Nazbyt przerysowana postać Lema wyłania się z tej rozmowy.
W czym konkretnie widzisz to przerysowanie?
Mateusz Pakuła ma swoją obsesję na punkcie religii, jak sam twierdzi, chce być "prorokiem ateizmu" i dydaktykiem, nie lubi stawiania pytań, woli dawać odpowiedzi i pouczać swoich widzów. Proszę bardzo, jak ktoś potrzebuje takiej manny, to sobie pójdzie na spektakl, tylko po co wciągać w to Lema? Lem nie był "absolutnie antyreligijny", tylko areligijny. Ale dla Pakuły to żadna różnica, bo chyba co do zasady lubi on koszmarnie upraszczać, na przykład tak: "Wszystko to, co potem Lem tworzył, wynika z doświadczenia Zagłady i wojny, z tego, jak próbował sobie z nim poradzić". Twierdzi też, że Solaris to "tekst świetnie poddający się rozmaitym metafizycznym interpretacjom", co jest bzdurą, bo wystarczy popatrzeć na konkretne "metafizyczne interpretacje", żeby zobaczyć, jak bardzo okaleczają one powieść.
Reasumując, moje wrażenie jest takie, że prób rozumienia Lema jest u Pakuły niewiele, i że Lema będzie się tutaj po prostu artystycznie używać w niekoniecznie ładny sposób.