Cześć
Olu! Witam też pozostałych forumowiczów po dłuuuugiej przerwie!
"Non-fiction", zgodnie z tym, co napisał
Evangelos, przeczytałam. Wcale nie w tak strasznych mękach. To, co
Evangelos widział jako męki było raczej niezdecydowaniem, o czym dalej. Ogólnie czytało mi się dobrze, dzięki książce poznałam mnóstwo faktów, z którymi w inny sposób nie miałabym możliwości się zapoznać, o których wcześniej nie miałam pojęcia, przy czym żaden mit, w moim odczuciu, nie został obalony. Chwilami miałam jednak wrażenie jakbym czytała niepotrzebnie, bo po co mi znajomość wszystkiego o życiu Kapuścińskiego, skoro interesuje mnie głównie jako reportażysta, korespondent, więc książkę odkładałam, po czym zabierałam się za nią znowu nie będąc do końca przekonaną, czy dobrze zrobiłam sięgając po biografię, jednak ciekawość wygrywała z wątpliwościami. I tak kilka razy.
Skończyłam książkę jakiś czas temu, więc pierwsze wrażenia zasnuły się mgłą, a emocje świeże po lekturze, zdążyły już opaść. Przeczytałam powyższe posty i chwilami będę się trochę powtarzała.
Idąc przez kolejne rozdziały miałam silne wrażenie, że Domosławski wyciąga niechlubne fakty z życia Kapuścińskiego, po czym od razu usprawiedliwia się, że nie krytykuje, nie oskarża, a tylko opisuje jak było. Wyciągnął, wyszukał, wygrzebał, podał do wiadomości publicznej, a teraz umywa ręce, mówiąc: tak było, a wy zróbcie z tym co chcecie. Pomimo powyższego rzeczywiście nie jest w opisywaniu faktów pozytywnych i negatywnych stronniczy i to prawda, że zbierając materiały wykonał mnóstwo pracy, chcąc przedstawić Kapuścińskiego jak najdokładniej, z każdej strony.
Jeśli o mnie chodzi Kapuścińskiemu - autorowi "Non-fiction" nie zrobiło nic złego, a Kapuścińskiego człowieka, czytając cały czas usprawiedliwiałam: przecież musiał podpisać, przecież musiał mieć dobre układy, przecież musiał napisać trochę inaczej, bo bez tego, wszystko co od niego wyszło wyglądałoby zupełnie inaczej, albo nie byłoby teko wcale...
Cieszę się, że Kapuściński był, pisał i że chciał się tym wszystkim z nami podzielić i mimo, że w moim odbiorze "Non-fiction" jest mnóstwo sprzeczności nie przyszło mi do głowy, żeby wszystkie książki Kapuścińskiego zapakować do kartonu i wynieść do piwnicy...
Pozdrawiam
lil