Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Q

Strony: 1 ... 981 982 [983] 984 985 ... 1165
14731
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Marca 10, 2009, 04:52:47 pm »
Zrobiłem sobie znów rekolekcje z klasyki, i w tym celu znikłem z Forum.

Tym razem wziąłem na tapetę "2010 - Odssey Two" (nie znam eleganckiego przekładu tytułu tej książki na polski) Clarke'a i "Klany księżyca Alfy" Dicka.

Co sądzę? "2010..." jak to "2010...", z jednej strony nie umywa sie do pełnego filozoficznych pytań oryginału, z drugiej jednak jest jedną z najlepszych poweści Clarke'a, interesującą zwłaszcza w kontekście poszukiwań życia w Układzie Słonecznym i badań okolic Jowisza. Solidna, poprawna naukowo, trochę postarzała datowo, SF. (Macro z pewnościa mógłby tu sypnąć listą prawdziwych naukowych badań, analogicznych do powieściowych.)

"Klany..." natomiast to rzecz zupełnie inna. Międlaca pewne stałe dickowskie obsesje (wrdna żona bohatera, panienka umiejąca cofać czas, zdalnie sterowany android, te nieszczęsne "moce paranormalne"), nie zawracajaca sobie głowy naukowym prawdopodobieństwem, stawiajaca jednak istotne pytanie o granice normy psychicznej. Jak wiadomo funkcjonuje dziś pojęcie normy bazujace na zdolności funkcjonwania społecznego. Jak zatem zakwalifikowaćw pełni funkcjonalne społęczeństwo, którego wszyscy członkowie przejawiają wyraźne zaburzenia, charakterystyczne dla najostrzejszych faz poważnych chorób psychicznych, a jednocześnie doskonale wypełniaja swe społeczne role (paranoicy rządzą, schizofrenicy cierpiący na halucynacje są świętym i prorokami etc.). Bardzo ciekawa rzecz.

Jeśli - w co wątpię - nie czytaliscie, polecam.

Edit:
Wybrałem do symultanicznej lektury tych dwóch autorów, bo stanowią poniekąd swoje przeciwieństwo. Clarke bazuje na aktualnym stanie wiedzy, by snuć jak najprawdopodobniejsze wizje, Dick natomiast używa rekwizytorni (czy wręcz graciarni) SF do snucia, na groteskowym tle, przypowieści. Ciekawe przy tym, ze Lem łaczył najlepsze cechy ich obu. Nurt "poważny" twórczosci Mistrza przypomina bowiem dzieła Clarke'a, zaś nurt groteskwoy - Dicka.

14732
Lemosfera / Re: Rzeczywiste poglądy Lema a fikcja literacka
« dnia: Marca 10, 2009, 04:33:31 pm »
Wiedzieć, co autor TAK NAPRAWDĘ myśli. Czy to w ogóle jest możliwe?

I po co?

Czy możliwe? Nie wiem... (Ocieramy się tu o filozofię bez mała.)

Po co? Bo Lem ogólnie b. ciekawym człowiekiem był, i nie jest to Forum poświęconme twórczości Lema, a Lemowi jako takiemu.

14733
Lemosfera / Re: Film "Solaris"
« dnia: Marca 10, 2009, 04:27:34 pm »
Widzisz, dla mnie problem z"Solaris" był taki, że owszem, na podstawowej płaszczyźnie jest to piękna opowieść o niemożności Kontaktu, ale gdzieś tam pojawiała sie w moim odbiorze dyskusja z kreacjonistycznymi tezami Paley'a - coś wygląda na efekt dziłania rozumnego, ale czy rozumne jest? (Przy czym tu akurat, odwrotnie niż w wypadku tez kreacjonistów, sądzę, że Ocean był rozumny.) Oraz pytanie o szanse Nauki (której kibicuję nawet gdy ma twoje złośliwe oblicze ;) ) w dziele Poznania. W wypadku powieściowej solarystyki ta intelektualna przygoda zakończyła się klęską, choć Kelvin (ochłonąwszy widać nieco) został próbować dalej. W sumie jednak (na moment finału powieści) rzecz kończy się pesymistycznie. Pytanie więc na ile uprawnione jest założenie, analogii pomiędzy solarystyką, a Nauką wogóle? Bo jeśli rozciągniemy analogię za mocno, dojdziemy do wniosku, że wszelka działalność poznawcza skazana jest na klęskę, a pod takim wnioskiem nie jestem gotów się podpisać. Stąd moja antypatia do tej powieści*.

Natomiast interpretując na tej plaszczyźnie mogę mieć jednak u Tarkowskiego (mimo, że ogólnie jego film b. fajnie się odbiera) pretensję za finał - w którym Kelvin milcząco korzy się przed tym, czego nie rozumie i widzi w tym bóstwo. To finał jak z C.S. Lewisa, nie z Lema.


* natomiast jeśli rzecz interpretować wąsko (jak zdajesz się to czynić) - konkretny przypadek badań nad konkretnym Oceanem Solaris zakończył się - na dziś dzień - klęską, ale naukowiec Kelvin, choć miał pewne kłopoty ze sobą, został na stacji i się nie poddaje. To wtedy jestem gotów "Solaris" polubić.

14734
Lemosfera / Re: Film "Solaris"
« dnia: Marca 09, 2009, 12:07:02 am »
Z ciekawości: jaka jest zatem twoja interpretacja tej powieści? Czyli: o co według ciebie chodzi w "Solaris"? (I - by nie odejść od tematu - na ile to przesłanie jest oddane w filmach Tarkowskiego i Soderbergha.) Tak w jednym, dwu, zdaniach...

(I pytam bez złośliwości.)

14735
Lemosfera / Re: Rzeczywiste poglądy Lema a fikcja literacka
« dnia: Marca 09, 2009, 12:01:05 am »
Jako laik obstawiałbym, że tak (tzn, że pytania które w jego utworach padają są pytaniami, które zadawał sobie sam Lem, natomiast odpowiedzi bywają różne, co może wynikać zarówno z własnych wahań i rozterek Mistrza, jak i z prób rozważenia różnych możliwych warianty). Zdaje mi się też (prawie od zawsze), że Lem najwięcej z siebie włożył w Pirxa, Hogartha i... GOLEMa, ale chyba jedynym kompetentnym w naszym gronie, by na Twoje pytanie odpowiedzieć jest skrzat.

14736
Lemosfera / Re: Film "Solaris"
« dnia: Marca 08, 2009, 06:19:07 pm »
Tym bardziej, że wszystkie z wymienionych przez Ciebie algorytmów robienia sobie dobrze są wpadaniem w pewne skrajności, a pod tym się żaden racjonalista, przynajmniej trzeźwy, nie podpisze.

I właśnie dlatego nie lubię "Solaris", ale może go nie zrozumiałem... Właśnie dlatego, że widzę w nim opowieść o formach ucieczki przed Zagadką (wsio rawno: Wszechświata, czy Oceanu). Nikt z bohaterów nie budzi tam mojej sympatii (tej elementarnej,wystarczającej do czytelniczego utożsamienia), a już najmniej Kelvin (nawet jeśłi na koniec powieści został w irracjonalnej? nadziei na Kontakt, to wcześniej dla tego kontaktu nic nie zrobił, chyba,że mamy tu na myśłi kontakty z Harey). Dlatego wolę Pirxa, ten przynajmniej w nic nie uciekał. Wolę (mimo ich papierowości) bohaterów Clarke'a, którzy nawet umierając do ostatniej chwili nadają naukowe sprawozdania.  Ale jak mówię, może po prostu "Solaris" nie zrozumiałem...

ps. pisałem na trzeżwo, nie wchodzę na fora internetowe pisać, w chwilach, w których nie miałbym pełnej kontroli nad zamieszczanymi tresciami...

14737
Lemosfera / Re: Kolekcja Gazety Wyborczej
« dnia: Marca 08, 2009, 01:14:57 pm »
co to jest "Wejście na orbitę"?

Taki zbiorek feletonów. Miejscami b. smakowity.

pozwolę sobie zacytować:
Cytuj
A więc czarny dom, w którym straszy. Kurz, pajęczyny, ciemno choć oko wykol, bezszelestnie rozsuwa się ściana i w całunie, przy ohydnym akompaniamencie grobowej woni… Albo taki numer: trup z XVI wieku, zachowany jak wczorajszy, wyłazi z mogiły w płaszczu z mgieł i pędzi na poszukiwanie ofiary, sycząc: „krwi! krwi!”
Albo ręka czcigodnego starca, opanowana przez demona. Ręka ta, odcięta, kiedy starca na dobre pochowano, prowadzi szatański żywot w cichym prowincjonalnym domu, szczypie służbę, straszy, tumani i lęka! Albo niewidzialny facet, który „człap! człap!” — maszeruje nocą za dzielnym marynarzem. Albo ta niedobra żona, która, szczękając piszczelami, przylazła po śmierci do domu i straszyła.
Jakież to wszystko miłe! Jakie zabawne! Jakie urocze! Tylko — przestraszyć? Nie, cóż znowu! Któż przestraszy nas dzisiaj najstarszym nieboszczykiem, podpierającym się własną miednicą, kłapiącym zębami jak traktor, dzisiaj, w epoce pamiętnych pieców, wodorówek i przeżyć, związanych z tymi nowaliami XX wieku? Dość wyobrazić sobie, że ktoś da takie ogłoszenie do gazety: „Opętany i nawiedzony duchami dom jednorodzinny (5 minut od tramwaju) z ogrodem owocowym, w którym żerują wilkołaki, odstąpię bezpłatnie”. Czy zdajecie sobie sprawę, co by się tam działo? Milicję trzeba by wzywać, żeby obroniła właściciela, nie przed duchami, naturalnie, ale przed najzupełniej żywymi ludźmi, gotowymi na wszystko, aby powiększyć swą przestrzeń życiową. Duchy to dobra rzecz, ale nie dla nas. Najpierw — straszyć nie można byle gdzie. Lokal Samopomocy Chłopskiej, Punkt Zbiorowego Żywienia albo Spółdzielnia Usługowa Fryzjerów, nawet dobrze po północy — to nie jest miejsce dla szanującego się pozagrobowego widma. W prywatnym mieszkaniu zjawa też nie ma co szukać: ciasno jak cholera. Jeden lokator siedzi drugiemu na karku — jak się tu wcisnąć, nie mówiąc nawet o straszeniu? Na cmentarz w nocy też nikt nie pójdzie, nie żeby się duchów bał, ale zanim dojdzie, chuligani rozbiorą i nabiją.

14738
Lemosfera / Re: Dwa pytania do Terminusa
« dnia: Marca 07, 2009, 03:48:18 pm »
ANIEL-u droga. Nie miałem ja na myśli humanizmu jako nurtu filozoficznego, tylko jako - na zasadzie skrótu myślowego - nauki (o ile to nie za mocne słowo) humanistyczne. I nie wszystkie prądy w nich, a to co łączy Platona z Derridą - filozofowanie/interpretowanie w oderwaniu od faktów.

Ale skoro już na to zeszło, powiedz mi proszę jak zdanie:
Cytuj
"Humanizm – prąd filozoficzny, etyczny i kulturowy, uznający człowieka za najwyższą wartość i podkreślający jego godność.
ma się do wizji Bladawców w "Bajkach...'? ;)

14739
Organizacja forum / Re: Szanujcie swoją karmę ;-)
« dnia: Marca 07, 2009, 03:41:12 pm »
Może Q poprosi wkrótce swoją koleżankę o publikację wyników badań nad
społecznościami internetowymi.

Pochwalić się niebacznie na priv, ze ma się koleżankę socjologa internetu, bezkarnie nie można, bo od razu to na forum publiczne wywleką ;).

Mogę i koleżankę o to męczyć, ale ledwo co robotę zmieniała (znaczy jedna uczelnię na drugą) i zaganiana, więc prosić to se mogę... :P ;)

14740
DyLEMaty / Re: Filmowe wizje książek
« dnia: Marca 07, 2009, 03:07:00 pm »
Jak już tak kopię po starociach ;), to jeszcze moich osieem marzeń... (Niektóre prawie odwieczne ;).)

-"Niezwyciężony" nakręcony przez Camerona, kiedyś marzyłem by był w stylistyce pośredniej pomiędzy "Aliens", a pierwszym kinowym "Star Trekiem", ale po ilustracjach, którymi podzielił się z nami lemolog chyba wolę tamten styl;
-"Solaris" nakręcony przez Kubricka, po prostu jestem ciekaw czy powstałby film lepszy od "Odysei..." ;);
-"Pirx" zrobiony w stylistyce oryginalnego "Aliena" połączonej z rakietowym stylem "Apolla 13";
-"Ubik" nakręcony w jajcarskiej stylistyce a'la "Piąty Element" (ta powieść aż się o to prosi), ale podszytej narastającym niepokojem rodem z horrorów, zagrany przy tym wiarygodnie od strony psychologicznej (chciałbym by Joe Chip miotał się jak  nie przymierzając - Al Pacino w "Insomnii");
-"Eden" - postarzały, więc nakręcony na luzie, w stylu retro, mocno zbliżonym do oryginalnego "Star Treka", ale Dubelty, Dubelty powinny być realistyczne (no i technologia powinna być lemowska, nie rodem z filmidła);
-"Obłok Magellana" nakręcony w sumie na serio, ale z lekkim puszczeniem oka - tzn. z zastosowaniem stylistyki wnętrz i ubiorów rodem ze "Star Trek - The Next Generation" (bo jakoś tak mi się ten "Obłok...") kojarzy;
-skoro o filmidle tyle mówię - nowelizacje odcinków animowanego "Star Treka" (był i taki, i przynajmniej mało humanoidów w nim było) pióra A.D. Fostera (kiepskie, ledwie rzemieślnicze, ale pogłębiające serialowe wątki) nakręcone od nowa przez R. Wise'a, w stylu w jakim nakręcił "Star Trek - The Motion Picture";
-"3001 Odyseja kosmiczna - finał" Clarke'a, nakręcona przez Spielberga w stylistyce a'la oryginał skrzyżowany z "Parkiem jurajskim" - jedna ze słabszych powieści Wicemistrza ;) (w sumie nawet nie powieść, a zbiór popularyzatorsko zorientowanych scenek), ale baardzo filmowa...

Edit:
Jak tak dumam to jeszcze parę rzeczy przychodzi mi na myśl:
-"Piknik..." nakręcony jeszcze raz przez Tarkowskiego, ale dysponującego dla odmiany hollywoodzkimi możliwościami budżetowo-technicznymi, jestem zwyczajnie ciekaw jak by to wyszło;
-"Diamentowy wiek" N. Stephensona zekranozowany przez Martina Scorsese z wykorzystaniem połączonych stylistyk "Wieku newinności", "Gangów Nowego Yorku" (mamy tam neowiktorianizm), i tego co było dobre w "Johnnym Mnemonicu", z naleciałościami "Blade Runnera";
-"Gwiazdy, moje przeznaczenie" Bestera sfilmowane w polączonej stylistyce "Piątego Elementu", realistycznej space SF i... klasycznej wiedeńskiej operetki (ale bez śpiewów, chodzi mi o te mundury i salony);
-oryginalne trzy tomy "Fundacji" Asimova nakręcone przez Lucasa, w imperialnej, gwiezdnowojennej stylistyce;
-"Opowieści starego antykwariusza" nakręcone przez R. Wise'a jako czarno-biały, klimatyczny horror, w stylistyce podobnej do jego "Nawiedzonego";
-"2061..." Clarke'a (a jeszcze lepiej "Spotkanie z Ramą") zekranizowane przez Camerona, i - powstały na fali popularności tej ekranizacji ;) - serial stanowiący ekanową "antologię" kosmicznych opowiadań tego twórcy;
-'Lewa ręka ciemności" nakręcona w srykistyce trochę (ale tylko trochę) podobnej do "Quintetu" Altmana, i z aktorami tak przerobionymi, by NAPRAWDĘ wyglądali na Getheńczyków;
-tak samo "quintetowaty" (w początkowej partii) film według "Lekcji historii" Clarke'a, kameralny, ale z dobrymi F/X użytymi (wyłącznie) do wykreowania wiarygodnego tła;
-"Koniec Wieczności" Asimova zekranizowany w manierze "Raportu mniejszości", połączonej z "ciężkim" technicznym stylem Camerona, przy czym mundury Wiecznościowców powinny mieć krój cokolwiek htlerowski (choć wiem, że tani to chwyt};
-"Królowa zimy" J. Vinge nakręcona w kontrastowej stylistyce - zima: śnieg i karnawał w Wenecji, lato: duszne tropiki i karnawał w Rio;
-drugi i/lub trzeci tom "Miast w Kosmosie" Blisha, nakręcony z hollywoodzkim wykopem (choćby i przez chałturnika klasy Bay'a) - pewne widoki (np. Nowy York szybujący na tle gwiazd) po prostu chce się zobaczyć.

14741
Lemosfera / Re: film Solaris
« dnia: Marca 07, 2009, 02:36:48 pm »
Taaa... a właśnie ,,ruski'' się zbliża, i to jest powód mojej radości... i tego, że wolę Tarkowskiego. Oczywiście ten ostatni także kilka rzeczy zmienił a kilka sobie odpuścił, a o takim polocie jak w przypadku Blade Runnera w ogóle nie może tam byc mowy, ale i tak mniej się przynajmniej cierpi przy oglądaniu tego.

Wczoraj tak się jakoś składa, że zajrzałem w stanie wskazującym na Forum poczytać starsze wątki, co czasem czynię. Trafiłem m.in. na tą dyskusję i zacząłem się usilnie zastanawiać czego (mimo swegowęcz fanatycznego) stosunku do Lema, nie lubię w "Solaris"... I wymyśliłem... Owszem, mamy w tej powieści stację kosmiczną, mamy (pasjonującą) fikcyjną historię solarystyki, mamy interesująco zarysowanych bohaterów (wszystko to wymyślone/opisane w sposób bijący na głowę przeważającą większość SF tego okresu), a jednak od pewnego miejsca czytało mi się ten "Solaris" jako (nieco kafkowską) parbolę możliwych postaw jednostki wobec Wszechświata. Postawy tam zaprezentowane są trzy (pisałem o tym do znudzenia) - ucieczka w pracę i emocjonalny dystans, ucieczka w nałogi i cynizm, i ucieczka w miłosć zagłuszajacą głos rozsądku. Z którym jednak z bohaterów się utożsamiamy? Z Kelvinem, bo oglądamy stacje jego oczami. Z tym, który wybrał (ślepą) miłość. A zatem w "Solaris" pobrzmiewa mi beatlesowskie "love is all you need".

Z tego jednak wniosek, że nie mogę (co dotąd czyniłem) oskarżać Tarkowskiego (ani nawet Soderbergha) o odejście od ducha powieści, obaj bowiem to przesłanie wychwycili, acz Tarkowski ukazał ową miłość w sosie chrześcijańskim, a Soderbergh melodramatycznym.

(Co nie zmienia faktu, że samo to przesłanie niezbyt mi się podoba... :P)

ps. wspominano tu o "Blade Runnerze" - cóż, nad "B;ade Runnerem" też sobie zacząłem w efekcie rozmyślać (i nawet wydobyłem z półki i obejrzałem po raz n-ty). Pamiętacie scenę śmierci Roy'a oczywiście? Oskarżaną o błąd logiczny, bo skąd na wyniszczonej Ziemi gołąb ("Pierwsze wyginęły ptaki." napisał wszak Dick). I tak sobie myślę (odwołując się do jednego z istotnejszych wątków książkowego oryginału), że ten gołąb był sztuczny, a jeśli tak to robi się z tego piękna (trudno, że podszyta mistycyzmem, i religijną symboliką) metafora. Stosując zasadę "jest prawda czasu, i prawda ekranu" ;) wyjdzie nam tak: w chwili śmierci Roy'a sztuczna dusza unosi się ku niebu. Nie żebym od razu w dusze wierzył, ale czemuś mnie to wzruszyło, bardziej niż gdyby gołąb był naturalny...

14742
Organizacja forum / Re: Szanujcie swoją karmę ;-)
« dnia: Marca 06, 2009, 10:05:53 pm »
Eeetam, tylko dbam o zachowanie proporcji ;).

14743
Organizacja forum / Re: Szanujcie swoją karmę ;-)
« dnia: Marca 06, 2009, 09:21:26 pm »
Tak sobie pomyślałem patrząc jak nam wszystkim tej "karmy" przybywa, że to trochę nie ok wobec tych, którzy klimat tego Forum od podstaw tworzyli, a których znam tylko z przeglądania (od czasu do czasu) starych wątków.

Więc wydumałem, że niegłupie byłoby "podkarmiać" za minione zasługi takie Osoby jak: Bladyrunner, Pirx, pirxowa, Rachel, Deckard, Sokratoides, Falcor, Edredon... (Oraz tych, co rzadziej teraz piszą, lecz nadal są z nami jak np. Luca, czy - wznosząc się nad dawne spięcia - miazo.) I wlepiać zasłużone antydatowane minusy takiemu jednemu na K.

Co Wy na to?

14744
Lemosfera / Re: Dwa pytania do Terminusa
« dnia: Marca 06, 2009, 03:04:02 pm »
Moim zdaniem Lem nie był humanistą. Jemu nie kojarzyło się wszystko z wszystkim, on wnioskował, że wszystko ma ścisły związek  ;D.

Tak po mojemu to Lem usiłował na zatęchłe pokoje klasycznej humanistyki (po platońsku zadowalającej się snuciem rozważań w oderwaniu od dostępnych empirii faktów) wpuscić światła wymiernej ścisło-przyrodniczej wiedzy. I w tym celu chciał posłużyć się science fiction (bo i literatura i "science"), zresztą nie tylko SF - "Szpital..." pięknym dowodem.

Taki mały powrót do zdrowych nawyków jońskiej szkoły filozofii.

(Terminusie nie bij za OT.) ;)

14745
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Organizacja]
« dnia: Marca 06, 2009, 01:15:10 pm »
Spory sporami, a kiedy ze "Szpitalem..." ruszamy?

Strony: 1 ... 981 982 [983] 984 985 ... 1165