Szanowni forumowicze tego wątku
Ja nie narzekam.
Ja tylko konstatuję banalny fakt, że młodzież jest inna niż dawniej. Może lepsza, starałem się unikać ocen, choć pewnie wyszło mimochodem, że wolałbym inaczej. Każde pokolenie chciałoby młodzieży na "swój obraz i podobieństwo", co jest oczywiście nierealne.
Narzekanie na młodzież trwa może nie od początku świata, ale na pewno co najmniej od kilku pokoleń i gdyby to była prawda, to żylibyśmy już chyba w świecie podobnym do Manhattanu z „Ucieczki z Nowego Jorku”.
Sto procent racji.
Natomiast piszę o zmianie. To raczej widać gołym okiem.Postawiłem tezę, że jest to zmiana cywilizacyjna (banalną zresztą). Po prostu dostosowali się do sytuacji. My mieliśmy książki, czytaliśmy książki. Oni mają inne zabawki, korzystają z nich, porzucając zabawki rodziców. Trudno winić kogokolwiek, no bo kogo - postęp technologii, telewizję? Ale rodzi to określone skutki, do których warto się powoli przyzwyczajać. I o tym chciałem pisać. Na zimno. Np. stopniowy zanik czytania, na rzecz kultury obrazkowej. To już widać. Upadek pewnej wysublimowanej formy języka a co za tym idzie sensów, oglądu świata, którego obrazkiem wyrazić się nie da. Czy film 2012 nie jest tego przykładem (nie oglądałem jakby co). Zupełnego wywrócenia świata wartości (jest znakomite opowiadanko Dicka o tym, ale to na inny wątek). Zamiast dbałości o suwerenność narodową, dbałość o prawa mniejszości różnistych. Kosmopolityzm wartości, doprowadzi w końcu do tego, że święta narodowe staną się niezrozumiałe, zbędne wręcz. To perspektywa 50, 100 lat. Chyba, że trendy się zmienią. A wtedy zawsze może być aliter.
Błe ,nie lubię się rozpisywać.
Ale, za to Święty Jerzy wrócił po urlopiku. Czyżby wyczuł zwierzynę