Gmach jest w Tobie...
Wszystko jest Gmachem!
akurat myknęła rocznica ur. Stachury Tak, można i tak. Ale zaraz: "logika gmachu"?
Pokrętna, tu z Lema pokładów pamięci (być może) ... zaczerpnął się epizod stalinowski w którym głoszono tezę, uproszczę –
w miarę kolejnych naszych zwycięstw wróg staje się coraz bardziej zacięty. Efektem takiego podejścia był aksjomat – agenci muszą być w coraz większej liczbie, a jak ich nie ma , to znaczy że służby źle działają, lub same uległy wrażym wpływom.
Zatem stosowne służby zaczęły pracować na akord, wyrabiając tygodniowe, miesięczne etc. normy złapanych "wrogów", bywało fikcyjnych, spreparowanych, losowych... tak było.
Kulturowo rzecz ujmując znalazło to wyraz w adoptowaniu, bodaj chińskiego, powiedzenia –
trudno jest znaleźć czarnego kota w ciemnym pokoju, ale my znajdziemy. Nawet jeśli jego tam nie ma! A skąd mi się ta parafraza Konfucjusza
... może z filmu
„Pokuta” T. A?
Wypaczona logika gmachu doprowadziła sytuację do absurdu – cały Gmach został "podmieniony", wszyscy jego mieszkańcy agentami duo, tri czy więcej razy obróconymi.
Tym niemniej pozorować pracę jakoś trzeba i co jakiś czas wypuszcza się prowokatora w stylu eNa.
Wszak nie jest on pierwszym czy jedynym, a można by nawet rzec – jest produktem seryjnym.
Otóż nikt się po takiej misji niczego nie spodziewa, nie ma instrukcji – ta tylko mitem (czego eN nie wie) i każdy spotkany funkcjonariusz jeno pozoruje swą aktywność. Odgrywa rolę, czasem w sposób bardzo teatralny, mrożkowy.
Jednak, by eN działał (może istotne dla sprawozdawczości?), istotna jest jego nieświadomość sytuacji.
Ewentualnie dociskając absurd – eN ma zadanie wyszukać nie agentów, a potencjalnie możliwych jeszcze niezwerbowanych pracowników Gmachu.
Można to poznać tylko po ich zachowaniu wobec eNa. W tym sensie jest on rodzajem sondy.
To nie są zupełnie czcze wymysły
– pamiętam z dawnych tużpostkombatanckich czasów wynurzenia esbeka, który opowiadał o werbowaniu pewnego dziennikarza w Gdańsku. Jak wiadomo, ta robota jest na 3 haczyki: szantaż/seks, kasa albo ideolo. Dorzuca się jeszcze czwarty – ego. Oczywiście w grę wchodzą kombinacje.
Ten dziennikarz się krygował, krygował, ale ostatecznie... dla dobra socjalistycznej ojczyzny... zaczął się przychylać do przedłożonej w kawiarni, jak to oni lubili, propozycji. I już niemal przekonany, resztkami sumienia lub by je uspokoić, zapytał – czy dużo takich jak on? – dziennikarzy współpracujących ze służbami?
Esbek szczerze się uśmiał a kiedy odzyskał zdolność mowy odrzekł – po prawdzie jesteś ostatnim jeszcze niezwerbowanym.
Właściwie to w wydziale biliśmy się, kto ma ciebie opracować. Ostatecznie rzucaliśmy losy.
Z tym, że nie przekładałabym tego tak prosto: informacja=dobro, dezinformacja=zło.
Ale to już chyba nadinterpretacja tłumaczy? – w hebrajskim oryginale, stoi tylko – drzewo wiedzy.
Nauką o możliwych torturach zadawanych tripletom - oczywiście przy użyciu cebra - do budowy którego użyto egzotycznego drewna - takiego, jak na ławki w Krakowie w 2022 roku;)
Nie wiem o co z tymi ławkami, ale
- "CEBERNAUTYKA – nauka zastępcza o pływaniu w cebrze. Por. Pseudognozja – bo o to chodzi.
Tak właśnie - nauka o podtapianiu, rodzaj tortury. Obejrzałem narzędzie i widzę wiele możliwości
Kluczowy może być tu „powerek”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ceber_(naczynie)A poważniejąc... podobnie jak z logiką Gmachu, czasy stalinowskie i pseudonauka od Wienera – cybernetyka. Lem już wtedy o tym pisał i przemycał ją pod innymi nazwami.
To np. wstrzymało mu druk np. Obłoku Magellana , gdyż został zdemaskowany z tąż cybernetyką przez profesora Złotowskiego (
za idealistyczne wstecznictwo oraz przemycanie cybernetyki) – obarczonej wtedy piętnem burżuazyjnej łżenauki ( лженауки)
Takie asocjacje pokazują silne inspirowanie się stalinizmem w opisach działania Gmachu, pod cenzurę zwanego Pentagonem.