Nie wiem jakie jest R w Australii. Nie wiem też ani nie mam narzędzi nawet kiedy chciałbym się dowiedzieć, czy robią to słusznie czy nie. Może chcą przetestować wariant odwrotny do szwedzkiego - potraktować to jako zarazę niemal 100% śmiertelną i zobaczyć, czy to przypadkiem nie wyjdzie taniej mimo wszystko, zwłaszcza w długim okresie, kiedy nie trzeba będzie utrzymywać ludzi niezdolnych do pracy. Nie zgadzam się jedynie z Twoją tezą, że izolacja (a więc pozbawienie możliwości zarażania) nie eliminuje wirusa ze środowiska.
Natomiast post factum R można oszacować łatwo (liczba chorych w danym okresie podzielona przez liczbę zakażonych o czas inkubacji wcześniej), prognozowanie jest dużo trudniejsze np. ze względu na pogodę, uwzględnienie przyzwyczajanie się ludzi do niebezpieczeństwa (skutkujące słabszym unikaniem zarażenia) nie mówiąc już o emanacji antyszczepionkizmu i innych nieprzewidywalnych czynnikach (w tym mutacji wirusa zwłaszcza). Tym niemniej chodzi o to, aby ewentualny chory zarażał jak najmniej, czyli aby się izolować. Jest to podstawowa forma walki z chorobami zakaźnymi na długo przed odkryciem bakterii. Niezależnie od stopnia trudności wyliczenia tego czynnika jest absolutnie pewne, że jeśli epidemia się rozszerza - to jest on średnio (R faktyczny) >1, a jak gaśnie, to <1 - i nie ma innej możliwości.