pewnej wypowiedzi nt. filmu Soderbergha, że ,, o ile pamięta swoje intencje przy pisaniu Solaris , to nie jest to kosmiczny romans '' ).

  Tertio, staram się  także, co jest główną osią mojego  wywodu, uwzględnić sytuację osób, które oryginału Lema nie czytały, a przyszło im obejrzeć film. Ogólnie można powiedzieć, że jakkolwiek film Tarkovskiego jest raczej nudny, to informuje bardziej rzeczowo, w przeciwieństwie do wersji Soderbergha. Ta druga ma większy ładunek emocjonalny, jednak w sferze kompetencji informacyjnej nie można zostawić na niej suchej nitki.

  Acha, jeszcze jedno. Proszę nie myśleć, że Tarkovski w swoim filmie pokazuje betony ulic dlatego, że nie ma nic innego do pokazania. To ma swój cel. Wymaga po prostu pewnej cierpliwości. Doradzam oglądanie innych filmów Tarkovskiego, przede wszystkim (pozostając w kręgu SF) Stalkera .
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Hanneggem w Stycznia 29, 2005, 12:00:37 am
re Deckard
Witam i odkłaniam się grzecznie

re Falcor
Tak przeczuwałem.Tekst o pośladkach mnie przeraził,gdy pierwszy raz na niego trafiłem i nigdy bym nie pomyślał,że w tym towarzystwie można go "zapodać" na serio.

re Terminus
Aby utrzymać się w narzuconej konwencji,postaram się odpowiedzieć równie solidnie i rzeczowo,przedstawiając lepsze argumenty.
Jak zrozumiałem Kolega Terminus wyżej ceni wersję radziecką.Ja nie i dzięki temu możemy podyskutować.Identyczne poglądy do czego jak do czego ale do ożywionej dyskusji nie prowadzą.
Pozwalam sobie całkowicie nie zgodzić się z założeniem,że betonowe estakady i pyzaty gościu,to mój problem. Otóż byłby to mój problem,gdyby reżyser tworzył film wyłącznie dla siebie,ewentualnego widza mając ... po ciemnej stronie Księżyca.Film jako dzieło jest przeznaczony do oglądania przez kogoś i moje całkiem subiektywne znudzenie bądź zastrzeżenie do obsady roli kluczowej ma głęboki sens.Jestem widzem (nieskromnie uważam,że nie bylejakim) i mam prawo mieć zarzuty,uwagi i zastrzeżenia.W końcu to między innymi dla mnie było robione.
Chyba,że było inaczej i oglądanie wytworu Tarkowskiego nie było przewidziane - to ja cofam ten sęk.
Co drugiego akapitu wypowiedzi Kolegi Terminusa,czyli aspektu wierności ekranizacji.Jestem skłonny częściowo się zgodzić.Głównie po to,żeby nie zarobić od razu opinii pieniacza :D
Ale na serio: porównując trzy zbiory informacji - powieść jako wzór i obie ekranizacje - wersja Tarkowskiego ma więcej danych z książki niż wersja Soderbergha.
Ale chciałbym zauważyć,że oceniając ekranizacje w ogóle,musimy zadać sobie jedno podstawowe pytanie:czy film ma być "książką z obrazkami" czy samodzielnym bytem?
Dobrym przykładem są ekranizacje książek o tym małym..jak mu tam...a Harry Copter! Podobno ekranizacje są w 100% przewidywalne jeśli się zna książkę (opinia zasłyszana - bez gwarancji prawdziwości,bo nie czytałem i nie widziałem).
I na zakończenie odwrócę kota ogonem.
Po pierwsze - ani Soderbergh ani Tarkowski nie zrobili wiernej ekranizacji
Po drugie - uważam,że powieść jest za trudna aby ją dobrze przenieść na ekran.
Po trzecie - skoro żadnemu się nie udało zbliżyć do Absolutu,to rozpatrzmy warstwę czysto filmową
Po czwarte - po zastosowaniu klucza z punktu trzeciego - Tarkowski nie ma szans z Soderberghiem.
Tego drugiego ogląda się z przyjemnością.
Pozdrawiam!
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Hanneggem w Stycznia 29, 2005, 12:04:19 am
re Terminus

Jak mogło mi to umknąć?
Kolego zręcznie pominął milczeniem wypowiedzi Autora.
Bez komentarza?
W końcu zdanie Mistrza znaczenie jakieś ma,nieprawdaż?
Pozdrawiam!
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Stycznia 29, 2005, 04:29:14 am
Sweet.

Niechże przemówi, ten, jak go nazywasz, Mistrz.
Cytuj
Gdyby "Solaris" miała dotyczyć uczuć miłosnych między mężczyzną i kobietą, wszystko jedno, w Kosmosie czy na Ziemi, nie nosiłaby tytułu takiego, jaki nosi!


Cytuj
W moim przeświadczeniu i podług mojej wiedzy książka nie jest jednak poświęcona erotycznym problemom ludzi w przestrzeni pozaziemskiej...


Cytuj
Soderbergh, jako reżyser i scenarzysta, pozostawił tę oprawę fabularną, wyciął jednak podobno z książki wszystko to, co dotyczy wizji planety Solaris, wizji, która była dla mnie bardzo istotna.  


... za stroną macierzystą, www.lem.pl.

I jeszcze dwie sprawy.
- Po pierwsze, widział kolega w ogóle Tarkowskiego do końca?
-Po drugie: owszem, jeśli sobie kolega życzy, to mogę przyjąć, iż mozna doceniać filmy jako dzieła samodzielne, abstrahując od ich książkowych korzeni. Trudno jednakże spodziewać się takiego podejścia po fanach Lema, jakimi tu obecni niewątpliwie są.
Oczywiście, że film Soderbergha jako taki jest świetny, odstawia o czternaście długości trzy tony amerykańskiej kichy i tak na dobrą sprawę to cud, że amerykanin nakręcił taki film... zresztą jak napisał jeden z piszących na forum anglojęzycznym, amerykanin, oglądając ten film z dziewczyną w kinie w Ameryce doznali wielkiego szoku, spodziewali się bowiem kolejnej sieczki w a'la ,,Rumcajs w Kosmosie'' (vide ,,Żołnierze Kosmosu", ,,Lost in Space'', etc.) a otrzymali coś, co skłoniło ich do refleksji i nie pozostawiło obojętnym.

Zatem w kinie holywoodzkim, jest to chlubny rodzynek.

Z drugiej strony film Tarkovskiego był z założenia filmem o obliczu intelektualistycznym. Tak się po prostu kręci w Europie, im bardziej na wschód od USA tym bardziej... bo tym mniej pieniędzy ludzie mają na FX. Gdyby coś takiego jak ,,Solaris'' Tarkovskiego weszło do kin w USA, byłaby to porażka bez precedensu...  

Sam Soderbergh widzi film, który stworzył, następująco:
Cytuj
Ciekawe jest w tym to, że to nie klasyczny film science fiction, ale psychodrama, która akurat rozgrywa się w kosmosie - to właśnie do mnie przemawia.  Interesuję się science fiction, ale tylko na płaszczyźnie samej koncepcji.


,,Tylko na płaszczyźnie samej koncepcji'' oznacza w moim mniemaniu to, że reżyserowi chodziło o stworzenie filmu z danym ładunkiem ,,psychodramy'', zaś umiejscowienie go w kosmosie było (jedynie) ,,okolicznością''.
Tak to bowiem właśnie jest. Spójrzmy prawdzie w oczy. Gdyby w filmie Soderbergha za oknami statku nie znajdowała się Solaris, a jakaś wybudowana na Tajwanie maszynka do produkowania sztucznych ludzi, sam zaś statek zastąpilibyśmy hotelem ulokowanym malowniczo na atolu Mururoa, zostawiając w hotelu tylko trzech mieszkańców i ich ,,gości'', to Soderbergh nic by na tym nie stracił.
Musiałby po prostu do muzyki dołączyć nieco hawajskich motywów.

 
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Stycznia 30, 2005, 01:21:39 am
ej cisza co!? ;)

a w ogole to ja napisze ze tez tak podchodze jak Hanneggen, tj. ze nie interesuja mnie ekranizacje bo od kazdej ekranizacji lepszy bedzie orginal (przegrywaja na starcie jakby), zatem filmy odbieram wyciagajac z nich "smaczki", czyli dla mnie mogl by byc 20 minutowy teledysk bez tresci, ktory pokazywal by wizualizacje planety Solaris, stacji itd, tresc znam wiec nie musze jej widziec, chce tylko zobaczyc to co musialem sobie wyobrazic, tak podchodze do filmow (wiem ze to podejscie dziwne i bynajmniej nie chce nikogo przekonywac by zmienil na takie, poprostu tak sobie dopisalem byscie mnie lepiej poznali ;D )
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Stycznia 31, 2005, 03:39:23 am
Hm... teledysk powiadasz... To jest niezły pomysł ! Można by zrobić... muszę się nad tym zastanowić.  Mogę napisać muzykę :)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Stycznia 31, 2005, 09:40:42 am
Cytuj
Hm... teledysk powiadasz... To jest niezły pomysł ! Można by zrobić... muszę się nad tym zastanowić.  Mogę napisać muzykę :)
Hehe obawiam sie ze przy tak "swobodnym" podejsciu teledysk nie spelnil by moich wymagan (i nie mowie o muzyce a obrazie teraz)
Mi chodzi o to ze ja zazwyczaj ekranizacje odbieram jak "animowaną ilustrację" do ksiazki, bo jak napisalem - tresc juz znam. A wlasciwie wiekszosc filmow odbieram jako taką "animowaną ilustrację" do czegos bo tresc jest zazwyczaj malo ciekawa, albo traktuje tresc jako "przykrywke", majaca na celu usprawiedliwienie stworzenia animacji (tak jak wkladanie fabuly w filmach porno :) )
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Stycznia 31, 2005, 03:32:34 pm
Skąd wiesz, że mam na myśli swobodne podejście?
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Stycznia 31, 2005, 04:11:41 pm
Cytuj
Skąd wiesz, że mam na myśli swobodne podejście?
bo teledysk ktory by mi odpowiadal na strone wizualna pochlanial by kwoty od setek tysiecy do milionow dolarow, wiec jak mniemam nie jestes w stanie go wykonac :)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Rachel w Stycznia 31, 2005, 04:17:05 pm
 8)
Ja mogę zrobić zdjęcia.
Często po obejrzeniu filmu, zostają mi w pamięci poszczególne sceny, wycięte z filmu klatki, kadry itd.
Te zapamiątuję najczęsciej i kolekcjonuję sobie wybrane obrazy.
Czasami zdarza się , że film jest taki sobie, albo nawet mierny, ale jest przynajmniej jedna chwila, jedno zdjęcie, które powoduję,że ten nieudany "wyrób" zostaje w mojej głowie na dłużej.
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Stycznia 31, 2005, 08:15:39 pm
Cytuj
bo teledysk ktory by mi odpowiadal na strone wizualna pochlanial by kwoty od setek tysiecy do milionow dolarow, wiec jak mniemam nie jestes w stanie go wykonac :)



A taka ,,Katedra'' nie kosztowała Tomusia Bagińskiego setek tysięcy...
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Lutego 01, 2005, 09:44:08 am
Cytuj


A taka ,,Katedra'' nie kosztowała Tomusia Bagińskiego setek tysięcy...
no dobra, to rob, tylko dzien i noc i drugi dzien ma mi sie podobac, i lewitujaca stacja tez, no i ocean rzecz jasna! :) (i tak najlepsze sa dni czerwony i niebieski)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Falcor w Lutego 03, 2005, 06:55:05 pm
Ja mogę zająć się montażem, bo tak się akurat składa, że lubię sobie filmy składać  :) Zmontowałem sobie już nawet takie dwa teledyski (w sumie zmontowałem znacznie więcej filmów, ale dwa udostępniam publicznie) do filmów anime. Może nie są jeszcze tak dobre jakbym chciał (w sumie w pierwszym nie ma nic nadzwyczajnego ;) ), ale w końcu nie mogłem tworzyć sobie odpowiednich scen, tylko musiałem poprzestać na tym co stworzył ktoś inny. W ramach autoreklamy ;D powiem, że można je ściągnąć ze strony którą współtworzę (są w dziale Różności - Cowboy Bebop jest dużo lepszy). By być jednak szczerym to dodam może, że raczej nie przypadną one do gustu osobom które nie oglądały filmów których videoklipy te dotyczą.
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Rachel w Lutego 03, 2005, 07:03:29 pm
 :D Super, to mamy już prawie całą ekipę.
Ciekawe czy dogadamy się, co do tego jak ma wyglądać nasze dzieło....
;)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Lutego 04, 2005, 08:59:46 am
ja bede krytykiem ;)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Rachel w Lutego 04, 2005, 09:43:07 am
Nie wątpię w to  ;D

Ale bycie obiektywnym krytykiem to duże wyzwanie  :D
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: dzi w Lutego 04, 2005, 10:04:07 am
nie wierze w obiektywizm, zaczynajac od teorii kwantow a konczac na Bogu ;)
bede oczywiscie subiektywnym krytykiem ;)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Lutego 04, 2005, 01:42:31 pm
A propo krytyków polecam wywiady z Kazikiem Staszewskim.
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Roe*. w Lutego 07, 2005, 04:42:42 pm
Jestem strasznym malkontentem filmowym, więc długo się opierałem przed obejrzeniem filmu Soderbergh'a, głównie dlatego, że miałem własną "fotorealistyczną" wizję Oceanu i nie chciałem jej sobie jakimś obrazem filmowym profanować. Dlatego najpierw film opowiedzieli mi znajomi, dzięki czemu oglądając go nie byłem narażony na szok, czy drżenie rąk.

Wrażenia?
Zawiodłem się.
Film nawet nie zbliża się do najbardziej interesujących części książki, więc nie rozwija, nie polemizuje, nie interpretuje itp.
Film może interesować ale trzeba zapomnieć o Lemie, a ja tego nie chcę w ekranizacji "Solaris".

Nawet wątek miłosny - w książce np. jedna idea mnie fascynowała:
Nasze wyobrażenie o kochanej osobie, nie są osobą którą kochamy. Kelvin w książce bezwzględnie odrzuca materializację swojego wyobrażenia, czyli "ideał nad ideały" (pomyślcie o tym, przecież jest w 100% taka jaką zna) na rzecz prawdziwej osoby, której do końca nie zna, a jest jedynie pierwowzorem jego wyobrażenia.
Off Topic: Dlatego w życiu jestem bardzo sceptyczny wobec "miłości na odległość" - ze szczątkowych wypowiedzi rodzi się w nas wyobrażenie, które łatwo pokochać (bo to my je kreujemy), a zapewne pasuje do rzeczywistości jak but do butonierki.

Wizualizacja Oceanu, stacji? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie!

Jedyne co film ratuje, to muzyka. Nie tylko dlatego, że jest dobra sama w sobie, ale dlatego że świetnie pasuje do filmu (coś jak muzyka w Requiem For A Dream).

Może mimo tych wszystkich zabiegów po prostu nie byłem w stanie obejrzeć tego filmu jako niezależne dzieło, cóż reżyser powinien brać takich ludzi pod uwagę.

Czy da się zrobić dobrę ekranizację niebanalnej książki?
Wg mnie - da się. Bladerunner jest świetnym przykładem - różni się znacznie od pierwowzoru
a mimo wszystko stymuluje do myślenia obrazem i ciszą (wer. reżyserska), używając zupełnie innych środków osiąga podobny efekt. Bardzo trudno w filmie osiągnąć "książkowe" efekty a jednak można! Dla mnie BR jest lepszy od pierwowzoru.

Roe*.

>> tu powinien być standardowy "disclaimer" <<
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Lutego 08, 2005, 03:33:32 am
Cytuj
Film nawet nie zbliża się do najbardziej interesujących części książki, więc nie rozwija, nie polemizuje, nie interpretuje itp.


Taaa... a właśnie  ,,ruski'' się zbliża, i to jest powód mojej radości... i tego, że wolę Tarkowskiego. Oczywiście ten ostatni także kilka rzeczy zmienił a kilka sobie odpuścił, a o takim polocie jak w przypadku Blade Runnera w ogóle nie może tam byc mowy, ale i tak mniej się przynajmniej cierpi przy oglądaniu tego.
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: gumiska w Lutego 18, 2005, 09:40:43 pm
a ja sobie screeny porobilam fajne ino:)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: b. w Marca 29, 2005, 09:54:30 pm
Kiedyś, broniąc filmu "solaris:, pisałam na innym forum:
"Jest kultura niska i jest kultura wysoka.  Ja sądzę, że to amerykańskie "Solaris" jest dla białych ludzi (podobnie jak miłość, malarstwo abstrakcyjne i muzyka Mozarta). Dla małpoludow jest szybka kopulacja na błotnistym klepisku jaskini, polska telewizja i surowe mięso).
*  
Może więcej tu Tarkowskiego niż Lema; np. te filmowe "studia martwej natury", kiedy lupa kamery zatrzymuje się na jakimś detalu; ta niema kamera pełznaca po rzeczach, twarzach, oceanach; te sceny nierzeczywiste, "podwodne", jakby ze snu; muzyka, no właśnie - muzyka (u Tarkowskiego to był Bach...). Myślę, że to ten genialny Rosjanin nauczył chłopakow z Hollywood takiego kina. :) Scena z Chłopcem w samej końcówce wydaje mi się dalekim echem zakonczenia "Stalkera"... Z Tarkowskiego chyba jest jeszcze deszcz, który tak barzdo pada w tym filmie.  
*  
Mogli jeszcze lepiej dobrać wykorzystywane jako recytatyw cytaty z książki. Mogli sobie darować drażniaco trywialną Wielką Scenę Finałową, kiedy to Rany Same Się Zabliźniają i jestesmy w Kuchni, Która Jest Rajem, do którego To przeniosło Mężczyznę i Kobietę; :). Mogli zadbać o lepsze tłumaczenie na polski ("...Gordon happens to be Gordon..." nie równa się "...Gordon to Gordon..." itd.). " Ech,  :).
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Marca 30, 2005, 03:31:25 am
Soderbergh happens to be Soderbergh...
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Macrofungel w Marca 30, 2005, 04:30:16 pm
O tym filmie już chyba dość dużo napisano, ale mimo wszystko dorzucę jeszcze parę zdań.
 No więc, nie mogę powiedzieć, że Soderbergh to sknocił. Co to, to nie. Żeby coś sknocić, trzeba najpierw próbować to zrobić. A on nawet nie próbował- po prostu nie chciał pokazać w filmie tego, o co w książce tak na prawdę chodziło. Poszedł po najmniejszej linii oporu, sprowadzając całą fabułę utworu do schematycznej historyjki miłosnej, zakończonej, jak to się potocznie mówi, obciachowym happy endem. Oczywiście żeby jego film różnił się jakoś od innych produkcji tego typu, to w tle pokazał nam odpowiednio spreparowane zdjęcie Słońca w widmie ultrafioletowym zrobione przez satelitę SOHO, mówiąc, że to Solaris. Jak dla mnie, to trochę się mało postarał. Ale tak to już jest, że kinem rządzą pewne schematy, od których niemal nie sposób się uwolnić, a próba przemycenie jakiś głębszych myśli do obrazu dla masowej widowni prawie zawsze kończy się niepowodzeniem.
 
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Marca 30, 2005, 08:15:22 pm
To naprawdę zdjęcie z SOHO?
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Macrofungel w Marca 30, 2005, 09:22:27 pm
Wygląda podobnie. Tyle że ma większą rozdzielczość no i trochę ładniejsze kolorki.
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Deckert w Września 02, 2005, 03:57:04 pm
Przed chwilą przez przypadek dowiedziałem się czegoś o Solaris. Być może niektórzy z was o tym wiedzą, ale dla mnie była to nowość.
Otóż reżyserem Solaris jest Steven Soderbergh. Scenariusz oraz zdjęcia wykonał niejaki Peter Andrews. Okazuje się jednak, że to tylko pseudonim Soderbergha. Jednym słowem Steven uzdolniony jest - zajął się reżyserią, scenariuszem i kamerą.

CU
Deck
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Września 02, 2005, 04:24:53 pm
No, to mu się zdecydowanie chwali :)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Macrofungel w Września 02, 2005, 05:47:03 pm
No cóż, twórcy wszechstronni, również w kinie, czasem się trafiają. Nie raz przecież reżyser jest współtwórcą scenariusza lub obsadza się w głównej roli. Pozostaje tylko pogratulować im zdolności.
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Sokratoides w Września 04, 2005, 08:38:38 pm
Teraz tylko kwestia, "który" Soderbergh był najlepszy  ::)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: paszta w Września 05, 2005, 12:14:26 pm
Kino autorskie jest OK ale, że Soderberghowi związki zawodowe pracowników fimu, czy jak to się tam nazywa, w USA, pozwoliły to zrobić. :-/
No, pewnie stąd pseudonim i może jeszcze kogoś jednak zatrudnił do zdjęć dla niepoznaki.  ;)
Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Macrofungel w Września 05, 2005, 02:14:36 pm
"Który" Soderbergh był najlepszy? No cóż, jedyne co mi się w filmie naprawdę podobało to jego strona wizualna. Reszta mnie jakoś nie przekonuje. Ale to jest pewnie tylko sprawa gustu.
Tytuł: Recenzja filmu Solaris
Wiadomość wysłana przez: Lech w Września 07, 2005, 02:49:52 pm
http://mywebpage.netscape.com/stanislawlempl/Solrevpl1.html
Tytuł: Re: Recenzja filmu Solaris
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Września 07, 2005, 08:45:17 pm
Cytuj
http://mywebpage.netscape.com/stanislawlempl/Solrevpl1.html


Hmm ostra recenzja.

Nie zgodzę się ze wszystkim. Myślę, że film Sodenbergha miał jednak pewne zalety, i przynajmniej fani twórczości Lema powinni go zobaczyć.

Co do jego nieatrakcyjności dla publiki przyzwyczajonej do kina Action/SF, to specjalnie mnie to nie martwi. Wątpię, żeby ktoś w taką widownię mierzył.
Tytuł: Re: Recenzja filmu Solaris
Wiadomość wysłana przez: Lech w Września 08, 2005, 02:22:27 pm
To tylko wedlug mych gustow, a de gustibus non disputandum (ma marnawa lacina)...
Oczywiscie, ze fani Lema powinni go zobaczyc, chocby tylko po to, aby wiedziec jak sie nie robi filmow SF.
Zreszta i lepsi rezyserzy sie wykladaja, np. Spielberg na bezbarwnej WOJNIE SWIATOW, pomimo uprzeniego dokomaleho MINORITY REPORT ( z tym samym Tomem Cruisem, hltory byl swietny w PK Dicku, a nijaki w Wellsie)... I nie chodzilo mi o brak akcji, ale do zderukowania SOLARIS to tandetnego melodramatu "in space". Juz lepiej by bylo, aby ktos nakrecil wlake Kelvina z "goscmi", nawet przy uzyciu "laser blasters" i karate. To bylo by i tak bardziej zgodne z duchem ksiazki niz to co zniej zrobil Soderberg...;(
Pozdrowka! :)
LK
http://lemologia.blox.pl/html

Cytuj

Hmm ostra recenzja.

Nie zgodzę się ze wszystkim. Myślę, że film Sodenbergha miał jednak pewne zalety, i przynajmniej fani twórczości Lema powinni go zobaczyć.

Co do jego nieatrakcyjności dla publiki przyzwyczajonej do kina Action/SF, to specjalnie mnie to nie martwi. Wątpię, żeby ktoś w taką widownię mierzył.

Tytuł: Re: film Solaris
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 07, 2009, 02:36:48 pm
Taaa... a właśnie  ,,ruski'' się zbliża, i to jest powód mojej radości... i tego, że wolę Tarkowskiego. Oczywiście ten ostatni także kilka rzeczy zmienił a kilka sobie odpuścił, a o takim polocie jak w przypadku Blade Runnera w ogóle nie może tam byc mowy, ale i tak mniej się przynajmniej cierpi przy oglądaniu tego.

Wczoraj tak się jakoś składa, że zajrzałem w stanie wskazującym na Forum poczytać starsze wątki, co czasem czynię. Trafiłem m.in. na tą dyskusję i zacząłem się usilnie zastanawiać czego (mimo swegowęcz fanatycznego) stosunku do Lema, nie lubię w "Solaris"... I wymyśliłem... Owszem, mamy w tej powieści stację kosmiczną, mamy (pasjonującą) fikcyjną historię solarystyki, mamy interesująco zarysowanych bohaterów (wszystko to wymyślone/opisane w sposób bijący na głowę przeważającą większość SF tego okresu), a jednak od pewnego miejsca czytało mi się ten "Solaris" jako (nieco kafkowską) parbolę możliwych postaw jednostki wobec Wszechświata. Postawy tam zaprezentowane są trzy (pisałem o tym do znudzenia) - ucieczka w pracę i emocjonalny dystans, ucieczka w nałogi i cynizm, i ucieczka w miłosć zagłuszajacą głos rozsądku. Z którym jednak z bohaterów się utożsamiamy? Z Kelvinem, bo oglądamy stacje jego oczami. Z tym, który wybrał (ślepą) miłość. A zatem w "Solaris" pobrzmiewa mi beatlesowskie "love is all you need".

Z tego jednak wniosek, że nie mogę (co dotąd czyniłem) oskarżać Tarkowskiego (ani nawet Soderbergha) o odejście od ducha powieści, obaj bowiem to przesłanie wychwycili, acz Tarkowski ukazał ową miłość w sosie chrześcijańskim, a Soderbergh melodramatycznym.

(Co nie zmienia faktu, że samo to przesłanie niezbyt mi się podoba... :P)

ps. wspominano tu o "Blade Runnerze" - cóż, nad "B;ade Runnerem" też sobie zacząłem w efekcie rozmyślać (i nawet wydobyłem z półki i obejrzałem po raz n-ty). Pamiętacie scenę śmierci Roy'a oczywiście? Oskarżaną o błąd logiczny, bo skąd na wyniszczonej Ziemi gołąb ("Pierwsze wyginęły ptaki." napisał wszak Dick). I tak sobie myślę (odwołując się do jednego z istotnejszych wątków książkowego oryginału), że ten gołąb był sztuczny, a jeśli tak to robi się z tego piękna (trudno, że podszyta mistycyzmem, i religijną symboliką) metafora. Stosując zasadę "jest prawda czasu, i prawda ekranu" ;) wyjdzie nam tak: w chwili śmierci Roy'a sztuczna dusza unosi się ku niebu. Nie żebym od razu w dusze wierzył, ale czemuś mnie to wzruszyło, bardziej niż gdyby gołąb był naturalny...
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Medelejne w Marca 07, 2009, 03:40:26 pm
Cytuj
a jednak od pewnego miejsca czytało mi się ten "Solaris" jako (nieco kafkowską) parbolę możliwych postaw jednostki wobec Wszechświata. Postawy tam zaprezentowane są trzy (pisałem o tym do znudzenia) - ucieczka w pracę i emocjonalny dystans, ucieczka w nałogi i cynizm, i ucieczka w miłosć zagłuszajacą głos rozsądku. Z którym jednak z bohaterów się utożsamiamy? Z Kelvinem, bo oglądamy stacje jego oczami. Z tym, który wybrał (ślepą) miłość. A zatem w "Solaris" pobrzmiewa mi beatlesowskie "love is all you need".

By Q

Właśnie szkoda, że wachlarz możliwych postaw wobec wszechświata zamknął
się tylko w takich destrukcyjnych, kanalizacyjnych opcjach...No ale z wizją
szanownego autora nie będziemy dyskutować.

Widziałam film parę razy ( z Clooney'em). Lubię tą ekranizację. Mimo tego, że
jest dość swobodą interpretacją tekstu źródłowego ma swój klimat, swoją
delikatność, nieprzegadanie.Muzyka chyba nie mogła być lepsza.
Ja w "Solaris" poza wiadomymi walorami
psychologizmu kosmicznego cenię jednak bardzo tak zwane "opisy przyrody".
Kilkakrotnie analizowałam sobie każdy z opisów "oceanu" . Każdy jest inny,
każdy mieni się swoim kolorytem i kładzie nacisk na różnorodne oblicza i stany
planety. Dobór środków językowych i ich zastosowanie rozkłada mnie na
łopaty za każdym razem jak to czytam. Lubię się tak po prostu rozkoszować
pięknem języka w tych opisach. Ileż tam kolorów, odcieni, melanżów...ech
Dlatego w filmie mi tego brakowało ale wiadomo, że nijak tego przenieść
na ekran nie można. Chyba, że za pomocą jakiś wyrafinowanych technik
animacji komputerowej...A jednak tak sobie umyśliłam,że to niesłychane
multum opcji wyglądu jest zobrazowaniem bogactwa "duchowego" oceanu.
Ech...wróćmy na Solaris...

Q a nie przywodzi Ci to na myśl takiego obrazu myślącego mózgu? Gdzie
w zależności od stanu umysłu pracuje inna jego część i ta świeci się na
"pdglądzie" ?
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Marca 08, 2009, 03:48:47 pm
@Q
Może wytrzeźwiawszy będziesz bardziej konkretny... Trudno w tej wypowiedzi wychwycić jakąś wiodącą myśl, a jeszcze trudniej czytać swoje własne posty sprzed ponad czterech lat, by wiedzieć, o czym piszesz. Cytujesz mnie, ale związku między tym cytatem a Twoją wypowiedzią nie widzę. No dobrze, nie będę jednak narzekał. Wydaje mi się, że uważasz Solaris m.in. za prezentację trzech możliwych postaw wobec bólu istnienia - niewątpliwie nie było to koncepcją Lema, to po pierwsze, a po drugie postaw tych (nazywanych przez Ciebie 'ucieczkami') jest znacznie więcej. Wątpię, iżby intencją Lema mogło być sugerowanie jakiejkolwiek drogi do ucieczki, wątpię by widział On konieczność jakiejkolwiek ucieczki. Tym bardziej, że wszystkie z wymienionych przez Ciebie algorytmów robienia sobie dobrze są wpadaniem w pewne skrajności, a pod tym się żaden racjonalista, przynajmniej trzeźwy, nie podpisze. 
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 08, 2009, 06:19:07 pm
Tym bardziej, że wszystkie z wymienionych przez Ciebie algorytmów robienia sobie dobrze są wpadaniem w pewne skrajności, a pod tym się żaden racjonalista, przynajmniej trzeźwy, nie podpisze.

I właśnie dlatego nie lubię "Solaris", ale może go nie zrozumiałem... Właśnie dlatego, że widzę w nim opowieść o formach ucieczki przed Zagadką (wsio rawno: Wszechświata, czy Oceanu). Nikt z bohaterów nie budzi tam mojej sympatii (tej elementarnej,wystarczającej do czytelniczego utożsamienia), a już najmniej Kelvin (nawet jeśłi na koniec powieści został w irracjonalnej? nadziei na Kontakt, to wcześniej dla tego kontaktu nic nie zrobił, chyba,że mamy tu na myśłi kontakty z Harey). Dlatego wolę Pirxa, ten przynajmniej w nic nie uciekał. Wolę (mimo ich papierowości) bohaterów Clarke'a, którzy nawet umierając do ostatniej chwili nadają naukowe sprawozdania.  Ale jak mówię, może po prostu "Solaris" nie zrozumiałem...

ps. pisałem na trzeżwo, nie wchodzę na fora internetowe pisać, w chwilach, w których nie miałbym pełnej kontroli nad zamieszczanymi tresciami...
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Marca 08, 2009, 09:15:42 pm
Masz wyjątkową interpretację tej powieści, i sprawia ona, że "wolisz" od niej inne. Ja na to, co ty "wolisz", nic nie poradzę, bo opinię każdy ma swoją; eto wsio.
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 09, 2009, 12:07:02 am
Z ciekawości: jaka jest zatem twoja interpretacja tej powieści? Czyli: o co według ciebie chodzi w "Solaris"? (I - by nie odejść od tematu - na ile to przesłanie jest oddane w filmach Tarkowskiego i Soderbergha.) Tak w jednym, dwu, zdaniach...

(I pytam bez złośliwości.)
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Marca 09, 2009, 12:58:45 pm
W Solaris 'chodzi' o bezsilność zarówno całej ludzkości, jak i jednego człowieka, wobec czegoś co jest z jednej strony intuicyjnie odbieralne jako rozumne, a z drugiej nie daje się przyswoić, pozostaje obce i nieobjęte rozumowaniem; zderzenie ludzkich wyobrażeń o granicach własnego pojmowania z rzeczywistością, pokazanie, że wytęskniony międzycywilizacyjny kontakt może nadejść nie przynosząc oczekiwanych w popularnym wyobrażeniu owoców.

I, podobnie jak cztery lata temu, wydaje mi się, że mimo całej nadbudowy, Tarkowski zbliżył się do tej interpretacji znacznie bardziej.
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 10, 2009, 04:27:34 pm
Widzisz, dla mnie problem z"Solaris" był taki, że owszem, na podstawowej płaszczyźnie jest to piękna opowieść o niemożności Kontaktu, ale gdzieś tam pojawiała sie w moim odbiorze dyskusja z kreacjonistycznymi tezami Paley'a - coś wygląda na efekt dziłania rozumnego, ale czy rozumne jest? (Przy czym tu akurat, odwrotnie niż w wypadku tez kreacjonistów, sądzę, że Ocean był rozumny.) Oraz pytanie o szanse Nauki (której kibicuję nawet gdy ma twoje złośliwe oblicze ;) ) w dziele Poznania. W wypadku powieściowej solarystyki ta intelektualna przygoda zakończyła się klęską, choć Kelvin (ochłonąwszy widać nieco) został próbować dalej. W sumie jednak (na moment finału powieści) rzecz kończy się pesymistycznie. Pytanie więc na ile uprawnione jest założenie, analogii pomiędzy solarystyką, a Nauką wogóle? Bo jeśli rozciągniemy analogię za mocno, dojdziemy do wniosku, że wszelka działalność poznawcza skazana jest na klęskę, a pod takim wnioskiem nie jestem gotów się podpisać. Stąd moja antypatia do tej powieści*.

Natomiast interpretując na tej plaszczyźnie mogę mieć jednak u Tarkowskiego (mimo, że ogólnie jego film b. fajnie się odbiera) pretensję za finał - w którym Kelvin milcząco korzy się przed tym, czego nie rozumie i widzi w tym bóstwo. To finał jak z C.S. Lewisa, nie z Lema.


* natomiast jeśli rzecz interpretować wąsko (jak zdajesz się to czynić) - konkretny przypadek badań nad konkretnym Oceanem Solaris zakończył się - na dziś dzień - klęską, ale naukowiec Kelvin, choć miał pewne kłopoty ze sobą, został na stacji i się nie poddaje. To wtedy jestem gotów "Solaris" polubić.
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Medelejne w Marca 10, 2009, 08:31:31 pm
Przykro mi ale pozwolę sobie się wtrącić do Waszej jakże interesującej wymiany zdań.

Właśnie zupełnie przypadkiem wyłonił się w Waszej rozmowie nurtujący mnie problem.
Jak zauważa Terminus w "Solaris" Lem nie do końca otwiera człowiekowi drogę poznania.
Zamyka przed ludźmi możliwość zgłębienia długo wyczekiwanej tajemnicy "obcego".
I pytam, czy rzeczywiście osobiście zamykał przed nami taką opcję? Nie sądzę. Po prostu
uważał ją za jedną z możliwych. Wiem mniej więcej, że ogólnie był dosyć sceptyczny
wobec wszelkich bajań na temat "KONTAKTU" zresztą już w "Człowieku z Marsa" tak było.
Lecz czytając jego wizjonerską filozofię aż trudno uwierzyć, że zamknął by się w "niemożliwości"
poznania...Człowiek, który powiada o zjadaniu drugiego aby scalić się z jego atomami i stać się
tym drugim, człowiek, który uważa za możliwe zmienny charakter praw fizyki i wszechświata,
człowiek, który chce "przeszczepiać" świadomość na protezę mózgową ?

Po za tym jest jeszcze fajna postawa wobec "nieznanego" , którą przytoczę w cytacie.

Cytuj
"Obcowanie z Indianami jest jak gra w "Chińczyka" - nie wolno
się irytować. Trzeba zaakceptować. Takimi, jacy są -
z ich tajemniczą logiką "dzikich ludzi".
Oni to samo robią wobec nas - AKCEPTUJĄ NIEZROZUMIAŁE.
( I uśmiechają się wtedy jak psychiatrzy na widok ciężkich przypadków.)"

Wojciech Cejrowski
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Marca 12, 2009, 01:36:23 pm
Ja w "Solaris" poza wiadomymi walorami
psychologizmu kosmicznego cenię jednak bardzo tak zwane "opisy przyrody".
Kilkakrotnie analizowałam sobie każdy z opisów "oceanu" . Każdy jest inny,
każdy mieni się swoim kolorytem i kładzie nacisk na różnorodne oblicza i stany
planety. Dobór środków językowych i ich zastosowanie rozkłada mnie na
łopaty za każdym razem jak to czytam. Lubię się tak po prostu rozkoszować
pięknem języka w tych opisach. Ileż tam kolorów, odcieni, melanżów...ech
Dlatego w filmie mi tego brakowało ale wiadomo, że nijak tego przenieść
na ekran nie można. Chyba, że za pomocą jakiś wyrafinowanych technik
animacji komputerowej..


Nie traćmy nadziei; nie wiem czy widziałaś  to (link) (http://signodom.club.fr/Solaris/English%20version/Solaris%20-%20pictures.html), D. Signoret z angielskiej sekcji naszego forum  zrobił kilka wizualizacji tworów solaryjskiego oceanu. Warto zobaczyć.
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Medelejne w Marca 12, 2009, 03:24:19 pm
Fantastyczne są te wizualizacje! Terminusie dziękuję za link.
Myślę, że z powodzeniem mogłyby wystąpić w filmie  :)
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 13, 2009, 10:58:29 am
Tu można sobie zadać (retoryczne) pytanie - czemu Soderbergh nie pokazał takich wizualizacji? (Choć akurat zmianę koloru Oceanu w jego filmie chyba rozgryzłem - pamiętacie, że planeta Solaris miała dwa słońca - czerwone i niebieskie?)

Swoją droga, chętnie bym zobaczył klasyczny film Tarkowskiego podrasowany w oparciu o najnowsze CGI, podobne do tych z filmu Soderbergha, z tym, że jest to marzenie z cyklu nierealnych - by film nie przestał być tym, czym jest całą operacja pownien kierować sam Tarkowski, a ten - jak wiadomo - nie żyje. Stąd zresztą moja kontrowersyjna uwaga rzucona kiedyś w wątku filmowym, że z tych dwu ekranizacji dałoby się złożyć dobrą ekranizację "Solaris". Tarkowski jest bowiem genialny psychologicznie, i artystycznie (choć finał - nadal twierdzę - schrzanił :P), i przy braku możliwości technicznych poradził sobie doskonale, lepiej niż ci od "Milczącej gwiazdy" czy "Star Treka", bo unikając kiczu, ale po prostu chciałbym zobaczyć w jego filmie i przyzwoite lądowanie Kelvina, i realistycznie wyglądajacą stację od zewnątrz, i skafander kosmiczny i - przede wszystkim - OCEAN z jego manifestacjami. Pod tym jednym względem - mimo bolesnego braku Oceanu - film Soderbergha był lepszy, i dowiódł, że można łączyć CGI z artyzmem (http://www.youtube.com/watch?v=qxofXahX1DQ).

ps. wynik tych dyskusji taki, że - po raz nie wiem który z kolei, "Solaris" czytam...
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Marca 14, 2009, 07:23:34 pm
Z opisu Solaris (link (http://www.wired.com/wired/archive/10.12/solaris.html?pg=2&topic=&topic_set=) ) zamieszczonego jeszcze przed premierą w Wired.

Cytuj
In the end, this is the source of Lem's uneasy relationship with American science fiction, and of his inevitable misalliance with Hollywood. Lem's stories are about humanity in general. Movies - at least popular ones - are about characters.

Moreover, when confronted with a beautiful woman who may be a phantom, an alien, or some kind of machine, Hollywood is more or less required to put one question ahead of all others: Can you have sex with it? This is what Soderbergh refers to when he says the movie will be a cross between 2001 and Last Tango in Paris.
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 14, 2009, 09:13:55 pm
Opis powszecnie znany, zwłaszcza to słynne (i budzące raczej obawy niż nadizeje) zdanie:
Cytuj
the movie will be a cross between 2001 and Last Tango in Paris.
które powtarzane było jako slogan przez publikatory.

Swoją droga, warto tu - może offropując, ale pozostając w kręgu nielicznych wybitnych filmów SF, wyrazić uznanie dla Kubricka, za to, że miał odwagę świadomie złamać przytoczoną przez Ciebie niepisaną zasadę
Cytuj
Movies - at least popular ones - are about characters.
i odniósł przy tym sukces.

Tym bardziej pozostaje - tak jak robił to sam Lem- żałować, że gdy przychodziło do ekranizacji "Solaris"  akurat żadnego Kubricka nie było wówczas pod ręką

ps. wywiad z Lemem a'propos (http://film.onet.pl/O,6959,1054959,1,596,artykul.html) (jest mowa i o "Szpitalu Przemienienia" zresztą).
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 09, 2010, 03:50:23 am
Dość ciekawy tekst o "Solaris" Soderbergha:
http://anatomylesson.wordpress.com/2008/08/05/stanislaw-lemor-steven-soderbergh-solaris/

I - wrzucę już tu - o Projekcie Solaris, czyli poszukiwaniu planet pozasłonecznych:
http://wyborcza.pl/1,75476,8269179,Solaris__czyli_podwojny_uklad.html
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Lipca 14, 2012, 09:46:33 pm
(http://www.fandom.ru/about_fan/stamps/guinea_2011_clooney_mi_8485a.jpg)

(http://www.fandom.ru/about_fan/stamps/mozambique_2011_clooney_mi_4519a.jpg)
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 02, 2013, 12:20:25 am
Kolejny tekst o nowszej wersji "Solaris":
http://grlucas.net/2003/08/23/soderberghs-solaris/ (http://grlucas.net/2003/08/23/soderberghs-solaris/)
+ parę ciekawostek:
http://io9.com/5578025/the-haunting-glow-of-tim-flatterys-solaris-concept-art/ (http://io9.com/5578025/the-haunting-glow-of-tim-flatterys-solaris-concept-art/) - o projektancie sateloidu
http://www.shinygun.com/articles/80 (http://www.shinygun.com/articles/80) - o "Solaris" powieściowym, acz filmy wspomniane

ps. Świetne znaczki, lemologu, choć wolałbym "bliźniaki" - jeden z Clooney'em, drugi z Banionisem w identycznych ujęciach...
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Kwietnia 23, 2015, 06:25:09 pm
Trochę projektów powstałych na potrzeby soderberghowego filmu:
http://www.ricksternbach.com/kris.html
http://www.ricksternbach.com/kris2.html
(Była, bodaj, mowa o tym, że ich autorem jest weteran "StarTreka" i jeden z grafików NASA, Rick Sternbach, który - zwolniony po zakończeniu nieszczęsnego "Voyagera" - jeszcze nieszczęśniejszy "Enterprise" miał być nowym otwarciem stylistycznym - znalazł zatrudnienie na podobnym stanowisku przy kręceniu hamerykańskiej wersji "Solaris".)

ps. Wywiad ze Sternbachem, o "Solaris" - jak na złość - nic, ale dość ciekawy:
http://www.siggraph.org/discover/news/spotlight-art-interview-star-trek-artist-rick-sternbach
Tytuł: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Maja 11, 2015, 11:33:16 am
Taki sobie tekst porównujący powszechnie znane filmowe wersje "Solaris":
https://aestheticsofthemind.wordpress.com/2011/07/25/solaris-a-comparison/
Tytuł: Odp: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Lutego 28, 2018, 04:55:38 pm
A jednak nie wszystko da się do "O Lemie napisano..." dać, bo tym razem jest tak wyraźnie o filmach (T. i S.), że nie ma wyjścia, trza zrobić odkrywkę i ten wątek odkopać:
https://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/biblioteka_gnosis/kinema/robakiewicz_lech_solariana.htm
Autorem tekstu jest Lech Robakiewicz, dość barwna postać (Filipiak wydawał i Pavicia, i - że tak do niedawnej dyskusji pętęlkę zrobię - "Pieśń nad pieśniami") . Swoją drogą: dlaczego "Solaris" - we wszelkich inkarnacjach - tak przyciąga mistyków?

ps. Co ciekawe L. R. o "Predatorze" i "Event horizon" wyrażał się znacznie oględniej (brak oczekiwań = brak rozczarowań, jak u mnie gdy filmy SF omawiam?):
https://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/biblioteka_gnosis/kinema/robakiewicz_predator.htm
https://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/biblioteka_gnosis/kinema/robakiewicz_lech_horyzont_zdarzen.htm
https://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/biblioteka_gnosis/kinema/robakiewicz_lech_horyzont_zdarzen2.htm
Tytuł: Odp: Re: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Smok Eustachy w Listopada 29, 2020, 01:00:45 am
Kolejny tekst o nowszej wersji "Solaris":
http://grlucas.net/2003/08/23/soderberghs-solaris/ (http://grlucas.net/2003/08/23/soderberghs-solaris/)
/.../
A ten film to o czym tak konkretnie jest? Dla mnie jest to dramat, ale nie taki jak Discovery.
Ogląda to się ale ten romans to sens ma jaki?
Jak rozumiem ostatnia scena z 4 liter ma pogłębić odbiór?
Tytuł: Odp: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 29, 2020, 01:16:21 am
A ten film to o czym tak konkretnie jest?

Nie mam pojęcia. Chyba Ocean miał robić za wszechwybaczającego Boga, jak u T. (w religijnej interpretacji), tylko bardziej (bo to raczej holiłódzki rimejk filmu Tarkowskiego, niż ekranizacja Lema, był). Ale podobał mi się nawet, bo oglądałem dla klimatu, nie dla sensu .. ;)
Tytuł: Odp: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 26, 2023, 12:50:12 am
O "Solaris" Tarkowskiego:
https://polskieradio.pl/39/156/Artykul/2477541,solaris-nielubiane-dziecko-lema-i-tarkowskiego
Tytuł: Odp: Film "Solaris"
Wiadomość wysłana przez: Q w Kwietnia 06, 2024, 09:30:15 am
Świeża pochwała "Solaris" Soderbergha: