Nadto: załóżmy przez chwilę, że w Przewodowie spadł właśnie rosyjski pocisk i polskie władze doskonale o tym wiedziały. Co miałyby wówczas począć? Oficjalnie przyznać fakt, że kraj NATO został zaatakowany? Oznaczało by to konieczność podjęcia pewnych działań w odpowiedzi, a stąd już niedaleko do eskalacji i wciągniecia Polski - a może nie tylko Polski - do konfliktu. IMHO, byłaby to niezbyt mądra decyzja. A więc...
W przypadku jednorazowego i nieintencjonalnego ostrzału o względnie niewielkich konsekwencjach do wojny wcale nie jest tak blisko. Z drugiej strony, wydaje mi się, że dowództwo NATO rozumie już, że zamiatanie takiej sprawy pod dywan nie przyniesie niczego dobrego w dalszej perspektywie (okaż słabość, daj palec, wezmą rękę). Również umiarkowana reakcja polskich władz sugeruje, że od samego początku dla wtajemniczonych było jasne, że to ukraińska rakieta. Zełenski, Kuleba i reszta zrobili to, co każdy zrobiłby na ich miejscu, to znaczy starali się maksymalnie wyeksploatować sprawę medialnie na rzecz Ukrainy. Pytanie, co stanie się po zakończeniu śledztw (o ile mi wiadomo, Ukraina również prowadzi swoje śledztwo).
Co do tego, co mówił Musk na temat rozmów pokojowych: Co jeśli ma rację? Jeśli na koniec dnia Ruscy wezmą te wschodnie tereny, jak wcześniej Krym i cała ukraińska ofiara nic nie da? Oczywiście tylko Ukraińcy mogą zadecydować ile są gotowi poświęcić. Natomiast, jak sądzę dla Muska, ale i 99% świata, znacznie ważniejsze niż część ukraińskiego terytorium jest to, by nie wybuchł konflikt nuklearny, który wydaje się możliwy w obecnej sytuacji.
Niestety, taki scenariusz jest realny. Ale to nie jedyny możliwy scenariusz, są zarówno lepsze, jak i gorsze, więc zobaczymy. Natomiast ukraińska ofiara nawet przy zamrożeniu aktualnego status quo nie będzie daremna - trzeba pamiętać, jakie były cele Rosji na początku tej wojny. Według mnie Ukraińcy z grubsza robią wszystko, co mogą i co powinni, pytanie, ile i jakiej broni otrzymają.
W rozpad Federacji Rosyjskiej jakoś nie bardzo wierzę.