Zilustruję :
Eee, myślałem że ten 70-minutowy znajdziesz, i dasz.
Ogólnie, to nie na moje ucho.
Wrzuciłem dla próby ostatniego Lutosławskiego.
Do jego awangardy dodałem moją, czyli na chybił trafił po pasku przesuwu, wrzucałem punktowo ; po 5 sekund. Wyszedł taki psotny postmodernizm dekonstrunowyjący i nawet dzieło "nasze", już teraz wspólne, zaczęło nabierać kolorów, aż tu nagle dyrygent z monitora - jak mniemam Edward - położył palec na ustach, jakgdyby ciii...
Stąd, gdy na pozycji ~15;20 usłyszałem kawałek ravelowego bolera, tom odpuścił. Idzie oszaleć.