USA jednak nie grozi nikomu zagładą i zwłaszcza nie zagraża demokracjom tego świata.
No dopiero co Busch powiedział, że urządzi kolejna krucjatę. Jakby mi Putin ogłosił kolejny pakt z Ribentrop-Mołotow to bym się "lekko" zbulwersował.
Państwa muzułmańskie mogą czuć się poirytowane, bo nie tak dawno biali robili sobie z nimi co chcieli (w sensie napuszczali jednych na drugich, a potem tych drugich na jednych w imię własnych interesów). Nie ma jednak co ukrywać - problem konfliktu istnieje. Tylko, że nie wierzę aby można go było rozwiązać atomówką. Będzie wtedy kolejne pokolenie fanatyków, które odegra się na naszych dzieciach/wnukach. Poza tym wydaje się być całkiem sporo logicznie myślących ludzi w państwach arabskich, więc jest spora szansa, że w końcu nauczymy się ze sobą rozmawiać.
Dla mnie obecnie największym zagrożeniem są Chiny. Szybko się rozwijają (nie to co Rosja), mają silną i zorganizowaną armię (nie to co terroryści) i jest ich strasznie dużo

Mało które państwo może sobie pozwolić na wysłanie jedno milionowego zwiadu

Z nimi nie mielibyśmy szans walcząc bronią konwencjonalną. Mogą być uzbrojeni we włócznie, a i tak nam się szybciej skończy amunicja. Zresztą wystarczy spojrzeć na bilans wojny w Korei. Świetnie uzbrojonych Amerykanów zginęło, z tego co pamiętam, około 100 tysięcy; słabo zaopatrzonych Chińczyków 1 milion, a i tak był remis (ze wskazaniem na Chiny, bo Stany zdały sobie sprawę, że nie dotrzymają tępa w uzupełnianiu oddziałów). W dodatku wówczas daleko mieli do miliardowej populacji. Z nimi jednak też się można dogadać - gospodarczo (tak ich uzależnić od naszego kapitału, aby im się nie opłacało nas ruszać).