Polski > DyLEMaty

Między Żuławskim a Lemem

<< < (6/10) > >>

xetras:
Żuławski maltretował postaci żywiołami, emocjami (reżyser Andrzej szczególnie ekstremalnie - podobno aktor od Awija (Szerna) psychicznie roli nie wytrzymał, "Szamanka" według Gretkowskiej to też paskudzenie, itd.)

Lem zaś dobrze się czuł (i tę życzliwość w utworach oddawał) pośród mechaniczno-naukowych zabawek. Cieszył się życiem, a Żuławski (chyba każdy - i Jerzy i Andrzej i Xawery) przekazywał udręki i słabość wobec żywiołów.

Dygresja o mnie - jestem zbyt nerwowy, płochliwy, nieśmiały (chociaż choleryczny) - imponuje mi raczej równowaga i harmonia, oraz to jak harmonijnie człowiek symbiotycznie adaptuje się do warunków zarazem je przekształcając.
[Tymczasem skupienie i koncentracja na dłużej mi nie idzie, nerwowo przeskakuję za gonitwą przeskakujących myśli, ...]
Jako choleryk - popadając w dygresje - zdarza się, że gubię po drodze zasadniczy wątek i cel ( no i jak za tymi obecnymi niepewnymi czasami nadążyć ?  ) - stąd nie potrafię formułować pewników, konkretyzacji pojęć , cytowania definicji.
Wybacz, ale nie dam rady podjąć się "jednoczesnego ustalenia czy kryją się za tym  realne desygnaty". Unikam zatargów, zamętu, chaosu.

Dążę do prostszych określeń, sam mam raczej schematyczną wyobraźnię, ale też szacunek do tych, którzy ją rozbudowują.
Zwykły prosty magazynier ze mnie - ładu pojęciowego bym chciał, ale obecnie narzucany w agitacji w polityce język jest jakiś apokaliptyczny, klęskowy, niestabilny (?)
Nie wiem - czy to jakiś dla mnie nieczytelny  przełom kulturowy z językiem jako narzędziem poniżania (?)- zbyt wszechobecna jest taka narracja i nie pasuję do czasu buntowania jednych przeciw drugim. Nie umiem zdecydować się kto kieruje się dobrem, pod swą maską publicznego wizerunku.
[Nie chcę już przynudzać nikomu moim niezdecydowaniem] :)
(Małe jest tu okienko odpowiedzi - piszę na telefonie  - nieco kłopotliwe, przeszkadza przy utrzymaniu spójności posta).
Tylko 2 pierwsze są  akapity w temacie - pozostałe to OT, ale z szacunku do Twojego udziału - odpowiadam.


Q:

--- Cytat: xetras w Września 11, 2022, 02:04:10 pm ---Żuławski maltretował postaci żywiołami, emocjami (reżyser Andrzej szczególnie ekstremalnie - podobno aktor od Awija (Szerna) psychicznie roli nie wytrzymał, "Szamanka" według Gretkowskiej to też paskudzenie, itd.)

Lem zaś dobrze się czuł (i tę życzliwość w utworach oddawał) pośród mechaniczno-naukowych zabawek. Cieszył się życiem, a Żuławski (chyba każdy - i Jerzy i Andrzej i Xawery) przekazywał udręki i słabość wobec żywiołów.
--- Koniec cytatu ---

Prawda, trudno sobie wyobrazić by Lem - mimo wojennych przejść i podnoszonych wspomnieniowo ekscentryzmów (ze słynnym tupaniem na Tarkowskiego na czele) - w podobnie ekstremalny sposób traktował ludzi, i nie tylko dlatego, że pisarstwo to nie reżyseria, a przede wszystkim z tej przyczyny, że wydaje się, iż był na to zbyt normalny, zbyt dobroduszny, zbyt zakorzeniony w rzeczywistości.

(Swoją drogą szkoda, że Awija - jego wspomniany odtwórca zwał się Andrzej Lubicz-Piotrowski - nie mogliśmy oglądać w całej krasie Obcości, możliwości techniczno-budżetowe nie pozwalały. Skoro o Szernie mowa - jeśli kto chce zwizualizować sobie ich gatunek i wóz księżycowy:
https://translatingmarek.com/the-moon-landings-and-the-prophecies-of-jerzy-zulawski-polands-hg-wells-1969/
Wóz b. ok, ale Szernów wolę w wersji z ilustracji zdobiącej stosowny artykuł z "Małej Fantastyki".)

Co do reszty - płacąc szacunkiem za szacunek - przyjmuję do wiadomości :).

ps. Z ciekawości: czytałeś może coś jeszcze z przywołanych autorów (np. tych, których ledwo co wrzuciłem do triady mistycznej ;)) i chcesz podzielić się wrażeniami?

xetras:
Jedynie opowiadania Stefana Grabińskiego czytałem - ze zbioru , w  którym je  "Stanisław Lem polecał", ale było to już tak dawno, że nie jestem w stanie opisać swoich wrazeń, które już uleciały. Kojarzę go jeszcze z autorstwa noweli na bazie której powstał film  "Dom Sary".
(Styl pisania miał całkiem przyswajalny - o ile kojarzę z pamięci).
A o poniższych tylko z notek w bibliografiach coś wiem (z tego przypomnieniowego tematu też):
Smolarski, Mieczysław - Miasto światłości (1924, 1988),Podróż poślubna pana Hamiltona (1928)
Słonimski, Antoni - Torpeda czasu (1924, 1967) Dwa końce świata (1937, 1991)
Lange, Antoni - Miranda (1924, 1987, 2002), W czwartym  wymiarze (1912, 2020)
Podobnie (wymieniani, wspominani, czasem cytowani):
 
Roman Gajda
Władysław Umiński
Stanisław Witkiewicz
, też wymienieni wśród paru innych autorów tu w temacie - nie mam obycia z ich utworami.

Opowiadania Stefana Grabińskiego (WL) przynajmniej były wznowione, co prawda w jakimś niedużym nakładzie, ale mogłem je pożyczyć od kolegi.
PS.
Nieco przeinaczyłem początkowe założenia tematu o literackich dokonaniach mniej słynnych polskich fantastów pierwszej połowy XX wieku.
Bardziej skojarzył mi się związek języka filmu z językiem słowa.

Ciekawi mnie:
Czy Mistrz jakoś recenzował widowisko filmowe Andrzeja Żuławskiego, skazywane przez władze na niezaistnienie w obiegu ?
 
A o zakulisowych intrygach i mękach realizacji twórczych filmu jest wywiad z Kubą Mikurdą, twórcą dokumentu "Ucieczka na Srebrny Glob", przybliżający konflikt środowisk:
filmowcy vs władze [czyli- autor vs urzędnik] i poszarpany końcowy efekt, zmarnowany przez obsesje urzędnika uciskającego wstrząsowo niepokornych duchem artystów.
Chyba taki szok chciał sprowokować wiceminister w swej rozdętej ambicji kariery biurokratycznej - ale ministrem od spuścizny nie został (zmarł), zasłużył się jedynie jako grabarz (albo marnotrawca publicznych środków, nakładów, sukcesywnej pracy) od kultury.
https://www.tygodnikprzeglad.pl/zakazany-ksiezyc/
Marcin Stachowicz recenzuje półtoragodzinny dokument o realizacji wywrotowej ekranizacji:
https://www.filmweb.pl/reviews/recenzja-filmu-Ucieczka+na+Srebrny+Glob-23988


Q:

--- Cytat: xetras w Września 12, 2022, 01:37:31 am ---Czy Mistrz jakoś recenzował widowisko filmowe Andrzeja Żuławskiego, skazywane przez władze na niezaistnienie w obiegu ?
--- Koniec cytatu ---

Chyba jedyny lemowski trop w sprawie, to fakt, że naczelnym prześladowcą w/w filmu był Janusz Wilhelmi, którego Mistrz sportretował jako Eeney'a w "Głosie Pana"...

A Witkacego, Słonimskiego i Grabińskiego zawsze możesz sobie powtórzyć, w końcu klasycy ;).

xetras:
Akurat zerknąłem sobie na archiwalia w jutiub  i obejrzałem krótkie metraże  z tv -  Pavoncello, Pieśń triumfującej miłości (1967).

Korzyński ma niesamowity - przedziwnie osobliwy udział w filmach Żuławskiego.
https://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114526,28351820,andrzej-korzynski-zulawski-zartowal-ze-w-jego-filmach-puszczam.html

Dzięki muzyce widz też jest oczarowany.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej