linkach jest info, że p. Bereś zrobił korektę - i pewnie tak to opowiadanie zostanie opublikowane w Przekroju - a jest szansa żeby je przeczytać bez zmian - takie oldschoolowe - bez uwspółcześniania?
Mam nadzieję, że nie zmienili np. fantomatyki na VR;)To ucieka chyba jakiś robot?
Przeczytałam ten fragment jeszcze raz - jeśli to nie SF - to, tak jak napisał Q (coś okołoszpitalnego), ale jeśli SF - to jednak bardzo pirxowy. Albo Niezwyciężony? :-\
Może jednak ten spoiler? 8)
W obu wypadkach można było przypuszczalnie założyć w ciemno, że każda grudka ziemi została podważona szpachelką, obejrzana, rozduszona - i dla pewności przesiana.I w obu wypadkach mamy do czynienia z ...hmm..rekonstrukcją. :)
Mam nadzieję, że nie zmienili np. fantomatyki na VR;)
ale jeśli SF - to jednak bardzo pirxowy.
To ucieka chyba jakiś robot?
Myślę, że będzie można udostępnić oryginalny maszynopis, ale przyjemność z lektury jest jednak zdecydowanie większa w wersji drukowanej.To może? Już po publikacji w Przekroju?
Bo nie wiedziałem że u nas takie prapoczątki ssakopodobnych 8)Chyba u nas;)
To ucieka chyba jakiś robot?Gdyby robot, i to taki średnio zorientowany, co nie wie dokąd i po co gna... to proto-"Maska", tylko z samcem miast samicy?*
Nie wiadomo, co większym odkryciem tygodnia: Lisowicia czy to opowiadanie :)
I co? Nikt nie kupił dzisiejszego "Przekroju"? ???E no, co się rzucać jak głodny na golonkę... daj się podelektować.
I co? Nikt nie kupił dzisiejszego "Przekroju"? ???Heh, kupiłem przedwczorajszy Przekrój - to ten sam? :)
W każdem - opowiadanie wiąże kilka możliwych wątków z różnych innych Lemowych lektur.Poza adlemowymi, naszło też skojarzenie koniolubnogrubaśne. Konkretnie z tytułem tłumaczonym u nas jako Łowca a, po cześć z tytułowym jak na filmie, a po drugiej części z występującymi w książce elektronicznymi didaskaliami do pieszczenia (semania?) - z tym, że inaczej.
Ale po "Gajewskiej" nic już nie jest takie samo...i po prostu:)Taa, Pan Bereś zrobił wykładnię "gajewską" jak swoją, bez podania nazwiska autorki. Widać w świecie lekturoznawców obowiązują podobne zasady co w rzeczonym opowiadaniu - mój, moje...
Dodatkowo - życzenia świąteczne ilustrowane "Mrozem" i wykładnia opowiadania by Bereś.Dodatkowo do powyższych dodatków - tekst o czeskim LSD, skojarzenia z Lemem nieuniknione. ::)
Taa, Pan Bereś zrobił wykładnię "gajewską" jak swoją, bez podania nazwiska autorki. Widać w świecie lekturoznawców obowiązują podobne zasady co w rzeczonym opowiadaniu - mój, moje...Gwoli sprawiedliwości:
Dzięki, brakowało mi takiej informacji.Taa, Pan Bereś zrobił wykładnię "gajewską" jak swoją, bez podania nazwiska autorki. Widać w świecie lekturoznawców obowiązują podobne zasady co w rzeczonym opowiadaniu - mój, moje...Gwoli sprawiedliwości:
Redakcja Przekroju skrocila tekst Pana Beresia na 4 zdania, w tym i o Gajewskiej. O tym Pan Beres nie byl powiadomiony.
W tekscie, odeslanym do redakcji, bylo tak:
"Jeśli o tym pisał, to wyłącznie w sposób tak zakamuflowany, że mało kto umiał to dostrzec, bo zakładał Zagładzie maski – a to eksterminacji dubletów w Edenie, a to głodowej śmierci kosmonautów w Niezwyciężonym, a to selekcji robotów w Powrocie z gwiazd. Mechanizm ten precyzyjnie opisała Agnieszka Gajewska w Zagładzie i gwiazdach. Czytając Polowanie i wczuwając się w położenie mechanicznego skazańca, czepiającego się resztek instynktu samozachowawczego, trudno odgonić od siebie holokaustowe asocjacje."
Kończąc - figura nastoletniej dziewczynki, nietypowa dla pisarza.Bardzo nietypowa. Czegoś przypomniała "Władcę much" Goldinga.
Dobre opowiadanie, stary, dobry Lem :) . Obraz techniki jakoś-coś między Maską a tymi laserami-śmaserami w "Polowaniu" Pirxa. W zasadzie jedyna techniczna rzecz to to ciepło, które wzbiera i jest niebezpieczne - i to w zasadzie pierwszy trop, że... - ale nie będę spojlerował. Zakończenie rzeczywiście karkołomne.Dokładnie tak:)
Dzięki, brakowało mi takiej informacji.Od Pana Stanislawa Beresia:
W zaistniałych okolicznościach najmocniej przepraszam Pana Beresia za niesłusznie wrzucony do jego ogródka kamyczek.
Głazem ląduje on na poletku redakcji Przekroju.
Cztery zdania, no no miejsca było aż nadto...
Od Pana Stanislawa Beresia:Dwie ilustrujace opowiadanie grafiki, razem na półtorej strony, nie jestem ekspertem plastycznym ale na mój gust ich prosta forma nie wymagała aż takich hektarów. Pod koniec numeru mi przypiął ni przyłatał w "rozmaitościach" dwa listy Lem-Lipska. Mam wrażenie końcoworocznego chaosu w numerze. :)
"to co ucięli, zrobili bez mojej zgody; a co gorzej ucięli ważne informacje...
Na lojalnośc i rozum dziennikarzy nie należy liczyć".8) ;D
Nietypowa.Kończąc - figura nastoletniej dziewczynki, nietypowa dla pisarza.Bardzo nietypowa. Czegoś przypomniała "Władcę much" Goldinga.
A skąd zupełny brak współczucia, zdradzieckie i okrutne zachowanie dziewczynki, żyjącej w pozornie „normalnych” warunkach?Normalne-nie-normalne...
Moim zdaniem, dziecięce okrucięstwo u Goldlinga da się w pewnym stopniu wytłumaczyć – jeśli nie usprawiedliwić – przez ekstemalne warunki, w których znalazły się dzieci. Bezludna wyspa, świat pełen zagrożeń i niebezpieczeństw. Nic dziwnego, że w takich warunkach zwierzęce cechy człeczej natury biorą góre. Gdzie chodzi o życie, tam homo homini lupus est.Marginesik - wojna jest ekstremalną sytuacją, poza prawem - a jednak nie wszyscy stali się okrutni, nie wszyscy mordowali itd. - nie z wszystkich wyszedł wilk.
Polowanie i "zabijanie" w tamtym świecie było traktowane jako coś normalnego (coś jak złomowanie robotów w Powrocie z gwiazd?), co robi każdy. Każdy w odpowiednim wieku.Sądzisz, że każdy? A może jednak nie? Może chodzi nie o całej ludzkości, tylko o jakimś klubie myśliwskim?
Zabijanie wzięłam w tym przypadku w cudzysłów, bo on nie był jednym z nich. Nie był człowiekiem.A czy to ma większe znaczenie – zostal zbudowany czy też nie? Moim zdaniem, porównanie pasuje w tym sensie, że robot tym razem odgrywa rolę właściwą zazwyczaj lisowi - rolę zwierzyny łownej. Tyle że w odróżnieniu od lisa, posiada wysoką inteligencję, z grubsza dorównującą człeczej. „Myślę, więc jestem”. Dla mnie ten fakt oznacza, że ów robot jest żywą i rozumną istotą i zasługuje na odpowiednie traktowanie. A wyrazu „zabijanie” w stosunku do takiej istoty można chyba używać bez cudzysłowa.
Myślę, że porównanie do zwierzęcia też nie do końca pasuje - lis nie został zbudowany przez tamtych ludzi.
Gdybyś urodził się w świecie robotów i miał świadomość, że to tylko maszyny - jak np. pralka - tylko program nastawiony nie na pranie, a na symulowanie życia, to myślę, że inaczej byś postrzegał tę sytuację. Z wewnątrz.Eee, Lem o tym pisał i Ty też pisałaś niżej – gdzie kończy się „symulowanie” życia i zaczyna się życie "prawdziwe"? Skąd miałbym świadomość – i pewność – że to tylko maszyny? W pewnym sensie my też jesteśmy „tylko maszynami”. Tyle że budulec odmienny – białko zamiast żelaza. Antoine de Saint-Exupéry pisał, iż jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy. Więc czyżby nie tym bardziej – za tych kogo zbudowaliśmy?
Problem w tym, że te roboty są człekokształtne - a gdyby bohater był pokazany w formie uciekającego i myślącego odkurzacza? Dziewczynka by go wyłączyła - bez nazywania tego: zabiciem?Niczego sobie, eufemizm – „wyłączyła” :D
Co do Londona - faktycznie nasuwa się podobieństwo: co do oszustwa, pozornej dobroci, która przemienia się w okrucieństwo.Tak, sądzę, dlatego, że on był czlowiekiem. Moim zdaniem, to bardzo trudna rzecz – zabić człowieka, dowolnego człowieka, nawet ostatniego miserabla – nie w afekcie, tylko ot tak, z zimną krwią, patrząc mu w oczy. Zwłaszcza dla młodej kobiety, nie przyzwyczajonej do zabójstwa. Prawdopodobnie wychowywała się w świecie odmiennym od świata „myśliwych”. Ot gdyby miała za sobą doświadczenie naszej dziewczynki, jestem pewien, zabiłaby nie wahając się i nie mrugnąwszy okiem.
Jednak ta z Londona - nie mogła zabić. Dlatego, że on był człowiekiem? A zabicie człowieka nie było czymś normalnym w jej świecie?
A dziewczynka - jak wyżej?
Z drugiej - to pewna alegoria naszej moralności, naszego życia - i nie mam tutaj tylko na myśli tropu pani Gajewskiej - to szerzej: trop dzieci, które dorastają w warunkach przemocy, gdzie ona jest normą. Same chcą w tym uczestniczyć. I tak - trudno mówić wtedy o normalności, braku zaburzeń. Groźna ta mała - działała z premedytacją - nie w afekcie.Niestety...
Marginesik - wojna jest ekstremalną sytuacją, poza prawem - a jednak nie wszyscy stali się okrutni, nie wszyscy mordowali itd. - nie z wszystkich wyszedł wilk.Tak jest, nie z wszystkich wyszedł wilk. Ale dlaczego tak jest – nie potrafię sobie wytłumaczyć. Czasami wydaje mi się, iż istnieją co najmniej dwa różnych, oddzielnych gatunki wśród tych, kogo nazywamy ogólnym mianem homo sapiens sapiens...
Kończąc - figura nastoletniej dziewczynki, nietypowa dla pisarza.Bardzo nietypowa. Czegoś przypomniała "Władcę much" Goldinga.
Moim zdaniem, to bardzo trudna rzecz – zabić człowieka, dowolnego człowieka, nawet ostatniego miserabla – nie w afekcie, tylko ot tak, z zimną krwią, patrząc mu w oczy.
Nietypowa.Kończąc - figura nastoletniej dziewczynki, nietypowa dla pisarza.Bardzo nietypowa. Czegoś przypomniała "Władcę much" Goldinga.
To nie jest opowiadanie o ludziach,Skąd taki wniosek? Przez chwile pomyślałem, że jacyś "inni", roboty może, polują na inne roboty, ale nie.
Problem rodem z Dicka. Jego sztandarowe "androidy" są z 66; opublikowane 68.
Nie wiem. Może to zawód w tamtym świecie, może akurat takie miejsce - ale na pewno nie jest to czymś niezwykłym, czy potępianym w ich świecie skoro dzieci o tym wiedzą i chcą w tym brać udział.Polowanie i "zabijanie" w tamtym świecie było traktowane jako coś normalnego (coś jak złomowanie robotów w Powrocie z gwiazd?), co robi każdy. Każdy w odpowiednim wieku.Sądzisz, że każdy? A może jednak nie? Może chodzi nie o całej ludzkości, tylko o jakimś klubie myśliwskim?
A czy to ma większe znaczenie – zostal zbudowany czy też nie?Można wyłączyć Zośkę? Może nie zaraz strzałem, ale pilotem?
A wyrazu „zabijanie” w stosunku do takiej istoty można chyba używać bez cudzysłowa.W naszym świecie.
Eee, Lem o tym pisał i Ty też pisałaś niżej – gdzie kończy się „symulowanie” życia i zaczyna się życie "prawdziwe"? Skąd miałbym świadomość – i pewność – że to tylko maszyny? W pewnym sensie my też jesteśmy „tylko maszynami”. Tyle że budulec odmienny – białko zamiast żelaza. Antoine de Saint-Exupéry pisał, iż jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy. Więc czyżby nie tym bardziej – za tych kogo zbudowaliśmy?Jasne - pojawia się problem z Dicka - o ile osobniki te żyją na wolności i mieszają się z ludźmi. Ale on mówi: nam powietrze nie jest potrzebne...
Niczego sobie, eufemizm – „wyłączyła” :DTo co wyżej - polowanie i strzał tak się kojarzą ludziom. Z Ziemi. Z naszą przeszłością, pamięcią, historią.
Strzałem? To chyba to samo, co uśpić chorego kota za pomocą siekiery :)
poza tym, wydaje się, nie wszyscy roboty były człekokształtne? A ten, co uciekł na Księżyc? „Nie miał rąk ani nóg, był inny od nich, ale też miał głowę do myślenia, a ta głowa była sama, bardzo wielka i nie potrafiła się ruszyć z miejsca”.To raczej jakaś historyjka wymyślona przez Onca - legenda? Piorun? Mit założycielski? ;)
Czyli był chyba okrągły jak kołobok i w istocie nieco przypominał myślący odkurzacz :)
Tak, sądzę, dlatego, że on był czlowiekiem. Moim zdaniem, to bardzo trudna rzecz – zabić człowieka, dowolnego człowieka, nawet ostatniego miserabla – nie w afekcie, tylko ot tak, z zimną krwią, patrząc mu w oczy. Zwłaszcza dla młodej kobiety, nie przyzwyczajonej do zabójstwa. Prawdopodobnie wychowywała się w świecie odmiennym od świata „myśliwych”. Ot gdyby miała za sobą doświadczenie naszej dziewczynki, jestem pewien, zabiłaby nie wahając się i nie mrugnąwszy okiem.W świecie Londona nie ma polowań? Nie ma myśliwych? Są.
Tak jest, nie z wszystkich wyszedł wilk. Ale dlaczego tak jest – nie potrafię sobie wytłumaczyć. Czasami wydaje mi się, iż istnieją co najmniej dwa różnych, oddzielnych gatunki wśród tych, kogo nazywamy ogólnym mianem homo sapiens sapiens...Sądzę, że sytuacja wojny jest tak ekstremalnym stanem, że niczego pewnego nie da się powiedzieć. Co i z kogo wyjdzie - wielka niewiadoma. Lepiej nie sprawdzać.
Jak Ty sądzisz, olka?
Dokładnie. To jest opowiadanie o ludziach. W nieco innym świecie. Ale o ludziach.CytujTo nie jest opowiadanie o ludziach,Skąd taki wniosek? Przez chwile pomyślałem, że jacyś "inni", roboty może, polują na inne roboty, ale nie.
Są psy, jest dziecko ludzkie i... drugi człowiek opuścił się na osypisko...ludzie nie pogodzą się z tym, że przegrali
zatem o ludziach.
Chodzi może, że nie oni są głównym bohaterem? Wtedy maszyna? Czy może już - nie-maszyna?
Problem rodem z Dicka. Jego sztandarowe "androidy" są z 66; opublikowane 68.
Z którego roku może być opowiadanie Lema? Da się to jakoś określić?
...Lem wobec "Władcy..." był dość krytyczny, a Bradbury'ego chwalił - miałbym raczej skojarzenia z utworami tego ostatniego (nasuwa się choćby "All Summer in a Day", wydane u nas jako "Całe lato jednego dnia"), w których wątek bezinteresownego dziecięcego okrucieństwa się przewija...Aha, a jeszcze chciałbym wspomnieć dość straszne opowiadanie Bradbury’ego Let’s play „Poison”.
Czemuż w tym momencie przypommiały mi się słowa Oscara Wilde'a?Nie wiem czemu :)
"Yet each man kills the thing he loves
By each let this be heard,
Some do it with a bitter look,
Some with a flattering word,
The coward does it with a kiss,
The brave man with a sword!"
O ludziach, nie o ludziach... Kwestia definicji, moim zdaniem. Jeśli uznajemy za człowieka dowolną istotę człekokształtną, dwunożną, nieopierzoną, to owszem, opowiadanie o ludziach. Ale istnieje przecież inne podejście. Michał Bułhakow, „Psie serce”:CytujTo nie jest opowiadanie o ludziach,Skąd taki wniosek? Przez chwile pomyślałem, że jacyś "inni", roboty może, polują na inne roboty, ale nie.
Są psy, jest dziecko ludzkie i... drugi człowiek opuścił się na osypisko...ludzie nie pogodzą się z tym, że przegrali
zatem o ludziach.
Można wyłączyć Zośkę? Może nie zaraz strzałem, ale pilotem?Nie do końca rozumiem, do czego zmierzasz, olka. No, powiedzmy, można wyłączyć pilotem – i co z tego? Prawdopodobnie czas od czasu zostaje wyłączona – dla profilaktyki technicznej.
Może nie teraz, ale za kilka lat - jak powiększy się jej baza danych, wyuczy się reakcji, odpowiedzi, zachowań?
Na marginesie - skoro świat przeludniony - po co budować istoty człekopodobne, które nie umierają?Może :) A dlaczego właściwie nie?
Człowiek umrze i zrobi im miejsce? Może.
Och, cóż to za szczęście, iż żyjemy właśnie w naszym świecie, a nie w tamtym odgułagowskim.CytujA wyrazu „zabijanie” w stosunku do takiej istoty można chyba używać bez cudzysłowa.W naszym świecie.
W naszym świecie takie polowanie kojarzy się jednoznacznie brutalnie i przywodzi na myśl zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem - przynajmniej psychicznym.
Jak w liście Mariusza Wilka do Herlinga-Grudzińskiego:
Innymi słowy, niektóre zony zmieniły swoje przeznaczenie. Ostrownoje obecnie to letni łagier dla pionierów. Inne zarosły trawą i zdziczałą porzeczką, jak na przykład Druga Aleksiejewka, dokąd mnie zawiózł major Gusiew. Major Gusiew jest zapalonym myśliwym. Po drodze opowiadał, że najbardziej lubi polować na zbiegłych zeków, bo to mądre żywotne i często bywa uzbrojone.
Ale on mówi: nam powietrze nie jest potrzebne...Nie wiesz jak? Myślę, dokładnie tak jak bohater świetnego opowiadania Bradbury’ego „The murderer” wpakował kulę w telewizor. Bang – i po wszystkim :)
Nie wiem więc jak można ich zastrzelić?
Z trochę innego marginesu: jesz mięso? Że nie widzisz tej hekatomby? Nie Twoimi rękami? Czujące istoty.O...muszę powiedzieć prawdę. Jem mięso w najlepsze, czas od czasu nawet na publicznych żerowiskach :)
To raczej jakaś historyjka wymyślona przez Onca - legenda? Piorun? Mit założycielski?Przypuszczam, że niekoniecznie legenda. Przecież sporo z tego o czym mówił Onc, zgadza się z rzeczywistością. Mówił o tym, że ludzie kiedyś polowali na siebie; że na Księżycu są skały i nie ma powietrza. Wiedział także o fazach Księżyca.
Albo jeden z pierwszych egzemplarzy.
Czy dziewczynka zabiłaby dorosłego człowieka gdyby nie pozwolił jej zastrzelić robota? To jest ważne pytanie o tamten świat.Myślę, nie zabiłaby. Choćby z tego powodu, że gdyby dorosły (ojciec?) nie pozwolił zastrzelić robota, w jaki sposób broń znalazłaby się w jej rękach?
Szczerze powiedzieć, na mnie te słowa nie sprawiły szczególnego wrażenia. Bądź co bądź, zabójstwo "fizyczne" nieco różni się od "duchowego". Do czego autor zachęca czytelników?
Nie do końca rozumiem, do czego zmierzasz, olka. No, powiedzmy, można wyłączyć pilotem – i co z tego? Prawdopodobnie czas od czasu zostaje wyłączona – dla profilaktyki technicznej.
Człeka też można „wyłączyć” np. przez narkozę albo glębokie zamrażanie. I co to ma wspólnego z zabójstwem? Pamiętasz zapewne Kobyszczę? Zośkę, jak i człowieka można przecież „włączyć” ponownie. Czego nie da się powiedzieć o "wyłączeniu" za pomocą pocisku.
Bez przesady i dzielenia włosa na czworo. Mijając kwestię klonowania wystarczy uznać za człowieka efekt skutecznego spotkania ludzkiego plemnika z podobnym jajeczkiem. Kwestie kształtności, upierzenia, rozumu są wtórne.
O ludziach, nie o ludziach... Kwestia definicji, moim zdaniem. Jeśli uznajemy za człowieka dowolną istotę człekokształtną, dwunożną, nieopierzoną, to owszem, opowiadanie o ludziach. Ale istnieje przecież inne podejście. Michał Bułhakow, „Psie serce”:
chce się w ślad za Poncjuszem Piłatem powiedzieć: ecce homo!Wystarczy pogodzić się z myślą, że występuje szerokie spektrum zachowań i wszystkie są ludzkie. Nawet te poniżej bydlęcia. Człowiek nie jest produktem zasad etyki. Już raczej odwrotnie.
Zmierzałam do tego, że bardzo silnie uczłowieczyłeś Lemowego robota. Można i tak - wtedy ta historia jest jednoznaczna - czarno-biała. Polowanie na kogoś spoza grupy - kieruje do różnych zaszłości...Można wyłączyć Zośkę? Może nie zaraz strzałem, ale pilotem?Nie do końca rozumiem, do czego zmierzasz, olka. No, powiedzmy, można wyłączyć pilotem – i co z tego?
Może nie teraz, ale za kilka lat - jak powiększy się jej baza danych, wyuczy się reakcji, odpowiedzi, zachowań?
Prawdopodobnie czas od czasu zostaje wyłączona – dla profilaktyki technicznej.Od czasu do czasu...ale czas od czasu to prawie jak do czasu?;))
Człeka też można „wyłączyć” np. przez narkozę albo glębokie zamrażanie. I co to ma wspólnego z zabójstwem?
Zośkę, jak i człowieka można przecież „włączyć” ponownie. Czego nie da się powiedzieć o "wyłączeniu" za pomocą pocisku.Dlaczego? Nie można wymienić roztrzaskanych części? W człowieku rozprutego serca nie, ale w robocie? Dostał tylko jedno życie? Hm...dziwne;)
Bo to - jak gdzieś napisał Lem - samozagłada?:)CytujNa marginesie - skoro świat przeludniony - po co budować istoty człekopodobne, które nie umierają?Może :) A dlaczego właściwie nie?
Człowiek umrze i zrobi im miejsce? Może.
Der Mohr hat seine Schuldigkeit getan, der Mohr kann gehen, jak rzekł Friedrich Schiller.
Maur spełnił swoje zadanie, Maur może odejść :)
A poza tym...dlaczego sądzisz, olka, że roboty nie umierają? Przecież z punktu widzenia fizyki to tylko maszyny? A dowolna maszyna ulega degradacji i wcześniej czy później psuje się, no nie? Entropia wzrasta chyba w każdym układzie, nie wykluczając i maszyn/istot myślących...Aha - jeśli nie można ich wyłączyć - w Twoim tropie - to pozostaje budować szpitale i domy starców dla niewydolnych, kalekich robotów - aż się zatrze im mechanizm (czy co tam się rozlutuje;)
Dwie odrębne myśli się mi splotły - widziałam to, ale już nie poprawiłam. Skoro nie potrzebują powietrza - nie są ludźmi. Jak nieżywe można zabić? Można uszkodzić, zniszczyć, ale nie zabić?CytujAle on mówi: nam powietrze nie jest potrzebne...Nie wiesz jak? Myślę, dokładnie tak jak bohater świetnego opowiadania Bradbury’ego „The murderer” wpakował kulę w telewizor. Bang – i po wszystkim :)
Nie wiem więc jak można ich zastrzelić?
On (telewizor) przecież też nie potrzebował powietrza:)
Oto link do opowiadania:Dzięki. Po której stronie jesteś?;)
Przypuszczam, że niekoniecznie legenda. Przecież sporo z tego o czym mówił Onc, zgadza się z rzeczywistością. Mówił o tym, że ludzie kiedyś polowali na siebie; że na Księżycu są skały i nie ma powietrza. Wiedział także o fazach Księżyca.Każda legenda zawiera ziarenko prawdy?;)
Chociaż zgadzam się, z piorunem nie do końca jasne.
Myślę, nie zabiłaby. Choćby z tego powodu, że gdyby dorosły (ojciec?) nie pozwolił zastrzelić robota, w jaki sposób broń znalazłaby się w jej rękach?Nie - ten od broni to nie jej ojciec - najpierw grozi, że powie - właśnie jej ojcu o tym...ale czymś ta mała go szantażuje - obiecał jej...przyrzekł, ze da broń.
Właśnie na tym polega, moim zdaniem, największa zgroza. Na tym, że zbrodnia w oczach sprawcy wcale nie jest zbrodnią. Nie wiem nawet jak to prawidłowo określić... Kompletny brak moralności? Rodzaj socjoschizofrenii? Hmm... :oAlbo jest - ale usprawiedliwioną "wyższymi celami".
Bez przesady i dzielenia włosa na czworo. Mijając kwestię klonowania wystarczy uznać za człowieka efekt skutecznego spotkania ludzkiego plemnika z podobnym jajeczkiem. Kwestie kształtności, upierzenia, rozumu są wtórne.Tylko dlatego, że owa istota nie rozwinęła się z zapłodnionego ludzkiego jajeczka? Profesor, moim zdaniem, nie to miał na myśli, gdy powiedział „Dlatego, że mówił?.. Ale to jeszcze nie znaczy, że się jest człowiekiem”.
Istota z Bułhakowa nijak człowiekiem nie jest - jest zmodyfikowanym psem.
Wiem wiem...Gorki gdzieś tam w gwoździem dzieciństwa wbity w tył głowy rezonuje (plaster na dziurkę w potylicy - znacznie bardziej rzeczywistą)Człowiek – to brzmi dumnie?
Zmierzałam do tego, że bardzo silnie uczłowieczyłeś Lemowego robota.Może masz rację, olka. Rzeczywiście, w moim rozumieniu ów robot prawie niczym nie różni się od człowieka, gdyż posiada świadomość, inteligencję, instynkt samozachowawczy.
I tropem uczłowieczania zmierzałam do tego, iż nie będzie można wyłączyć Zośki, bo nabędzie równorzędnych praw. Eutanazja robotów tylko w niektórych krajach?A czyżby jeszcze nie nabyła? Została przecież obywatelką Arabii Saudyjskiej? Nie wiem zresztą, może to tylko żart albo trik reklamowy?
Od czasu do czasu...ale czas od czasu to prawie jak do czasu? ;) )Dziękuję, olka. Dosłownie, a zarazem niewłaściwie przełożyłem rosyjskie wyrażenie „время от времени” :)
Wg mnie to nie jest równorzędne - narkoza a np. wyłączenie na 10 lat. Bo dlaczego tylko wyłączyć w trybie serwisowym? A jak robot marudny? ;)Dlaczego nie jest równorzędne? Dla wyłączonego 10 lat upływają jak jedna sekunda, no nie? Prawdopodobnie po włączeniu nawet nie od razu zauważy, że coś mu się stało. Przypomnij sobie bżutowie i ich aparaty do rozpylania na atomy. A poza tym, sama chyba pisałaś, że zmarły natychmiast, bez żadnej zwłoki znajduje się na strasznym Sądzie ;)
Głębokie zamrażanie...tja...opowieść odmrożeńca? ;)No tak...nieco pośpieszyłem z tym zamrażaniem :)
To już taką opowieść ktoś sprzedał drogo mediom? Bo o ile wiem jeszcze żadnego powrotu z mrożonkowa nie było. Więc na razie to kategoria - śmierć.
Dlaczego? Nie można wymienić roztrzaskanych części? W człowieku rozprutego serca nie, ale w robocie? Dostał tylko jedno życie? Hm...dziwne;)Zasadniczej różnicy między człekiem a robotem nie widzę. Wymiana rozprutego serca i innych narządów to dopiero kwestia techniki i zręczności chirurgów...a wymiana rozprutego mózgu lub procesora/pamięci? A opisane przez Lema paradoksy egzystencjalne? Czy po wymianie płyty Mainboard pozostanie TEN sam, czy tylko TAKI sam robot?
Bo to - jak gdzieś napisał Lem - samozagłada? ;)Może Wizja?
Aha - jeśli nie można ich wyłączyć - w Twoim tropie - to pozostaje budować szpitale i domy starców dla niewydolnych, kalekich robotów - aż się zatrze im mechanizm (czy co tam się rozlutuje;)A dlaczego nie? Nikt nie prosił nas przecież budować inteligentne maszyny, a teraz, skoro już tak się stało – proszę bardzo, jesteśmy odpowiedzialni za tych kogo powołaliśmy do życia. Pod warunkiem, iż jesteśmy ludźmi, a nie potomkowiem Szarikowa.
Dwie odrębne myśli się mi splotły - widziałam to, ale już nie poprawiłam. Skoro nie potrzebują powietrza - nie są ludźmi. Jak nieżywe można zabić? Można uszkodzić, zniszczyć, ale nie zabić?Jasne :)
Po której stronie jesteś?Po stronie dobra :);)
Gdyż nawiasem1 - ja chętnie zastrzeliłabym komputer samochodowy - zadaje za dużo pytań i poucza co chwilę.;D
Ile mi za to grozi? ;)No, jak zwykle - artykuł 148 Kodeksu karnego. Zabójstwo z premedytacją. Czapa? :o
Nawias 2 - to już wiem po co te zwijane telewizory - ruchomy cel?:D
Nie - ten od broni to nie jej ojciec - najpierw grozi, że powie - właśnie jej ojcu o tym...ale czymś ta mała go szantażuje - obiecał jej...przyrzekł, ze da broń.Tak, masz rację. Raczej jakiś jej stryjek.
Ciekawe - Lem ustawia czytelnika po stronie "zwierzyny łownej", a na końcu go odczłowiecza: żelazna, powykręcana kukła...budząca strach u psów...Bo na końcu już nie jest istotą żywą i myślącą. Tylko kukłą.
Z tym, że o dziewczynce trudno tak jednoznacznie powiedzieć - jasne, jest w niej okrucieństwo, zło - natomiast ważniejsze jest chyba pytanie o społeczeństwo - jako całość - które organizuje owe polowania i którego ona jest owocem.I co Ty myślisz o tym społeczeństwie, olka?
Tylko dlatego, że owa istota nie rozwinęła się z zapłodnionego ludzkiego jajeczka?Tak :)
Profesor, moim zdaniem, nie to miał na myśliA, skoro profesor to co innego... wypada kornie schylić kark ;)
Przecież z punktu widzenia biologii Szarikow jak najbardziej jest człowiekiem.My tu doskonale znamy Szarika i wiemy, że to na pewno pies a ściślej owczarek alzacki 8)
Człowiek – to brzmi dumnie?Brzmi ironicznie i w takim znaczeniu, mam wrażenie, zostało użyte przez pisarza. Który nb. odciął się od tej swej wczesnej twórczości czym domniemaną ironię podniósł do kwadratu - znasz?
Widocznie, od czasów Gorkiego i Bułhakowa kriteria moralne nieco się zmieniły.
wystarczy po prostu pochodzić z ludzkiego plemnika, żeby nosić dumne miano człowieka.Czyli zgadzasz się z moim podejściem "biologicznym"? W sumie jest to... hmmm... w ducha chrześcijańskim.
No, no... zobaczymy, dokąd zaprowadzi ludzkość takie „obniżenie standardów”.Wielu uważa, że standardy są podnoszone... :-\
Niby wszystko pasuje :)CytujTylko dlatego, że owa istota nie rozwinęła się z zapłodnionego ludzkiego jajeczka?Tak :)
Inaczej grzęzawisko myśli klerkopochodnych scholastycznoskrętnych.
A co Ci w tym nie pasuje?
My tu doskonale znamy Szarika i wiemy, że to na pewno pies a ściślej owczarek alzackiCzterej pancerni i pies? Taa, pamiętam od dzieciństwa. Znakomity serial, prawdziwy blockbuster, nie ma co. Arcydzieło. Rzecz najważniejsza, reprezentujący całą prawdę o wojnie ;) :D
Kulka, zdaje się?
Natomiast niewątpliwie prawdziwymi ludźmi byli "pancerni", choć jednak... są wątpliwości wobec Gustlika.
Brzmi ironicznie i w takim znaczeniu, mam wrażenie, zostało użyte przez pisarza. Który nb. odciął się od tej swej wczesnej twórczości czym domniemaną ironię podniósł do kwadratu - znasz?Dziękuję za artykuł, livie. Ciekawy. Chce się zacytować:
Pełen tytuł tego wydawnictwa brzmiał: „Kanał Białomorsko-Bałtycki imienia Stalina. Historia budowy. Lata 1931-1934”. Swoje teksty zamieściło w nim trzydziestu sześciu spośród stu dwudziestu uczestników wycieczki. Gorki całość zredagował i napisał przedmowę. Na marginesie warto dodać, że wśród uznanych twórców, którzy zdecydowali się na tę specyficzną przejażdżkę, byli m.in. Borys Pilniak, Aleksy Tołstoj, Michaił Zoszczenko, a nawet duet satyryków Ilja Ilf i Jewgienij Pietrow.
https://esensja.pl/film/publicystyka/tekst.html?id=5485 (https://esensja.pl/film/publicystyka/tekst.html?id=5485)
Jasne. Jak to u Lema - możliwych warstw odczytu jest kilka:Zmierzałam do tego, że bardzo silnie uczłowieczyłeś Lemowego robota.Może masz rację, olka. Rzeczywiście, w moim rozumieniu ów robot prawie niczym nie różni się od człowieka, gdyż posiada świadomość, inteligencję, instynkt samozachowawczy.
Nie jestem pewien, ale wydaje się nawet, lemowski robot jest postacią nieco alegoryczną. A tak w ogóle chodzi o człowieka.
Taki np. szczegół: w jaki sposób psy mogły zwęszyć maszynę? Przecież nie posiada specyficznego zapachu zwierzyny?Psy mogą wyczuwać zapach z ubrania, które jest przesiąknięte zapachami z miejsca robociego pobytu.
Dlaczego nie jest równorzędne? Dla wyłączonego 10 lat upływają jak jedna sekunda, no nie? Prawdopodobnie po włączeniu nawet nie od razu zauważy, że coś mu się stało.Ale nie dla obudzonego po 10 latach. Gdybyś przespał w nieświadomości 10 lat to może nic dla Twojej pamięci, ale wiele dla otoczenia i Twojego powrotu doń. Gdybyś przegapił ostatnie 10 lat swojego życia - jak by wyglądały wszystkie sprawy? Tak samo?:)
No, jak zwykle - artykuł 148 Kodeksu karnego. Zabójstwo z premedytacją. Czapa? :oMam nadzieję, że śnieżna - ta czapa 8)
A poza tym, sama chyba pisałaś, że zmarły natychmiast, bez żadnej zwłoki znajduje się na strasznym Sądzie ;)O, nie! Wg mnie nie znajduje się nigdzie, bo go nie ma - to tylko wg jednego popularnego mitu;)
Jak jest marudny, lepiej chyba wypróbować elektroszok :)Aleś humanitarny...nie ma co... :D :-X
Mówiliśmy o ludziach - oddychanie jest niepozbywalnym atrybutem życia człowieka.CytujDwie odrębne myśli się mi splotły - widziałam to, ale już nie poprawiłam. Skoro nie potrzebują powietrza - nie są ludźmi. Jak nieżywe można zabić? Można uszkodzić, zniszczyć, ale nie zabić?Jasne :)
Nie sądzę, olka, iż oddychanie powietrzem (tlenem) jest nieodłącznym atrybutem życia.
Nie chcę Cię martwić, ale nic nie odleciało;)CytujCiekawe - Lem ustawia czytelnika po stronie "zwierzyny łownej", a na końcu go odczłowiecza: żelazna, powykręcana kukła...budząca strach u psów...Bo na końcu już nie jest istotą żywą i myślącą. Tylko kukłą.
Tak samo jak zwłoki nie są człowiekiem. Tylko człekokształtną kukłą, budzącą strach i odrazę...u ludzi.
Jakiś nieuchwytny ogień odleciał...
Myślę, że bardzo nie odbiega od naszego.CytujZ tym, że o dziewczynce trudno tak jednoznacznie powiedzieć - jasne, jest w niej okrucieństwo, zło - natomiast ważniejsze jest chyba pytanie o społeczeństwo - jako całość - które organizuje owe polowania i którego ona jest owocem.I co Ty myślisz o tym społeczeństwie, olka?
Czy można wygasić instynkty, całkowicie wyłączyć agresję - słowem przerobić ludzi na jeden model - kluskę? Wizja lokalna...Czy Powrót z gwiazd?
A dlaczego wątliwości właśnie wobec Gustlika? Z powodu jego nadludzkiej siły?Tak. Jakoś tak się utrwalił - wyjmujący z pnia drzewa solidny, wbity weń czołgiem gwóźdź.
Marginesem, nie wszyscy sprzedali duszę diabłu. Pośród tych stu dwudziestu w 1933, Bułhakowa naprzykład – nie było. Tak samo jak w 2014 bynajmniej nie wszyscy artyści zostali „podpisantami” Putina.Otóż!
No, tego już w żaden sposób nie potrafię zrozumieć. Autor Psiego serca – komunistem?! Jakiś obłęd.Myślę, i jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że temat potraktowany został wewnętrznie jako rodzaj obowiązku wobec matuszki "ojczyzny". Ideologia chyba nie ma do rzeczy... z Gorkim podobnie.
Czy Powrót z gwiazd.CytujCzy można wygasić instynkty, całkowicie wyłączyć agresję - słowem przerobić ludzi na jeden model - kluskę? Wizja lokalna...Czy Powrót z gwiazd?
No no, analiza wyglądu bohatera prima sort :) Chyba Lem średnio przemyślał temat od tej strony bo;Nie wierz nigdy kobiecie... ::)
ale ten wzrost...jak napisałeś powyższe...to stwierdziłam, ze Lem jednak nie mógł strzelić takiego babolka - redukuję wzrost robota do ponad 2 metrówA to czemu?
A to czemu?Tak. Tak to wyliczyłam - ze średniego wzrostu, ale...jest "ale" - zagadka 8)
Wzrost dziewczynki w wieku 12 lat 140--165 cm...razy trzy daje ok 4,5 metra.
Tak siak - tamten świat nie jest wolny od agresji, zła.Też przeczytałem jeszcze raz i cofam wypowiedziane słowa co do alegoryczności. Bohaterem opowiadania z pewnością jest robot, nie człowiek. I ten robot jest w sensie etycznym chyba lepszy od człeka. Nie ciąży nad nim przeklęte dziedzictwo małpiej agresji i zła.
Ale! przeczytałam to opowiadanie jeszcze raz i myślę, że jakkolwiek owe odczyty możliwe - to zapis jest jasny: to robot stworzony dla zabawy, którą jest polowanie.
Gdybyś przegapił ostatnie 10 lat swojego życia - jak by wyglądały wszystkie sprawy? Tak samo?:)Tak samo jak dla bohatera starej francuskiej komedii Hibernatus :)
A dla robota? 10 lat...stary model? Jaki sens go w ogóle przechowywać tyle lat?Stary model? Ale ów robot jest przecież żywą i rozumną istotą. To u Ciebie nic się nie liczy?
Mam nadzieję, że śnieżna - ta czapa 8)No...eee...tak ;D 8)
A poza tym, sama chyba pisałaś, że zmarły natychmiast, bez żadnej zwłoki znajduje się na strasznym Sądzie ;)Twój stosunek do religii znam chyba doskonale ;)
O, nie! Wg mnie nie znajduje się nigdzie, bo go nie ma - to tylko wg jednego popularnego mitu;)
Jak jest marudny, lepiej chyba wypróbować elektroszok :):D
Aleś humanitarny...nie ma co... :D :-X
Z tego wynika, że on jest ponad 4 metrowym człekokształtnym potworem:)
A jeśli zbudowanym żelaziście, to gratuluję umiejętności biegu...przy takiej masie...
Podkutych stóp nie wycofuję...ale ten wzrost...jak napisałeś powyższe...to stwierdziłam, ze Lem jednak nie mógł strzelić takiego babolka - redukuję wzrost robota do ponad 2 metrów (co i tak jest przerostem formy, nad zadaniem dla którego został zbudowany)...zagadka: dlaczego? ;D 8)
Bo ona siedziała?
Jeśli tak, to jeszcze zależy jak siedziała. :D
No właśnie ;DTy i liv świetnie wyjaśniliście, dlaczego nie był przeszło 4-metrowym ołbżymem :)
Ale gapiła się na niego, więc raczej nie złożona w szwedzki scyzoryk...liczę na pół - jakieś 2.5 metra;)
Nie wszyscy, kilka osób nie podpisało, w tym Stanisław Lem, choć w tym czasie był już członkiem tego oddziału krakowskiego. Podpisali niemal wszyscy jego znajomi - on nie.Przypadek? Nie sądzę.
I nawet nie wiem - przypadek? Akurat go nie było w okolicy? Świadoma decyzja odmowy udziału?
Jak napisałem, nie wiem. może kiedyś się wyjaśni, ale między innymi dlatego pisuję na tym forum, a nie forach innych pisarzy których twórczość też przecież cenię.A czy pozwolisz uścisnąć Ci rękę za te Twoje słowa, livie? :)
Myślę, i jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że temat potraktowany został wewnętrznie jako rodzaj obowiązku wobec matuszki "ojczyzny". Ideologia chyba nie ma do rzeczy... z Gorkim podobnie.Masz na myśli poparcie aneksji Krymu przez Rosję? My country, right or wrong? Hmm...to możebne...nie wiem.
Jasne, ale chyba właśnie na tym polega alegoria?;)Tak siak - tamten świat nie jest wolny od agresji, zła.Też przeczytałem jeszcze raz i cofam wypowiedziane słowa co do alegoryczności. Bohaterem opowiadania z pewnością jest robot, nie człowiek.
Ale! przeczytałam to opowiadanie jeszcze raz i myślę, że jakkolwiek owe odczyty możliwe - to zapis jest jasny: to robot stworzony dla zabawy, którą jest polowanie.
To rozumiał. To mógł pomyśleć. Ale nie robi się przecież wszystkiego, co można pomyśleć. Gdyby się naprawdę robiło, świat by się rozpadł. Rozleciałby się. Musi być trochę zgody między świerkami, skałami, wodą, trawą i niebem, inaczej nie byłoby to piękne. Inaczej w ogóle nie mogłoby tego być. Więc gdyby był człowiekiem, nie polowałby.Gdyby niektórzy ludzie nie robili tego, co można pomyśleć nie potrafilibyśmy dostrzec, że inne rzeczy są ważne i piękne? Stary spór: zło bez dobra, piękno bez brzydoty itd.?
Jednym słowem, parafrazując Puszkina, powiedziałbym – w opowiadaniu jest tylko jeden porządny człowiek, a i on robot :)Na to wychodzi;)
Oj, skaczemy, zmieniamy sedno - nie mówiłam o tym konkretnym robocie, tylko o dowolnym - któremu zrobiono by off na 10 lat.CytujA dla robota? 10 lat...stary model? Jaki sens go w ogóle przechowywać tyle lat?Stary model? Ale ów robot jest przecież żywą i rozumną istotą. To u Ciebie nic się nie liczy?
Twój stosunek do religii znam chyba doskonale ;)Chyba:)
A czy wyraz „humanitarny” tym razem pasuje? Rdzeń human- wskazuje chyba na człeka, a my tu mówiliśmy o robocie. Więc może: robociarny? robotarny? robocki (jak ludzki)?:)Ale Ty go traktujesz jak członka rodziny;)
nie był przeszło 4-metrowym ołbżymem :)Całkiem uroczo: ołbżym:)))
Zatem czubek jej głowy znajdował się na poziomie ok. 60 cm nad ziemią. Czyli wzrost robota jest normalny, człeczy, 170..190 cm.Nie wiem, ale na turecko - siedząco chyba mierzymy mniej więcej tyle co połowa naszego wzrostu (lub ciut więcej) - więc przy 150 to około niż 75cm - wg mnie ma ponad 2 metry;)
Gdyby niektórzy ludzie nie robili tego, co można pomyśleć nie potrafilibyśmy dostrzec, że inne rzeczy są ważne i piękne? Stary spór: zło bez dobra, piękno bez brzydoty itd.?Tak jest, stary spór, olka. Właśnie przypomniałem sobie błyskotliwe, moim zdaniem, opowiadanie Marka Twaina „3000 years among the microbes”. Oto dialog dwóch drobnoustrojów dotyczący dobra i zła:
Nie polowałby...jednak więcej ludzi nie poluje niż poluje...ciekawe co by robił? Byłby wzorcem moralnym?:)Więcej ludzi nie poluje...może właśnie dlatego świat istnieje do tej pory i jeszcze nie rozleciał się?:)
Tak to Lem ustawił - bo polowanie dla rozrywki można sprowadzić do morderstwem z premedytacją - w dodatku poprzedzonym ekscytacją z łowienia.Aha, też tak sądzę. Czytałem gdzieś i zgadzam się z tym, że myśliwy, tak samo jak maniak, zabija dla przyjemności.
W takim świetle - niezbyt dobrze to świadczy o stanie psyche myśliwego.
A dla robota? 10 lat...stary model? Jaki sens go w ogóle przechowywać tyle lat?
Stary model? Ale ów robot jest przecież żywą i rozumną istotą. To u Ciebie nic się nie liczy?
Oj, skaczemy, zmieniamy sedno - nie mówiłam o tym konkretnym robocie, tylko o dowolnym - któremu zrobiono by off na 10 lat.A co za różnica – ten konkretny czy dowolny inny? Chodzi chyba o robocie rozumnym, inteligentnym?
So - włącz po dekadzie taki np. komputer, na starym oprogramowaniu (nowe na nim nie ruszy) i spróbuj skorzystać np. z netu. jaki sens - prócz muzealnego ?
Krótkotrwała narkoza zupełnie czymś innym.
...a gdyby teraz powstała armia takich robotów, by zaspokoić zapędy terrorystów, psychicznie chorych - mogliby ich wysadzać w dowolny sposób a daliby spokój ludziom - wolałbyś?Trudne pytanie stawisz, olka... chrzan rzodkiewka nie jest słodszy... :-\
Takie wyszalnie, który to pomysł Lem rozwinął. Polowanie na jednego rozumnego robota czy mordowanie ludzi między sobą - na oślep? Jeśli to taka cena?
nie był przeszło 4-metrowym ołbżymem :)
Całkiem uroczo: ołbżym:)));D ;D
Oczywiście: gdyby siedziała na tym samym poziomie, co on stał;)Albo wyjątkowo długie nogi ;)
Albo wyjątkowo krótki tułów?;))
To musi być coś głębszego;)CytujNie polowałby...jednak więcej ludzi nie poluje niż poluje...ciekawe co by robił? Byłby wzorcem moralnym?:)Więcej ludzi nie poluje...może właśnie dlatego świat istnieje do tej pory i jeszcze nie rozleciał się?:)
Skoro już używamy trybu przypuszczającego: przypuszczalnie nie byłby wzorcem czy tam świętym. Byłby człowiekiem. Robiłby to co robią wszyscy dobrzy i przyzwoici ludzie. Jako chłopczyk uczęszczałby do szkoły. Potem pracowałby. Wychowywał dzieci. Bawiłby się z wnukami. I nie polowałby.Oj! Aleś odjechał....:))
Ale jeśli natomiast uznajemy tę maszynę za żywą istotę, to co innego.Zośkę wyłączyłabym bez skrupułów - nawet jeśli ma doktorat i obywatelstwo;)
Owszem, gdyż nie jesteśmy robotami, czulibyśmy się bardziej bezpieczni. A jak z moralnością takiego rozwiązania?Czyli moralniej byłoby pozwolić tym ludziom wycinać innych ludzi?
Polowanie wpisane w naszą biologię.Wygląda na to, olka, że rzeczywiście wpisane. Chociaż – z punktu widzenia biologii – nie rozumiem dlaczego. No, gdybyśmy pochodzili od wilka albo rekina, nie zadawałbym pytań. Jednakże nasze protoplaści rzędu naczelnych nie były drapieżnikami i nie polowały. Tak samo jak współczesne małpy, z wyjątkiem chyba szympansa. Znakomita większość z nich żywi się owocami, liśćmi i owadami. Więc skąd się wziął u ludzi instynkt myśliwski?
Czasem myślę, że tylko cienka niekolorowa linia dzieli ludzi od tej rozlatywanki - dławik przestanie działać i bum!Dławik? W sensie elektrotechnicznym, czyli cewka? Czy też masz na myśli obrożę? :-\
Oj! Aleś odjechał....:))Za przeproszeniem, dlaczego drucikowcom? Pisałem o człowieku z krwi i kości. Trochę pospekulowałem na temat, kim byłby nasz bohater, gdyby był człowiekiem. Czyżbyś nie to samo miała na myśli, gdy pisałaś wyżej: "Nie polowałby...jednak więcej ludzi nie poluje niż poluje...ciekawe co by robił? Byłby wzorcem moralnym?"
Zwłaszcza z tymi wnukami...w sumie nie napisałeś czyje to wnuki aleć...widzę, że i romnażanka nie odmawiasz drucikowcom:)
Zośkę wyłączyłabym bez skrupułów - nawet jeśli ma doktorat i obywatelstwo;)A co, Zośka już posiada stopień doktora? Hm, nie słyszałem o tym ::)
Czyli moralniej byłoby pozwolić tym ludziom wycinać innych ludzi?Ech, jaka szkoda, iż żyjemy w czasach zgniłej tolerancji wobec zbrodni i rozważamy alternatywę – pozwolić (sic!) terrorystom i psychicznie chorym wycinać żywych ludzi czy też "wysadzać w dowolny sposób" Ersätze – bogu ducha winnych sztucznych istot rozumnych.
Nie ma czystych moralnie rozwiązań - zwłaszcza jeśli rzecz w zgniłych kompromisach dotyczących życia, tam gdzie pojawiają się ofiary.
A jak inaczej nasz przodek mógł poradzić sobie na terenie pełnym drapieżników? Uciekając na drzewo? Nie schodząc z niego? Bezkrwawo?Polowanie wpisane w naszą biologię.Wygląda na to, olka, że rzeczywiście wpisane. Chociaż – z punktu widzenia biologii – nie rozumiem dlaczego. No, gdybyśmy pochodzili od wilka albo rekina, nie zadawałbym pytań. Jednakże nasze protoplaści rzędu naczelnych nie były drapieżnikami i nie polowały. Tak samo jak współczesne małpy, z wyjątkiem chyba szympansa. Znakomita większość z nich żywi się owocami, liśćmi i owadami. Więc skąd się wziął u ludzi instynkt myśliwski?
W sensie pęt cywilizacji, kultury.Czasem myślę, że tylko cienka niekolorowa linia dzieli ludzi od tej rozlatywanki - dławik przestanie działać i bum!Dławik? W sensie elektrotechnicznym, czyli cewka? Czy też masz na myśli obrożę? :-\
Miałam na myśli co by robił żyjąc w tamtym społeczeństwie, ale będąc dalej sobą - czyli robotem.CytujOj! Aleś odjechał....:))Za przeproszeniem, dlaczego drucikowcom? Pisałem o człowieku z krwi i kości. Trochę pospekulowałem na temat, kim byłby nasz bohater, gdyby był człowiekiem. Czyżbyś nie to samo miała na myśli, gdy pisałaś wyżej: "Nie polowałby...jednak więcej ludzi nie poluje niż poluje...ciekawe co by robił? Byłby wzorcem moralnym?"
Zwłaszcza z tymi wnukami...w sumie nie napisałeś czyje to wnuki aleć...widzę, że i romnażanka nie odmawiasz drucikowcom:)
Sądziłem, Twoja myśl łączy się z kluczowym zdaniem Lema: „Więc gdyby był człowiekiem, nie polowałby”.
Jak sądzisz, olka, dlaczego? Co Lem chciał przez to powiedzieć?To ta druga warstwa? Alegoryczna? Lustro dla człeków.
A co, Zośka już posiada stopień doktora? Hm, nie słyszałem o tym ::)Pomyliłam stopnie - otrzymała nie doktorat honoris causa, a indeks AGH...czyli najpierw magister...ale bez matury;)
...a tak marginesikiem – czy przypadkiem nie chce się podrapać tę arogancką nabotoksowaną ślicznotkę i wyrwać jej kępę włosów, zanim wyłączyć?:);)Nie, nawet jeśli byłabym pewna, że jej to żadnego bółu nie sprawia. Empatia?:)
Ech, jaka szkoda, iż żyjemy w czasach zgniłej tolerancji wobec zbrodni i rozważamy alternatywę – pozwolić (sic!) terrorystom i psychicznie chorym wycinać żywych ludzi czy też "wysadzać w dowolny sposób" Ersätze – bogu ducha winnych sztucznych istot rozumnych.To chyba nie tak. Świat nie jest taki czarno-biały. Nie dzieli się od siekiery na normalnych-nie-normalnych, zbrodniarzy-praworządnych. Oprócz oczywiście skrajności.
A czy nie istnieje trzeciego rozwiązania – np. wyeliminować zbrodniarzy i psychopatów ze społeczeństwa, zamiast zastanawiać się nad tym, jak zaspokoić ich mordercze zapędy? I tu jest normalna, zdrowa, wysoce moralna alternatywa – eutanazja (pętla na szyję) albo izolacja (dożywotnie więzienie) 8)
A jak inaczej nasz przodek mógł poradzić sobie na terenie pełnym drapieżników? Uciekając na drzewo? Nie schodząc z niego? Bezkrwawo?Polowanie wpisane w naszą biologię.Wygląda na to, olka, że rzeczywiście wpisane. Chociaż – z punktu widzenia biologii – nie rozumiem dlaczego. No, gdybyśmy pochodzili od wilka albo rekina, nie zadawałbym pytań. Jednakże nasze protoplaści rzędu naczelnych nie były drapieżnikami i nie polowały. Tak samo jak współczesne małpy, z wyjątkiem chyba szympansa. Znakomita większość z nich żywi się owocami, liśćmi i owadami. Więc skąd się wziął u ludzi instynkt myśliwski?
W ubiegłym roku pojawiło się info w temacie poniekąd polowań - a właściwie: zabiegania zwierzyny...coś jak w naszym opowiadaniu...
W ubiegłym roku pojawiło się info w temacie poniekąd polowań - a właściwie: zabiegania zwierzyny...coś jak w naszym opowiadaniu:Ciekawy artykuł, dziękuję, olka :)
Dlatego, jak uważa prof. Varki, "wypadnięcie" genu CMAH z ludzkiego DNA doprowadziło do tego, że podczas długiego biegu ludzkie mięśnie są świetnie natlenione.
- A to dało pierwszym ludziom przewagę nad innymi zwierzętami - tłumaczy uczony. - Dzięki temu mogli zejść z drzew i przyjąć zbieracko-łowiecki model życia na sawannie.
http://wyborcza.pl/7,75400,23911009,pojedyncza-mutacja-genetyczna-uczynila-z-ludzi-biegaczy-dlugodystansowych.html (http://wyborcza.pl/7,75400,23911009,pojedyncza-mutacja-genetyczna-uczynila-z-ludzi-biegaczy-dlugodystansowych.html)
Lem S.: "Australopiteki zaszły na ziemię i zaczęły żywić się padliną. A potem zaczęły polować. To nie praca stworzyła człowieka, lecz polowanie. Z kłów mamutów budowano szałasy"A ot naukowcy, prof. Frank Jakobs z Uniwersytetu w Amsterdamie, David Haussler z UCSC (Kalifornia) oraz inni, mają swój punkt widzenia na zagadnienie pochodzenia człowieka. Okazuje się, że ani Engels z jego pracą, ani Lem nie mają słuszności, cała sprawa polega na przypadkowej mutacji genetycznej:
[Arytmetyka przeciw etyce / Rozmowa ze S. Lemem. - Polityka (Warszawa), 1994, nr 38].
Stąd w np. spokojnym dotąd człeku mogą się skumulować negatywne emocje i eksplodować jakimś rodzajem agresji.Amok? Stefan Zweig?
To umowne polowanie jakimś rodzajem kanalizacji dla negatywnych emocji?No, jeżeli rodzajem kanalizacji, to bardzo dobrze.
Nie, że zaraz zaspokajanie potrzeb psychopatów i zbrodniarzy.
Moim skromnym zdaniem, to rzecz nieco dyskusyjna, czy utrata pojedynczego gena może dać gatunkowi aż tak istotną przewagę. To chyba tak jak gdyby, dajmy na to, odlutowanie jednego opornika przekształca zwykły telewizor w 4K smart TV. Trudno. To po pierwsze.Moim skromnym zdaniem to nie do końca trafne porównanie: opornik-gen. Jednak spektrum działnaia pojedynczego genu jest szersze niż opornika;)
Po drugie, skoro istnieje możliwość w taki prosty sposób, wyeliminowawszy jeden gen, znacznie ulepszyć „charakterystyki techniczne” różnych typów kręgowców stałocieplnych, dlaczego ewolucja nie skorzystała z takiej okazji? Wpełza przecież w każdą niszę?Zakładasz wiedzę i celowość ewolucji? Wie co i jak i realizuje? Ta Panna Ewolucja?:)
A po trzecie, odporność mięśni na zmęczenie zależy, poza natlenieniem, od wielu innych czynników.Oczywiście. I na pewno nie wszyscy tak zaganiali zwierzęta. Tak jak teraz: generalnie człowiek jako gatunek ma predyspozycje do wielu rzeczy, ale to nie oznacza, że wszystkie jednostki je rozwijają.
Od wydajności serca, od objętości cyrkulującej krwi, od stopnia rozwinięcia sieci naczyń i kapilar, od efektywności chłodzenia. W tym ostatnim mamy przewagę nad zwierzętami, gdyż nie posiadamy owłosienia oraz jesteśmy zdolni pocić się. Wydaje się, właśnie w tym mechanizmie kryje się tajemnica ludzkich sukcesów maratońskich.Jasne, że musiało zadziałać wszystko do kupy i zusammen - to zwiększa loteryjność działań panny Ewolucji? Może i innym też wyłączało to i owo, ale bez efektów?
Tych "genów człowieczeństwa" jest już kilka - np. FOXP2 - odpowiedzialny za język. Jego zaburzenia uniemożliwiają prawidłowy rozwój mowy.Lem S.: "Australopiteki zaszły na ziemię i zaczęły żywić się padliną. A potem zaczęły polować. To nie praca stworzyła człowieka, lecz polowanie. Z kłów mamutów budowano szałasy"A ot naukowcy, prof. Frank Jakobs z Uniwersytetu w Amsterdamie, David Haussler z UCSC (Kalifornia) oraz inni, mają swój punkt widzenia na zagadnienie pochodzenia człowieka. Okazuje się, że ani Engels z jego pracą, ani Lem nie mają słuszności, cała sprawa polega na przypadkowej mutacji genetycznej:
[Arytmetyka przeciw etyce / Rozmowa ze S. Lemem. - Polityka (Warszawa), 1994, nr 38].
Amok? Stefan Zweig?:))
A czy jesteś pewna, olka, że umowne polowanie, czy bardziej ogólnie - destrukcyjne zachowanie, wyszalnia, rozładuje skumulowane negatywne emocje? A nie może stać się odwrotnie, tzn. przyzwyczajenie do agresji, okrucieństwa zamieni się w nałóg? Przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia... aż wreszcie pacjent może dojść do wniosku, iż umowne polowanie na quasi-ludzi już go nie zadowala, a potrzebuje prawdziwego...na prawdziwych...Nie mam pojęcia.
Niemniej nie jest tak, że wyłączenie/mutacja jednego genu daje tylko jeden pozytywny/negatywny efekt. Pociąga za sobą inne zmiany - być może też takie, których nie łączymy z tym genem. W tym artykule o genie CMAH napisano nie tylko same dobre rzeczy:Właśnie dlatego istnieją poważne obawy przed eksperymentami genetycznymi, podobnymi do tego, przeprowadzonego nad dziewczynkami w Chinach. Ewentualne skutki, w tym odległe, są raczej nieprzewidywalne.
Zdaniem amerykańskich badaczy ta zmiana dała naszym przodkom doskonałą wydolność i lepszą odporność na patogeny. Jednocześnie jednak kojarzona jest z większym ryzykiem wystąpienia cukrzycy typu drugiego oraz zapadalnością na nowotwory związane z jedzeniem czerwonego mięsa.
Czyli zabiegajcie te zwierzaki, ale ich nie spożywajcie? Grozi odroczoną śmiercią Coś za coś?:)Chyba tak, coś za coś. Za wszystko trzeba płacić, a darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy.
Zakładasz wiedzę i celowość ewolucji? Wie co i jak i realizuje? Ta Panna Ewolucja?:)Nie wykluczam, że się tak ostrożnie wyrażę ;)
Ale skoro wyłączyła - to wpełzła?
Niemniej sprawność fizyczna w czasach życia na sawannie miała wg mnie decydujące znaczenie.A dlaczego właśnie na sawannie? Co, w dżunglach lub na tundrze sprawność fizyczna nie przydałaby się?:)
Jasne, że musiało zadziałać wszystko do kupy i zusammen - to zwiększa loteryjność działań panny Ewolucji? Może i innym też wyłączało to i owo, ale bez efektów?Hm, to bardzo możebne. Może w istocie owa mutacja na nic nie przydała się zwierzętom z powodu ich włochatości i nienależytego chłodzenia? Natomiast nasz osobliwy, łysy na całym ciele przodek potrafił w pełni z niej skorzystać :)
Odwrotną - rodzącą problemy - sytuację mieliśmy z mutacją genu GULO - jego wyciszenie spowodowało, że nasze organizmy nie syntetyzują witaminy C - trzeba jej dostarczać z zewnątrz = szkorbut i holenderski morski sukces. Drobna mutacja;)Ciekaw jestem, jak ewolucjoniści potrafią wytłumaczyć tę sytuację? W jaki sposób mutacja raczej szkodliwa została utrwalona w genomie? Według wszelkich zasad sztuki powinna była chyba zostać wyeliminowana przez selekcję?
Tych "genów człowieczeństwa" jest już kilka - np. FOXP2 - odpowiedzialny za język. Jego zaburzenia uniemożliwiają prawidłowy rozwój mowy.Racja, ale – odbiegając nieco od tematu – co spowodowało ów rozwój cywilizacyjno-społeczny? Czyżby po prostu loteryjka genowa, ślepy traf chciał, żeby wspomniana mutacja przydarzyła się akurat małpom pewnego gatunku, przekształcając je w istoty rozumne? A w innych okolicznościach przodkiem rozumnych mógłby być wilk, bawół lub rekin?
Chyba doszło do lekkiego przesunięcia - stworzenie człowieka w cytacie z Lema ma chyba jednak inne znaczenie niż biologiczne czyli genetyczne.
Rzecz raczej w rozwoju cywilizacyjnym, społ. Polowanie było etapem - czy koniecznym? - by przeżyć na lądzie. Raz: rozprawić się z drapieżnikami, dwa: pozyskać materiały i żywność.
Natomiast ta loteryjka genowa dawała możliwości do rozwoju, przewagę nad innymi itp.
I stąd to instynktowne zachowanie pokutuje do dzisiaj? Coś w rodzaju pamięci genetycznej - o ile istnieje?Z pewnością masz rację, olka.
Kiedyś linkowaliśmy tutaj zrealizowany pomysł Lema na wyszalnię...myślałam, że to efemeryda, a tymczasem biznes kwitnie, np.:Hmm...w dzieciństwie czytałem jako ciekawostkę wiadomość w czasopismie „Wokół świata”, że w USA produkowano specjalne tanie talerze do tłuczenia podczas awantur domowych. Teraz zajrzałem do internetu i ze zdziwieniem dowiedziałem się, że na Ukrainie również kwitnie taki biznes, crash room:
https://demolka-katowice.com/ (https://demolka-katowice.com/)
Rage room...workout therapy...
Nie wiem jaką kumulację agresji trzeba mieć by ją dotransportować do takiego przybytku i tam ją rozładować.
Niemniej jakiś sposób kanalizowania złych emocji musi być - inaczej bum!
Przychodzi dzień kiedy utykasz w korku, kiedy nie chcą Ci sprzedać śniadania:
https://www.youtube.com/watch?v=-eREiQhBDIk (https://www.youtube.com/watch?v=-eREiQhBDIk)
Jasne, że wszędzie się przyda. Ale mówimy o początkach - a te są łączone z życiem na sawannie taka kolebka?;)CytujNiemniej sprawność fizyczna w czasach życia na sawannie miała wg mnie decydujące znaczenie.A dlaczego właśnie na sawannie? Co, w dżunglach lub na tundrze sprawność fizyczna nie przydałaby się?:)
Ciekaw jestem, jak ewolucjoniści potrafią wytłumaczyć tę sytuację? W jaki sposób mutacja raczej szkodliwa została utrwalona w genomie? Według wszelkich zasad sztuki powinna była chyba zostać wyeliminowana przez selekcję?Nie była szkodliwa - do czasu. Żywienie opierało się w dużej mierze na owocach, które w pełni pokrywały zapotrzebowanie na vit C - z zewnątrz. Dopiero ruszenie człeków w świat i odcięcie od stałych dostaw (wyprawy morskie) pokazały w czym tkwi problem.
Czy też mutacja odegrała drugorzędną rolę? Może małpiemu gatunkowi dały przewagę chwytne ręce, które lepiej nadawały się do posługiwania narzędziami, niż łapy albo płetwy? Oraz krtań zdolna do wydawania artykułowanych dzwięków?Nie wiem którorzędną, ale na pewno wszystkie te drobne zmiany powodowały, że przewaga wzrastała.
A co znaczy – "o ile istnieje"? Instynktowne zachowanie owadów, ptaków, zwierząt „zaszyte” chyba w genach i zostaje przekazywane z pokolenia na pokolenie? Pszczoła nie uczy się zbierać nektar, a ptak – wić gniazdo. Kot też nie zawaha się zapolować na mysz, nawet jeżeli nigdy nie widział, jak to się robi. Ta informacja, obrazowo mówjąc, zaszyta w BIOS. Czy nie da się nazwać tego zjawiska pamięcią genetyczną?Kot ma instynkt łowiecki, jest drapieżnikiem, ale czy każdy kot potrafi polować? W sensie wg mnie musi się tego nauczyć. Wg tego artykułu również ptaki pobierają nauki:
Teraz zajrzałem do internetu i ze zdziwieniem dowiedziałem się, że na Ukrainie również kwitnie taki biznes, crash room:Jednak te wasze historie kuchenne nie wywołują tak negatywnych emocji jak rozwalanie pokoju kijem....czyli przedszkole u Was - możesz spać spokojnie;)
Jasne, że wszędzie się przyda. Ale mówimy o początkach - a te są łączone z życiem na sawannie taka kolebka?;)Istnieje hipoteza, że tak naprawdę kolebek było więcej niż jedna, ta afrykańska:
Kot ma instynkt łowiecki, jest drapieżnikiem, ale czy każdy kot potrafi polować? W sensie wg mnie musi się tego nauczyć. Wg tego artykułu również ptaki pobierają nauki:Owszem, kot musi się nauczyć sztuki polowania. Ale chyba nie od początku, nie od zera. Czy widziałaś kiedykolwiek, olka, jak małe kociątko bawi się z kłębkiem nici? Jak szykuje się do skoku, wysuwa pazurki? Podstawowe umiejętności i nawyki są, moim zdaniem, wrodzone.
https://kopalniawiedzy.pl/wiklacz-maskowy-Ploceus-velatus-gniazdo-szablon-genetyczny-nauka-instynktowne-zachowanie-Botswana-Patrick-Walsh,13964 (https://kopalniawiedzy.pl/wiklacz-maskowy-Ploceus-velatus-gniazdo-szablon-genetyczny-nauka-instynktowne-zachowanie-Botswana-Patrick-Walsh,13964)
...możesz spać spokojnie;):))
Każde oficjalne przemówienie nad trumną dygnitarza partyjnego tradycyjnie kończyło się słowami „śpij spokojnie, drogi towarzyszu!” :)
Nie sądzę - by w tej dziedzinie - wszystko raz i na zawsze zostało podane, oprawione w ramki i skończone. Pewnie nie jedno wykopalisko zmieni nasze podejście do "kolebek" - niemniej jest to chyba najlepiej - do tej pory - zweryfikowana opcja. Znaczy opcja afrykańska;)Jasne, że wszędzie się przyda. Ale mówimy o początkach - a te są łączone z życiem na sawannie taka kolebka?;)Istnieje hipoteza, że tak naprawdę kolebek było więcej niż jedna, ta afrykańska:
https://nt.interia.pl/technauka/news-ludzie-wywodza-sie-nie-tylko-z-afryki,nId,2465854 (https://nt.interia.pl/technauka/news-ludzie-wywodza-sie-nie-tylko-z-afryki,nId,2465854)
Ale imho to wcale nie wyklucza zachowania instynktownego, czyli pamięci genetycznej.Ja nie podważam zachowania instynktownego czyli wynikającego z budowy biologicznej, sposobu żywienia w środowisku naturalnym itp. - zachowania, które umożliwia przeżycie.
Chyba niewiadomo, jaką rolę odgrywa zachowanie instynktowne w codziennym życiu tzw. „cywilizowanych” ludzi.Podobne - pozwala przeżyć.
:DCytuj...możesz spać spokojnie;):))
Przypomniałem sobie czasy radzieckie. Każde oficjalne przemówienie nad trumną dygnitarza partyjnego tradycyjnie kończyło się słowami „śpij spokojnie, drogi towarzyszu!” :)
No tak. Jak zresztą w dowolnej innej dziedzinie. Nie rozwijają się chyba zupełnie suche gałęzie drzewa wiedzy. Takie jak astrologia lub alchemia. A i to nie wiadomo.Istnieje hipoteza, że tak naprawdę kolebek było więcej niż jedna, ta afrykańska:Nie sądzę - by w tej dziedzinie - wszystko raz i na zawsze zostało podane, oprawione w ramki i skończone. Pewnie nie jedno wykopalisko zmieni nasze podejście do "kolebek" - niemniej jest to chyba najlepiej - do tej pory - zweryfikowana opcja. Znaczy opcja afrykańska;)
https://nt.interia.pl/technauka/news-ludzie-wywodza-sie-nie-tylko-z-afryki,nId,2465854 (https://nt.interia.pl/technauka/news-ludzie-wywodza-sie-nie-tylko-z-afryki,nId,2465854)
W moim odczuciu pamięć genetyczna to jednak coś więcej. W skrajności: zachowania wyuczone w jednym pokoleniu miałyby zostać przekazane - nie przez naukę, przekaz zewnętrzny - a biologicznie. Zostać zakodowane.Jasne. Chyba mówiliśmy o róznych rzeczach. Dla mnie zachowanie instynktowne i pamięć genetyczna – to prawie jedno i to samo. Przynajmniej są ze sobą ściśle związane. Np. plecenie pajęczyny przez pająka to zachowanie instynktowne, a jej kształt i wzór są zakodowane w genach.
I jeśli rzecz w tym, to czytałam o metylacji DNA, która wpływa nie na kodowanie, a na ekspresję genów - co niektórzy podciągają pod dziedziczenie pamięci. Na przykład:Ciekawy artykuł, dziękuję, olka.
http://wyborcza.pl/napamiec/1,139301,17576895,Dziedziczenie_pamieci__czy_przekazujemy_dzieciom_i.html (http://wyborcza.pl/napamiec/1,139301,17576895,Dziedziczenie_pamieci__czy_przekazujemy_dzieciom_i.html)
Niemniej trzeba rozróżnić instynkt od działań wykonywanych instynktownie (ale wyuczonych) - takich robionych z automatu po wielokrotnych powtórzeniach, nawykowych.Jak by to powiedzieć... Wydaje się, w mowie potocznej my czasem używamy słowa „instynktownie” w nieco niewłaściwym znaczeniu.
Nie miałam na myśli snu wiecznego.:))
Musicie Towarzyszu być czujni wobec wrogów narodu i ich marnych prowokacji! Nie wiadomo kiedy niewinne tłuczenie talerzy przejdzie w maskarę kijem...
Nie rozwijają się chyba zupełnie suche gałęzie drzewa wiedzy. Takie jak astrologia lub alchemia. A i to nie wiadomo.
Jasne. Chyba mówiliśmy o róznych rzeczach. Dla mnie zachowanie instynktowne i pamięć genetyczna – to prawie jedno i to samo. Przynajmniej są ze sobą ściśle związane. Np. plecenie pajęczyny przez pająka to zachowanie instynktowne, a jej kształt i wzór są zakodowane w genach.Jak wiadomo "prawie" czyni różnicę;)
Natomiast Ty najwyraźniej uważasz za pamięć genetyczną wyłącznie przekazywanie nabytej przez osobnika wiedzy lub doświadczenia. Cóż, kwestia definicji.
Ale co wspólnego ma ilość receptorów z odczuwaniem strachu? Jasne, że taki mysi osobnik potrafi lepiej uchwycić zapach wiśni pośród innych, ale dlaczego ten zapach ma się kojarzyć z lękiem?Być może tak jak rozpoznawanie kształtu drapieżnika daje sygnał do ucieczki - bo budzi strach?
Być może tak jak rozpoznawanie kształtu drapieżnika daje sygnał do ucieczki - bo budzi strach?Taka analogia byłaby właściwa – pod warunkiem, że strach przed drapieżnikiem jest wrodzony, „genetyczny”. O ile wiem, ta kwestia na razie nie została ostatecznie rozstrzygnięta.
Może w dzisiejszym polowaniu nie chodzi o agresję, przemoc, ale właśnie - starą jak świat - władzę, przewagę nad otoczeniem, poczucie mocy panowania nad cudzym życiem.Hm... bardzo możebne. Swoisty przejaw potrzeby dominowania? Zjawisko z tej samej beczki co naprzykład wymaganie od dzieci posłuszeństwa, opartego na strachu, przemoc domowa, bullying i mobbing?
Może tamci - z Lema - polowali by upewniać się w swojej przewadze nad stworzonym/zbudowanym?
Jako idea podobno istnieje również etyka łowiecka. Dlatego Hubertus jest zimą, bo łowy to wyzwanie wobec losu.
Ale wymienione rodzaje zachowań cechują raczej ludzi z odchyleniami psychicznymi? W każdym razie ludzi słabych, niepewnych siebie i, hm, niezbyt mądrych. Tak czy nie? Normalni ludzie chyba tak nie postępują.
I to samo dotyczy, moim zdaniem, myśliwych. Zarówno tych od Lema jak i od Olgi Tokarczuk. Prawdziwi mężczyzni nie polują na bezbronne zwierzęta lub roboty. Nie byłbym zbyt zdziwiony, gdyby okazało się, że owe bohaterowie o męskim zapachu potu i gorzały tak naprawdę są wyjątkowymi tchórzami. Łatwo jest strzelać z bezpiecznej odległości do tego, kto nie potrafi stawić oporu. A nie próbowaliście panowie pójść na niedźwiedzie? W pojedynkę, bez strzelby, z piką? Otóż to... 8)
Jako idea podobno istnieje również etyka łowiecka.