.chmura myślala o zastrzeżeniach tzoka dotyczących idei „ładowania poddanego 'cyfryzacji' mózgu informacją”.
tzok: „Każdy mózg rozwija się inaczej i zapis informacji jest kwestią indywidualną.”
.chmura: wiele funkcji organizmu wypełniane jest tak samo u wszystkich egzemplarzy gatunku (np. u wszystkich ludzi insulina i glukagon wydzielane przez trzustkę tak samo wpływają na poziom cukru we krwi). no to dlaczego zapis informacji miałby następować u każdego inaczej? byłoby to zaskakujące, myśli sobie .chmura, jeśliby tak podstawowa funkcja jak utrwalanie i gromadzenie informacji przez osobniki danego gatunku nie zostałaby ujednolicona w toku ewolucji.
Zgadzam się odnośnie pierwszej części. Zresztą nawet w samym mózgu są wydzielone rejony odpowiedzialne za konkretne zadania i rejony te są zgodne w obrębie całego gatunku.
Co do ujednolicenia metod zapisu informacji przez ewolucję - owszem, to miało miejsce, ale na pewnym wysokim poziomie. Tzn. po całym procesie analizy bodźców i ponownej syntezy ich do informacji użytecznej ewolucja wypracowała jeszcze metodę zapisu tego wyniku przetwarzania. Ale jaka to metoda? Polega ona na wzmocnieniu względnej ważności neuronów aktywnych na całej ścieżce analizy->syntezy. Ten mechanizm jest wynikiem ewolucji. A w praktyce działa on właśnie tak, że X skojarzył Gdańsk z miejscem poznania pierwszej miłości, a Y z miejscem gdzie został pobity. Czyli historia uczenia się neuronów Iksa sprawiła, że na hasło Gdańsk reaguje on pozytywnymi uczuciami. Inna historia aktywności umysłowej Igreka wręcz przeciwnie budzi w nim złe emocje na samo wspomnienie nazwy miasta. Nic więc nam z tego nie wynika, że metoda zapisu informacji jest jednolita, kiedy to tok życia jednostki warunkuje czy metoda zadziała tak czy owak.
tzok: „[D]la pewnej osoby X miasto Gdańsk wiąże się ze wspomnieniami pierwszej miłości, a dla osoby Y Gdańsk jest tym miejscem gdzie został pobity (...)”.
.chmura myśli, że znaczenie KAŻDEJ informacji (np. obrazu gdańska), a nie tylko informacji przekazywanej do poddanego „cyfryzacji” mózgu, zależy od kontekstu w postaci innej obecnej w tym mózgu informacji. (jest tak np. ze znaczeniem filmu tarkowskiego czy książki lema: zależnie od życiowego doświadczenia, wykształcenia, wrażliwości, jeden widzi arcydzieło, inny usypiającą nudę). to, że tak jest, nie podważa możliwości utrwalania i przekazywania informacji (np. treści książki z twardego dysku na pendrive’a lub z pendrive'a do poddanego „cyfryzacji” mózgu, . to, jak ta informacja zostanie potem przez „biorcę” zinterpretowana, np. w kategoriach poznawczych lub estetycznych, to osobna sprawa.
Miałem na myśli, że informacja przyjmowana jest przez mózg aktywnie - poprzez zmianę własnej struktury. Ładowanie więc mózgu np. treścią książki z konieczności byłoby związane z jej interpretacją i rozumieniem.
Ale ok, tutaj myślę, że ewentualne techniczne przeszkody dadzą się pokonać lepiej czy gorzej. Główną przeszkodą może być transfer mózg <-> mózg. Dlaczego -> o tym w odpowiedzi na kolejny punkt.
tzok: „Okazać się może jednak, że ten informacyjny flash byłby interpretowalny tylko przez .chmurzy mózg, a dla każdego innego byłby zupełnie niezrozumiałym bełkotem.”
interpretacja treści tej „informacyjnej piguły” (czyli tego „flasha”) wydaje się .chmurze zależeć właśnie od „informacyjnego kontekstu” w mózgu „biorcy”. np. potraktowany informacyjną „pigułą”, o której pisała .chmura (wspomnienie imprezy, na której .chmura się zbłaźniła), osiemnastowieczny aborygen, nie rozumiejąc języka polskiego i nie rozpoznając większości „widzianych” osób, gestów, zachowań i przedmiotów, może uznać, że chodzi o „bełkot”. jednak inny niż .chmura uczestnik imprezy, o której mowa, ma dobre szanse zrozumienia sensu tej informacji...
Tutaj jest założenie, że pigułka po zażyciu wywołałaby u aborygena jakąś wizję i omamy zmysłowe - zobaczyłby nagle twarze, usłyszałby głosy, poczułby emocje, itd. Natomiast możliwe jest, że albo aborygen nie poczułby nic, albo by doznał losowych halucynacji (zapewne umieszczonych we własnym kontekście np. zobaczyłby współplemieńców), albo by w ogóle stracił przytomność od nadmiernej aktywności mózgu... Dlaczego? Spójrzmy na taki przykład - znaki, których używamy do komunikacji tu na forum są pewnym standardem. Ostatecznie na poziomie komputerów, łączy, itd. przesyłane są bity. Przykładowo spacja to liczba 32 i każdy odstęp jaki widzimy jest zapisany/przesyłany/itd. jako binarne 00100000. Spację wszyscy stawiają i wszyscy ją odczytują bo jest to ustandaryzowany kod. A w przypadku informacji zakodowanej w mózgu tak być nie musi. Wracając do przykładu wspomnienia z imprezy - odczytana informacja z .chmurzego mózgu może być równie dobrze zapisana w indywidualnym, jednostkowym "standardzie" .chmurzym i tak przesłana bez obróbki będzie dla aborygena zupełnie nieczytelna.
Nobeltra avr hfylfmnyol wrmlxn cbyfxvrtb, glyxb wnxvrf fmhzl v gemnfxv.Tu jest napisane w ROT13 "Aborygen nie uslyszalby jezyka polskiego, tylko jakies szumy i trzaski.". ROT13 to taki prosty trik, że litery przesuwa się o 13 pozycji (w alfabecie łacińskim, 26-znakowym). Jak widać, nawet tak prosta zamiana czyni informacje zupełnym bełkotem.
Żeby taki system działał to pewnie by potrzebne były urządzenia tłumacze, które by w mig z indywidualnego "standardu" .chmurzego wyciągnęły czystą informację i tę następnie zakodowały w nowym "standardzie". Ale czy w naszych mózgach istnieje coś takiego jak czysta informacja?
To co wiemy i pamiętamy jest czasem mgliste, często powiązane z mnóstwem innych rzeczy (i to tak mocno, że bez tych innych rzeczy informacja gubi nawet sens!).