Jeszcze dwa tygodnie temu nikt nie dawał Ukrainie więcej jak dwa, trzy dni. A teraz, proszę! Poczekałbym z kassandrowaniem.
To prawda - że czynnik ludzki ma podstawowe znaczenie.
I nie ma co wieszczyć porażki Ukrainy w rozumieniu, że Rosjanie zajmą całe jej terytorium i urządzą się wg swoich planów.
Natomiast po dzisiejszym spotkaniu Kuleby i Ławrowa - co zresztą było oczywiste, że nic nie drgnie - doszła oficjalnie kolejna (obok mniemanego faszyzmu i narkomanii) narracja mająca usprawiedliwić ich "przynoszący pokój" rajd: broń biologiczna preparowana przez Amerykanów na terytorium Ukrainy.
To niestety sprowadza się do tego co napisał Nex:
Wojna trwa jak na razie bardzo krotko i pomimo wszystkiego nie jest jeszcze wcale tak brutalna, jak mogla by byc. Kto powiedzial, ze Putinowi zalezy za wszelka cene na bardzo szybkim zwyciestwie?
Druga kwestia: Czy Putin bierze w ogole pod uwage opcje wycofania sie, bez realizacji celow? Przyznania sie przed calym swiatem i wlasnym narodem do slabosci, niekompetencji i wrecz zalosnosci? Czy moze raczej dla niego i czesciowo Rosji nie ma juz odwrotu z tej sytuacji? Biorac pod uwage historie i mentalnosc rosyjska, ten narod zawsze tolerowal tyranow, ale czy tolerowal by slabeusza? Czy nie jest wiec to walka o faktyczne byc - albo nie byc dla Putina, a moze i calej Rosji w pewnym sensie? A jesli tak, jakie kroki beda nastepne?
Niestety moje obawy są takie, że Putin się nie cofnie - będzie wykrwawiał Ukrainę póki sił - mam na myśli nie tylko ofiary w ludziach, ale także infrastrukturę - tak by nie było do czego wracać - taki ruski mir. Po nas chociażby potop.
W innym przypadku musiałby przyznać się do błędu - sankcje nie byłyby (jak to przedstawia kremlowska propaganda) wojną gospodarczą Zachodu, USA z Rosją, ale karą za ludobójstwo i zbrodnie wojenne - no way.
Nie widzę takiej możliwości.
Chyba, że Rosjanie jakimś sposobem wyślą go na...wieczne łowy.
Inną możliwość - półśrodek - jaki na dzisiaj mi się rysuje to - coraz większe naciski na rząd w Kijowie by przyjął rosyjskie warunki: wschód, Krym, strefa neutralna.
Ale wtedy całe dzisiejsze ukraińskie bohaterstwo zostałoby zmarnowane.
Dodam, że Polska też nie dźwignie fali imigracji - bez konkretnej i dobrze rozdysponowanej pomocy z zachodu.
Z rozmów z różnymi osobami z samorządu, wolontariuszami - brak koordynacji i środków. To co widać w mediach to głównie pomoc oddolna czyli prywatna.
W Katowicach - w punktach noclegowych brakuje dosłownie wszystkiego - wczoraj dostałam sms z brakami: od pralek, suszarek po podgrzewacze do butelek, przez prześcieradła jednorazowe, koce po jedzenie - bo jest taka rotacja ludzi. Muszą zmieniać pościel, prać - gdzie? jak?
I co dalej?
W takich warunkach (hale, dworce) nie mogą przecież tygodniami mieszkać matki z dziećmi.
Boję się, że w Polsce rośnie kolejna ostra linia podziału w temacie tej pomocy.
Z prostego powodu: ludziom żyje się coraz trudniej. Finansowo.
I niestety - głupota i w tym temacie zbiera żniwo wśród niektórych Polaków.
Wstyd powtarzać co mówią - ale to samo - jakby ktoś ludziom podsuwał gotowce dokąd pomoc ma się posunąć i czego zaraz zabraknie.