Lamarckizm? Dziedziczenie cech nabytych? Nie chcę tu sprowadzić dyskursu na poziom poniżej pasa, ale trudno wszak uciec od znanych antylamarckowskich przykładów z niezanikaniem błon dziewiczych u kobiet (przypomina się co Landau miał rzec neolamarkiście Łysence), a napletków u mężczyzn z ludów praktykujących obrzezanie.
Ostatnio ukazały się fakty, że owszem, nabyte cechy mogą się dziedziczyć. Mam na myśli mechanizm CRISPR/Cas. Chyba już linkowałem to gdzieś na Forum... a, ot:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1570.msg74928#msg74928Co prawda, nie na poziomie poniżej pasa. Chyba jasne samo przez się, że to o czym piszesz, nie dziedziczy się, bo jest raczej okaleczeniem. Przynajmniej w przypadku obrzezania
. Okaleczenie zaś, będąc cechą negatywną, nie odpowiada postulowanemu przez Lamarcka dążeniu do doskonałości. No, jakoś tak
Moją da się udowodnić - i to robiono, modelując te procesy na gruncie praw fizyki i chemii.
O ile zrozumiałem, kształt muszli został zmodelowany przez naukowców na gruncie fizyki i chemii? A przez kogo właśnie, i gdzie, jeśli zapytać wolno?
Moim zdaniem, to dość dziwne, bo formę muszli determinuje raczej genetyka. W szczególności kierunek jej spirali. 90% gatunków ślimaków są prawoskrętne, i tylko 10% lewo-, jak np.
Cornu Aspersa:
http://www.listyznaszegosadu.pl/nauka/jeremy-samotny-lewoskretny-slimak-wreszcie-kojarzy-sie-a-potem-umieraGdyby było jak Ty piszesz:
jak rośnie, muszla musi się powiększać, a najprościej jest powiększać się w stożek (rozrost w dół od pierwotnego czubka na małym slimaku). tak jest najprościej, tyle że do tego na początku musi to mieć dobrą symetrię. a jak nie ma, to idzie w spiralę, bo wtedy tak jest najprościej.
stosunek lewo- i prawoskrętnych chyba wynosiłby 50:50, bo pierwotna symetria może być zakłócona w dowolną stronę z prawdopodobieństwem 0,5. Czy zgadza się?
A Twojej tezy nie tylko że nie da się udowodnić, ale jest ona z zasady nieudowadnialna, bo piękno i doskonałość to kwestia gustu.
Nie zgadzam się z Tobą, Hoko, że tylko kwestia gustu. Piękno i doskonałość, moim zdaniem, to „odzwierciedlenie” w umyśle pewnych prawidłowości matematycznych, różnych tam złotych podziałów, funkcji logarytmicznych, harmonicznych itd. Na poziomie podświadomości, samo przez się. O, proszę:
http://www.matematyka.wroc.pl/matematykawsztuce/spiralny-swiat-muszliNo, czyż to nie piękna matematyka i nie piękne muszle?
A pchanie tego w naukę to wg mnie pseudonaukowe lanie wody - religia tych, co już nie mogą wierzyć w Boga, ale jeszcze nie są w stanie przyjąć rzeczywistości bez jakiejś teleologicznej nadbudowy.
Pchanie w naukę? Oj, nie wiedziałem, że my tu zajmujemy się nauką. Myślałem, tak sobie gadamy na Forum o tym i owym
No dobrze, skoro tak, nie będę
pchał Obiektywnie to istnieje materia, a nie żadna fizyka. Ta też jest tylko w naszych głowach.
a matematyka to jest w naszych głowach - jako siatka pojęć, którymi nazywamy to czy tamto.
Cóż to takiego? Matematyki nie ma, fizyki nie ma...
— A diabła też nie ma? — nagle wesoło zapytał Iwana Nikołajewicza chory.
— Diabła też…
— Nie sprzeciwiaj mu się — samymi wargami szepnął Berlioz przechylając się za plecami profesora i robiąc miny do poety.
— Nie ma żadnego diabła! — Iwan Nikołajewicz doprowadzony do ostateczności całym tym cyrkiem wykrzyknął zupełnie nie to, co trzeba. — Co to za obłęd! Czyście poszaleli?
Obłąkany wybuchnął takim śmiechem, że z lipy, pod która stała ławka, wyfrunął wróbel.
— To naprawdę zaczyna być ciekawe — powiedział trzęsąc się ze śmiechu — co to się u was dzieje? Czego byś nie tknął, tego nie ma...
(M.Bułhakow, Mistrz...)*
To co z tą Naturą? Co to takiego jest?
Daj spokój, Hoko. Skąd ja wiem? Może jej też nie ma?
Czy może Cię irytuje duża litera N?
No cóż, założyłem istnienie rozumu, rozlanego w całej naturze
. Czegoś w rodzaju panteistycznego
deus sive natura Spinozy:
https://de.wikipedia.org/wiki/Deus_sive_NaturaWięc dlaczego nie miałbym napisać tego słowa z wielkiej litery?