Autor Wątek: no nie mogę...  (Przeczytany 595683 razy)

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2185
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #540 dnia: Kwietnia 16, 2014, 03:34:19 pm »
W Nowym Jorku mają Spidermana, w Gotham City mają Batmana, a w Krakowie mamy Hartmana:
https://www.youtube.com/watch?v=Z-RimCWf5lA

DillingerEscPlan

  • Gość
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #541 dnia: Kwietnia 16, 2014, 10:47:26 pm »
Skromny, to się nie chwali filozoficznymi mocami.

Jak np. ten:

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #542 dnia: Kwietnia 16, 2014, 11:12:18 pm »
I że jak g.o. nastąpi, to na Wyspach będzie zimno a nie ciepło.
Masz na to jakies twarde dowody? ;)

Cytuj
I jak piszesz, że o 0,5 stopnia to nic nie piszesz, bo istotny jest stosunek zmiany do wartości typowej a nie jej bezwzględna wartość, która wydaje nam się śmieszna, bo praktycznie nieodczuwalna
Jaka jest wartosc typowa?


maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #543 dnia: Kwietnia 17, 2014, 09:13:23 am »
I że jak g.o. nastąpi, to na Wyspach będzie zimno a nie ciepło.
Masz na to jakies twarde dowody? ;)
Nie można mieć dowodów na coś, co jeszcze nastąpiło. Natomiast są dowody słabnięcia Golfstromu, wiadomo kiedy to się dzieje i jak przebiega póki są to zmiany odwracalne. Jak to przebiegnie gdy ustali się inna równowaga (zmiana nieodwracalna) to tylko modele - ale przykład już Ci podałem - temperatury Kanady, ta sama szerokość.

Cytuj
Jaka jest wartosc typowa?
Typowo +/-0,1 w przeciągu 10-20 lat.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #544 dnia: Kwietnia 21, 2014, 01:01:53 am »
Z pogranicz Nauki... Rzecz ma siedem lat, ale wczoraj mi się wygooglała i na swój sposób mnie zauroczyła (w kategoriach naprawdę epickiej fantasmagorii) - kwantowa teoria snów*:
http://www.telegraph.co.uk/science/science-news/3312624/A-quantum-theory-of-dreams.html
http://machineslikeus.com/quantum-theory-consciousness-and-temporal-perception-binocular-rivalry.html
https://arxiv.org/abs/0709.4516
Gdyby była prawdziwa, to koszmary senne stanowiłyby naprawdę realny koszmar ;D.

* bazująca na wcześniejszych hipotezach tego pana:
http://en.wikipedia.org/wiki/Stuart_Hameroff
http://www.quantumconsciousness.org/
strony powiązane z jego pracami:
http://consciousness.arizona.edu/
http://quantum-mind.co.uk/

ps. Znacie Amber Zelazny'ego? Gdyby powyższe tezy były prawdziwe, to by znaczyło, że tamtejsi Amberyci po prostu bardziej świadomie wybierają między możliwościami Multiversum, niż my, blade ich Cienie, acz i im grozi trafienie do koszmaru, b. namacalnego...

- kawałek teorii:

"Wiele lat temu, jeszcze przed dyplomem, spróbowałem raz LSD. Przestraszyło mnie to tak okropnie, że od tego czasu ani razu nie zażyłem żadnych środków halucynogennych. To nie był zwyczajny ciężki odlot. Prochy oddziaływały na moją zdolność podróży przez cienie. To rodzaj truizmu, że Amberyci mogą odwiedzić każde miejsce, jakie potrafią sobie wyobrazić, gdyż wszystko gdzieś tam istnieje w Cieniu. Łącząc ruch z pracą umysłu, dostrajamy się do cienia naszych pragnień. Niestety, ja nie panowałem wtedy nad własną wyobraźnią. I niestety, zostałem przeniesiony w te miejsca. Wpadłem w panikę, a to jeszcze pogorszyło sytuację. Łatwo mogłem zginąć, gdyż wędrowałem przez zmaterializowane dżungle własnej podświadomości i spędziłem trochę czasu tam, gdzie żyją potwory. Kiedy doszedłem do siebie, odnalazłem drogę do domu, zjawiłem się roztrzęsiony u drzwi Julii i przez kilka dni byłem nerwowym wrakiem. Później, gdy opowiedziałem o tym Randomowi, dowiedziałem się, że miał podobne doświadczenia. Z początku zatrzymał tę wiedzę dla siebie jako potencjalną tajną broń przeciwko krewniakom. Potem, gdy wszyscy jakoś się pogodzili, dla ogólnego bezpieczeństwa postanowił zdradzić te informacje. Przekonał się ze zdziwieniem, że Benedykt, Gerard, Fiona i Bleys wiedzieli o tym - choć eksperymentowali z innymi halucynogenami. To niezwykłe, ale jedynie Fiona rozważała wykorzystanie tego efektu jako broni. Zarzuciła jednak projekt z powodu nieprzewidywalności zjawiska. Działo się to kilka lat temu i Random zapomniał o całej sprawie wobec natłoku problemów. Zwyczajnie nie pomyślał, że kogoś nowego w rodzinie, jak mnie, powinno się może uprzedzić. Luke mówił, że próbował zdobyć Twierdzę, wprowadzając tam oddział żołnierzy na lotniach, i że atak się nie udał. Kiedy tam byłem, widziałem wewnątrz murów porozbijane lotnie, mogłem więc sensownie założyć, że Luke został uwięziony. Zatem, logicznie rzecz biorąc, to czarnoksiężnik Maska zrobił to, co zrobił, by doprowadzić Luke'a do takiego stanu. Wymagało to chyba tylko wprowadzenia dozy halucynogenu do więziennego posiłku, a potem wypuszczenia jeńca na wolność, żeby chodził sobie i gapił się na kolorowe światełka.
Na szczęście, w przeciwieństwie do mnie, jego myślowe wędrówki nie prowadziły w żadne miejsca bardziej groźne niż co przyjemniejsze sceny z Lewisa Carrolla. Może miał serce czystsze od mojego."


- i kawałek praktyki

"Czułem się trochę niepewnie, choć nie umiałbym wyjaśnić dlaczego. W końcu to chyba nic niezwykłego: popijać piwo z Królikiem, niskim człowieczkiem podobnym do Bertranda Russella, uśmiechniętym Kotem i moim starym przyjacielem Lukiem Raynardem. Luke śpiewał irlandzkie ballady, a za jego plecami dziwaczny pejzaż przechodził od fresku w rzeczywistość. Owszem, wielki niebieski Gąsienica, palący nargile na czubku gigantycznego grzyba, robił spore wrażenie - ponieważ wiedziałem, jak łatwo gaśnie wodna fajka. Ale nie w tym rzecz. Lokal był przyjemny, a wiedziałem, że Luke często obraca się w dziwnym towarzystwie. Więc skąd ten niepokój?
Piwo było dobre i nawet podawali darmowy lunch.
Demony torturujące przywiązaną do pala rudowłosą kobietę błyszczały tak, że aż oczy bolały. Zniknęły teraz, ale cała scena była przepiękna. Wszystko było przepiękne. Kiedy Luke śpiewał o Zatoce Galway, skrzyły się tak ślicznie, że miałem ochotę wskoczyć i zatracić się w niej. Smutne też. Miało to jakiś związek z uczuciem... Tak. Zabawny pomysł. Kiedy Luke śpiewał smętną pieśń, ogarniała mnie melancholia. Kiedy śpiewał wesołą, byłem rozradowany. W powietrzu unosiła się niezwykła dawka empatii. To chyba bez znaczenia. Światła pracowały doskonale...
Sączyłem piwo i obserwowałem, jak Humpty kołysze się na końcu baru. Przez moment usiłowałem sobie przypomnieć, skąd się tu wziąłem, ale ten akurat cylinder miał niesprawny zapłon. W końcu i tak będę wiedział. Miła impreza...
Patrzyłem, słuchałem, smakowałem, dotykałem i czułem się świetnie. Cokolwiek zwróciło moją uwagę, było fascynujące. Czy chciałem spytać o coś Luke'a? Chyba tak, ale był zajęty śpiewem, a ja i tak nie pamiętałem, o co chodziło.
Co właściwie robiłem, zanim zjawiłem się w tym miejscu? Próba przypomnienia sobie nie wydawała się warta wysiłku. Zwłaszcza że tu i teraz wszystko było takie ciekawe.
Chociaż miałem wrażenie, że to coś ważnego. Może dlatego jestem niespokojny? Może zostawiłem jakąś sprawę, do której powinienem wrócić? Odwróciłem się, żeby zapytać Kota, ale on znowu zanikał, wciąż lekko rozbawiony. Przyszło mi wtedy do głowy, że też bym tak potrafił. To znaczy zniknąć i pójść gdzie indziej. Czy w taki sposób tu przybyłem i tak mógłbym odejść? Możliwe. Odstawiłem kufel, potarłem oczy i skronie. Miałem wrażenie, że w głowie też wszystko mi pływa."


oba cytaty "Amber, tom 8: Znak Chaosu"

Oczywiście, jednak, nie ma co tego brać serio:
http://scienceblogs.com/principles/2007/10/26/quantum-consciousness-and-the/
« Ostatnia zmiana: Czerwca 05, 2021, 09:46:37 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #545 dnia: Kwietnia 21, 2014, 02:58:46 pm »
Ci Amberyci - mocno przypominają mi australijskich Aborygenów.
Z jednego bloga;
Przybyli tam około 40-65tys. lat temu prawdopodobnie z południowo-wschodniej Azji. Prowadzili koczowniczy tryb życia. Obecnie Aborygeni zamieszkują słabo zaludnione i nieurodzajne obszary Australii Zachodniej, Queenslandu i Terytorium Północnego. Liczna populacja Aborygenów zamieszkuje również slumsy w wielkich australijskich miastach.
Ale do rzeczy...
Sen wydaje się być czymś nierealnym, ale jest takie miejsce na Ziemi, gdzie sen jest bardziej realny niż rzeczywistość. Tym miejscem jest Australia. Ponieważ australijscy Aborygeni wierzą w Krainę Śnienia, z której wywodzi się cały świat i wszyscy ludzie. Jest to kraina istniejąca równolegle do widzialnego świata, ale tam mieszkają dusze wszystkich ludzi i kiedy kobieta jest w piątym miesiącu ciąży to, właśnie z tej krainy śnienia, do jej brzucha wślizguje się dusza dziecka. Kiedy człowiek umiera jego dusza też powraca do tej krainy snu i to się wydaje dosyć proste ale jest jeszcze jedna koncepcja bardziej skomplikowana. Mówi ona o tym, że ta Kraina śnienia jest to równoległa rzeczywistość dziejąca się w tym samym czasie co nasza, ale ważniejsza dlatego, że właśnie z tamej rzeczywistości wynika wszystko co jest ważne i wszystko co określa istnienie rzeczy, spraw, istot w naszym świecie. Taka wieczna kraina gdzie nie istnieje czas i gdzie powstaje to wszystko co jest znane w naszym świecie. Są nawet ludzie, którzy potrafią przedostać się do Krainy śnienia i czerpać stamtąd siłę, odpowiedzi na ważne pytania i zdaje mi się, że czasami w czasie snu człowiek trafia do takiego miejsca i przenosi później ze sobą na Ziemię różne myśli, wynalazki albo odkrycia. W każdym bądź razie to jest fascynująca sprawa. :)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #546 dnia: Kwietnia 22, 2014, 12:31:27 am »
Ci Amberyci - mocno przypominają mi australijskich Aborygenów.

A, co ciekawe - jak coś tam wspominałem - pomyślani byli jako byty oczko wyżej nad ludźmi w neoplatońskiej hierarchii bytów (i modelowani na "naukowej" koncepcji najwyższej klasy elfów wypracowanej przez średniowiecznych uczonych elfologów).

Skądinąd Zelazny, kumpel Dicka (wspólnie "Deus Irae" napisali), co by te odloty wyjaśniało, stworzył tam sobie dość oryginalną kosmogonię... Mamy Chaos (w którym rodzą się zresztą inteligentne byty o metamorficznej i nieustalonej naturze), z Chaosu wyłania się jego antyteza, ale i zarazem odbicie - Amber, pierwszy, najbardziej realny wszechświat (czyli w tubylczym slangu Pierwszy Cień), który stanowi centrum Multiversum, którego znów odbicia - cienie stanowią nieskończoność wszechświatów alternatywnych - Cień, ciągnący się od Amberu do Chaosu (przy czym w Amberze panują prawa magii Wzorca, w Chaosie prawa magii Chaosu, które przechodzą płynnie jedne w drugie bo są różnymi przejawami tej samej siły, która po drodze, gdzie przeciwieństwa się równoważą, zwana jest z kolei fizyką kwantową). Amberyci zasię, potomstwo zbuntowanego Chaosyty/demona, który wynalazł Ład, wykreślił kosmiczny plan zwany Wzorcem (wokół którego wykrystalizował się Amber) i stał się demiurgiem, to rodzina panująca Amberu, której niedoskonałym odbiciem jest m.in. ludzkość.
Przy czym Amberyta przemieszczając się przez Cień potrafi materializować wokół siebie - nie bez wysiłku zresztą - świat jaki mu odpowiada (przez dłuższy czas odbierane jest to w kategoriach solipsystycznych, potem w wiadomej rodzince przeważa teza, że nie wymyślają/stwarzają jednak, a tylko wybierają z istniejących już alternatyw, co oznacza, że i cienie mają podmiotowość).

Więcej:
http://www.series-series.info/essays/amber_series.htm
http://www.fascinationplace.org/2006/10/15/roger-zelazny-the-chronicles-of-amber-1/
http://www.fascinationplace.org/2006/10/29/roger-zelazny-the-chronicles-of-amber-2/
Teksty takie sobie, znacznie lepszy był artykuł Małgorzaty Wieczorek "Książę Hamlet w Amberze" zamieszczony ongiś w "NF"; zacytuję konkluzję, bo tylko ją w Sieci dopadłem:

"powieść ta przeprowadza tekstualną inwazję na naszą "rzeczywistość" i używa całego świata jako rozbudowanego cytatu. Nie tylko nasza rzeczywistość jest w tym wypadku cytatem. Dotyczy to również całej literatury, która - jeśli się poddamy logice Zelazny 'ego - jest niczym innym jak odbiciem Idealnego Świata. Nic dziwnego zatem, że losy Amberytów można odnaleźć i prześledzić w literaturze (szczególnie tej należącej do tzw. kanonu). Doprowadzając już tę myśl do końca, nie powinniśmy twierdzić, że to Corwin cytuje Szekspira , lecz że jest dokładnie odwrotnie: to walka o tron Amberu znalazła swoje odbicie w sztukach Szekspira . Po przyjęciu takiej perspektywy każdy renesansowy element, który zdawał się zagrażać integralności powieści, zaczyna pasować do tej układanki idealnie. Można już tylko się dziwić, że renesansowa Anglia zdołała być tak dobrym Cieniem Amberu."

Aborygeni widać też są odbiciem ;).


Skądinąd cykl o Amberze jest to b. miłe czytadło, którym pasjonowałem się parę lat dłużej niż Marvel Comics, bo - mimo podobnego charakteru opowiastki o naparzance nadludzi - sensowniej jednak pomyślany.

Acz i on jako komiks skończył...
http://www.comicvine.com/roger-zelaznys-nine-princes-in-amber/4050-39232/
http://www.comicvine.com/roger-zelaznys-amber-the-guns-of-avalon/4050-39233/
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 23, 2014, 06:13:51 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #547 dnia: Kwietnia 22, 2014, 08:26:08 pm »
W pewnej galerii sztuki w Lodzi odbyl sie niedawno "performans". "Artysta" zazyczyl sobie zafundowania z galeryjnych (panstwowych) pieniedzy noza, gory owocow i warzyw, jakiejs bialej chusty oraz wykonanego chyba na zamowienie szklanego akwarium. "Performans" polegal na tym, ze ten cudak siekal owoce i warzywa i je sobie ukladal na chuscie, po czym przykryl je akwarium. Wszyscy sie troche pozachwycali i poszli na ekskluzywna kolacje (za galeryjne fundusze).

Jest coraz lepiej... Ta miła pani, twierdzi, że rodziła dzieło sztuki:
http://natemat.pl/99513,to-juz-przesada-artystka-malowala-obraz-jajkami-z-pochwy
http://www.theguardian.com/artanddesign/jonathanjonesblog/2014/apr/22/artist-eggs-vagina-paintings-performance-art-milo-moire
http://www.milomoire.com/
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #548 dnia: Kwietnia 22, 2014, 08:48:14 pm »
Artystka? Partaczka z drewnianymi rękami (no, czy czym tam). Mój przyjaciel widział onegdaj film, na którym sztukmistrzyni za pomocą fifki wstawionej w owo miejsce paliła papierosa, a także z tej fifki strzelała petami trafiając balony na odległość kilku metrów, przy czym trafiony balon pod wpływem żaru pękał. Na moim przyjacielu film ten wywarł tak wstrząsające wrażenie, że jeszcze długo, kiedy ktoś opowiadał coś niestworzonego mawiał (przepraszam, że częściowo zacytuję): "widziałem palącą c., widziałem strzelająca c. - ale w to, to nie uwierzę!".
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #549 dnia: Kwietnia 22, 2014, 11:51:42 pm »
Ty, nie rozśmieszaj tak ludzi przed snem, hi, hi, hi-hi-hi...
s.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #550 dnia: Kwietnia 24, 2014, 05:32:11 pm »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #551 dnia: Kwietnia 30, 2014, 11:20:12 pm »
Tytuł z Wyborczej:

"Po raz pierwszy prezeską Sądu Najwyższego jest kobieta!". Czyli do tej pory prezeskami byli faceci!
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #552 dnia: Maja 03, 2014, 07:11:45 pm »
Pewnie znowu jakaś siostra bratnia ;).

ps. Próbka humoru znad Sekwany:

"Dnia 26 lutego 1802 roku, naczelnik twierdzy-więzienia w Besançon, pan Joseph Léopold Sigisbert Hugo wpadł do domu wyraźnie podekscytowany, od progu krzycząc do żony:
- Sophie, otwieraj butelkę Jeroboam Chateau Mouton-Rothschild, rocznik 1945, którą mieliśmy odłożoną na specjalną okazję, jest bowiem co oblewać! Oto dziś urodził się nam syn, Victor Hugo, największy pisarz francuski!"
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #553 dnia: Maja 11, 2014, 01:40:22 pm »
Przyznam, że powyższego nie rozumiem :( .

Ale poniższe do mnie przemawia:

Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: no nie mogę...
« Odpowiedź #554 dnia: Maja 11, 2014, 03:34:31 pm »
Też coś mam... Polecanki literackie Rafała Kosika (taki rodzimy autor SF, który ostatnio awansował, bo już przedmowy do Dicka pisze, czym się chwali) z dobrych paru lat:
http://rafalkosik.com/kwietniowe-premiery-wydawnicze
http://rafalkosik.com/premiery-wydawnicze-kwiecien-2011
http://rafalkosik.com/premiery-wydawnicze-kwiecien-2012
http://rafalkosik.com/premiery-wydawnicze-kwiecien-2013
Z czego najbardziej ubawiły mnie:

Trochę mniej zaś:

Dobre są też np. wariacje na temat "Lodu" (lud z lodem;)).

By zaś dać obraz kto Kosik - oto jak tenże rozważa przyczyny niszowości SF:
http://rafalkosik.com/dlaczego-nikt-nie-lubi-sf
I jak pisze:
http://www.literatura.gildia.pl/tworcy/rafal_kosik/mars/fragment
http://rafalkosik.com/mars-fragment-1
http://rafalkosik.com/mars-fragment-2
http://rafalkosik.com/mars-fragment-3
http://rafalkosik.com/mars-fragment-4
http://rafalkosik.com/ostatni-oddech

ps. Tego zaś z kolei ja nie rozumiem 8):
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki