Polski > DyLEMaty
Homo eutyfronicus
dzi:
Wszystko uklada sie naturalnie, nie dzieje Rachel :)
I tak do tematu.
1. Czy to cos zlego ze korzystamy z technologii?
2. Czy aby napewno jestesmy tak zmuszeni i ograniczeni przez technologie? Czy ktos moglby podac jakikolwiek przyklad?
3. Nawet jesli jestesmy zmuszeni to czy po pierwsze - tego nie chcemy, po drugie - naprawde to nam szkodzi i w jaki sposob? (przyklad)
I tak bardziej do posta Deckarda: ok, i co w tym zlego? :)
Czy nie jest tak ze takie podejscie wyplywa z naturalnej niecheci do zmian?
To takie nielemowe... ;)
Rachel:
Czy naturalnymi zmianami nazywasz przyjaźń ze Snikersem tudziesz innym wypchanym bitami batonem, który zastąpić ma prawdziwego, czującego człowieka? :)
A może, to właśnie strach przed kontaktami z otaczającymi nas ludźmi prowadzi nas w objęcia nieistniejących przyjaciół?
Taką możliwość daje nam nowa technologia, nie musimy starać się, pracować nad sobą - wirtualna rzeczywistość zrobi z nas super nadludzi ;D
Nielemowe poglądy powiadasz?
Mistrz niejednokrotnie w swoich wypowiedziach i dziełach podkreślał zgubny wpływ technologii na życie zwykłego człowieka.
W jednym z wywiadów zapytany o przydatnosc techniki odpowiedział :
A to jest rzeczywiście duży problem. Dlatego ponieważ to co w 50-tych latach napisał Norbert Winer w książce, która wyszła też po polsku. On przewidywał bezrobocie, robotyzację i automatyzację i teraz się to, właściwie, dopiero zaczęło ruszać, teraz widać nie tylko to, ale także japońskie całe takie trasy w montowniach samochodowych, gdzie się kotłują na żółto pomalowane roboty, które spawają, bezludnie zupełnie, karoserie samochodowe. Oczywiście dla kapitalisty-właściciela to jest bardzo wygodne. Robot pracuje nie osiem godzin, tylko tak długo, jak długo się nie rozleci, po drugie nie wymaga pieniędzy na chorobowe, nie bierze urlopów, nie strajkuje, nie ma pretensji o podwyżki i w ogóle. Jest bardzo wygodny. Problem tylko polega na tym, że można wszystko wyprodukować przy pomocy robotów, ale robotom niczego nie można sprzedać.
Cały, bardzo ciekawy wywiad jest do przeczytania tutaj:
ftp://http://www.mateusz.pl/rozmowy/lem.htm
Rachel:
--- Cytuj ---Czy to cos zlego ze korzystamy z technologii?
--- Koniec cytatu ---
Hmmm...zgodzisz się chyba, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie :)
Zapewne rozwój techniki ma także pozytywne aspekty, chociażby fakt istnienia tego forum ,na którym sympatycznie sobie różni ludkowie dyskutują i dowiadują się od siebie nowych, ciekawych rzeczy.
Zapewne fakt, jak często technika współczesna ratuje życie chorym i umierającym, też jest pozytywnym zjawiskiem.
Sporo możnaby wymieniać ku Twojemu zadowoleniu, ale każdy medal ma dwie strony, a nie ma wyraźnej granicy i każdy będzie ją sobie ustawiał tam gdzie mu wygodnie.
Terminus:
--- Cytuj ---Wszystko uklada sie naturalnie, nie dzieje Rachel :)
--- Koniec cytatu ---
Niestety nie wszystko. Postęp i rozproszenie narzędzi technologicznych nie jest naturalne, a sterowane odgórnie przez wytwarzających sztuczne zapotrzebowanie producentów. Obserwujemy to np. w przemyśle rozrywkowym (gdzie moc obliczeniowa komputerów jest w 80% przypadków nadmiarowa, jeśli ktoś nie gra w gry), lub w komunikacyjnym czy bankowości.
--- Cytuj ---I tak do tematu.
1. Czy to cos zlego ze korzystamy z technologii?
--- Koniec cytatu ---
To zależy. Są argumenty za i przeciw.
--- Cytuj ---
2. Czy aby napewno jestesmy tak zmuszeni i ograniczeni przez technologie? Czy ktos moglby podac jakikolwiek przyklad?
--- Koniec cytatu ---
Setki.
Zaczniemy od sedna. Na przykład to, że pisujemy tu na poniższym forum dyskusyjnym, pozwala na wyekstrahowanie logicznej płaszczyzny naszych kontaktów z całej sfery kontaktów międzyosobowych. A zatem twierdzę, że gdybyśmy spotykali się osobiście i dyskutowali, to rozmowy byłyby bardziej rozwojowe - dawałyby możliwość doskonalenia taktu i ogłady, usuwałyby nieśmiałość i uczyły jasnego formułowania zwrótów, a także szybkiego i sprawnego argumentowania, a także dawałyby poczucie realnej wspólnoty. Podczas gdy wariant wirtualny daje poczucie wspólnoty wirtualnej. Pociąga to bagatelizację samego faktu spotkania się z kimś - bo czy my się tu naprawdę spotykamy? Bynajmniej. Wymieniana informacja staje się istotą rozmowy, bowiem niczego innego nie można przekazać. Zatem w toku działania wirtualnej dyskusji dokonujemy niepowstrzymanego gromadzenia informacji, w dużej mierze nadmiarowej - a po co nam informacja? A po to, aby używać jej w życiu, aby dzielić się nią i stosować w prawdziwym życiu. Ale my tego także nie robimy. Nabytą wirtualnie informację stosujemy wirtualnie. I tak - pewna część naszego życia wirtualizuje się. Część naszych sukcesów staje się niematerialna. Nie możemy się nią nikomu pochwalić, bo nikt tego nie rozumie, chyba że jest taki jak my - częściowo zwirtualizowany.
Inny przykład - telefonia komórkowa. Jej domyślne zasosowanie biznesowe zostało rozszerzone - nawet najbłahsze sprawy (kupno rzodkiewek, etc.) są teraz omawiane za pomocą transporderów GSM... a w krótce pewnie UTMS. Czyni to wielu ludzi mniej samodzielnymi, bowiem nie umieją działać na własną rękę, czując się zobowiązanymi do skonsultowania się z innymi przy pomocy nowoczesnej technologii.
Z kolei słowo pisane przybiera z powodu smsów obrzydliwą, skarlałą i zubożałą formę . To jest jeszcze zrozumiałe - nie trzeba krasomówstwa tam, gdzie informacja ma być krótka. Jednakże sms'y zyskują też inną rolę - na przykład ludzie używają ich do pochopnego obrzucania się zupełnie nieprzemyślanymi bzdurami, zaś możliwość podjęcia dialogu z innym człowiekiem bez konieczności słyszenia jego głosu powoduje, że niektórzy posuwają się do rzeczy tak śmiałych, że potem sami się nie rozpoznają.
--- Cytuj ---
3. Nawet jesli jestesmy zmuszeni to czy po pierwsze - tego nie chcemy, po drugie - naprawde to nam szkodzi i w jaki sposob? (przyklad)
--- Koniec cytatu ---
Dziwi mnie, że nie potrafisz sam wymyśleć sobie przykładów, choć to takie proste.
Nadmienię tu: zwróć uwagę, że Bańka (ten od euryfroniki) zwraca uwagę na spustoszenie psychiczo/emocjonalne, a o ile Cię znam to wątpię czy to Cię przekonuje. Mam nadzieję że opisałem to conieco w powyższych przykładach. Jeśli chodzi o straty materialne, to można na przykład wspomnieć o pnishingu czy jak to się tam piszę - wyłudzaniu pieniędzy od naiwnych właścicieli kont internetowych; niszczycielskim wpływie fal radiowych na mózg itp.
Z kolei co do niszczycielskiego wpływu zmiany ludzkiem mentalności na ekologię ludzkości, jest to trudne zagadnienie, ale sądzę że wpływ można udowodnić. Otóż technokracja wiąże się z tym, że ludzie zaczynają cenić krótkoterminowe inwestycje przynoszące materialne korzyści. Ekologia nie jest dziedziną ani dającą szybkie zwroty, ani intratną. A do uwierzenia w jej ważność potrzeba nie tylko dużej wiedzy, ale także świadomości, że nie wszystko można odnowić, a człowiek nie jest wcale panem ekosystemu - a taką świadomość dawałaby mu rola wszechkonstrukora.
--- Cytuj ---
I tak bardziej do posta Deckarda: ok, i co w tym zlego? :)
Czy nie jest tak ze takie podejscie wyplywa z naturalnej niecheci do zmian?
To takie nielemowe... ;)
--- Koniec cytatu ---
Bynajmniej. Wynika ze zdrowego rozsądku. Twoje stanowisko, jak od roku można obserwować, to zdaje się naturalna niechęć do jakiegokolwiek konserwatyzmu; ale postęp w imię samego postępu jest próżnym i bezsensownym aktem. Dziwi mnie że człowiek na twoim poziomie intelektualnym nie docenia tej oczywistości i nie przykłada do niej wagi.
Postępujące wypaczenia emocjonalne są niezaprzeczalnym faktem. Jeśli ktoś tego nie widzi, to może po prostu dlatego, że nie wie, co traci.
Rachel:
Nie mogę się powstrzymać i opiszę jeszcze jedno zagadnienie (jeśli można to tak nazwać :) związane ze spustoszeniem emocjonalnym jakie czyni technologia.
Ehhh... nie od dzisiaj jestem wrogiem gier komputerowych, ale coraz częściej stwierdzam, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego jak wiele zniszczeń czynią w psychice młodych i bardzo młodych ludzi.
Mordując na ekranie traci się już na zawsze pewnego rodzaju wrażliwość i idealizm jakim z natury obdarzone są dzieciaki nieskarzone jeszcze żadnym złem.
Rodzice są dumni z pociech, które klawiaturę opanowały szybicej niż podstawy rodzimego języka i że "mały" wie do czego służy nóż, a do czego bazuka.
Możnaby wymieniać i wymieniać...
Dla mnie bezdyskusyjnie ma to związek z rozwojem technologii i pomyśleć, że kiedyś szczytem marzeń mojego dziciństwa była zabawa w sklep i walutą była jarzębina
::)
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej