To ja może coś na podsumowanie dnia minionego dam, by połączyć temat liczby PI i zmarłych, a powszechnie znanych, fizyków-popularyzatorów. To PI w wydaniu muzycznym (PI-tagoras by się ucieszył):
To zaś pisał o liczbie owej, w swojej powieści SF, jeden pan,
co kiedyś z Hawkingiem i Clarkiem do spółki gwiazdował:
"— Chcę znać wasze mity. I wasze religie. Co was przejmuje lękiem? A może ci, którzy stworzyli numinosum, sami nie umieją go czuć?
— Ty także tworzysz numinosum. Ale wiem, o co pytasz. Oczywiście, my to odczuwamy. Widzisz… o niektórych rzeczach trudno mi z tobą rozmawiać. Dam ci więc przykład zamiast mojej odpowiedzi. Nie jest dokładnie tym, co chciałbym ci powiedzieć, ale mimo to przedstawię ci…
Na chwilę zawiesił głos i w tym momencie znowu poczuła ukłucie, tym razem w okolicy potylicy. /.../
— … istotę naszego numinosum. To liczba „pi”, wynik dzielenia obwodu koła przez jego średnicę. Oczywiście, świetnie to znasz i wiesz również, że liczba „pi” jest nieskończona. Nie ma takiej istoty w całym wszechświecie, obojętnie jak mądrej, która mogłaby doprowadzić liczbę „pi” do końca, do ostatniej cyfry po przecinku. Bo nie ma takiej cyfry, za to jest szereg różnych cyfr, który nie ma końca. Ziemscy matematycy próbowali to obliczyć i doszli do…
Znowu ukłucie.
— …tego dokładnie nikt nie wie. Powiedzmy do dziesięciu miliardów miejsc po przecinku. Nie zdziwi cię zapewne wiadomość że inni matematycy zaszli trochę dalej. No cóż, podsumujmy takim stwierdzeniem: doszedłszy do rzędu dziesięć do potęgi dwudziestej miejsca po przecinku, zaczynasz zbliżać się do jakiegoś sensu. Przypadkowe cyfry znikają, i przez nieprawdopodobnie długi czas nie pojawia się nic, tylko jedynki i zera.
Niby przypadkiem kreślił piętą koło na piasku. Prawie stanęło jej serce z wrażenia, nim zapytała:
— A gdy i ta kolejność ulega wyczerpaniu, to znów wraca się do przypadkowych sekwencji liczb?
Na jego twarzy pojawiło się coś w rodzaju zachęty, więc ciągnęła dalej.
— A ilość jedynek i zer? Czy jest wynikiem liczb niepodzielnych?
— Tak, jedenastu.
— Chcesz przez to powiedzieć, że w liczbie „pi” jest ukryta wiadomość, mająca jedenaście wymiarów? I że we wszechświecie wystarcza komunikowanie się za pomocą… matematyki? Ale… pomóż mi. Naprawdę, trudno ciebie zrozumieć. Przecież matematyki nie można wykorzystywać tylko na własny użytek. Liczba „pi” ma to samo znaczenie wszędzie w kosmosie. Jak można ukryć jakąkolwiek wiadomość wewnątrz „pi”? Ona jest wmontowana w samą podstawę wszechświata.
— Dokładnie tak.
Nieruchomo patrzyła w niego, gdy mówił dalej.
— Ale to nie wszystko. Zgodzisz się przecież, że sekwencja jedności i zera występuje tylko w podstawowej arytmetyce od jednego do dziesięć, bo w innych dzieją się już z tym śmieszne rzeczy. I tego podstawowego, najważniejszego odkrycia mogły dokonać tylko istoty, które mają dziesięć palców. Od nich wszystko się zaczęło, a potem przyszły komputery. Rozumiesz teraz? Liczba „pi” czekała miliardy lat na dziesięciopalczastego matematyka, który zarazem ma już wyższej klasy komputer. Tak więc Wiadomość była rzeczywiście adresowana do was."Sagan "Contact"
Co - przekładając na słowa bliższego nam, a również zajmującego się sprawą kosmicznych wiadomości, Klasyka
- da się czytać tak (jeśli przez
"kod" - PI rozumieć):
"Tak więc w owym pełnym rozmachu obrazie /.../ kod okazywał się przekazem wysłanym w obręb naszego Kosmosu - z Kosmosu, który go poprzedził. Nadawcy więc nie istnieli - co najmniej od /.../ miliardów lat. Sporządzili „przesłanie” tak trwałe, że przeżyło zagładę Ich Wszechświata, i włączywszy się w procesy następnej kreacji, uruchomiło zjawisko ewolucji życia na planetach. My również byliśmy Ich dziećmi...""Głos Pana"
A zatem... słuchajcie
Głosu Pana .