Zagadka z misiem przednia, tylko pytanie źle zadane. Dopatrywałem się jednoznaczności, która wynikała z pytania o jedno, konkretne imię. A co byłoby przekonujące w kwestii morskiego drzewa? Bo jak znam Ciebie, to na pewno coś innego, niż dla mnie. Nie wiem, czy masz rację z tą pożywnością morskiego dna, ale...
Primo jest pewien zasadniczy problem, polegający na tym, że takie drzewo musiałoby urosnąć na 100 m, zanim mogłoby zacząć się odżywiać, ponieważ w wodzie, nawet przejrzystej, światło jest skutecznie pochłaniane. Byłby to problem techniczny, ale przede wszystkim ewolucyjny.
Secundo nie istnieją morza nie mówiąc o oceanach, w których nie występują pływy i prądy. Biorąc pod uwagę różnicę gęstości powietrza i wody, pień drzewa zdolny przeciwstawić się "wodnemu wiatrowi" byłby cudem mechaniki budowli.
Tertio powierzchnia wód nie jest zawsze spokojna, lecz zdarzają się na niej fale, które okazują potęgę morza, niszcząc regularnie żelbetowe falochrony. Korona drzewa, mająca dużą powierzchnię, byłaby szczególnie wystawiona na ich niszczycielską moc.
Quatro wiatry nad morzami wieją z większą prędkością niż na lądzie - patrz wyżej.
Quinto - to by było po inżyniersku bez sensu. Po co stać, jak można unosić się w toni?
Tak na szybciora.