Jednym słowem nurtuje Cię, czy przypominał tameshigiri w najbardziej malowniczym wydaniu (acz tam narzędzie, nie użytkownika, testowano)? 
Ależ nie.
Żadne tam takie starożytne katany.
Jesteśmy w cywilizowanym kraju, czyli Niemczech, w rozkwicie bellepoki. Ludzie, a nawet ludzkość, gada już o latawcach (samolotach)
1898
a co zamożniejsi i nowocześniejsi obywatele jeżdżą na kole (czyli rowerze) wprowadzając zamęt w przepisach.
Jak zwykle nienadążających za teraźniejszością
1899
Wiek pary i elektryczności, nauki i techniki.
W temacie uśmiercania rządzi wciąż gilotyna. Stąd zupełnie niesadystyczna ciekawość – jak wyglądał egzamin na ówczesnego kata?
Sprawdzano umiejętność podciągania sznurka? Układania skazańca w stosownej pozie? Czystość roboty? Odporność psychiczną?
Czy może elegancję w finalnej prezentacji
(dla młodszych - nie chodzi o powerpointa) zdekapitowanej?
Z opisów wygląda mi to na robotę bardziej reprezentacyjną, niż fizyczną. Zwłaszcza, że kat miał do dyspozycji „pomocników”.
Poniżej, zdaje się ten sam człek z wcześniejszej notki- tym razem przy robocie i kilka miesięcy później.
Ostrzegam - ze szczegółami.
1898
Przypis;
grózek czyli jeszcze inaczej wymiernik - to po mazursku dziadek, też osoba starsza, którą zdała gospodarkę, najczęściej na dzieci. Swego rodzaju rolniczy emeryt. W formie żeńskiej - grózka/wymiernica.