Zgadzam się, maźku, z każdym Twoim słowem i każdą kropką. Pozostaje tylko nazwać głównego naszego ciemiężyciela po imieniu - dlaczegoś wydaje mi się, że zaczyna się od litery R
Wydaje mi się, że sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana, nawet jeśli lokalnie a zwłaszcza w tym momencie zaczyna się na R.
W każdym razie jeśli chodzi o Polskę to różnie to bywało, w niektórych czasach to R mogła powiedzieć o Polsce, że ją ciemiężyła (musieli to strasznie przeżyć, skoro Święto Jedności Narodowej ustanowili w rocznicę wypędzenia Polaków z Kremla). To samo można powiedzieć o Polsce względem Ukrainy.
Z kolei kiedy już Polska była ciemiężona, to z trzech stron, bo trudno powiedzieć po prostu, że przez Rosję, Prusy i Austrię, bo dziś jedno z tych państw nie istnieje, a jedno jest pacyfistycznym cieniem okrawka potęgi Habsburgów. Ogólnie jednak Polska była ciemiężona przez Niemcy i Rosję, z czego się wydobyła głównie dzięki temu, że ci wielcy padli na kolana w efekcie I wojny światowej. Wtedy też i z podobnego powodu powstała Ukraina, a nawet chyba ze dwie.
Tak jak Was Stalin szybko wchłonął i zapuścił swoje rządy tak my po 1920 mieliśmy spokój i ZSRR do 17 września 1939 roku nic nam nie zrobił. Jednak to, że ZSRR dogada się z Niemcami w kwestii przywrócenia porządku i likwidacji dziury na mapie (ponownego podziału Polski między siebie) było największą obawą od końca I wojny światowej.
Co się stało i jestem pewien, że gdyby III Rzesza nie napadła następnie na Zachodnią Europę ani ZSRR to "problem Polski" zostałby zlikwidowany i nikt (to znaczy "Zachód" z USA włącznie) nie kiwnął by nawet palcem w bucie. W efekcie nastał rok 1945 i pomyśl sam, na co Polska powinna liczyć w Jałcie, jako o ile pamiętam piąta siła militarna w tym konflikcie jeśli chodzi o liczbę żołnierzy danej narodowości? A co dostała? Przyjaciele, Alianci nasi, wepchnęli nas (i Was) Stalinowi do gardła, żeby się nażarł o przestał patrzeć łakomie na zachód. Dali mu co chciał, Polskę, Ukrainę, Rumunię, Bułgarię - bo to dla nich były "dzikie pola", jakieś tam kraje coś jak Czarny Ląd czy inne Antypody.
Tak więc ja bym nie powiedział, że wszystko jest na R. A zauważ, że to Jałta daje podstawę R do "ubiegania się" o Was i jeśli kiedyś - o nas.
Niestety historia Ukrainy jako suwerennego państwa jest b. krótka. Po raz pierwszy Centralna Rada zapowiadała niepodległość w listopadzie 1917 r., kiedy powstała Ukraińska Republika Ludowa. URL istniała - z przerwami - do kwietnia 1920 r., po czym większa część terytorium Ukrainy przeszła pod kontrolę bolszewików, reszta zaś - do Polski, Węgrów i Rumunii.
A czasów Chmielnickiego nie zaliczacie do okresu samostanowienia? BTW w Chełmie jest grób premiera Filipa Filipczuka (Пилип Пилипчук - nie jestem pewien, czy lepiej po polsku Filip Filipczuk, czy Pyłyp Pyłypczuk, bo o ile nazwisko Pilipczuk w Polsce występuje dość często, o tyle nie występuje imię Pilip).
Zresztą, muszę się zastanowić... przypuśćmy, że D.H. rzeczywiście był królem Ukrainy, królował również w Chełmie, gdzie i został pochowany... to czy nie wynika z tego przypuszczenia, że Chełm jest miastem ukraińskim?
Tego króla szuka Fundacja Poroszenki (wasi naukowcy przyjeżdżają i kopią z naszymi). Takie mam wrażenie, że Fundacja Poroszenki nie wydawałaby pieniędzy, gdyby nie miała jasno określonego, politycznego celu. W czasie II wojny światowej Ukraina poszła za Niemcami i generalny gubernator Hans Frank przekazał ten kościół Ukraińcom. I to oni, w czasie wojny (a więc w stosunkowo krótkim czasie), przebudowali jedną z krypt na "Kryptę Daniela" i odczyniali tam jakieś narodowe obrzędy nad jego domniemaną trumną (o której nie mieli pojęcia, gdzie jest, zresztą jak my nadal teraz). Myślałem, że Daniel jest dla Was kimś takim jak Mieszko I dla nas.
Grzebasz się w grobowcach? Ale jak zostały zidentyfikowane zwłoki syna D.H.? Przez badanie DNA?
Znam się z naczelnym archeologiem i wołają mnie na konsultacje w kwestiach architektoniczno-budowlanych, więc jestem na bieżąco przy tym kopaniu. Obiecałem jednak, że nie będę publikował żadnych zdjęć z wykopalisk przed naukowym opracowaniem znalezisk albo mnie tam zakopią.
O ile wiem być może badanie DNA zostanie wykonane. Na razie jest to identyfikacja na podstawie tzw. kontekstu miejsca, tzn. co przy nim znaleziono, jak był pochowany itd.