16336
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 30, 2007, 01:17:37 am »Cytuj
Ja lubię SF, nie tylko Lemową, ale zgadzam się, że na czytanie space-opery, w której jest jeden fajny pomysł, na dodatek kompletnie skopany żałosnym wykonaniem, szkoda życia po prostu.
Toteż masowej space opery zwykle unikam jak ognia... Co innego hard SF... (I prawdę mówiac mój pewien dystans do "Gwiezdnych Wojen" bierze się chyba stad, że choć same w sobie godne uwagi, otorzyły drogę powrotną pulpowej fantastyce typu pre-Heinleinowskiego, która wydawała się juz pogrzebana na śmietniku historii literatury masowej; pokazując przy tym jednocześnie, że historia sprzedawana jako "SF" nie musi by wcale prawdopodobna naukowo, czego jednak dawne generacje amerykańskich grafomanów się pilnowały. W efekcie nastąpił powrót najgorszej przygodowej space opery wyzbytej przy tym swej jedynej dawnej zalety - dbałości o naukowe prawdopodobieństwo, a więc wysyp koszmarnych wręcz bzdur osadzonych w realiach pseudo-SF. Na tym tle "dzieła" wszystkich tych Weberów i "Bujoldów" są juz krokiem do przodu, a dokładniej powrotem do dawnych, skądinąd też fatalnych w sumie, wzorców.)
Cytuj
A jeśli chodzi o naukowe spojrzenie - nie łatwiej, lepiej i wiarygodniej poczytać trochę literatury popularnonaukowej? (ja tam humanistka jestem i naukowej fizyki czy matematyki nie sięgam)
Cóż, sięgam i tam... Ale taką "popularyzatorską" beletrystykę SF lubię...
Cytuj
Jeszcze nie przeczytałam, ale właśnie czytam Nazywam się czerwień Pamuka... bardzo, bardzo
Nie czytałem jeszcze, ale z zapowiedzi wygląda naprawdę świetnie... Z tego co wiem, powieć ta wygląda mi trochę na krzyżówkę pewnych cech "Imienia róży" i (ze względu na orientalne realia, choć to wrażenie może być mylne) "Ostatniej podróży Sindbada Żeglarza" Bartha, a obie te powieści mi bardzo smakowały , więc nie omieszkam się z nią zapoznać...
ps. o ksiązce:
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35817,4188767.html