Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Q

Strony: 1 ... 1088 1089 [1090] 1091 1092 1093
16336
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 30, 2007, 01:17:37 am »
Cytuj
Ja lubię SF, nie tylko Lemową, ale zgadzam się, że na czytanie space-opery, w której jest jeden fajny pomysł, na dodatek kompletnie skopany żałosnym wykonaniem, szkoda życia po prostu.

Toteż masowej space opery zwykle unikam jak ognia... Co innego hard SF... (I prawdę mówiac mój pewien dystans do "Gwiezdnych Wojen" bierze się chyba stad, że choć same w sobie godne uwagi, otorzyły drogę powrotną pulpowej fantastyce typu pre-Heinleinowskiego, która wydawała się juz pogrzebana na śmietniku historii literatury masowej; pokazując przy tym jednocześnie, że historia sprzedawana jako "SF" nie musi by wcale prawdopodobna naukowo, czego jednak dawne generacje amerykańskich grafomanów się pilnowały. W efekcie nastąpił powrót najgorszej przygodowej space opery wyzbytej przy tym swej jedynej dawnej zalety - dbałości o naukowe prawdopodobieństwo, a więc wysyp koszmarnych wręcz bzdur osadzonych w realiach pseudo-SF. Na tym tle "dzieła" wszystkich tych Weberów i  "Bujoldów" są juz krokiem do przodu, a dokładniej powrotem do dawnych, skądinąd też fatalnych w sumie, wzorców.)

Cytuj
A jeśli chodzi o naukowe spojrzenie - nie łatwiej, lepiej i wiarygodniej poczytać trochę literatury popularnonaukowej? (ja tam humanistka jestem i naukowej fizyki czy matematyki nie sięgam)

Cóż, sięgam i tam... Ale taką "popularyzatorską" beletrystykę SF lubię...

Cytuj
Jeszcze nie przeczytałam, ale właśnie czytam Nazywam się czerwień Pamuka... bardzo, bardzo :)

Nie czytałem jeszcze, ale z zapowiedzi wygląda naprawdę świetnie... Z tego co wiem, powieć ta wygląda mi trochę na krzyżówkę pewnych cech "Imienia róży" i (ze względu na orientalne realia, choć to wrażenie może być mylne) "Ostatniej podróży Sindbada Żeglarza" Bartha, a obie te powieści mi bardzo smakowały ;) , więc nie omieszkam się z nią zapoznać...

ps. o ksiązce:
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35817,4188767.html

16337
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 29, 2007, 08:34:15 pm »
Cytuj
To ja już wolę Prousta, Manna, Bułhakowa, Faulknera, Singera, Remarque'a, Hamsuna czy jakiegoś Gombrowicza, Witkacego, Mrożka albo Miłosza niż podrzędne sf.

Ależ nie jest tak, że ja tych panów nie czytałem ;) . Czytałem a i owszem (choć Remarque'a i Hamsuna mniej niz bym chciał). Z współczesnych pisarzy czytuję (poza SF) m.in. Eco, Bartha... Czytałem też Borgesa, Marqueza, Cortazara, Kafkę, Camusa, Musila, Rollanda, Fitzgeralda, Hemingway'a, Galsworthy'ego, Balzaca, Stendahla, Voltaire'a, Shakespeare'a i wielu innych. Czytałem, znam i czasem wracam. Mam też chyba jednak prawo, poczytać sobie czasem twórcę drugorzędnego, zwłaszcza, że interesuje mnie wszystko co wybiega w przyszłość.

Cytuj
sf nie ma nic więcej do zaoferowania niż fantasy czy inna zwykła beletrystyka,
oprócz wizji świata przyszłości autora, która nigdy nie pokrywa się z faktyczną,
aż tak wysoko jej nie cenię...

A jednak tu sie nie zgodze. Ma do zaoferowania to, że pozwala spojrzeć na świat z szerszej perspektywy, skłonic do filozoficznej zadumy nad tzw. kondycją ludzką (co zwykle dotyczy tylko dzieł pierwszej jakości, w SF udaje się czasem i co lepszym rzemieślnikom). A więc SF skłania do myslienia i to myslenia z perspektywy globalnej czy wręcz kosmicznej (a że poziomem czysto literackim nie wykracza zwykle ponad poziom róznych Ludlumów czy MacLeanów to inna rzecz).

Cytuj
Ja także muszę się podpisać pod tą deprecjacją SF. Albowiem, jak napisałeś, Q "spojrzenie na świat oczami europejskiego naukowca" mam na codzień, ponieważ sam jestem naukowcem. Może właśnie to mnie odróżnia. Nie szukam w literaturze analogu 'naukowego spojrzenia', a jedynie twórczego geniuszu. Twórcy drugorzędni zatem wcale mnie nie interesują.

Ja natomiast poszedłem w kierunku tzw "biznesów" co w latach '90 bywało nagminne i teraz to czytanie hard SF stanowi dla mnie najwidoczniej "kurkiewy zastępcze" ;) . Zresztą rozmach wizji widocznej u co lepszych autorów SF stanowi dla mnie świetna rozrywkę, tym lepszą że jednak ambitną (w końcu lepsze to niż "szczelaniny").

Cytuj
Nie mam także czasu pisać 12.64 posta dziennie, by udowadniać swoje zaangażowanie i elokwencję. To forum nigdy nie służyło mi za miejsce udowadniania czegoś samemu sobie, a obsesję pod tytułem "każdego dnia kładąc się spać muszę widzieć, że ostatnie słowo we wszystkich wątkach należy do mnie" mam już od kilku lat za sobą... Mogę więc jedynie złożyć pewne wyrazy współczucia.

Mam świadomość, że za jakiś czas też mi to przejdzie zapewne (acz wypisanie takiej ilości postów przychodzi mi bez wysiłku, może dlatego, że mam sporą swobodę pisania i swego czasu trochę "dziennikarzyłem"...). Mam nadzieję, że do tego czasu moje stachanowskie tempo ;) jakoś zniesiecie ;) ,

16338
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 29, 2007, 02:22:40 pm »
Cytuj
okropnie bezkrytyczny jesteś Q.

Skadże taki zarzut? Napisałem, że Brytyjczycy lepsi są ogólnie od Amerykanów jako twórcy SF. Czy to nie prawda? (I nie mylmy słowa "lepsi" z "dobrzy" czy "doskonali".) Wspomniałem coś o banalej space operze czy to dowód bezkrytyczności? Wymieniłem nazwiska autrów, których czytałem. Czy wspomniałem gdzies, że są geniuszami i wielbię ich na kolanach? :P

Cytuj
'Pianolę' i 'Dr. Futirity' też lubisz? O pierwszej książce Lema nawet nie wspomnę.

"Dr. Futurity" jest, szczerze mówiąc, koszmarny, co nie zmienia faktu, że staram sie mówić do domyślnego czytelnika, który nie uzna, że chwalać danego autora każę zachwycać się bezkrytycznie każdym jego dziełem... Skądinąd thingy jeszcze kilka takich "wypadków przy pracy" miał i co z tego? Jak autor ogólnie jest wartościowy...

"Pianola", cóż jest archaiczna i nie sposób traktowac jej do końca serio, ale czy naprawdę jest aż tak fatalna? Jej przeczytanie pozwala nam przekonać się jak ewoluował talent Vonneguta, czy wiec jest to czas stracony?

A "Człowiek z Marsa"? Owszem czytadło, czytadło i jeszcze raz czytadło... Ale czy nie lepsze od podobnych amerykańskich czytadeł SF? Z dwojga czytadeł to lepsze...

Cytuj
To, co ten ów Reynolds mówi o Lemie, jest pożałowania godne co najwyżej. Chodzi mi o fragment, w którym stwierdza, że próbuje przydać swoim własnym dziełom nieco "wschodnioeuropejskiego ducha". I jak to robi? Dając bohaterom rosyjskie nazwiska i przewidując chińską dominację nad światem....
To się przecież zupełnie nie ima, nawet w przybliżeniu, sedna literackiej "europejskości" Lema. To tak, jakby Spielberg zaczął kręcić filmy, w których często pada deszcz, i stwierdził, że zbliża się do rosyjskości Tarkovskiego.

Łatwo kogos "zjechać' bazując na cytacie z przeprowadzanego "na gorąco" wywiadu. Proponuję owego Reynoldsa trochę poczytać... Z twórczoscia jego się zapoznac... Jakiś wielki mistrz (ani tym bardziej Mistrz) literatury światowej to to nie jest, ale zaprawdę powiadam Ci: pośród ślepych jednoocy królami. A popatrzeć na Wszechświat oczami zawodowego naukowca (jak najbardziej europejskiego zresztą, bo w ESA pracuje) jest rzeczą i pouczającą i przyjemną. (Skadinąd nie wiem dlaczego nie ucieszył Cię fakt, że pisarze cieszący sie na zachodnim rynku SF niejaką renomą Mistrza czytaja i cenią, zamiast tego zarzyuciłeś im, ze nie cenia go na Twój sposób, lecz po swojemu.)

Co zaś do Tarkowskiego. Wiesz zapewne, że reżyser ten odsądził swój własny "Solaris" od czci i wiary, uważając go za swój najgorszy film. Wiesz też zapewne, że "Stalker" zawdzięcza swój niemal wyłącznie "dialogowy" kształt... brakowi możliwości uzyskania wymaganych efektów spec. przy ówczesnych warunkach budżetowych i technicznych... Mogłoby się wiec jeszcze okazać, że gdyby Tarkowski dostał na "Stalkera" więcej gotówki, a F/X stałyby wtedy na wyższym poziomie jeden z Twych ulubnionych filmów byłby znacznie bardziej "hollywoodzki". Czy to byłby wystarczający powód by go na śmietnik wyrzucić?

Cytuj
Draco Volantus słusznie wydaje się oskarżać Cię, Q, o bezkrytyczność.

Krytyczny jestem, tylko najwidoczniej nasz gust nie do końca się pokrywa. A moze po prostu posługuję się skrótami myślowymi i mówię: "poczytajcie Reynoldsa" zamiast: "skoro Mistrz nie żyje i doskonałej SF już nie ma, a naprawdę dobra zdarza się rzadko, z pisarzy drugorzędnych, którzy i tak biją na głowę pisarzy trzecio- i czwartorzędnych, Reynolds IMHO wyróżnia się, zasie aż tak wspaniały nie jest by zasługiwał na miano pisarza pierwszorzędnego, a mistrza literatury tym bardziej"... Nie sądzisz, że aż tak precyzyjne sformułowania byłbyby nudne? Zakładam, że inteligentny Czytelnik (np Ty czy Draco Volantus  zrozumie co miałem na myśli i tak).
A w SF po prostu najistotniejsze są dla mnie kwestie naukowe, zachwytów urodą zdań szukam gdzie indziej... Co mi zreszta po urodzie zdań gdy kto pięknie bzdury pisze? Skoro same Lemy się nie rodzą, musi zadowolić mnie napisane przez naukowca ambitniejsze czytadło...

16339
Hyde Park / Re: Däniken - błędne teorie czy błędna histioria?
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 11:33:47 pm »
Cytuj
A dinozaur podziemny wymiata  ;D. Omal nie spadłem z krzesła.

Wymiata  ;D ;D ;D . To się Kru udało  ;D ;D ;D.

16340
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 11:15:32 pm »
Cytuj
Może i wstyd przyznać, ale nie czytałem jeszcze żadnej książki Dicka (może to dlatego, że młody jestem  ::) ). Z początkiem roku szkolnego idę do biblioteki i nadrabiam zaległości.

To polecam oczywiście Dicka, Clarke'a... Zresztą wszystkich, o których z sympatią wspominałem...

Skądinąd mówiąc o autorach SF godnych polecenia trzeba zauważyć, ze znacznie ciekawszymi autorami są twórcy kręgu brytyjskiego (Baxter, Reynolds, specjalizujący się w fantasy Mieville, Australijczyk Egan też tu się "łapie") niż ich amerykańscy koledzy po piórze. Nawet stosunkowo banalna space opera "Angolom" ;) lepiej wychodzi ("Kultura" Banksa, "Dywizja Cassini" MacLeoda, dalsze - bo pierwszy to cyberpunk - tomy cyklu o Takeshim Kovacsu Morgana). Amerykanów wśród pisarzy SF jest wiecej, ale tylko nieliczni z nich (z nowszych autorów praktycznie tylko : 1. "The Killer B's" - Benford, Brin, Bear; 2. cyberpunkowycy: Gibson, Sterling, Stephenson, V. Vinge, moze Swanwick) są godni lektury (co jeszcze nie znaczy ślepego zachwytu).

Zresztą brytyjska SF ma wielkie tradycje: Wells, Stapledon, Clarke, Ballard. Także C.S. Lewis, Wyndham, Aldiss czy mistrz fantasy - Tolkien. W sumie niby niewielu autorów, ale każdy renomowany.

Cytuj
A nie wydaje ci się, że człowiek też się zmienia? Pewnie, wiele jest prawdy w ich utworach - tzn Shakespear'a, bo Dostojewskiego bohaterowie są dla mnie równie prawdziwi jak Maźkowa Buka ;) Ale jednak - co - niech będzie - XIX-wieczny pisarz może o mnie wiedzieć? Niektóre rzeczy są fundamentalne, niektóre się zmieniają potwornie. Np. - rewolucja seksualna, zmiana podejścia do kobiety, do jej praw i obowiązków. Może tego nie widzisz, ale zupełnie inne jest teraz ocenianie kobiety i samoocena kobiet też. Czy wyobrażasz sobie współczesną (europejską!) kobietę, która uważa, że zhańbiła rodzinę, bo się z kimś przespała? To nie jest tylko kwestia obyczajowa, ale też kwestia zahamowań, kompleksów, świadomości swoich potrzeb (a może nawet ich istnienia), wyznaczania sobie życiowego celu.

No i, wbrew pozorom, dobrze napisana SF takie kwestie porusza (np. wizja dalszych zmian oczyczajowych w słabym zresztą, jak na tego autora "Stanie wyczerpania" Egana czy kwestie seksualizmu ludzi przysżłości w "Aristoi" Williamsa poruszone zresztą w obu wypadkach głeboko w tle fabuł, że nie wspomnę o różnych "smaczkach" u Dicka czy nawet Clarke'a ). Nie miałem na myśli, że dobra SF nie ma prawa być powieścią o ludziach, tylko, że akceptuję także SF, która o ludziach nie mówi nic odkrywczego, o ile wypowiada się z sensem na inne tematy...

Twierdzę natomiast, że choć o psychice ludzkiej jako takiej wiele nowego powiedzieć się juz nie da, to o społeczeństwach i rządzących nimi zasadach jak najwięcej... W końcu na tym patencie zbudowała swój sukces Le Guin przecie... (Inna rzecz, że można też zastanawiać się nad dalszą autoewolucją człowieka i jej wpływem na (post)ludzką psychikę.)

EDIT, żeby postów nie mnożyć:
Wspomniałem o Brytyjczykach. Może dlatego lepiej piszą, że czytali Mistrza ;)

Oto co mówi o Nim Reynolds:

On Stanislaw Lem
I[ch8217]m a fan of Stanislaw Lem and I[ch8217]ve read a couple of his books and I[ch8217]ve been quite influenced by them to a large degree. I know Lem has a lot of arguments with the way science fiction evolved in America. He really dislikes the whole American tradition going right back to Hugo Gurnsback. It[ch8217]s very interesting to think about whether Lem[ch8217]s right and the whole American tradition is wrong. But I[ch8217]ve enjoyed reading his work and the way he thinks about the universe and cybernetics and things like that. I also think there[ch8217]s a kind of Eastern European vibe in some of my books. I don[ch8217]t like to have lots of Americans with lots of Anglo-Saxon names in them. I try and put Russian names in. In a lot of American science fiction it[ch8217]s only America in the future, whereas if you think about it the future will be dominated but it won[ch8217]t be dominated by America, it[ch8217]ll be dominated by China. So reading Lem is a good antidote to that. The last book I read was Fiasco, which is about first contact and how an expedition from Earth attempts to make contact with an alien culture and it goes horribly wrong. It[ch8217]s very nicely done.
http://www.britishcouncil.org/pl/poland-alastair-reynolds.htm

A to znów mówi Baxter:

Stanislaw Lem
[ch8216]I[ch8217]ve always liked his work. His short stories. When I was learning to write I was studying short stories a lot just because it[ch8217]s easier to do a short story. It takes you a week and if it goes wrong it[ch8217]s only a week, and a novel takes a year and if that goes wrong it[ch8217]s a big waste. And he was a great short story writer. So I[ch8217]ve always been a big admirer. I think he[ch8217]s lucky as well that he[ch8217]s had very good English translators. Some non English writers don[ch8217]t get very good translators into English, but he[ch8217]s always had very good translators so I think he[ch8217]s a very well known name.[ch8217]
http://www.britishcouncil.org/poland-stephen-baxter-on.htm

16341
Hyde Park / Re: Arecheologia to czasem wróżenie
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 10:58:50 pm »
Cytuj
tutaj mam pytanie - skoro pochodzą z jednego miejsca, to jak mogli rozmnażać się bez zróżnicowanego materiału genetycznego - zakładając, że populacja liczyła kilka osobników - może faktycznie z żebra? (Podobno ludność Europy pochodzi od jednej "matki").

Kolega chyba nie zna wyników najnowszych badań nad genomem... I powstałych w ich wyniku map wskazujących jak się ludzie po Ziemi rozchodzili...

Cytuj
szczątki dinozaura znaleziono w ziemi - wniosek - to był dinozaur podziemny,

No o takiej metodzie wyciągania wniosków to ja nie słyszałem... :P

Cytuj
Czasem na odpowiedź względem danej zagadki trzeba poczekać, ale NIE WOLNO uzupełniać tego kitem historycznym.

Tu się z tobą wyjątkowo zgodzę. Dotyczy to zresztą też hipotez Dänikena...

16342
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 10:05:37 pm »
Cytuj
Kolega jest tutaj nowy, więc nie wie, że forum cenzuruje Dicka i trzeba cenzurę oszukiwać... i to pomimo tego, że D-ick wielkim pisarzem był...

Kolega wie, bo przeczytał Forum zanim tu wszedł;)...

Cytuj
Cytuj
SF spod znaku "eci, peci kosmolot leci"
Dobre ;D

Mistrzowe... :)

Cytuj
Właśnie czytam, jestem w połowie. Jak na razie mogę polecić.

Chyba jedyna fantasy ze stosowna głębią psychologiczną i filozoficzną... Pod tym względem Le Guin jest chyba najbardziej podobna do Dicka właśnie...

16343
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 08:28:35 pm »
Cytuj
Po co z przykrością? Można z zacięciem np.

Bo ja w ogóle mało kłotliwy jezdem :) .

Cytuj
Najprościej powiem to tak: w pewnym okresie mojego życia, t.j. mniej więcej od 2 klasy szkoły podstawowej gdzieś do końca liceum czytałem absolutnie CAŁĄ s-f, jaka była w Polsce, mówię to z jakim-takim przekonaniem, bo moja ciotka pracowała w księgarni i miała pod ladą co trzeba. Wspomnianych gdzie indziej przez Ciebie kowbojów oceanu, z tej samej serii Peteckiego tylko cisza, kryształowy sześcian Wenus (wydanie 1966...) rakietowe szlaki, Oramusa, Snerga, serię Siódemki, całe serie fantastyka-przygoda, s-f wydawnictwa poznańskiego, czytelnika itd... Lema oczywiście.
Gdzieś pod koniec liceum dotarło do mnie, że że temat jest wyeksploatowany. To tak jak z kryminałami - w sumie pomysłów jest skończona ilość, wreszcie pozostaje zamiana rewolweru na nóż czy arszeniku na cyjanek, zas po stronie prawa lupy na mikroskop skanningowy. Jeśli ktoś chce mi opowiedzieć kolejna bajkę o tym jak Jaś poszedł do szkoły a po drodze napadła go Buka, a kiedy zasłaniał sie tornistrem to mu gacie na... no nie ważne - pękły - to mi się juz nie chce. Jest tylko kilku pisarzy, którzy potrafia napisać coś o człowieku, o samym człowieku, a nie o o okolicznościach przyrody, które go spotkały, kiedy płynnym ruchem wyjął swój blaster z kabury i odstrzelił Buce wszystkie spódnice. Tych będzie się nadal czytać. Do takich pisarzy należał Lem. Dlatego nuży mnie czytanie s-f kryminałów czy przygodówek, bo wszystkie pomysły na jakich się opierają zostały ze szczętem wyeksploatowane w latach 80-tych, a szczerze mówiąc to w epoce Conan Doyle'a. Czasem próbuje, ale nie mogę się przemóc. Myślę, że to z tego powodu Lem tak gwałtownie odżegnywał sie od bycia pisarzem s-f.

Jak tak o tym mówisz budzą się we mnie wspomnienia... Znam większość tych pozycji (poza "Kryształowym sześcianem..." choć też wiem co to jest... :)

Problem tylko w tym, że w SF mniej interesuje mnie prawda o człowieku, bo tę wcześniej juz powiedzieli, w sumie do końca Shakespeare czy Dostojewski, bardziej interesuje mnie warstwa naukowa, z której np. najlepsze utwory Clarke'a składają się niemal w całości. Strzelanie z blastera do wrażego fightera czy z procy do wrażej karocy nudziło mnie juz w dzieciństwie. Natomiast zagadka naukowa, nowa olśniewajaca koncepcja, Pomysł orzez duże "P", próba przewdzenia trendów przyszłości  - ooo, to nigdy mnie nie nudzi... Dlatego twierdzę, że póki rozwija się Nauka póty rozwija się SF, a w nauce ostatnio dizeje sie sporo... Zreszta i w SF sporo się zmieniło. Po SF spod znaku "eci, peci kosmolot leci" otrzymaliśmy social fiction spod znaku Zajdla (Lem tu też wyznaczał kierunek), agresywny (i zadajacy nowe pytania zwiazane z nowymi cyber- i biotechnologiami, oraz z dalszym rozwojem kapitalizmu) nurt cyberpunkowy, a ostatnio fantastykę postcyberpunkową, ścisłą naukowo jak należy (najczęsciej) zwiazaną z prądem intelektualnym zwanym transhumanizmem... Nurt ten jest kontynuacja tego co Mistrz zapoczatkował w "Bajkach...", "Cyberiadzie", "Wizji lokalnej" i "Pokoju na Ziemi"... Autorzy tacy jak Greg Egan (który chyba najbliższy jest doskonałości Lema), Neal Stephenson, Stephen Baxter, Vernor Vinge, Gregory Benford (nawet Linda Nagata i W.J.W. zanim zaczął kiksować) mówią o nowych rzeczach, bo stan naszej wiedzy, i związane z nim marzenia i obawy, wciaz idą do przodu... I zmienia się ten stan, czasem dość szybko, od ery Twojej czy mojej młodości...

Nie wiem jak Ty postrzegasz SF, lecz dla mnie ma byc ona swoistą "latarnią" oświetlającą przyszłość, ostrzegającą przed zagrożeniami lecz i pozwalającą się juz dziś cieszyć tym co może nadejść...

Dlatego też tak bardzo cenię (mimo jej literackiej słabizny) twórczość Clarke'a, której wiekszość wspomnianych przeze mnie autorów jest kontynuatorami (jeśli chodzi o linię ideową - tę pobudkę do drogi naprzód, ku gwiazdom, dosłownie i w przenośni)...

Natomiast space operowych przygodówek nie cierpię (jako gatunku, bo poszczególne czasem i przeczytam) przede wszystkim własnie za to, że ich zwiazek z Nauką (i często zdroweym rozsądkiem) jest żaden. Na ich literacka słabiznę i nieznośnie przygodowe schematy łatwiej bym już przymknął oko...

Choć oczywiście SF nie zawsze musi być tylko promiennie optymistyczna. Ballard, thingy, Le Guin, Stapledon, Wells, Strugaccy też mają honorowe miejsce na mojej półce... Ale znajdzie sie ono i dla takich osobników jak Asimov czy Heinlein mimo wszelkich, celnie wytykanych przez Mistrza wad ich twórczosci.

16344
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 04:37:48 pm »
A proszę jeszcze uprzejmiej. Cykl "Ziemiomorze" Ursuli Le Guin (pierwszy tom, "Czarnoksieżnika z Archipelagu", sam Lem chwalił). "Mgły Avalonu" Marion Zimmer Bradley. Utwory Patricii MacKillip (trylogia "Mistrz zagadek z Hed" i dwie samodzielnie powieści, jedna nosi tytuł "Zapomniane bestie z Eldu", druga "Wieża w kamiennym lesie"). Opowiadania Jane Yolen (m.in. "Setna gołebica" zamieszczona dawno temu przez "Mała Fantastykę"). "Król burz" Joan D. Vinge (zamieszczony ongiś w "Fenixie"). Trylogia Zimnego Ognia C.S. Friedman (jest pewne podobieństwo do "Solaris" :P ). Trylogia o Tristenie ("Forteca w źrenicy czasu", "Forteca Orłów" i "Forteca Sów") C. J. Cherryh. Cykl "Korona Gwiazd" Kate Eliott. "Śmierć nekromanty" i cykl "Upadek Ile'Rien" Marthy Wells.

No i oczywiście twórczość rodaczek - Anny Brzezińskiej i Ewy Białołęckiej.

16345
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 04:26:49 pm »
Cytuj
Nie mówię że jest to arcydzieło tylko że mi się wybitnie podobało

Ależ do tego masz Pan święte prawo, Panie Negat (choć dziwne, że takiemu negatywiscie cokolwiek moze przypaść do gustu ;) ).

Cytuj
i że było jedynym fantasy jakie czytalem na podstawie mitologii słowiańskiej.

Proponuję zatem jeszcze "Krew i kamień" Kołodziejczaka, opowiadania A. Szrejtera i (mój ulubiony) "Zmierzch" M. Urbana (zamieszczony przez "NF" w numerze bodajze 12/93).

Cytuj
Reszty posta nie rozumiem.

Mówi się trudno...

16346
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 03:43:04 pm »
Na Mnożenie-i-Dzielenie ;) nie porównujmy wszystkiego do poziomu dna, bo nam sie arcydzieła nad miarę rozmnożą... W porónaniu ze 125-książką-ze-świata-SW ten "wypadek przy pracy" W.J.W. też jest niezły, ale czy mamy zawsze równać w dół? Czy takiego podejścia do literatury fantastycznej uczył nas Mistrz w "Fantastyce i futurologii"?

Wspominane przez Ciebie opowiadanie jest owszem sympatyczą, typowo "kobiecą" w stylu fantasy, którą przeczytałem swego czasu z przyjemnościa... Ale od arcydzieł oczekuję więcej głębi...

16347
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 03:04:04 pm »
Cytuj
"Nie zapomnij" Adama Andersa, z opisu

A, pamietam... Sympatyczne... Ale żeby od razu arcydzieło z tego robić? Po prostu nieźle napisana typowa fantasy...

16348
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 02:46:33 pm »
Cytuj
Jest jakies archiwum NF na sieci? Zeby spisy tresci byly albo okladki.

Mają stronę oficjalną (i tam archiwum)... Jak mawiał Yoda: "Use the Goolgle, Luke!". :P

16349
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 12:42:58 pm »
maziek, dobrym przykładam tego o czym piszesz, że nie ma co tego czytać  ;) , jest cykl - "Upadek Imperium Strachu" W.J. Williamsa (tak, tego od "Aristoi" i "Metropolity"  :( ):
http://en.wikipedia.org/wiki/Dread_Empire's_Fall
http://www.literatura.gildia.pl/serie/upadek_imperium_strachu
fragmenty:
http://www.esensja.pl/ksiazka/prezentacje/tekst.html?id=27
http://www.esensja.pl/ksiazka/prezentacje/tekst.html?id=2637
http://ksiazki.wp.pl/katalog/ksiazki/id,3048,kw,3048,fragment.html

Jest to typowa "weberoidalna" space opera w feudalno-militarnym sztafażu. Wkurzająca tym bardziej, że jej autor, zasłynął swego czasu znakomitym (w swej kategorii) "Aristoi" poruszającym tematykę znaną z "Non serviam", a nadto koncentrującym się na kwestiach przemian psychologiczno-społecznych związanych z postępem naukowym i technicznym, nanotechnologii, tożsamości seksualnej, mniej lub bardziej radykalnych modyfikacji ciała, dobrej i złej strony przemian kulturowych itp. itd. Tym razem jednak Williams (który, jak rzekłem, dotąd kojarzył mi się jak najlepiej) nie dość, że spłodził typową space operę, to jeszcze osiągnął to przyjmując b. proste, by nie rzec prostackie, założenia fabularne, cytuję z tomu pierwszego: Kategorycznie zakazali używania i rozwijania całych gałęzi techniki [ch8211] sztucznej inteligencji i świadomych maszyn, transformowania inteligencji istot żywych do postaci maszynowej czy elektromagnetycznej, konstruowania maszyn do manipulacji materii na poziomie molekularnym i atomowym. Manipulacji genetycznych również zabroniono... - czyli jeden prosty zakaz i, najtrudniejsze pytania z głowy...

Owszem mamy tam więcej realizmu psychologicznego i społecznego niż w typowej space operze, podział na dobro i zło nie jest tak boleśnie oczywisty, a walki w Kosmosie opisane są zasadniczo w zgodzie z prawidlami nauki, ale to chyba minimum, którego mamy prawo od SF oczekiwać. Gorsze jest to, że autor który umie pisać dobre, ambitne rzeczy (nie, nie aż tak dobre jak to co pisał Mistrz, ale na tyle dobre, by były warte wielokrotnego czytania), woli ulegać presji rynku i w poszukiwaniu większej kasy :P obniża sobie poprzeczkę coraz bardziej, za co nawet na rynku anglojęzycznym mu sie oberwało:
http://books.slashdot.org/article.pl?sid=03/12/02/1847216

Od Webera nie oczekiwałem nic wiecej ponad to co pisze to się i nie zawiodłem, W.J.W. mógłby pisać dobrze, ale nie chce... I to dopiero wk***** >:(

Cytuj
Na fantasy liczylem. Najlepsze fantasy w zyciu jakie czytalem przeczytalem w NF w lecie tamtego roku, w pociagu rzecz jasna. Najlepsze dla mnie bo oparte na mitologii slowianskiej. Czeskiej autorki. Wczulem sie jak nie wiem.

To może tytuł poproszę kiej to takie arcydzieło :P

16350
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 28, 2007, 12:32:57 pm »
Cytuj
Kupiłem ostatnio do pociagu NF i niestety byly same opowiadania S-F...

A oczekiwałeś rozkładówki z gołymi panienkami? ;) :P

Strony: 1 ... 1088 1089 [1090] 1091 1092 1093