ale to "niewinne rozpracowanie" to nie wunderwaffe
Wiesz, wydaje mi się, ze rozpracowanie enigmy, a następnie enigmy morskiej, w połączeniu z faktem, że te rozpracowania udało się uchować w tajemnicy przed Niemcami, to było bardzo dużo. Ukrycie tego rozpracowania odbyło się kosztem użycia poufnych informacji oszczędnie, aby Niemcy się nie zorientowały co poniekąd automatycznie zmniejszyło potencjalne korzyści krótkoterminowe. Podobnie radar, w tym jego odnoga w postaci zapalnika zbliżeniowego, miał wielkie znaczenie. Radar był niemal równolegle rozwijany i przez Aliantów i Niemcy, Alianci byli tylko krok naprzód, więc może się wydawać, że miał małe znaczenie, ale gdyby któraś strona go nie miała... Pomijając ostrzeganie to myśliwce nocne itd. Podobnie, choć w inny sposób radarowy zapalnik zbliżeniowy - US tak bardzo się bały, że technologia zostanie przejęta i reverse-ing. z niewybuchów, że ostatecznie używano go wyłącznie nad wodami otwartymi przeciw Japończykom (bo wszelkie niewybuchy szły na dno). Można więc twierdzić, że miecz nie zmienił układu sił, kiedy wynaleźli go obaj przeciwnicy - ale jego znaczenie łatwo poznać zakładając, że jedna strona by go nie miała.
Poza tym zauważ, że dziś każda ze stron ma miecz ostateczny w postaci broni jądrowe
No ale jakoś mocno to zbladło praktycznie w związku z wojną Rosja-Ukraina. Trochę, za Kaczmarkiem Janem, "wolna rączka, ale w trybach". Tzn. oby, mam tę nadzieję. Wunderwaffe prawdziwe to by było, jakby współczesna US Army i AF najechała Rzym BC - ale takiego "rozstępu" technologicznego to nie ma w przyrodzie. Nota bene V2 było wunderwaffe całkiem niezłym, tyko zastosowanym nie na właściwe cele.
A co do Chińczyków. Kumpel kumpla miał na przełomie 80'/90' dojrzewalnię bananów. Świetnie mu szło, aż pewna niemiecka firma też zrobiła dojrzewalnię i sprzedawała "dojrznięte" banany za 10% ceny niedojrzniętych. Kumpel kumpla oczywista padł po krótkiej walce trupem na wznak na placu boju wzniecając swym zezwłokiem tuman szkodliwego kurzu - a wówczas owa firma zaczęła sprzedawać za 200%

. Ale następny rekin też ją zeżarł... Czy mi się to z czymś kojarzy? Może z tym, ze kolejna wersja programu CAD, na którym pracuję, nie występuje już w przyrodzie w pudełku, a tylko jako abonament comiesięczny. Trynd światowy zresztą. Windows w którymś miesiącu tego roku przestaje wspierać 10, więc nie chcąc być pokonanym przez rzeczywistość trzeba będzie przejść na 11. Wówczas zapewne okaże się, że pudełkowa wersja owego programu CAD nie da się już na 11 zainstalować. I... W sumie to ograne jest. "Maszyna do belowania bawełny" się przypomina.