Autor Wątek: Lem o Ameryce  (Przeczytany 24633 razy)

Kagan

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 714
    • Zobacz profil
Lem o Ameryce
« dnia: Maja 08, 2006, 10:03:19 am »
Stanislaw Lem "Imperializm na Marsie":
Autorzy amerykanskich Sc-Fc traktuja elementy otaczajacej ich kapitalistycznej rzeczywistosci jako po wiek wiekow dane, stale i niezmienne. Jednym z takich swietych, nienaruszalnych tabu jest wlasnosc prywatna, tak tedy podnosza ja do rangi absolutu i rzutuja w najdalsza przyszlosc, na jej podstawach usilujac wznosic swoje wymarzone utopie. Wynik tego eksperymentu juz nie zalezy od nich i jest calkowicie jednoznaczny: otrzymujemy w taki sposob obledne, przerazajace, makabryczne wizje, a dzieje sie tak dlatego, poniewaz egzystujacy w stadium agonalnym imperializm nie ma przed soba zadnych w ogole drog rozwoju i przedluzenie w przyszlosc jego stosunkow spolecznych prowadzi do nikad. To stwierdzenie jest jednakowo wazne dla opowiesci artystycznie najgorszych i najlepszych, tyle, ze najgorsze sa bardziej sprzeczne wewnetrznie, nielogiczne i zaklamane, lecz pietno rzeczywistosci wyciska sie nieublaganie rowniez i na nich, albowiem pisarz nie moze wyjsc poza spoleczenstwo i tworzyc w oderwaniu od nurtujacych je problemow; jesliby tak uczynil, to nie powstanie ani dobra literatura ani zla, ale zadna. W takich warunkach w ogole nie mozna by pisac. Na przykladzie amerykanskiej fantastyki naukowej dostrzegamy, ze przyjmujac jako zalozenia kapitalistycznym stosunki produkcji i wlasnosci nie sposob stworzyc godnej czlowieka perspektywy przyszlosci swiata. Calkowicie odmiennie rzecz przedstawia sie w spoleczenstwie, budujacym socjalizm. Z niego wszystkie drogi prowadza w przyszlosc i dlatego przed pisarzem - tworca fantastyki naukowej otwieraja sie tu oszalamiajace swym bogactwem horyzonty. Gdy jednak pisarz stara sie byc gluchy na glos koniecznosci historycznej i los klasy rzadzacej panstwa imperialistycznego utozsamia z losem ludzkosci, pojawiaja sie obrazy walczacych ze soba planet, martwych, zrytych kraterami bombowych grobow, zboczen seksualnych na wszystkich mozliwych swiatach, obrazy spoleczenstwa rzadzonego terrorem i przekupstwem przed ktorego potwornoscia zbawic moze tylko ucieczka w obled lub smierc... Ale to przeciez nie jest wcale fantazja, to przeciez znowu - jeszcze raz - dzisiejsza Ameryka... i czy nie mialem racji, mowiac o realnych tresciach fantastyki naukowej.
Artykul powyzszy ukazal sie w "ZYCIU LITERACKIM"" w 1953 roku
Otrzymane od: yidele@poczta.gazeta.pl
Patrz tez:
"Bez Uprzedzen" oraz http://mywebpage.netscape.com/ljkel2/imperialmars.html



Edredon

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 222
  • Ruch to życie, bezruch-trwanie
    • Zobacz profil
Re: Lem o Ameryce
« Odpowiedź #1 dnia: Maja 08, 2006, 11:20:42 am »
Nie wiem czy piszesz tu, Lechu, z powodów ad personam czy tylko ad hominem ale faktycznie coś ze Stanisławem Lemem miałeś na pieńku.  
Nie ważne. Co do podejrzliwości względem autorytetów jestem "za". Pisałem tu zresztą, że nie zgadzam się z opcją polityczną Lema i w tej dziedzinie nie był On dla mnie autorytetem. Z drugiej strony mam jednak wielki podziw dla Niego również. I tyle.
Ponadto jestem i byłem za lustracją, uważam, obalenie rządu Olszewskiego za błąd a jego nieudolność za wyolbrzymioną. Nie jestem zwolennikiem kierunku GW i Michnika jak i Radia Maryja i Naszego Dziennika (zresztą słaba gazeta). Na szczęście, zresztą poglądy i co ważne ich tuby się w Polsce pluralizują. Nie mam już do wyboru tylko dwu opcji kupując prasę (choć poniższe tytuły są trudniejsze do napotkania). Poczytuję okazjonalnie Gazetę Polską, niedawno powstałą Niezależną Gazetę Polską (miesięcznik) choś Łysiak w większych dawkach jest ciężki oraz Frondę. Uważam, że trudno jest w Polsce mieć wyważony pogląd na politykę nie czytając tych/takich gazet bo reszta zasadniczo pisze to samo (ostatnio to się trochę już zmienia) a co gorsza o niektórych sprawach WCALE NIE PISZE.
Mam jednak chęć szczerą nie gadać tu więcej o polityce jak również o sądach i ewentualnych błędach Lema w tej dziedzinie a też i Jego "postawach etyczno-moralnych".
Dlaczego? Bo mnie to po prostu MAŁO INTERESUJE.
Pewnie (przypuszczam) jak większość na tym forum. Wygląda mi na to jakbyś próbował nas tu przekierować na tą tematykę.
W każdym razie ja się nie dam  :)
« Ostatnia zmiana: Maja 08, 2006, 11:28:31 am wysłana przez paszta »

Kagan

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 714
    • Zobacz profil
Re: Lem o Ameryce
« Odpowiedź #2 dnia: Maja 08, 2006, 11:26:32 am »
Oczywiscie nie musisz sie ze mna zgadzac, ale dla mnie nie mozna sztucznie oddzielic autora od jego tworczosci. To by bylo typowe myslenie metafizyczne, jak w wierszu Tuwima o strasznych mieszczanach, a ja jestem dialektykiem (choc niekoniecznie meterialistycznym)...
Pozdr. :)

Cytuj
Nie wiem czy piszesz tu, Lechu, z powodów ad personam czy tylko ad hominem ale faktycznie coś ze Stanisławem Lemem miałeś na pieńku.  
Nie ważne. Co do podejrzliwości względem autorytetów jestem "za". Pisałem tu zresztą, że nie zgadzam się z opcją polityczną Lema i w tej dziedzinie nie był On dla mnie autorytetem. Z drugiej strony mam jednak wielki podziw dla Niego również. I tyle.
Ponadto jestem i byłem za lustracją, uważam, obalenie rządu Olszewskiego za błąd a jego nieudolność za wyolbrzymioną. Nie jestem zwolennikiem kierunku GW i Michnika. Poczytuję okazjonalnie Gazetę Polską, niedawno powstałą Niezależną Gazetę Polską (miesięcznik) choś Łysiak w większych dawkach jest ciężki oraz Frondę. Uważam, że trudno jest w Polsce mieć wyważony pogląd na politykę nie czytając tych/takich gazet bo reszta zasadniczo pisze to samo (ostatnio to się trochę już zmienia) a co gorsza o niektórych sprawach WCALE NIE PISZE.
Mam jednak chęć szczerą nie gadać tu więcej o polityce jak również o sądach i ewentualnych błędach Lema w tej dziedzinie a też i Jego "postawach etyczno-moralnych".
Dlaczego? Bo mnie to po prostu MAŁO INTERESUJE.
Pewnie (przypuszczam) jak większość na tym forum. Wygląda mi na to jakbyś próbował nas tu przekierować na tą tematykę.
W każdym razie ja się nie dam  :)