Autor Wątek: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...  (Przeczytany 64086 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #45 dnia: Kwietnia 07, 2009, 10:39:37 pm »
Ja również dostałem zaproszenie. Było jako dzi prawi. Ja też byłem mocno nakręcony. Wcześniej (kiedy nie była moja kolej) siedziałem w reżyserce, patrzyłem na ścianę ekranów (widać obraz z wszystkich kamer ze studia, na fotelach siedzą juz rozmówcy) i słyszałem jak prowadząca mówi do mikrofonu "półtorej minuty... minuta...pół...10...5, 4, 3, 2, 1 - wchodzisz" (do do słuchawki w uchu prowadzącego) - no i ten zaczynał - dobry wieczór państwu, tararrara...

Jak już wreszcie siedliśmy w tych fotelach, to było kilka minut do początku, więc wywiązała się luźna rozmowa "o sepulkach" i nagle kątem oka widzę, że twarz prowadzącego przybiera czujny wyraz - ocho myślę: "półtorej minuty.... " - spieprzać, spieprzać w kartofle, jeszcze czas... No i tyle Wam powiem, że serce to jednak mam zdrowe ;-). Że nie walnąłem na zawał przez te półtorej minuty.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

lilijna

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 312
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #46 dnia: Kwietnia 07, 2009, 11:19:00 pm »
Dobre! Dziękuję za odpowiedzi. A ja i tak zostanę przy swoim. To na pewno było przeżycie. Nerwów, o których piszecie czy spięcia nie widać na zewnątrz, a przynajmniej jest niewidoczne dla osób, które Was osobiście nie znają. Dla mnie takie stany objawiają się nerwowym tupaniem, rozglądaniem się po studiu, itp... A tego nie było. I chyba ciężko byłoby mi utrzymać rezon mówiąc o Lemie i będąc jednocześnie pod przenikliwym spojrzeniem prof. Jarzębskiego. Ciekawi mnie trochę jak to wygląda od kuchni, z góry wiedzieliście co konkretnie powiecie czy raczej przebiegało to na zasadzie spontanicznej rozmowy, gdzie tylko temat był określony?

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #47 dnia: Kwietnia 07, 2009, 11:33:30 pm »
Obejrzalam łans agein...dokonalam pelnej identyfikacji i to com pisnela wczesniej: wg mnie bylo oki.Stres przedkamerowy jest potworny (bylam niedawno na benefisie Slawomira Idziaka...szalejacy po kinie Rialto.. z kamerami..reporterzy wywolywali u mnie tylko jedna mysl : tylko nie ja...tylko nie ja do odpytywania;)) ...dodatkowo towarzystwo Pana Jarzebskiego...Orlinskiego...cala ta otoczka.Udany debiut;)teraz propozycje sypna sie jak z zarekawka;)
dzi ...zrobiles taka antyreklame Bomby...ze wlasnie ja kupilam na allegro;)Musze sie sama przekonac co "Pan z TV" ma do zarzucenia Lemowi;)Bo jesli chodzi o inne zalewy...typu potop ksiazkowy to zgadzam sie z Lemem ze ciezko z tej masy wydawanej cos samodzielnie wyluskac.A propos netu: nie wyobrazam sobie juz chyba zycia(potworne?;)) bez...ale zeby plusy nie przeslonily minusow;)
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 07, 2009, 11:46:32 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

draco_volantus

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1602
  • quid?
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #48 dnia: Kwietnia 08, 2009, 12:01:27 am »
przecież na tego jąkałę się patrzeć nie da :|

wiesz dzi, że przez to, że nie chciałeś się o lemie niepochlebnie wypowiadać,
obraz lema jako ignoranta (słuszny zresztą) w kwestii internetu wzrósł? ;]

i dramatycznie do mnie nie dociera sens ekranizowania dobrych książek (bo słabych jak np. Lśnienie czy Conan jak najbardziej)

ciezko z tej masy wydawanej cos samodzielnie wyluskac

bo najlepiej to czytać dla pieniędzy xD

przepraszam, jeżeli jestem niezrozumiały ale okropnie mnie rozśmieszyła ta wymyślona przeze mnie parafraza ;]
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 08, 2009, 12:04:39 am wysłana przez draco_volantus »
I want my coffee hot and best social media I was a part of brought back in my lifetime.

Terminus

  • Gość
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #49 dnia: Kwietnia 08, 2009, 12:09:47 am »
A to ja prosto z mostu - najbardziej mnie interesowało jak koledzy wyglądają :)
No, hehe, już wiem. Więc dzi dokładnie tak jak sobie wyobrażałem, maziek natomiast mnie zaszokował, opanowany twardziel, Clint Eastwood :)... w  porównaniu z maźkiem dzi (Rafał?) rzeczywiście spięty.

Jeśli chodzi o program - nie podobał mi się :) Pogadali z Wami mało, ale z innymi też stosunkowo mało - za mało. Wszystko jakoś tak naprędce, wokół improwizowanych wniosków formułowanych przez pana prowadzącego, który po prostu starał się skleić rozmowę, zamiast rozwiązywać kwestie.  Bardzo ciekawe były fragmenty ekranizacji, bardzo bym chciał 'mieć' dostęp do tych filmów - praktycznie niczego, poza 'Testem Pirxa' z tego, co pokazano w pierwszych 8.5 filmikach maźka nie widziałem. Na przykład ta ekranizacja Szpitala byłaby świetna do omowienia w Akademii, no a tak, antygłowa zbita.

Niemniej materiał na pewno ściągnę sobie na dysk, dzięki maziek.

dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #50 dnia: Kwietnia 08, 2009, 12:20:59 am »
Haha no skoro jestem taki opiniotwórczy to co ja poradzę, tak uważam i koniec ;) Przy Bombie aż mną trzęsło czasem. Wyjątkowo złe wrażenie po zachwycie Summą. Ale fakt że szczegółów nie pamiętam co mi się tam nie podobało.

Od kuchni wygląda bardzo sympatycznie choć dla mnie, "umysłu ścisłego", był to dość duży szok. Przepraszam za generalizację która zaraz nastąpi, może jest mylna, ale roboczo ją przyjmijmy. Jestem przyzwyczajony że w "przedsiębiorstwach", a za takie mam TVP, jest jako taki porządek albo chociaż dążenie do niego. Takie mam przyzwyczajenie zawodowe i właściwie życiowe nawet. Natomiast tu zderzyłem się z podejściem, że tak to nazwę, artystycznym. To znaczy ogólne dziwne wrażenie z korytarzy, chaotyczny bufet którego klimat można podsumować zdaniem "panie, my tu się poważnymi problemami zajmujemy a nie takim przyziemnym, nieważnym niczym jak jedzenie, sprzątanie, wygląd". Jakieś plastikowe talerze z zimnym jedzeniem ze słoika, pan w niedbałej pozie ze specyficznym sposobem wypowiadania się pociągający w przerwach od rozważań papierosa i z konieczności strzepujący go do kubka po kawie prowadzący dziwny dialog z dwoma paniami. W tle jakieś bieganie, przeróżne style ubioru, czasami jakieś totalne niedopasowanie typu świetna wieczorowa fryzura a na dole byle jakie buty. Ogólnie dla mnie było dziwnie, tak "humanistycznie" czy "artystyczne" właśnie. Tylko nie myślcie że brudno czy coś, chodzi raczej o wrażenia. Trudno mi to wytłumaczyć.

Co do realizacji programu to Pan Max zagadał mnie przed wejściem tak ogólnie zapoznawczo co ja sobie tam myślę i zaproponował że może nawiążemy jakoś do mojego zawodu. Mniej więcej naświetlił się jakiś temat przez to że powiedziałem to co powiedziałem o Bombie. Czyli jak najbardziej real time i nieprzygotowywane. Były ogólne ramy tematyczne na poszczególne wejścia i pod to byli dobierani goście, ale sama rozmowa mogła spokojnie odbiec od tematu co zresztą się zdarzało.

No i ogólnie dość "pro" że tak powiem. Jak się ogląda rzeczy o których ma się nikłe pojęcie to robi wrażenie jak ktoś jest w tym rutyniarzem. Różne role, prowadzący, kamerzyści, charakteryzacja, pani przełączająca kamery, pani dźwiękowiec, fajnie.

Podkreślam że nie chcę być zbyt opiniotwórczy ;) To BARDZO subiektywne spostrzeżenia i na pewno wykrzywione.

Term:
Też mam takie wrażenie że to "program o niczym". Jakiś zlepek wypowiedzi bez nawet nadziei że się powie coś sensownego. Wszystko takie wyrwane. Takie miałem odczucia mówiąc.
A co do dostępności to Śledztwo to jest na emulu. I jeszcze jeden teatr tv na podstawie Lema jakiś.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 08, 2009, 12:24:06 am wysłana przez dzi »

This user possesses the following skills:

qertuo

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 118
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #51 dnia: Kwietnia 08, 2009, 12:41:57 am »
Terminus - Przekładaniec jest na YT.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 08, 2009, 12:44:15 am wysłana przez qertuo »

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #52 dnia: Kwietnia 08, 2009, 01:02:46 am »
dzi trudno...za pozno...jestes opinotworczy;) (mam nadzieje.. ze te wszystkie mrugniecia od ktorych realnie opadlaby mi powieka...sa dostrzegalne?;))
Bombe ...i tak przeczytalabym.bez wzgledu na opinie.W koncu czytalam ksiazki ktore odradzal sam Lem;)
A propos programu : wydaje mi sie ze tak pociety na tubie jest rzeczywiscie nieco dziwny.Ale na zywo nie bylo zle.Tak to juz jest z programami o "caloksztaltach". Prowadzacy ma niewdzeczna role.Ale wienczacy program Przekladaniec...jak dla mnie...zostawil naprawde dobre wrazenie.
Dla mnie najgorszy fragment to ten w ktorym mowi sam Lem a montazysta...realizator...niewiemkto...zagluszal go fragmentem z Kosiarza Umyslow...i to co pislam wyzej o Jedynej Pani.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Hornet

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 203
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #53 dnia: Kwietnia 08, 2009, 04:46:48 am »
Dziękuję i gratuluję. Uważam, że potencjał maźka i dzi nie został w pełni wykorzystany. Może następnym razem ?. Mam taką nadzieję.
Gwiazdy nie są dla człowieka - Karellen

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #54 dnia: Kwietnia 08, 2009, 11:27:58 am »
Haha, Term, Clint... taa... starałem się nie ruszać gwałtownie, bo w galotach ciążyło a nawet trochę już chlupotało (dlatego na takiego spokojnego wyglądałem, żadnych ruchów, no move). Przez pierwsze minuty programu skupiałem się na roztrząsaniu problemu, czy walenie serducha zostanie wyłapane przez przypięty na klacie mikrofon... :-)

W moim przypadku nie było żadnego przygotowania. Wyobrażałem sobie, że siądziemy gdzieś na pięć minut i jakoś ramowo ustalimy, czasu mało, więc mówimy o tym, o tym i o tym. Niczego takiego nie było. Pierwsze pytanie, czy czujemy się (na forum) dziećmi Lema trafiło we mnie mniej więcej tak, jakby ktoś przyszedł na egzamin na prawo jazdy i pierwsze pytanie było wymień poetów romantyzmu :-). Tym bardziej, że nigdy nie myślałem o sobie, jako o dziecku Lema, zresztą nie wiem, czy chciałby mieć takie dziecko :-).

A byłem już mocno zdeterminowany, aby przebić się z tezą, że jednak Lem nie był bajkopisarzem i tylko w naszym kraju jest za takowego uważany, a gdzie indziej raczej za naukowca, filozofa - a w każdym razie popularyzatora nauki. Jakoś mi tego wątku brakowało w wypowiedziach. Czerwone lampki mi się zapaliły już kiedy pani antropolożka powiedziała, że Terminus "miał pewnien rodzaj pamięci" a przecież nie chodziło w tym opowiadaniu o nagranie odgłosów z katastrofy tylko o to, że w jakiś sposób do prymitywnego mózgu robota przesiadły się osobowości ludzi, którzy w realu ponieśli śmierć, a żyją nadal w nim "softowo".

Ponadto wydawało mi się, że gadam zdecydowanie za długo, a teraz widzę, że raczej moje wypowiedzi są zdawkowe.

Generalnie jak to opisał dzi, atmosfera prowizoryczna, choć ja nie wyczułem w tym jakiegoś artyzmu, po prostu wszyscy za czymś latali jak mrówki po śladzie feromonowym, każdy skupiony na swojej chwilowej czynności bez szerszego planu. Atmosferę tworzył  częściowo olbrzymi gmach, który w godzinach popołudniowych w niedzielę był niemal pusty. Bufet rzeczywiście tragedia, tyle że mieli porządny ekspres do kawy. Potraw przezornie nie spożywałem, ponieważ jak wiadomo rana postrzałowa w brzuch po posiłku jest śmiertelna. Dobra stroną bufetu było to, że był połozony przy jednym z tych korytarzy, na którym nakręcono pierwsze sceny "Człowieka z Marmuru" (wściekły marsz Jandy) - więc poczułem się trochę jak w świętym miejscu.

W pewnym momencie do reżyserki wpadło dwóch gości ze śrubokrętami i wyrwali z tej ściany monitorów jakiś podzespół czy ekranik. Ja gębę otworzyłem bo wyglądało to mniej więcej tak, jakby w czasie mszy przy podniesieniu przyszło dwóch elektryków w kombinezonach i zaczęli żarówkę w tabernakulum wymieniać, swobodnie przy tym rozmawiając o wczorajszym wypadzie na ryby. Nikt inny nie zwrócił na nich specjalnej uwagi. Przez chwilę usiłowałem się skupić na tym, co mówią - jeśli dobrze zrozumiałem omawiali praktyki kanibalistyczne - zamierzali z innego studia wykręcić coś, co w tym studiu się schrzaniło. Szukali też jakiejś kaety z taśmą (starczy pół godziny) az jeden sobie przypomniał, że mozna zabrać z jakiejś dwójki czy trójki.

Ogólnie jednak kazdy wiedział co robi i od strony ekranu całej tej bieganiny i pozornej bezcelowości nie widać - co oznacza, że ludzie ci są dobrymi fachowcami.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 08, 2009, 12:34:06 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

qertuo

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 118
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #55 dnia: Kwietnia 08, 2009, 01:36:29 pm »
Odnośnie "dzieci Lema" to mi się kojarzy z "wychowani na Lemie" (chociaz redaktor chyba nie taka interpretację miał na myśli) - ale wystarczy spojrzeć na podpis pod avatarem maźka  ;)
Z resztą, mi się opis maźka kojarzy również z własnym dzieciństwem. A opowiem Wam, a co..  :P
Mi też ojciec zamiast zwykłych bajek czytał Bajki robotów, chociaż dla mnie była to po prostu Cyberiada. Tato miał akurat takie łączne wydanie Bajki + Cyberiada z rysunkami Mroza (z reszta te rysunki robiły na mnie ogromne wrażenie, z jednej stony sie ich bałam a z drugiej jakoś mnie fascynowały, bo jako 7-latka w innych książeczkach miałam raczej kolorowe kucyki).
W sumie to nawet nie wiem z którego roku jest to wydanie, bo jest już bardzo sfatygowane i nadgryzione zębem nie tylko czasu...
w każdym razie pamiętam też sytuację z pierwszej klasy podstawówki, gdy pod koniec roku nauczycielka zapytała jaka książkę chcę dostać w nagrodę razem ze świadectwem - od razu wypaiłam: "Cyberiada" - Wam się może nie wyda to takie dziwne, ale ja do tej pory pamiętam to pełne braku zrozumienia spojrzenie mojej wychowawczyni.

Dostałam Alicję w krainie czarów.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #56 dnia: Kwietnia 08, 2009, 02:07:23 pm »
Hahah qertuo, rzekłbym siostro... :-)

Ja mam takie wspomnienia ze szkoły. Na samym początku drugiej klasy pani przeprowadzała wywiad, żeby poznać dzieci (wszyscy byli poprzenoszoną zbieraniną, ponieważ wybudowano nową szkołę i rejonizacja nas przesuneła). Pytała się, kto się czym interesuje, jakie książki lubi itd.

No i ja wypaliłem, zgodnie z prawdą, że właśnie przeczytałem "Astronautów" Lema!

Pani po południu zadzwoniła do rodziców, z sugestią, że dzieckiem trzeba się trochę zająć, bo żyje w urojeniach i kłamie, że czyta takie poważnie książki :-) .

P.S. to wydanie "Cyberiady" o którym piszesz też mi się rozpada, ale bardzo je lubię.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Terminus

  • Gość
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #57 dnia: Kwietnia 08, 2009, 03:42:06 pm »
Terminus - Przekładaniec jest na YT.

Dzięki, już mam na dysku :) Bosko.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #58 dnia: Kwietnia 08, 2009, 11:05:59 pm »
Ja też dzięki, nawet już obejrzałem. Dwie niesamowite sprawy - facet z buldogiem podobny do Benny Hilla. A druga -  właśnie przeczytałem, że Kobiela zginął w wypadku samochodowym. Prowadził białe BMW i wpadł w poślizg... W 1969, rok po.

I jeszcze słowa Lema do Wajdy:

"Drogi Panie,
Przedwczoraj oglądałem w telewizji film Przekładaniec. Zarówno robota Pana, jak dzieło aktorów oraz wystrój scenograficzny wydały mi się bardzo dobre. Zwłaszcza już dobry był w swojej roli adwokat, sympatyczny bardzo chirurg, no a Kobiela nie wymaga pochwał specjalnych. Jedyne zastrzeżenia moje merytoryczne dotyczyły niepewności, czy wskutek bardzo szybkiego tempa całości rzecz nie jest aby dla przeciętnego widza trudno zrozumiała? Ale nie jestem w stanie osądzać tego, ponieważ ja znałem przecież scenariusz."

Hahah, rzeczywiście po dzisiejszemu zmontowane...
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 08, 2009, 11:08:40 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

draco_volantus

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1602
  • quid?
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #59 dnia: Kwietnia 08, 2009, 11:15:09 pm »
Natomiast tu zderzyłem się z podejściem, że tak to nazwę, artystycznym. To znaczy ogólne dziwne wrażenie z korytarzy, chaotyczny bufet którego klimat można podsumować zdaniem "panie, my tu się poważnymi problemami zajmujemy a nie takim przyziemnym, nieważnym niczym jak jedzenie, sprzątanie, wygląd". Jakieś plastikowe talerze z zimnym jedzeniem ze słoika, pan w niedbałej pozie ze specyficznym sposobem wypowiadania się pociągający w przerwach od rozważań papierosa i z konieczności strzepujący go do kubka po kawie prowadzący dziwny dialog z dwoma paniami. W tle jakieś bieganie, przeróżne style ubioru, czasami jakieś totalne niedopasowanie typu świetna wieczorowa fryzura a na dole byle jakie buty. Ogólnie dla mnie było dziwnie, tak "humanistycznie" czy "artystyczne" właśnie. Tylko nie myślcie że brudno czy coś, chodzi raczej o wrażenia. Trudno mi to wytłumaczyć.

Paanie, to jeszcze mało, polecam zloty poetyckie ;]
I want my coffee hot and best social media I was a part of brought back in my lifetime.