"Obawiam się
Pirx, że sam nie nadążasz za swoim "abstrakcyjnym myśleniem", a intencje twoich wypowiedzi zmieniają się w zależności od kierunku wiatru krytyki. " - cytat.
Blady, trafiłeś w sedno i ładnie to ująłeś.
Doprawdy... nic dziwnego, że gubię się w gąszczu intencjonalności kolegi szanownego, Pirxa.
I... chyba mam już niecne intencje, budzi się we mnie zjadliwa złośliwość.
Przyszło mi bowiem do głowy założyć wątek (obym tego nie musiał odszczekać!): "Czy Pirx istnieje?" - temat rzeka, a wszystko, jak wiadomo, płynie. Pirxowatość jest zaś niedookreślona, magmowata, niewyraźna, mętna, widoczna tylko w ogólnym zarysie, zmienna i niepochwytna jak korzenionóżka i ...jeszcze się z tego cieszy.
Stwierdzam z przekonaniem: na razie Pirx nie istnieje, (definiowanie przez negacje i zaprzeczanie nie wystarcza mi) a jeśliby nawet istniał, nie umie mnie o tym przekonać, więc wedle brzytwy
Ockhama przyjmuję założenie: "nie ma Go", a to, iż się do Niego zwracałem, przez grzeczność, jako do bytu, co sam siebie postuluje, nie podważa w niczym tego faktu.
Do czasu jej falsyfikacji będę się tej teorii trzymał jako obowiązującej.
Dziękuję bardzo