A to dziękuję:)
Nie ma za co
.
Z kolei uwag o programie chętnie wysłuchamy.
Może zacznę od punktu "Mistrzowie Lema". Tytuł jest trochę mylący, bo o ile cieszę się, że wspomniani autorzy zostali przypomnieni (zwł., że sam
swego czasu na niniejszym Forum "walczyłem" o należyte uwaględnienie Stapledona wśród lemowych prekursorów, i o należne uznanie dla niego), o tyle kryteria wyboru wydają mi się niejasne - Żuławski, Grabiński, przywołany Stapledon - zgoda, da się bez trudu udowodnić udowodnić ich wpływ na Lema. Ale Umiński? Jeśli prawdą jest, że "Zaziemskie światy" przeleżały 10 lat w wydawnictwie, nijak nie mogły zadziałać inspirująco na "Astronautów", choć w obu wypadkach mamy lot na Wenus i mało sympatycznych mieszkańców tej planety (by była jasność: czytałem, posiadam i lubię książki Umińskiego, i nie odmawiam mu miana mistrza rodzimej SF, kwestionuję natomiast umieszczenie go wśród mistrzów
Lema; wspomniany parę razy Wells znacznie bardziej pasowałby przy takim tytule; gdyby tematem prelekcji byli lemowi
prekursorzy, to co innego...).
Druga sprawa: dostaliśmy jakiś tam obraz tego, kim w/w panowie byli, co napisali, ale - pomijając niedługą wzmiankę o "Terminusie" - zabrakło w sumie pokazania w jaki też sposób na Mistrza wpływali, co z nich czerpał, na czym ich wielkość się zasadzała (domyślam się, że może to być pochodna obecnej kultury lęku przed spoilerami, niemniej...).
Dla równowagi pochwalę rozróżnienie pomiędzy amerykańskim, a wczesnoeuropejskim (od F. Bacona do Clarke'a, Lema i Strugackich gdzieś) stylem uprawiania SF. W istocie są to b. odmienne nurty, i aż dziwi, że amerykański zdołał wydać Dicka i Le Guin w tych realiach. (O czym zresztą lat temu ileś
pisałem.)
Znaczy: jako konwentowa popularyzacja rzecz jest ok (przypuszczam, że mam na koncie gorsze prelekcje tego typu
), ale na konferencję lemologiczną bym jej nie puścił
*.
I jeszcze jedno: zasmuciła mnie opowieść o tym jak to u nas nikt nie chce wydać starego Olafa S. (choć "Doc'a" Smitha chcą), i głos z sali odmawiający jego dziełom wartości literackiej (bazujący zaś na b. konwencjonalnym, i - o czym pisał Dukaj - do SF średnio pasującym, tej wartości rozumieniu).
* No, dobra, nie będę tak kategoryczny, bo na etapie dyskusji robi się interesująco - Conrad jest omawiany tak, jak - IMHO - wszyscy powinni, słynna orlińsko-cholewowo-GOLEMowo-solarisowa anegdota zostaje powtórzona (zaraz się do niej gdzie indziej odniosę), a sprawa z "Bohaterskim misiem" i jego ew. wpływem na początek "Maski" jest naprawdę fascynująca, aż zacytuję jak się utwór p. Ostrowskiej zaczyna:
"Na początku był zgrzyt i błyskanie nożyc w skrawkach brązowego pluszu i sukna, brzęk szklanych czarnych paciorków, szykowanych na oczy, pisk i mruczenie sprężynek, zawijanych skrzętnie w brzuszki pakuł i gałganków. Był stukot maszyny po formach oddzielnych łap, łbów i korpusów, i skrzyp igieł, haftujących jedwabiem dowcipne nosy i wdzięczne pazury."https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/ostrowska-bohaterski-mis.html(Przy czym, pod kątem dalszych badań nad tym zagadnieniem nie wykluczałbym inspiracji piętrowej: "Miś" -> "Robot" -> "Maska", więc poza listą lektur Lema, i snergowe trzeba by przetrząsnąć.)