Autor Wątek: Czarnobyl po polsku  (Przeczytany 68481 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #45 dnia: Czerwca 28, 2011, 11:59:01 am »
Wedle Twego życzenia.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #46 dnia: Lipca 09, 2011, 05:23:30 pm »
Uprzejmie informuję ewentualnych P.T. Zainteresowanych, że przedchwilna godzinna kwerenda części mych piwnicznych archiwów ujawniła istnienie (m. in.) pięciu widomie nieotwieranych od stuleci teczek z (prawdopodobnie) źródłowymi niepublikowanymi materiałami, zatytułowanych:  "Okrągły Stół - przebieg i okolice", "Konstytucja 1988", "Lustracja I" i "Lustracja II" (chodzi zapewne o lustrację dziennikarzy z lat dziewięćdziesiątych), "Apel 30", "Oświadczenie Stu", "Raport Remuszki" (sytuacja dziennikarzy w "Słowie Powszechnym" w latach 1980-81; wbrew Wikipedii, wychodzi na to, że raczej nie pracował tam wtedy obecny prezydent Bronisław Komorowski) oraz - last but not least - teczka zatytułowana czerwonym mazakiem "Czarnobyl". Tę jedną (na razie) otworzyłem, i zawiera trzy koperty: pierwszą z wycinkami, drugą z czterema napisami: "Moje 7 tekstów", "Raport Wierusza", "Opinia PAA", "Artykuł Jaworowskiego", oraz trzecią (format B-4), w której jest moja korespondencja z prof. ZJ, m. in. dwa jego osobiste listy do mnie z wysłane z Fysisk Institutt w Oslo (2. oraz 24. lipca 1991). Nie mam teraz czasu nawet na wertowanie (na dodatek o 20:00 gramy półfinał z Rosją) - ale o odkryciu zawiadamiam.
VSM

Modify: z kronikarskiego obowiązku melduję też, że pod koniec czerwca zadzwoniłem do dra Wierusza (stary adres na Wilczej i stary telefon sprzed 20 lat okazały się aktualne), rozmawiałem z jego bystrą żoną i dowiedziałem się, że na wspominkową miarodajną rozmowę z osiemdziesięcioparoletnim panem Andrzejem nie bardzo mogę liczyć - z przyczyn, nazwijmy je, naturalnych.
« Ostatnia zmiana: Lipca 10, 2011, 11:29:31 am wysłana przez Stanisław Remuszko »
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #47 dnia: Kwietnia 28, 2015, 03:11:12 pm »
@ Maziek
Ludzie sie zmieniają, świat się zmienia, czas biegnie, od naszej powyższej rozmowy minęły cztery lata, i może Pan NadAd miałby ochotę pokontynuować temat rozpoczęty tym postem http://www.rp.pl/artykul/1197034.html ?
R.

http://www.iaea.org/inis/collection/NCLCollectionStore/_Public/23/028/23028200.pdf
http://nekrologi.wyborcza.pl/0,11,,204038,Andrzej-Wierusz-nekrolog.html
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 28, 2015, 04:22:35 pm wysłana przez Stanisław Remuszko »
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #48 dnia: Kwietnia 28, 2015, 10:00:34 pm »
OB. Remuszko, gdybym miał godzinę czy dwie czasu to bym pociągnął transplantologię, ale nie mam. Kładę się od pewnego czasu spać z poczuciem winy, że nie wyrabiam :( . Opryskliwi komentatorzy pod zalinkowanym artykułem dali Ci dobrą radę: poguglaj. Wszystko już jest, takie na baterie, i takie na mininalepki z RFID i tak dalej. Na smartfony z blutu, na stacje dokujące, na co chcesz. Technicznie uważam, że wykonanie takiego urządzenia zasilanego pętlą indukcyjną ułożoną pod dywanem to pestka. Nie wiem, czy takie rozwiązanie też jest (być może nie, bo wizja ciągnięcia drutu po mieszkaniu w czasach komunikacji bezprzewodowej pachnie horrorem). Jeśli jeszcze czegoś nie ma na tym rynku, to raczej nie dlatego, że o tym nikt nie pomyślał, tylko, że się to widocznie nie opłaca. Możesz oczywiście wybrzydzać, że za duże, nie takie i nie śmakie, ale patrz wyżej.

http://ugrokit.com/index.html
http://www.gizmag.com/bikn-iphone-tracking-system/20497/
http://www.gizmag.com/gadget-hound-object-finder/24871/
http://www.gizmag.com/antennaless-rfid-tags-use-metal-objects/21358/
http://www.gizmag.com/sticknfind-finding-system/25238/
http://www.wired.com/2013/08/tile-a-better-way-to-find-your-lost-keys-and-maybe-your-stolen-bike-too/
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #49 dnia: Kwietnia 28, 2015, 10:20:11 pm »
1. Maźku, ale pod tymi linkami, co mi je zapodałeś, nie ma NIC rozmiaru ryżu (słonecznika).
2. Co te linki mają wspólnego z zadanym Ci pytaniem w sprawie Czarnobyla?
R.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #50 dnia: Kwietnia 28, 2015, 10:40:08 pm »
Staś nie doczekał.
Złanoc :-(
R.
pjes: jutro o 14:30 mam wizytę u psychiatry. Może nie zaszkodzi?
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #51 dnia: Kwietnia 28, 2015, 10:53:03 pm »
1. Maźku, ale pod tymi linkami, co mi je zapodałeś, nie ma NIC rozmiaru ryżu (słonecznika).

Wiedziałem, że tak będzie, dlatego z góry napisałem:

Jeśli jeszcze czegoś nie ma na tym rynku, to raczej nie dlatego, że o tym nikt nie pomyślał, tylko, że się to widocznie nie opłaca. Możesz oczywiście wybrzydzać, że za duże, nie takie i nie śmakie, ale patrz wyżej.

Cytuj
2. Co te linki mają wspólnego z zadanym Ci pytaniem w sprawie Czarnobyla?

To jest Twój post, pierwszy od 2011 roku:

@ Maziek
Ludzie sie zmieniają, świat się zmienia, czas biegnie, od naszej powyższej rozmowy minęły cztery lata, i może Pan NadAd miałby ochotę pokontynuować temat rozpoczęty tym postem http://www.rp.pl/artykul/1197034.html ?
R.

http://www.iaea.org/inis/collection/NCLCollectionStore/_Public/23/028/23028200.pdf
http://nekrologi.wyborcza.pl/0,11,,204038,Andrzej-Wierusz-nekrolog.html

Gdzie w nim jest pytanie nt. Czarnobyla? Jedyne zadane w nim pytanie dotyczy kontynuacji tematu z Rzepy - udogodnień szukalnych.

P.S. Twoja wizyta u psychiatry może być bardzo szkodliwa - dla psychiatry ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #52 dnia: Kwietnia 28, 2015, 11:40:50 pm »
Bardzo Cię przepraszam za pomyłkę, najwyraźniej w podręcznej pamięci klawiatury zachowało się nie to, co chciałem wkleić, a chciałem wkleić to: http://forum.lem.pl/index.php?topic=895.msg39424#msg39424
Dlatego się zdziwiłem Twoją odpowiedzią.
Pytanie aktualne.
Zasiedziałem się przy Trumpie i Dingu. 11:4, a może już 12:4? Ale Murphy z McGillem 7:6!
Dobranoc :-)
R.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16081
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #53 dnia: Kwietnia 28, 2015, 11:41:37 pm »
Twoja wizyta u psychiatry może być bardzo szkodliwa - dla psychiatry ;) .

"Wszelako droga do gwiazd wiedzie przez ciernie.
Stanisław Zgrzybiały leży na kozetce u psychoanalityka. Nigdy czegoś takiego nie przeżywał. Zawsze go przyjmował starszy, siwowłosy lekarz o okularach grubych jak denka butelek. Wszystko trwało minutę, może dwie. Doktor namawiał go, żeby skończył z lataniem, ale namawiając, wyciągał już z szuflady pieczątkę. Przybijał ją z jakąś melancholią w ruchach i oddawał książeczkę zdrowia. Ot... wszystko. Tymczasem ten nowy coś kombinuje jak cholera. Pyta, pyta... Teraz ma być psychoterapia. Leżeć, patrzeć w sufit i opowiadać. Co? Na przykład o czym najczęściej myśli w kosmosie? No... o Sp48. Czy to jakiś symbol seksualny? Cholera wie. Może i seksualny. Z czym się kojarzy? Zgrzybiałemu z cmokaniem. Aha! No to seksualny. Ruch posuwisto-zwrotny. Czy astronauta próbuje rozładować swoje napięcie seksualne? No, nie próbuje. To powinien. Więc pan psychoanalityk zaczyna wykład o onanizmie. I że nie ma się czego wstydzić, że powinno się mieć marzenia. Seksualne oczywiście. Nawet powinno się wyszukiwać, że nawet jeśli zaczyna się marzyć o małych dziewczynkach, to trudno, bo problem dopiero, gdy się zaczyna szukać kontaktu, a na tym etapie to najważniejsze jest rozładowanie. Zgrzybiały godzi się ze wszystkim, jak najbardziej, jak trzeba, to trudno. Tym niemniej nie będzie praktykował na statku patrolowym tego czy tamtego. Nie, bo siedzi w kabinie nawigacyjnej, bo się boi, że coś przegapi. A w nawigacyjnej siedzi w skafandrze próżniowym. Dlaczego w próżniowym? Bo nie ma w niej powietrza. Psychoanalityk przygląda mu się zdziwiony. Dlaczego, u czorta, wewnątrz statku nie ma powietrza? Zgrzybiały mówi, że u niego zawsze nie ma ze względu na Sp48. Żeby nie cmokało, bo nie lubi cmokania. Jak nie ma powietrza w kabinie, to nie słychać, jak cmoka.
– Przyznaję, że... wkurwia mnie to cmokanie. Cały czas co chwilę cmok. I to żeby jakoś regularnie. Nie, cisza, nic, już się człowiek rozluźnił, a tu naraz cmok! Nie można być pewnym ani chwili, zaczyta się człowiek albo zapatrzy w jakieś przyrządy, odczytuje, kombinuje, próbuje odebrać jakąś wiadomość – Łoszek, podaj współrzędną orbitalną – czeka się wsłuchanym w szum słuchawek, a tu naraz cmok!
– Ale co panu to cmokanie przeszkadza?! – zdumiewa się psychoanalityk.
– No... pan wie... jak w statku kosmicznym brzmi takie cmok? Wszystko inne brzmi normalnie, brzęczy, buczy, szumi, bzyczy, szczęka, piszczy przetwornicami, a to cmoka!
Pan doktor patrzy zadumany na Zgrzybiałego.
– I tylko dlatego wypuszcza pan powietrze z kabiny? – Nie może wyjść ze zdumienia. Nie wypuszcza, tylko nie napuszcza. Pan doktor leczy astronautów, a procedur nie zna. Najpierw się opróżnia kabinę, a potem napełnia do 0,43 atmosfery czystym tlenem. Więc Zgrzybiały nie lubi, i to bardzo, czystego tlenu w kabinie. Dlaczego? Bo wszystko koroduje. No a poza tym słychać cmokanie. A od cmoknięcia, takiego zupełnie niespodziewanego, można podskoczyć. Tymczasem w kosmosie, gdy nie ma ciążenia, to najczęściej człowiek lewituje na fotelu i jak podskakuje, to wali głową w sufit.
– To niech pan wyłoży ten sufit jakąś pianką – radzi psychoanalityk. Rada byłaby bardzo dobra, ale tam, gdzie Zgrzybiały przyrżnął parę razy głową, znajduje się panel energetyki układu stabilizacji, no i jak się go zasłoni pianką, to się nie da na przykład go włączyć albo wyłączyć, zależnie od tego, czy był wcześniej włączany, czy też nie, no i oczywiście, jeżeli jest taka potrzeba. Bo jak nie ma potrzeby, to ewentualnie można by zasłonić pianką, ale nigdy nie ma pewności, że gdy chwilowo żyroskopy się kręcą, to nie będzie za chwilę lepiej ich wyłączyć.
– To znaczy jest tam bardzo ciasno! – reflektuje się psychoanalityk.
– Tak, proszę pana, zasadniczo jest tam ciasno – przyznaje Zgrzybiały, robiąc inteligentną minę.
– Jak bardzo?
– Sympatycznie bardzo – odpowiada po chwili namysłu Zgrzybiały.
– To znaczy... że lubi pan ograniczoną przestrzeń – domyśla się doktor.
– Oczywiście... Przestrzeń nierozsądnie nieograniczona w statku kosmicznym napawa lękiem – zapewnia astronauta.
– Rozumiem. – Kiwa głową psychoterapeuta. I w zamyśleniu dodaje do siebie: – Czyli mamy problem z potrzebą bliskości.
– Lubię, jak wszystko jest blisko – zapewnia astronauta.
– No to porozmawiajmy o pana matce
– O mamusi znaczy się – poprawia Zgrzybiały.
– No właśnie.
– O mamusi można tylko dobrze, bo umarła – zapewnia z głębokim przekonaniem astronauta. Psychoterapeuta patrzy chwilę z czujnością w szczerą jak bochen chleba twarz Zgrzybiałego. Temu wszakże kręci się łza w oku i doktor brnie dalej.
– Odczuwa pan potrzebę bliskości... ciepła, prawda?
– Lubię i ciepło, i blisko. Wie pan, były takie transportowce, nigdy na Ziemi nie lądowały, to tam była taka sterownia. Taka wielka. Bardzo jej nie lubiłem.
– Obawia się pan otwartej przestrzeni?
– Nie lubię dużych kabin. W dużych kabinach trzeba na wszystko uważać. Pan rozumie, drobiazgi, a budują poczucie bezpieczeństwa. Na przykład schowa pan coś, a to przy drobnych korektach kursu wyłazi z tego schowka. Więc jak jest mała kabina, to myk! Złapie się, nie? A jak jest duża, to może być niezła haja. No tak na przykład kiedyś kapitanowi Fergussonowi rozlazła się po ładowni, takiej, wie pan, pięć na trzydzieści metrów, prywatna korespondencja. Był kłopot, bo trzymał razem listy do dwóch kochanek i szanownej małżonki, a była zaplanowana transmisja dla szkolnych dzieciaków, taka internetowa lekcja. Pan wie, co to są kamery wysokiej rozdzielczości, zwłaszcza w rękach ciekawskiej młodzieży? Cała załoga latała jak głupia dwie godziny, żeby te listy wyłapać! Ja byłem wtedy praktykantem i od tamtej pory mam uraz do wielkich kabin.
– Rozumiem, brak intymności.
– Tak, panie doktorze, i do tego brak poszanowania nietykalności cielesnej.
– Nie rozumiem.
– Na przykład kiedyś latał ze mną Bonifacy. Teraz już nie lata, bo nie ma wyrobionych godzin na wirówce, a nie może wyrobić, bo towarzystwo opieki nad zwierzętami uważa, że wirowanie kota to bestialstwo. Kota trzeba huśtać, ale niestety, żeby latać w kosmos, trzeba mieć godziny na wirówce, a nie na huśtawce. Pan rozumie, to są takie przyrządy do ćwiczeń. – W oczach lekarza na moment zabłysły jakieś ogniki, ale z tym wyjaśnieniem jednak zgasły. – Więc jak Bonifacy był wykręcony, to latał ze mną. No i wie pan, jak się zachowuje kot w stanie nieważkości? Po prostu skandalicznie się zachowuje, jak mu pazury tracą kontakt z podłogą. Wisi w powietrzu i tylko czeka, żeby się za coś zaczepić. Tak najchętniej, na przykład, za pana doktora policzek, proszę sobie wyobrazić! Leci pan, panie doktorze, na przykład dwie godziny z takim kotem przed oczami. Kot patrzy na pana i czeka, i wie, że się doczeka. Pan wolantu puścić nie może, a jak pan może, to kocisko akurat jest za daleko, żeby je capnąć. Komputer wylicza poprawki kursu z uwzględnieniem pozycji kota w kabinie, ale kot wie, że zagadnienie nie jest rozwiązywalne, najlepsza maszyna cyfrowa się rozłoży, kiedyś odległość łapa-nos w końcu będzie za mała! Pan sobie wyobraża ten stres kosmonauty wpatrzonego w zimne, zielone oczy? – Nastąpiła chwila ciszy. – No widzi pan. A w niewielkiej kabinie kot zawsze jest przy podłodze, suficie, ścianie, trzyma się pazurami i wszystko w porządku. Nawet jak się nie trzyma, to się za chwilę złapie.
Doktor pokiwał głową. Najwyraźniej nie był przygotowany na tego typu przeżycia i postanowił powrócić do czegoś sobie bardziej znanego.
– Pana ojciec...
– Tatuś też umarł – chlipie astronauta. – O tatusiu także można tylko dobrze.
– Pana ojciec był surowy? Bił pana?
– Pewnie bił – przyznaje chłopisko na kozetce. – Musiał po główce walić – dodaje. Doktor przygląda się uważniej.
– Nie cierpiał pan czasem na kompleks Edypa?
– Była świnka, ospa wietrzna, kilka biegunek, odra, kompleksu Edypa nie mogło być -zdecydowanie zaprzecza, potrząsając głową.
– Zaraz, a dlaczego twierdzi pan, że ojciec pana musiał bić po głowie?
– Tatuś!
– No tatuś, właśnie, dlaczego tak pan twierdzi?
– Bo widzi pan, panie doktorze, ja wcale tego nie pamiętam. Jak się leje w tyłek, to potem usiąść nie można. No pani w pierwszej klasie kiedyś mnie tak sprała, tatuś zresztą poprawił, jak jej polałem siedzenie krzesła atramentem, a ona usiadła w to w białym kostiumie. No to się, mówiąc prawdę, trochę zdenerwowała. Tatuś się też zdenerwował. No i zerżnął mi dupsko. I jeszcze chciał, żebym więcej tego nie robił. Bardzo dobrze to pamiętam. Natomiast, żeby mnie lał po głowie, nie pamiętam. Bo właśnie, jak się walnie w główkę, to się film panu doktorowi na ten przykład urywa. I potem nie wiadomo, kto, co i jak, i skąd ja tu się wziąłem, nie? No więc kiedyś znajomemu sklepikarzowi spadła rura na głowę w sklepie, to on potem chodził i dziwił się, że rura leży na ziemi, a on ma na głowie guz jak śliwka. Więc z tego wniosek, że tatuś musiał mnie bić po główce, bo nic nie pamiętam – kończy z przekonaniem astronauta. Lekarz przygląda mu się bardzo podejrzliwie.
– A dlaczego wyklucza pan kompleks Edypa? – pyta.
– Bo, panie doktorze, doktora Freuda nie było w lekturach ani w podstawówce, ani w liceum, a na studiach czytaliśmy takie różne wstępy i zarysy topologii albo analizy matematycznej.
– Panie Zgrzybiały, czy od dwudziestu minut robi pan ze mnie durnia?
– Tak, panie doktorze – odpowiada astronauta z równie szczerym jak przez cały czas rozmowy wyrazem twarzy. W chwilę potem dwóch ludzi pędzi po korytarzu, jeden wyzywa drugiego od bezczelnych kretynów, drugi stara się zmylić pogoń i wrzeszczy „ratunku, zboczeniec!” A po kilku dniach w centrum medycyny lotniczej zjawia się stary psycholog, który zmęczonym wzrokiem patrzy na Zgrzybiałego i mówi:
– No i nie czas dać sobie z tym spokój?
– Czas, panie doktorze – odpowiada astronauta i odbiera książeczkę zdrowia z wielką pieczątką „Bez zmian – zdolny do lotów”."

Adam Cebula, "Klątwa Pierwszej Gwiazdki"

Tak mi się skojarzyło 8).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #54 dnia: Kwietnia 28, 2015, 11:50:59 pm »
Murphy z McGillem 8:6.
Mmnie też się skojarzyło: http://www.rp.pl/artykul/891373,1191632-Remuszko--Ple-ple.html?referer=och
Dobranoc2 ::--))
R.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #55 dnia: Kwietnia 29, 2015, 12:07:16 am »
Jak mnie jeszcze raz przeprosisz na tym forum to Ci zniweluję tę górkę pod blokiem.

JAKIE DO KROĆSET PYTANIE??? W ZALINKOWANYM POŚCIE NIE MA ŻADNEGO PYTANIA!
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #56 dnia: Kwietnia 29, 2015, 03:23:44 am »
Wytłuszczam,  koloruję i powtarzam pytanie, o które pytasz:

@ Maziek. Ludzie się zmieniają, świat się zmienia, czas biegnie, od naszej powyższej rozmowy minęły cztery lata, i może Pan NadAd miałby ochotę pokontynuować temat rozpoczęty tym postem: http://forum.lem.pl/index.php?topic=895.msg39424#msg39424 ?

R.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 29, 2015, 03:28:08 am wysłana przez Stanisław Remuszko »
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #57 dnia: Kwietnia 29, 2015, 09:22:10 am »
Czy nastąpił (poza smutnym odpływem) jakikolwiek napływ informacji?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #58 dnia: Kwietnia 29, 2015, 11:06:28 am »
Na mój rozum - nie.
R.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Czarnobyl po polsku
« Odpowiedź #59 dnia: Kwietnia 29, 2015, 12:45:33 pm »
Mijającego się z faktami wpisu tu też nie poprawiłeś, ani nie dopisałeś sprostowania, linku choć nie podałeś do raportu UNSCEAR, wisi i straszy trupem:

Wskutek katastrofy czarnobylskiej elektrowni "bezpośrednio" zginęło kilkadziesiąt osób. Prawdopodobnie kilkaset zmarło w ciągu kilku następnych lat. Tysiące (niektórzy mówią nawet o dziesiątkach tysięcy) chorują do dziś. Dokładnej liczby ofiar - obywateli dzisiejszej Ukrainy i Białorusi - nikt nie zna.

Nie odniosłeś się (o ile pamiętam do tego), że w raporcie Wierusza stoi, iż informacja dotarła do OC i MON o godzinie 13-tej (czyli znacznie szybciej, niż się oburzasz) i tak dalej.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).