Jakbys z ust mi to wyjal, tylko higieniczniej.
W pewnej galerii sztuki w Lodzi odbyl sie niedawno "performans". "Artysta" zazyczyl sobie zafundowania z galeryjnych (panstwowych) pieniedzy noza, gory owocow i warzyw, jakiejs bialej chusty oraz wykonanego chyba na zamowienie szklanego akwarium. "Performans" polegal na tym, ze ten cudak siekal owoce i warzywa i je sobie ukladal na chuscie, po czym przykryl je akwarium. Wszyscy sie troche pozachwycali i poszli na ekskluzywna kolacje (za galeryjne fundusze). Efekt performansu pozostal w galerii jako dzielo sztuki. Pierwsze poszly posiekane truskawki (zrobily sie biale) i trzy dni temu dzielo sztuki zaczelo cuchnaca ciecza powoli splywac na podloge. Chyba beda to demontowac, o ile sztuka nie wyjdzie sama.
I mowie to zupelnie powaznie, to nie cytat z przesmiesznych opowiadan-glupawek Woody'ego Allena, tylko wydarzenie kulturalne w galerii sztuki o dobrej renomie. Za Wasze, nie takie wcale male, jak mniemam, pieniadze.