żełzne.
Chodzi o jakieś różnice w budowie subatomowej (vide twory F z "Solaris" i Mi-Go u Lovecrafta)?
W sumie nie ma to znaczenia...ale może chodzi o po prostu "żywe"?
Czy jakiś inny jego imienia wymyślił?
To stacja orbitalna przy Saturnie.
Ale nawiązanie czytelne.
Poza tym jest jeszcze kilka nazw, które odwołując się do mitologii dopełniają możliwe odczyty, obrazki.
Przeczytałam już całość. I muszę powiedzieć, że nie potrafię jednoznacznie ocenić tej książki.
Na pewno warto ją przeczytać, bo solidna pozycja na rynku SF - ale nie dla początkujących czytelników.
I nie hard SF. Chociaż otulina bardzo hard.
W środku zaś...doszłam do wniosku, że tytuł "Lagrange" najlepiej oddaje ducha...autor i jego utwór - a czytelnik tkwi w takim punkcie libracyjnym - są próby przeciągnięcia w różną stronę: poznanie i jego granice, poszukiwanie boga, katastrofizm, technologie i ich wpływ, kwantówka z elementami horroru...pełen pakiet problemów.
Ale właśnie: próby.
I dlatego końcówka może trochę za...mało purpurowa;)
Pewnie dlatego, że już poza punktem L4.
Doszłam do wniosku, że chyba przeczytam to jeszcze raz - nie skupiając się już tak na ogóle, a raczej na szczegółach.