Taż wiem, że się nie czepiasz, względnie dla humoru.
O w mordę, chodziło mi tylko o to, że jak przy piwku w męskim towarzystwie chodził żarcik o dziewczynach z PW, że komin zadymi, jak pierwsza dyplomantka doniesie, to jaki żarcik (i czy był taki) chodził w analogicznych okolicznościach w gronie damskim o chłopcach z PW. Że dajmy na to chłopcy się tylko przechwalają i jak pierwszy nieprawiczek zrobi dyplom na PW to na wydz. elektrycznym wszystkie bezpieczniki wyskoczą.
Apropos Kamieni na szaniec to wzmiankowane sceny są rzeczywiście w książce niesamowite i uderzające, ale nie wiem, czy doszukiwanie się w nich homoseksualizmu to nie jest jednak przesada i próba odczytania tekstu z innej (jakkolwiek by nie patrzeć) epoki z zastosowaniem współczesnych kryteriów. Tzn. wydaje mi się, że autor (Kamiński) nie puściłby w tym wypadku niczego takiego, nawet gdyby miało to miejsce, ze względu na cel, któremu ta książka miała służyć i uwarunkowania epoki. Myślę, że była to po prostu próba oddania językiem wielkiej tragedii, która spotkała tych cholernie młodych ludzi o niestępiałych jeszcze sercach, którzy byli tak ułożeni, że bezwarunkowo gotowi byli oddać życie za drugiego - i robili to czasem. Plus pewne przesunięcia w polszczyźnie (mało to razy jeden drugiemu mówił, że go miłuje w Potopie?).
Apropos tych świństw, o których piszesz na końcu (tego tam, tfu, bromance) - to chyba trudno zdefiniować co to przyjaźń i zwłaszcza jak w danym wypadku jest głęboka. Oraz jaki jest wpływ konwenansów.