1
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Pamiętnik znaleziony w wannie, albo Zaczontek]
« dnia: Dzisiaj o 11:55:37 am »
Taki eksporemoncik 
Notujcie w którym miejscu Alicja zobaczyła lusterko i się obudziła
Celem bohatera „Pamiętnika znalezionego w wannie” jest załatwienie sprawy w Pentagonie. Po to został sprowadzony. Pentagon potrzebuje wykonawcy mglistego zadania . Ale na miejscu wszystko zdaje się temu przeczyć. Ciągle coś przeszkadza bohaterowi w tej misji.. Kuriozalne zachowanie urzędników Pentagonu, dziwnie upływający czas, labirynt pokoi -wszystko to jest barierą. Ale bohater cały czas idzie po swoje. Niby to prosta fabuła. Jednak czytanie „Pamiętnika...” w sposób dosłowny jest błędem. Bo o sile tej powieści nie świadczy to czym ta powieść jest, lecz wręcz odwrotnie – to, czym nie jest.
„Pamiętnik...” nie jest powieścią z logicznie następującymi po sobie zdarzeniami. Nie ma tu wiarygodnych psychologicznie bohaterów. Nie ma wartkiej akcji, skomplikowanej historii, wielowątkowej opowieści. Tu nic się nie dzieje, w kółko przetwarzany jest jeden i ten sam motyw – bohater i jego wędrówka po Pentagonie. Powieść ta ostatecznie nie jest ani łatwa, ani lekka, ani przyjemna. Więc jaka jest? Genialna. Poprzez wszystkie te „braki”, które wymieniłem, powieść charakteryzuje się jedną z najbardziej niesamowitych i odrealnionych scenografii jakie spotkałem w literaturze. Sen jest pierwszym, naturalnie przychodzącym do głowy skojarzeniem.
Celem bohatera jest jasne i niepodważalne sprecyzowanie swojej roli i stosunków z Pentagonem. Chce też wypełnić zadanie do jakiego został powołany. Pragnie dostać to, co mu się należy. Ale wszystkie działania jakie podejmuje wydają się tylko i wyłącznie udawanymi próbami. B. niby chce, ale robi wszystko tak jakby podświadomie nie chciał. Jakby gonienie za króliczkiem było ważniejsze od złapania go. Wiele może być interpretacji „Pamiętnika w...” : kabalistyczna, religijna, teologiczna, egzystencjalna.
B. jest everymanem uporczywie szukającym własnej tożsamości i sensu istnienia. Głośno mówi o tym, że sensem tym jest Pentagon i misja, lecz podświadomie wie, że tak wcale nie jest. Owym sensem jest bowiem wędrówka po obiekcie, ciągłe dążenie do nieosiągalnego celu. O egzystencji B., tak samo zresztą jak o egzystencji każdego z nas, zdecydował chaos. Możemy tę prawdę odrzucać, ona i tak pozostanie prawdą. B. tworzy teleologiczną ułudę, bałamuci cały czas sam siebie, chce widzieć to, czego nie ma. Tak jak każdy z nas. Czy wyjdzie kiedyś z Pentagonu? „Nigdy!” – jak to usłyszał podnosząc słuchawkę. Taka natura Pentagonu jest zbawienna, bo napędza do działania, uzasadnia życie B. Życie każdego z nas. Wędrujemy po Pentagonie, wędrując cały czas w głąb siebie.
B. jest człowiekiem. Jego wędrówka po Pentagonie to cel życia. Jak każdy człowiek, musi on uzasadniać swą egzystencję, musi widzieć jakiś cel swojego istnienia. Wszyscy chcemy poznać i zdefiniować rzeczywistość, w której przebywamy, oznaczyć ją etykietkami, sklasyfikować. Tymczasem jest ona nieprzenikniona, niezbadana, wymykająca się poznaniu. Uciekamy od przerażającej konstatacji, że o naszym istnieniu zdecydował totalny chaos, w którym my chcemy widzieć zorganizowany ład. Pentagon jest miejscem ufundowanym na białym szumie udającym porządek. Jest też nieosiągalnym, wyimaginowanym wzorcem i nadzieją, że istniejemy celowo. Wszędzie szukamy regularności, potwierdzenia sensu swoich działań oraz tego, że odbierane bodźce i doświadczane zdarzenia znaczą dokładnie to, co chcemy, żeby znaczyły. Układamy sens życia dosłownie z niczego, zupełnie jak w „Pamiętniku znalezionym w wannie” Stanisława Lema.

Notujcie w którym miejscu Alicja zobaczyła lusterko i się obudziła

Celem bohatera „Pamiętnika znalezionego w wannie” jest załatwienie sprawy w Pentagonie. Po to został sprowadzony. Pentagon potrzebuje wykonawcy mglistego zadania . Ale na miejscu wszystko zdaje się temu przeczyć. Ciągle coś przeszkadza bohaterowi w tej misji.. Kuriozalne zachowanie urzędników Pentagonu, dziwnie upływający czas, labirynt pokoi -wszystko to jest barierą. Ale bohater cały czas idzie po swoje. Niby to prosta fabuła. Jednak czytanie „Pamiętnika...” w sposób dosłowny jest błędem. Bo o sile tej powieści nie świadczy to czym ta powieść jest, lecz wręcz odwrotnie – to, czym nie jest.
„Pamiętnik...” nie jest powieścią z logicznie następującymi po sobie zdarzeniami. Nie ma tu wiarygodnych psychologicznie bohaterów. Nie ma wartkiej akcji, skomplikowanej historii, wielowątkowej opowieści. Tu nic się nie dzieje, w kółko przetwarzany jest jeden i ten sam motyw – bohater i jego wędrówka po Pentagonie. Powieść ta ostatecznie nie jest ani łatwa, ani lekka, ani przyjemna. Więc jaka jest? Genialna. Poprzez wszystkie te „braki”, które wymieniłem, powieść charakteryzuje się jedną z najbardziej niesamowitych i odrealnionych scenografii jakie spotkałem w literaturze. Sen jest pierwszym, naturalnie przychodzącym do głowy skojarzeniem.
Celem bohatera jest jasne i niepodważalne sprecyzowanie swojej roli i stosunków z Pentagonem. Chce też wypełnić zadanie do jakiego został powołany. Pragnie dostać to, co mu się należy. Ale wszystkie działania jakie podejmuje wydają się tylko i wyłącznie udawanymi próbami. B. niby chce, ale robi wszystko tak jakby podświadomie nie chciał. Jakby gonienie za króliczkiem było ważniejsze od złapania go. Wiele może być interpretacji „Pamiętnika w...” : kabalistyczna, religijna, teologiczna, egzystencjalna.
B. jest everymanem uporczywie szukającym własnej tożsamości i sensu istnienia. Głośno mówi o tym, że sensem tym jest Pentagon i misja, lecz podświadomie wie, że tak wcale nie jest. Owym sensem jest bowiem wędrówka po obiekcie, ciągłe dążenie do nieosiągalnego celu. O egzystencji B., tak samo zresztą jak o egzystencji każdego z nas, zdecydował chaos. Możemy tę prawdę odrzucać, ona i tak pozostanie prawdą. B. tworzy teleologiczną ułudę, bałamuci cały czas sam siebie, chce widzieć to, czego nie ma. Tak jak każdy z nas. Czy wyjdzie kiedyś z Pentagonu? „Nigdy!” – jak to usłyszał podnosząc słuchawkę. Taka natura Pentagonu jest zbawienna, bo napędza do działania, uzasadnia życie B. Życie każdego z nas. Wędrujemy po Pentagonie, wędrując cały czas w głąb siebie.
B. jest człowiekiem. Jego wędrówka po Pentagonie to cel życia. Jak każdy człowiek, musi on uzasadniać swą egzystencję, musi widzieć jakiś cel swojego istnienia. Wszyscy chcemy poznać i zdefiniować rzeczywistość, w której przebywamy, oznaczyć ją etykietkami, sklasyfikować. Tymczasem jest ona nieprzenikniona, niezbadana, wymykająca się poznaniu. Uciekamy od przerażającej konstatacji, że o naszym istnieniu zdecydował totalny chaos, w którym my chcemy widzieć zorganizowany ład. Pentagon jest miejscem ufundowanym na białym szumie udającym porządek. Jest też nieosiągalnym, wyimaginowanym wzorcem i nadzieją, że istniejemy celowo. Wszędzie szukamy regularności, potwierdzenia sensu swoich działań oraz tego, że odbierane bodźce i doświadczane zdarzenia znaczą dokładnie to, co chcemy, żeby znaczyły. Układamy sens życia dosłownie z niczego, zupełnie jak w „Pamiętniku znalezionym w wannie” Stanisława Lema.