Na drugą stronę to ja kiedyś spory plik banknotów (kilka tychów tam było minimum) na stoliku w knajpie zostawiłem przez roztargnienie (proszę czytać dosłownie, piłem symboliczne ilości, do dość obfitego posiłku
). Uczciwa barmanka (a może to była kelnerka?) odniosła mi go tuż pod drzwi
kibla z którego skorzystałem przed opuszczeniem lokalu. Odliczyłem 10% znaleźnego, ale nie chciała przyjąć pełnej kwoty (skończyło się na jakimś sowitszym napiwku).
Było to w okolicach tego balu, o którym kiedyś wspominałem.
Z tym, że to jedyny taki przypadek jaki miałem.
A z innej beczki... Czego to się dziś ludziska w "Akademii pana Kleksa" doszukać mogą...
http://www.wici.info/News,jeszcze_raz_witajcie_w_naszej_bajce,4968.html(Tekst ma trochę lat, ale dopiero teraz na niego wpadłem.)