Pozwolę sobie powiedzieć, że tak naprawdę Olka niczego nie widzisz, nie zobaczyłaś i nie zobaczysz. Ja bym był ostrożny z ferowaniem wyroków, bo tam jest wojna i wszystkie chwyty są dozwolone. Swego czasu poświęciłem sporo czasu na problem snajperów strzelających do demonstrantów na Majdanie. Powiedzmy, że pokłosie tych poszukiwań jest zaskakujące. Wszyscy też widzieliśmy na początku tej wojny jak "ruski czołg" miażdży samochód z którego potem wydobywają żywego jakimś cudem dziadka. Próba dotarcia do prawdy w tym przypadku również przynosi dziwne owoce. Żeby była jasność, to ja nie sądzę, aby tych ludzi zastrzelili Ukraińcy, natomiast czytawszy sporo o ZSRR wiem, że maskowanie zbrodni mają opracowane i wpojone. Z całą pewnością Rosyjska agresja jest zbrodnią na ludzkości, tym niemniej poszczególne zdarzenia mogą nie być tym, na co wyglądają.
Twój wpis jest … ekstremalnie niefortunny.
Ekstremalnie.
Poszedłeś w mętną insynuację.
O co ci chodziło?
Czy twierdzisz, że ofiar cywilnych w ogóle nie było, a Zełenski pokazuje fotoszopa?
Czy też ofiary były, ale jest:
- 50% prawdopodobieństwo, że to ukraińscy cywile, zamordowani przez rosyjskie wojsko,
-
i 50% prawdopodobieństwo, że to rząd ukraiński poświęcił trzystu-czterystu swoich obywateli, zamordował ich i podrzucił w Buczy?(??!!)Ukraina ma pewnie na kontach jeszcze parę dolarów, ale to ledwo wystarcza na rachunki, żeby nie wyłączano prądu w ambasadach.
Jej główną walutą jest wiarygodność. A ty sugerujesz (insynuujesz), że Zełenski po tele-wystąpieniach w pół-tuzinie parlamentów postanowił popełnić moralne samobójstwo? I/lub, że jest debilem, bo uważał, że to się nie wyda?
Pisałeś tu niedawno, że interesujesz się techniką wojskową. Wiemy, że jesteś bardzo zaawansowanym fotografem.
I co, zapomniałeś, że Amerykanie mają satelity wywiadowcze?(??!!)Sylwetkę leżącego człowieka, czy zwłok, dałoby się (choć ledwo) rozpoznać nawet w Google maps. Dokładna rozdzielczość obrazów z satelitów wojskowych nie jest znana, ale na pewno jest znacznie większa. I raczej nie ulega wątpliwości, że Amerykanie fotografują ukraińskie fronty wielokrotnie w ciągu doby. Z niskiej orbity pewnie co 90 minut – jeśli używają do tego tylko jednego satelity.
Jaka jest, twoim zdaniem, szansa, że zbrodnia rządu ukraińskiego na swoich obywatelach (którą insynuujesz), pozostałaby nie wykryta przez Amerykanów? A są jeszcze obserwatorzy ONZ, o których sam pisałeś, korespondenci wojenni, rodziny ofiar.
Bardzo możliwe, że jakieś prywatne, albo i nie całkiem prywatne, osoby wstawiają gdzieś w Internecie zdjęcia zniszczonych czołgów, które to czołgi zostały zniszczone na innej wojnie.
Ale
pomiędzy takimi sytuacjami, a nieprawdziwą (jak insynuujesz) deklaracją prezydenta Ukrainy, że doszło do zbrodni na cywilach, jest (byłaby) przepaść co do wagi i znaczenia. **
A przy okazji fragment tekstu Fiszera z Polityki z 27 marca.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2160019,1,32-dzien-wojny-ordery-odwagi-i-wojska-traktorowe-skad-wiemy-jakie-sa-rosyjskie-straty.read„Ukraińskie władze podały dziś oficjalną liczbę 16,6 tys. zabitych rosyjskich żołnierzy, niedawno Rosjanie przyznali się do 1351 zabitych. I tu w sukurs przychodzi nam biały wywiad, który i w NATO jest traktowany całkiem poważnie jako tzw. OSINT – Open Source Intelligence (zbieranie informacji bazujące na otwartych źródłach), stawiany na równi na przykład z HUMINT (Human Intelligence – wywiad osobowy) czy SIGINT (Signal Intelligence – rozpoznanie radioelektroniczne).
Z pomocą przyszły rosyjskie odznaczenia. Otóż wszystkie rosyjskie odznaczenia mają numer i jest to numer kolejny. (…) Ale wracając do numerów odznaczeń. Przyjęto praktykę, że każdy poległy w Ukrainie rosyjski żołnierz, podoficer czy oficer otrzymuje Order Odwagi (О́рден Му́жества), który nie należy mylić z ukraińskim Orderem za Odwagę. Jest to mniej więcej odpowiednik polskiego Krzyża Walecznych. Odznaczenie to ustanowiono w Rosji niedawno, dopiero w 1994 r. Oczywiście bardzo często Order Odwagi otrzymują oficerowie czy żołnierze za czyny bojowe. Na przykład płk Andriej Wołowikow, pilot wojskowy, dostał taki order aż cztery razy, głównie za walki w Czeczenii, gdzie latał na bojowym śmigłowcu Mi-24.
Utarło się jednak w Rosji, że order ten polegli otrzymują pośmiertnie niemal z automatu. Na przykład 26 sierpnia 2000 r. odznaczono nim 117 ze 118 członków załogi okrętu podwodnego Kursk, który zatonął wraz z całą załogą na Morzu Barentsa. Jedynie dowódca otrzymał wyższe odznaczenie. Dziś jest tak samo. Na przykład poległy w Ukrainie dowódca 331. Kostromskiego Pułku Powietrzno-Desantowego Gwardii (z 98. Wiedeńskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej Gwardii) płk Siergiej Suchariew otrzymał tytuł Bohatera Rosji i odpowiednią złotą gwiazdę.
Jednakże niżsi rangą oficerowie i cała reszta jest odznaczana pośmiertnie Orderem Odwagi. Ciekawostką jest, że przy okazji pogrzebów rodziny publikują zdjęcia legitymacji odznaczenia chowanego żołnierza czy oficera w mediach społecznościowych. Wysyp takich medali miał miejsce po 3 marca, bowiem tego dnia podpisano dekret o przyznaniu tych medali za pierwszy tydzień wojny. Znaleźli się tacy, którzy owe zdjęcia przejrzeli. I zanotowali numery, które są kolejne… I choć pewną liczbę tych odznaczeń przyznano żywym, to jednak w przytłaczającej większości były to odznaczenia pośmiertne. Na przykład Aleksiej Biełkow otrzymał oznaczenie z numerem 78 487, a z kolei Danił Radaczenko ma odznaczenie numer 83 281. Oczywiście oba przyznane pośmiertnie. Było też sporo zdjęć z legitymacjami pomiędzy tymi dwoma, niemal zawsze „pośmiertnie”. Zanotujmy, że między nimi przyznanych medali jest 4794, w większości pośmiertnie. A to tylko do 2 marca, czyli przez pierwszy tydzień wojny, bo dekret podpisano dzień później. Załóżmy, że przez pierwszy tydzień konfliktu zginęło nieco ponad 4 tys. rosyjskich żołnierzy. I prosta matematyka – to ilu zginęło po czterech tygodniach wojny? Wychodzi po przemnożeniu, że pewnie ponad 16 tys., prawda?
I tu wracamy do danych ministerstwa obrony Ukrainy. Przypadek?”**
Z tego by wynikało, że Ukraina wcale nie zawyża liczby poległych żołnierzy rosyjskich.