Uściślę, bo w zwyczaju mam niejednoznaczną pisaninę:
Po ówczesnych manipulacjach Tymińskiego, Samsela, Wałęsy, Kaczyńskiego (letnio jesienne wybory prezydenckie 1990 roku) przestałem cenić roztropność w masowej praktycznej polityce (także medialnej).
Filozofowie nie zmienią świata, bo zbiorowy wyczyn im jest obcy, a zbiorowości kierują się bezmyślnymi (nagłymi) emocjami i wcielaną realnie i formowaną w wyobraźni dwubiegu-nowością.
Mimo tego, że przygodę z lat 88-97 z czlonkowstwem w UPR też zaliczyłem, ale tylko jako niepraktyczną ciekawostkę.