Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Zimek

Strony: [1]
1
Lemosfera / Re: Pomożecie?
« dnia: Stycznia 31, 2011, 10:14:47 pm »
Może ktoś mi wyjaśnić co się stało z moją recenzją Solarisa? Cały tekst wcięło -.-. Co tu się dzieje?

2
Lemosfera / Re: Pomożecie?
« dnia: Stycznia 20, 2011, 06:23:14 pm »
Też się z tym męczyłem. Musisz wpisać gatunek, który jest sztandarowym gatunkiem Lema. Tylko bez myślnika pośrodku, bo inaczej nie zaliczy ;)
Pozdrawiam

3
Lemosfera / Re: Pomożecie?
« dnia: Stycznia 20, 2011, 06:09:02 pm »
wrzucona recenzja zimka ma 416 słów, żyjemy od nastu lat w epoce internetu,
nikt już nie pisze recenzji dłuższych niż 700 słów, może dałoby się obniżyć limit? O.o
Właśnie trafiłem na ten wątek. Według regulaminu nie liczy się ilość słów, a ilość znaków. A spokojnie mieszczę się w regulaminowym zakresie ;]
Poza tym śmieszy mnie trochę zakładanie nowych kont przez starych użytkowników, żeby anonimowo zawiesić recenzję, wyjdzie na to że będą mogli głosować na siebie. Aczkolwiek z drugiej strony odbiera to wybieranie zwycięzców poprzez znajomości :)
Czekam z ciekawością, co będzie się działo dalej.
Pozdrawiam

4
Konkurs "Książka za recenzję" / Ludzkość w pigułce ["Solaris"]
« dnia: Stycznia 14, 2011, 11:27:53 pm »
   Czytam sporo książek – z pewnością więcej niż przeciętny Polak. Osoby zainteresowane jakąś ciekawą lekturą często się mnie o nią pytają, ja – jeśli czytałem – opowiadam, jeśli trzeba to gorąco zachęcam. Mówię znajomym, co jest w danej pozycji takiego ciekawego, że warto po nią sięgnąć. Ale gdy ktoś pyta się mnie o „Solaris”, a właściwie o czym ta książka jest, odpowiadam: „Nie wiem. Ale musisz przeczytać”.

   Zrozumie mnie każdy, kto tę książkę już przeczytał - „Solaris” jednocześnie jest o wszystkim i o niczym. Jest książką ciężką, przypomina czasami wręcz bełkot pijanego, a w swojej treści zawiera taki zasób przemyśleń i spostrzeżeń, jakiego próżno szukać w niektórych publikacjach filozoficznych. Nie ma czemu się dziwić – sam Stanisław Lem kiedyś powiedział, że książki „Solaris” do końca nie pojmuje. Jak więc czytelnik ma odnaleźć się w tej plątaninie myśli jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy XX wieku?

   Jest to trudne, lecz nie niewykonalne. Ja sam się zdziwiłem, że pomimo braku zacięcia do tak poważnych dyskusji wyłapałem sporo rzeczy podczas lektury. W porę bowiem zrozumiałem, że „Solarisie” nie chodzi o to, żeby podążać za głównym wątkiem fabularnym, który – powiedzmy sobie szczerze – do najlepszych nie należy i chyba sam autor zdawał sobie z tego sprawę. Nie chodzi w tej książce jednak o perypetie głównych bohaterów, lecz o tło. Losy Kevina, Snauta i Sartoriusa na planecie Solaris, która jest jednym wielkim oceanem bliżej nieokreślonej mazi, to w zasadzie mało ważne epizody, poza oczywistym faktem, że jako jedyni muszą zmagać się z niejasnymi oddziaływaniami oceanu. Kevin poszukuje kontaktu z tym dziwnym tworem, lecz wszelkie jego działania idą na marne – ten aspekt jest dla mnie jawną krytyką współczesnej nauki, która za wszelką cenę stara się przegonić naturę i w ramach różnorakich poświęceń odnaleźć odpowiedzi na dręczące ludzkość pytania.

   Ogrom stronic w książce zajmują wielorakie rozważania głównego bohatera, który dla czytelnika staje się niejakim myślicielem, starcem wygłaszającym teorie i hipotezy dotyczące świata, ludzkości, a nawet boskiej potęgi. Tak, nawet i tutaj Lem wtrąca piękne porównanie Boga do tego ogromnego, milczącego oceanu, z którym człowiek szuka kontaktu. Szuka jakiegoś znaku, lecz nie dostaje jednoznacznej odpowiedzi. Takie smaczki odkrywa się z uśmiechem na ustach i w pełni można się w nich zatracić, podziwiając elokwencję i siłę umysłową autora. Wątpliwości, które Lem podsuwa czytelnikowi (Bóg-dziecko, bawiący się swoimi zabawkami) sprawiają, że „Solaris” czyta się powoli i często wpada się w refleksję; nie da się tej książki przeczytać szybko, za jednym zamachem; ba – nie powinno się tego robić! „Solaris” trzeba dawkować sobie po kilka stron dziennie, aby delektować się każdą myślą, każdą hipotezą.

   Ciężko znaleźć w tej książce „złoty środek”, punkt odniesienia. Wiedzą o tym najlepiej osoby, które starały się „Solaris” zekranizować – zarówno Andriej Tarkowski, jak i Steven Soderbergh zaliczyli wpadkę przy własnych adaptacjach tej książki. W jednym filmie reżyser skupił się na uczuciu Kevina do pewnej kobiety, przez co nakręcił raczej romans niż science-fiction. Natomiast drugi film to już mocno zamerykanizowana ekranizacja oparta na pięknej buzi George'a Clooney'a, paru patetycznych formułach i poza tym -  nic więcej. Wszystkie głębsze myśli filozoficzne i społeczne zostały wyzute z fabuły. Od lat uważam, że są pewne książki których nie da się i nie można zekranizować, a „Solaris” jest na szczycie tej listy.

   „Solaris” jest odważnym traktatem filozoficznym i społecznym o wielkich walorach intelektualnych. Jest negacją nauki, negacją szczęśliwego, spokojnego życia i świata, jest negacją dobroci działań Bożych, jest nawet negacją nie lubianego przez Stanisława Lema, a wytworzonego przez Amerykanów obrazu istoty pozaziemskiej – ocean ani nie przypomina wyglądem człowieka, ani też nie włada perfekcyjnym angielskim. „Solaris jest książką trudną i ciężką” – mówię zainteresowanym osobom, proszących mnie o polecenie tej książki. Ale uważam też, że każdy szanujący się czytelnik powinien mieć ją na swojej półce.

5
   Stanisław Lem napisał „Cyberiadę” w 1965 roku, w czasach twardego reżimu komunistycznego. Jako antytotalitarysta i literat chciał przeciwstawiać się systemowi i okazać jego nagą ułomność, jednak musiał on uważać - bezpośrednie zbesztanie komuny równałoby się z "tajemniczym zniknięciem" Lema. Co Lem więc zrobił? Wydał przewrotną „Cyberiadę”.

    „Cyberiada” jest zbiorem opowiadań o przygodach dwóch niesamowitych konstruktorów, Trurla i Klapaucjusza. Są oni jednocześnie przyjaciółmi i rywalami, walczącymi o większe uznanie w świecie maszyn. Warto na wstępie zwrócić uwagę na te postacie - Trurl jest zapalczywym optymistą, który twierdzi że można zrobić wszystko, i przez karty książki dochodzimy do wniosku, że jego marzeniem jest zbudować urządzenie, które uszczęśliwiłoby ludzi. Klapaucjusz za to jest opanowanym pesymistą i cynikiem, ostrożnym robotem ostudzającym zapał kolegi-konstruktora. Osobiście bardziej polubiłem Trurla, który promieniuje wręcz pozytywną energią; jest on jednak równie dobrze podatny na kłopoty i tarapaty. Ci dwaj konstruktorzy, podróżując po Kosmosie, wykonują na zlecenie królów przeróżne zadania. Monarchowie często zlecają im misje balansujące na granicy rozsądku a nawet prawdopodobieństwa. I tu jest pierwsza uwaga a propos komunizmu - ich zachcianki są irracjonalne, często szkodliwe dla reszty społeczeństwa. O ile pamiętam z innych bajek, król winien być człowiekiem prawym i światłym, baczącym przede wszystkim na losy mieszkańców królestwa; tu jest odwrotnie - król przejmuje się jedynie własnymi sprawami. 

    To, co Trurl i Klapaucjusz wyprawiają na kartach strony przyprawiało mnie o bóle brzucha. Ze śmiechu. Historie, które przytrafiają się bohaterom są niesamowite, urzekają pomysłowością i akcją, a do tego niesamowicie bawią. Jednak zważ, czytelniku, że tu nie o śmiech najbardziej chodzi! Bowiem pośród tych zabawnych przygód odkrywamy z każdą stroną ciemną stronę prezentowanych wydarzeń - od Lema aż bije pesymizmem i brakiem wiary w jakiekolwiek polepszenie się ówczesnej sytuacji. Pomimo humorystyki, większość opowiadań jest bardzo filozoficzna i skłania do namysłu. Cudowne wręcz jest pierwsze opowiadanie "Jak ocalał świat", w którym Trurl i Klapaucjusz kontemplują nad Niebytem i Nieistnieniem. Gdybym miał jednak wybrać swoje ulubione opowiadanie, byłoby to z pewnością "Edukacja Cyfrania" podzielona na dwie opowieści Odmrożeńców. Pierwsza opowieść to najlepsza w tej książce parodia systemu komunistycznego. Druga opowieść Odmrożeńca to niesamowita, alternatywna wizja kreowania się świata, głupoty ludzkiej i nafaszerowanie obecności seksizmem. Opowiadanie "Powtórka" także zasługuje na poklask - mamy w nim do czynienia z rozprawianiem nad religią chrześcijańską, stworzeniu świata przez Boga i jego stanowisku wobec ludzi. 

   Cały zbiór zasługuje na najwyższą notę. Nawet takie przytłaczające mój umysł pojęcia fizyczne Lem potrafił wykorzystać w perfekcyjny sposób sprawiając, że ani na chwilę nie miałem uczucia znużenia. Wszystko tu trzyma się kupy, każde opowiadanie jest dogłębnie przemyślane – i bawi, i uczy. Warte polecenia każdemu, kto ma ochotę nie tylko dobrze się bawić przy książce w zimowy wieczór, ale także dla tych, którzy szukają w literaturze czegoś więcej niż zabawy.

Strony: [1]