Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - miazo

Strony: 1 ... 24 25 [26] 27
376
Hyde Park / Re: URODZINY RACHEL!
« dnia: Czerwca 06, 2006, 09:46:00 pm »
"Jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik... tyryry ty tyty... piątek z Pankracym zacznie się kręcić..."

Wszystkiego.

377
Lemosfera / Odp: RUS czyli Robot-Ubik-Solaris
« dnia: Czerwca 01, 2006, 09:02:13 pm »
"Robota" nie czytałem, natomiast zarówno "Solaris" jak i "Ubika" uważam za świetne książki.

Natomiast jeżeli chodzi o próby jakiegoś "szeregowania" książek (czy utworów / dzieł sztuki w ogólności) to jestem mocno sceptyczny co do tego, że można to zrobić, gdyż wydaje mi się, że są one nie dość, że niemierzalne, to niewspółmierne - nie można powiedzieć "jak (ile?!) która jest dobra", ale nawet nie "która jest lepsza".

Nie mówiąc też o tym, że to, ile w książce się udaje wartościowych rzeczy odnaleźć zależy nie tylko od ich autora, ale i od odbiorcy - tak więc co najwyżej możemy stwierdzić co się komu w której subiektywnie podobało.

No, chyba że chcemy odwołać się do rankingów sprzedaży w celu ustalenia, co warto czytać... ;-) Ale to ja już wolę subiektywne opinie, w tej liczbie i tutaj czytane.

378
DyLEMaty / Re: Solipsyzm
« dnia: Kwietnia 26, 2006, 10:08:47 pm »
Cytuj
Nie przekonuje mnie to kantowskie pojęcie czasu związanego z doświadczeniem.
Jeśli "zniknę" ze swojego otoczenia wszystkie obiekty materialne, rzeczywiście będę miał wrażenie, że nie otacza mnie nic widzialnego. Powiedzmy, że będzie to wielka wszechogarniająca ciemność lub jasność (zresztą może być to dowolny kolor lub nawet lepiej zupełny brak koloru - jednym słowem nicość). Nie mam jednak powodu by zakładać, że czas też "zniknął". Nie widzę go, ale nadal analizuję swoje myśli. Po jednej pojawia się następna i kolejna itd... Proces myślowy przebiega na zasadzie wnioskowań, które by mogły zachodzić, wymagają czasu - nawet ultrakrótkiego czasu.
Dopiero kiedy "zniknę" niewidzialny dla mnie czas nastąpi właściwy koniec wszystkiego. Skoro czas przestał upływać, nie mogę wykonać już żadnej analizy myślowej - niemożliwością jest stwierdzenie czegokolwiek. Wszystko przestało się dziać. To taki swoisty bilet w jedną stronę. Z tej sytuacji nie ma drogi wyjścia. Dopiero ten stan jest absolutnym NIC.

No tak, uwaga Deckarda uświadomiła mi, że przytaczając rzekome poglądy Kanta, zapędziłem się trochę za daleko i pokręciłem. Miałem dzisiaj chwilę (czas miałem;) ) i sięgnąłem do źródła tj. do "Krytyki czystego rozumu" (odradzam lekturę), żeby sobie odświeżyć co on tam naprawdę uważał na temat czasu. Zatem jeszcze raz, trochę inaczej to formułując:

Mianowicie tu trzeba rozróżnić dwie sprawy: istnienie czasu i przestrzeni oraz ich postrzeganie. Owe "odejmowanie" zdarzeń / przedmiotów w efekcie spowoduje, że nie tyle czas i przestrzeń przestaną istnieć, ale przestaną być postrzegane - w efekcie pozostanie "czysty" czas i "czysta" przestrzeń tzn. pozostaną te pojęcia w umyśle jako warunki możliwości doświadczenia (choćby i miały nimi być następujące po sobie myśli). Ponoć do Kanta było tak (mocno upraszczając), że filozofia zajmowała się w głównej mierze badaniem zjawisk zachodzących, przedmiotów istniejących "w czasie i przestrzeni" tj. analizowaniem doświadczeń (mówiąc skrótowo), natomiast Kant odwrócił pytanie i zapytał, "jak to się dzieje, że w ogole doświadczenie jest możliwe - stąd też jego koncepcja czasu i przestrzeni, jako czegoś nie tyle istniejącego "niezależnie" od podmiotu postrzegającego, w których zachodzą zjawiska, ale jako właśnie a priori istniejących zasad / pojęć w podmiocie postrzegającym, za pomocą czego następuje porządkowanie bodźców (postrzeganie zdarzeń jako równoczesnych bądź następujących po sobie, umiejscawianie przedmiotów względem siebie w przestrzeni). Dokładnie to twierdził, cytując dosłownie, że "czas jest rzeczywistą formą wewnętrznej naoczności" - jest zresztą do tego cały wywód, którego niestety ze względu na rozmiary nie przytoczę w całości. Natomist mogę dodać do tego wszystkiego, że Kant (skromnie ;)) nazywał swoje podejście "przewrotem kopernikańskim w filozofii".

Przepraszam za moją w jakimś tam stopniu błędną poprzednią interpretację, mam nadzieję, że teraz już trochę lepiej udało mi się to przytoczyć.

379
DyLEMaty / Re: Solipsyzm
« dnia: Kwietnia 25, 2006, 08:17:16 pm »
(c.d.)

4. Istnienie "czegoś" poza podmiotem. Jak słusznie zauważył dr_Edredon, nawet jeżeli istnieje tylko podmiot i dane mu bodźce, "coś" mu te bodźce musi zsyłać. Wszystko jedno, czy jest to demon Kartezjusza, który zwidy i iluzje zsyła, czy jest to matrix (swoją drogą tylko to cenię w tym filmie, że ów pomysł na iluzoryczność rzeczywistości został skutecznie przy pomocy niego wryty w kulturę), czy po prostu obiektywna rzeczywistość, którą postrzegamy. Coś.

5. Zdanie Lema na temat solipsyzmu - podawał on przykład taki, że jeżeli przyjmiemy, że nic poza nim nie istnieje i wszystko mu się wydaje, to w takim razie jak wytłumaczyć fakt, że może on podejść do swojej biblioteki, wziąć pierwszą z brzegu książkę, otworzyć i zacząć ja czytać - wszakże on sam wie, że tego nie napisał, co więcej, napisać nie byłby w stanie. Zatem ktoś to musiał napisać - oczywiście, nadal mu się może wydawać, że czyta i że ktoś to napisał - ale jest to swego rodzaju "podważanie" tego poglądu. Inny z kolei przykład o solipsyście, który jechał samochodem i pękła mu opona. Zatrzymał się zatem i zaczął niby nic zmieniać koło - a przecież, skoro mu się tylko to wydaje, to dlaczego nie może mu się wydawać, że opona jest sprawna? To prowadzi do wniosku, że może i mu się świat tylko wydaje, ale światem tym rządzą (istnieją) pewne zasady (zabraniające np. żeby "sobie wydawać" co się podoba). A to już przestaje się robić takie solipsystyczne - to już się powoli zaczyna robić takie, jak normalnie postrzegamy świat (nauka).

6. Kant i pojęcie czasu. Nie wiem, dlaczego czas został tu przywołany - zresztą to jest kwestia zdefiniowania pojęć "czas" oraz "istnieje" (była chyba już taka dyskusja). Na ten moment powiem tylko, że Kant uważał czas (i przestrzeń) jako warunek doświadczenia tj. coś istniejące a priori w umyśle oglądającym rzeczywistość i pozwalającym mu porządkować zjawiska. Dowodził tego w sposób taki, że po kolei "odejmował" postrzegane przedmioty - dla pojęcia przestrzeni łatwiej sobie to chyba wyobrazić - mianowicie, jeżeli będziemy "znikać" po kolei obserwowane przedmioty, to w rezultacie nie zostanie nic - wraz z pozbyciem się ostatniego z nich, zniknie też przestrzeń, która jest jedynie względnym usytuowaniem przedmiotów (czynionym przez umysł). Analogicznie zatem z czasem. Można by powiedzieć też w ten sposób, że jest to kwestia tego, czy zachodzące zjawiska "zachodzą w czasie", czy też zachodzące zjawiska "powodują wrażenie upływu czasu" - a to znowu problem istnienia rzeczywistości obiektywnej i subiektywnej oraz obiektywnego i subiektywnego (możliwości) jej  poznania.

Tyle.

380
DyLEMaty / Re: Solipsyzm
« dnia: Kwietnia 25, 2006, 08:13:57 pm »
E, nie można tak polegać na Wikipedii... Tekst polski zdaje się być prostym tłumaczeniem fragmentu z wersji angielskiej, która nie została zweryfikowana, co więcej zawiera przynajmniej kilka jeżeli nie błędów, to nieścisłości (patrz dyskusja w wersji angielskiej).

Po kolei zatem co mi się zdaje być nie tak:

1. Definicja. Solipsyzm to pogląd głoszący, że istnieje tylko podmiot poznający, a wszystko co jego poznaniu jest dostępne, to wrażenia zmysłowe jakie do niego docierają (a nie rzeczywistość bezpośrednio). Za głównego przedstawiciela solipsyzmu uważa się George'a Berkleya (1685-1753) - wywodzenie solipsyzmu od Gorgiasza jest nietrafne i nietrafne są te 3 punkty z definicji (które faktycznie pochodzą od niego - patrz punkt 2.)

2. Gorgiasz. Był on przede wszystkim sofistą i ów wywód na który powołuje się definicja, a który zaraz przytoczę, należy raczej rozumieć jako swego rodzaju "ćwiczenie umysłu" (w czym zresztą lubowali się sofiści). Idzie to tak (przytaczam za: Jan Legowicz, "Zarys historii filozofii"):
Cytuj
"[...] Gorgiasz zaczyna od twierdzenia, że nic nie istnieje, gdyby bowiem nawet coś istniało, to musiałoby być albo bytem, albo niebytem, albo bytem i niebytem zarazem, co jest nie do pomyślenia. Gdyby było bytem, byłoby czymś wiecznym, a więc nie miałoby początku. Co zaś nie ma początku, to jest bezkresne, a skoro jest bezkresne, to nie istnieje. Byt nie może również powstać, jeśli bowiem powstaje, to może powstać z bytu albo z niebytu. Nie może powstać z bytu, jeśli bowiem jest bytem, nie powstaje, ale istnieje. Nie może też powstać z niebytu, gdyż ten nie może nic wytworzyć, ponieważ to, co coś wytwarza, z konieczności musi uczestniczyć w istnieniu. A zatem byt również nie mógł powstać. Byt też nie może być czymś wiecznym i zarazem takim, co powstaje, gdyż te dwa pojęcia wykluczają się wzajemnie, i jeśli byt jest wieczny, to tym samym nie powstał, a jeśli powstał, nie jest wieczny. A zatem, skoro byt nie jest ani wieczny, ani nie powstał, ani nie jest jednym, ani drugim, to w ogóle nie istnieje. A zatem byt nie istnieje. A nawet gdyby coś istniało, nie byłoby poznawalne i dałoby się pomyśleć. Gdyby bowiem to, co zostało pomyślane, nie istniało, nie można by pomyśleć czegoś isniejącego, ponieważ nie wszystko, co jest pomyślane, musi istnieć. Gdyby zresztą nawet coś było i dawało się poznać, nie można by o tym powiadomić drugiego człowieka. Tym bowiem, za pomocą czego możemy powiadamiać innych, jest słowo, a słowo nie jest czymś, co rzeczywiście istnieje. Słowo zatem nie wyraża wielości rzeczy istniejących, tak jak i one same nie ujawniają swej natury. Nie ma zatem żadnej możliwości poznania tego, co rzeczywiście istnieje, i przekazania tego innym w sposób zrozumiały. W ten sposób filozofia eleacka została przez Gorgiasza sprowadzona do absurdu. Zarzuciwszy więc filozofię, Gorgiasz zajął się później wymową, problematyką etyczną i zagadnieniami estetycznymi."


3. Taoizm. Podejrzewam, że autor przyjąwszy Gorgiasza jako przedstawiciela solipsyzmu w ten sposób błędnie skojarzył go z taoizmem. Otóż taoizm nie ma nic wspólnego z solipsyzmem, a z Gorgiaszem, jeżeli już coś ma mieć, to dzieli przeświadczenie o trudnościach (czy wręcz niemożliwości) przekazania drugiej osobie własnego oglądu rzeczywistości - słynne słowa "Tao, które można wyrazić słowami, nie jest prawdziwym tao. Nazwa, którą można je określić nie jest prawdziwą nazwą" (rozdział I Tao-te-king) czy też powiedzenie "Ci, którzy wiedzą, nie mówią, ci, którzy mówią, nie wiedzą". To problem z jednej strony nieprzekazywalności osobistych doświadczeń, z drugiej zaś niedopasowania, niedoskonałości używanych słów (słowa definiuje się przy pomocy innych słów, co przypomina określanie nieokreślonego przez nieokreślone). Natomiast w żadnym wypadku taoizm nie twierdzi, że "nic nie istnieje".

381
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Obłok Magellana]
« dnia: Kwietnia 22, 2006, 07:46:37 pm »
Skończyłem "Obłok Magellana" jakiś czas temu, ale nie mam specjalnie nic nowego do dodania poza tym, co zostało już powiedziane, tylko tyle może, że co się tyczy "pisania o miłości", to dla mnie istnieje jedynie, wspomniany w innym wątku, "Kwartet aleksandryjski" Durella.

382
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Obłok Magellana]
« dnia: Marca 04, 2006, 11:07:17 am »
Cytuj
Taka "dzika encyklopedia" nie jest wiarygodnym źródłem wiedzy, ale jest fantastycznym materiałem do badań i eksperymentów socjologicznych.

A to różnie bywa z tą wiarogodnością, zresztą każdego źródła ;). Natomiast warto odnotować jako niewątpliwą zaletę Wikipedii to, że trafiają się tam hasła, całkiem nieźle opracowane, których w "zwykłych", poważnych encyklopediach się nie uświadczy.

Cytuj
Wracając do "Obłoku Magellana", czy zwróciliście uwagę, że triony to nic innego, jak internet??

Mhm, powiedzmy że coś na kształt. Tym samym muszę odwołać moje wcześniejsze pytanie o bibliotekę na statku, bo okazuje się, że jest.

Swoją drogą to chyba rozdział jeszcze nie czytany (względnie nieczytany) - przyznaję, że się zgubiłem, gdzie jesteśmy i byłby wdzięczny za informację "co czytamy (na poniedziałek)?".

Z innych:

Trochę już zaczynają mnie irytować te naiwne komunistyczne fragmenty.

I zastanawiam się, czy rzeczywiście tak łatwo, jak postaciom z książki, jest przestawić się na tryb życia inny niż 24 godzinny - czy organizm przyzwyczajony od lat do pewnego rytmu, przynajmniej na początku nie zareagowałby na tego typu zmianę dość nieprzyjemnymi objawami (jakimi?)?

383
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Obłok Magellana]
« dnia: Marca 02, 2006, 10:18:09 pm »
No, to swego czasu Alan Sokal narobił zamieszania (link).

Natomiast tzw. The Postmodernism Generator jest tu (odświeżając stronę generuje się nowy tekst).

384
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Obłok Magellana]
« dnia: Marca 01, 2006, 09:45:06 pm »
W zasadzie przyczepię się do tego, do czego moi poprzednicy się przyczepili tj. do tej całej chołoty, którą zabrano na statek. Nie wiem czy dobrze rozumuję (i liczę), ale zgodnie z fragmentem:

"[...] każdy pokład spacerowy ma 550 metrów długości, że zaś są dwa, gdyby się wszyscy członkowie załogi ustawili rzędem, staliby o pięc metrów jeden od drugiego."

wychodzi mi, że członków załogi było mniej więcej 220. Biorąc pod uwagę, że mieli tam filharmonię (! a biblioteka?!), a orkiestra symfoniczna liczy przeciętnie 80-120 muzyków, rodzą się we mnie wątpliwości co do poczytalności osoby (osób) odpowiedzialnych za skompletowanie załogi...

PS. Wolność to uświadomiona konieczność!

385
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Obłok Magellana]
« dnia: Lutego 26, 2006, 10:28:52 pm »
Na wstępie pragnę wyrazić wdzięczność za niespieszne tempo omawiania "Obłoku Magellana" - pozwoliło mi to, nabywszy książkę dzisiaj, podgonić trochę do pozostałych czytających (nie wszystko, nie wszystko, "Pożegnanie..." przeczytam razem z tym, co "zadane" na jutro).

Co natomiast zwróciło moją uwagę:

Kwestia imienia głównego bohatera ("Stefan" nie bardzo do mnie trafia) - w rozdziale "Dom" jest być może zawarta pewna wskazówka, wszakże ojciec zwraca się do głównego bohatera słowami: "Pędrak jest dziki, bo w lesie wyrósł".

"Predykcje" nietrafne chyba np. liczba dzieci (główny bohater ma dwie siostry i brata) - w ogóle to, że model rodziny tak tradycyjny miałby się utrzymać wydaje mi się niespecjalnie przekonywające; olimpiada w kształcie przedstawionym w książce też budzi moje wątpliwości, gdy dzisiaj już widać, że z ideałami barona de Coubertin ma ona niewiele wspólnego; kontrola pogody - z tego co się orientuję (choć być może nie orientuję się wcale) - obecnie prawie w ogóle nie potrafimy nad pogodą panować (bodajże jedynie nakładem dużych środków można "rozproszyć" chmury zrzucając coś tam z samolotów?).

Co do "statków pokoleniowych" - istnieje już przecież jeden taki statek od bardzo dawna, choć różniący się skalą od "zwykłych" statków, mianowicie: Ziemia (pomysł ten nie jest mój, być może nawet trafiłem na niego tu albo w którejś z innych książek Lema, co uczciwie przyznaję, ale źródła nie pamiętam).

I cytat: "Im słabsze stawały się mięśnie, tym większy musiał być wysiłek psychiczny." - podoba mi się w nim wzajemne powiązanie ciała i ducha, podczas gdy dużo częściej (w cywilizacji zachodniej?) można spotkać stwierdzenia wyraźnie te pojęcia rozgraniczające czy wręcz stawiające w opozycji.

386
DyLEMaty / Odp: Czas i Przestrzeń
« dnia: Stycznia 09, 2006, 01:16:53 am »
"Górą leci samolot, w dole ryczy lew..."

A na pytanie nie doczekałem się odpowiedzi.

387
DyLEMaty / Re: Książki obowiązkowe (pamietnik z czytania Lema
« dnia: Stycznia 05, 2006, 08:20:50 pm »
Śledząc dyskusje w różnych tematach (ostatnio np. ewolucjonizm i zagadnienie tzw. "junk DNA") przynajmniej już kilkakrotnie zdarzało mi się zauważyć, że tematy poruszane kojarzą mi się z tymi, w poniższej książce zawartymi, którą to niniejszym pragnąłbym polecić:

John L. Casti - "Paradigms Lost". Podtytuł: "Images of man in the mirror of science". Książka "o nauce" - o ile w pierwszym rozdziale następuje krótkie wprowadzenie do głównych nurtów metodologii czy też filozofii nauki, w następnych autor stawia sobie za cel rozważenie w szerokim zakresie kilku, najważniejszych jego zdaniem, pytań współczesnej nauki, a konkretnie:
- życie na ziemi powstało w wyniku naturalnych procesów fizycznych
- wzorce ludzkich zachowań w dużej mierze są zdeterminowane genetycznie
- ludzki język jest szczególną cechą mózgu, właściwą człowiekowi
- maszyny potrafią "myśleć"
- istnieją poza ziemią istoty, z którymi ludzie są w stanie się porozumieć
- nie istnieje rzeczywistość obiektywna niezależna od obserwatora
przy czym całość ma formę jak gdyby "procesu sądowego" (zabieg, który wraz z licznymi anegdotami powoduje, że książka, miejscami zbyt naukowa, nie nuży, a wręcz przeciwnie, wciąga), gdzie przedstawione są obecne argumenty naukowe zarówno wspierające postawioną hipotezę (czy raczej "zarzut") jak i ją podważającą, po których na końcu następuje werdykt będący osobistym, nie narzucanym w żaden sposób czytelnikowi, poglądem na daną sprawę autora.

Niestety, z tego co mi wiadomo, nie była to pozycja tłumaczona na język polski. Niemniej jednak na amazonach czy innych takich powinna być łatwo dostępna.

388
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Stycznia 01, 2006, 05:09:27 pm »
Podobał mi się ten "Test pilota Pirxa", ale opinii po innych powtarzać nie będę, bom i po prawdzie o czym innym chciał. Mianowicie ze zdziwieniem (umiarkowanym wprawdzie, aczkolwiek pozytywnym) zobaczyłem, że za muzykę w tym filmie (czy też raczej w tym przypadku "muzykę") odpowiadał m.in. Arvo Part. Nie będę ukrywał, że jest to mój ulubiony "zagraniczny" kompozytor jeżeli chodzi o współczesną muzykę poważną. Polecam przede wszystkim jego "Miserere", "Festina Lente" czy też "Alina". To tak na marginesie i poniekąd jedynie przy okazji wspomnianego filmu.

Poza tym podpisuję się także pod opiniami dotyczącymi filmów Piotra Szulkina - "O bi, o ba, koniec cywilizacji", "Golem", "Ga, ga, chwała bohaterom"" oraz "Wojna światów - następne stulecie". Oprócz nich widziałem jeszcze kiedyś (był przegląd filmów tego reżysera dwa czy trzy lata temu w kilku miastach) film bodajże pt. "Femina", z tym że to już nie było SF.

389
Lemosfera / Re: O Polakach (> Wywiad z Lemem na Onecie)
« dnia: Grudnia 30, 2005, 09:14:23 pm »
Dlaczego pomyłkę? Może mówimy o różnych Schopenhauerach? ;)

Miałem na myśli to jego dosadne dość i trafne bardziej sformułowanie, że:

"Najlichszym rodzajem dumy jest duma narodowa, gdyż ten kto ją ujawnia, jedynie zdradza brak indywidualnych przymiotów, z których mógłby być dumny. Każdy żałosny cep, który niczego nie ma w świecie, z czego mógł by być dumny, czepia się ostatniego środka - narodu, z którego należy by być dumny."

I tak mi się to skojarzyło, ale nie będę się upierał, że ma to jakiś większy zwiążek z prowadzoną tu dyskusją.

390
DyLEMaty / Re: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Grudnia 28, 2005, 10:54:58 pm »
Rzecz wszakże nie w tym gdzie pisuje, lecz o czym. Poza tym, zdaje się, że dyskusja związana ze wskazanym wywiadem w innym miejscu poczęła się toczyć.

Strony: 1 ... 24 25 [26] 27