Autor Wątek: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia  (Przeczytany 1310707 razy)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2235 dnia: Grudnia 15, 2016, 12:10:08 am »
ściągnąłem 4 filmy na podstawie powieści dicka które wyszły od 2006

"Next", "Radio Free Albemuth" i wimmerowa wersja "Total Recall"? A czwarty to serialowa wersja "Człowieka...", krótka produkcja niezależna "The Crystal Crypt" czy sikłel zatytułowany "Screamers: The Hunting""?
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

draco_volantus

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1602
  • quid?
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2236 dnia: Grudnia 15, 2016, 09:42:12 am »
już nie pamiętam, sprawdzę jak będę w domu, ale serial nie, serial póxniej o ile w ogóle

aha, jednak z wikipedii ściągałem

Przez ciemne zwierciadło (2006) – na podstawie powieści pod tym samym tytułem[10]
Next (2007) – inspirowany opowiadaniem Złotoskóry[11]
Tajemnica Syriusza: Polowanie (2009) – inspirowany opowiadaniem Druga odmiana[12]
Władcy umysłów (2011) – inspirowany opowiadaniem Ekipa dostosowawcza[13]
Pamięć absolutna (2012) – na podstawie opowiadania Przypomnimy to panu hurtowo[14]


edit

a jednak nie bo chyba  zangielskiej strony ściągałem i mam radio free albemuth a uznałem że pamięć absolutna to paść, albo coś w ten deseń

jednak tak posciągałem:

A Scanner Darkly (2006), directed by Richard Linklater and starring Keanu Reeves, Winona Ryder, and Robert Downey Jr., based on Dick's novel of the same name. The film was produced using the process of rotoscoping: it was first shot in live-action and then the live footage was animated over.
Next (2007), directed by Lee Tamahori and starring Nicolas Cage, loosely based on the short story "The Golden Man".
Radio Free Albemuth (2010), directed by John Alan Simon loosely based on the novel "Radio Free Albemuth".
The Adjustment Bureau (2011), directed by George Nolfi and starring Matt Damon, loosely based on the short story "Adjustment Team".
Total Recall (2012), directed by Len Wiseman and starring Colin Farrell, second film adaptation of the short story "We Can Remember It for You Wholesale".
« Ostatnia zmiana: Grudnia 15, 2016, 09:44:39 am wysłana przez draco_volantus »
I want my coffee hot and best social media I was a part of brought back in my lifetime.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2237 dnia: Grudnia 15, 2016, 11:17:31 pm »
A, to same słabizny (poza "Zwierciadłem...", ale ono wcześniejsze).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

draco_volantus

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1602
  • quid?
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2238 dnia: Grudnia 16, 2016, 09:33:06 am »
tego się obawiałem.

a psychopass widział ktoś? kosmicznie dobre anime.

w pracy jak zacząłem o nim opowiadać to powiedzieli że ja mój wskaźnik psychopass jest oszukańczy bo sobie zmostkowałem go na iloraz inteligencji xD
I want my coffee hot and best social media I was a part of brought back in my lifetime.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2239 dnia: Grudnia 19, 2016, 08:32:22 pm »
Ciekawe co z Łowcy...zrobi:)

Sama oceń po zwiastunie ;):

(Nie mam jakoś wrażenia, że to będzie wybitny film.)
« Ostatnia zmiana: Grudnia 19, 2016, 10:16:15 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

draco_volantus

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1602
  • quid?
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2240 dnia: Grudnia 20, 2016, 08:48:35 am »
przyszedłem wkleić co Q wkleił. mam nadzieję że nie zepsują tego filmu jak drugiego sędziego dreda..
I want my coffee hot and best social media I was a part of brought back in my lifetime.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2241 dnia: Grudnia 21, 2016, 09:27:07 am »
Kolejny powrót:

(Tu jakoś czuję mniej obaw, choć znamienne i niepokojące jest, że zamiast nowych, dobrych, historii dostajemy dokrętki starych.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2242 dnia: Grudnia 23, 2016, 08:19:05 am »
I otóż jest: "Fan-O-Rama":

Fabuła mało błyskotliwa (zwł. na tle oryginału), a charakteryzacja (osobliwie Leeli) wypada mocno tak sobie, ale zawsze miło zobaczyć ich na żywo, tak to traktuję ;).
« Ostatnia zmiana: Grudnia 25, 2016, 03:50:51 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2243 dnia: Grudnia 24, 2016, 12:06:35 am »
Jednym słowem: moim skromnym zdaniem, by zrozumieć, że można tworzyć fizykę teleologiczną raczej, niż przyczynowo-skutkową Obcych nie trzeba, opowiadanie SF starczy.
Więc nie rozumiem całego Twojego wywodu - bo Chiang właśnie napisał owo opowiadanie, by pokazać te różnice.
Że uciekł się do obcych (zresztą sam mówisz, że w działaniu nieodróżnialni od ludzi) - to przecież ten SF sztafaż.
Dlaczego AI miałaby być lepsza w tym celu? Dla mnie wsio rawno w tym wypadku - a nawet obcy lepiej, bo podkreślają naturalność innego pkt widzenia.
Chodzi przecież tylko/aż o inny sposób postrzegania języka, fizyki, matematyki.

Poza tym to ludzkie: to było pisane, co ma być to będzie itp.;)

Cytuj
Znaczy: mam wrażenie, że jest to wszystko przedobrzone w kierunku cudowności nie mniej, niż osiągi Gwiazdy Śmierci starwarsowej, a rozmowa z Obcakami służy za czarodziejską różdżkę magicznie przeprogramowującą mózgi; jednocześnie zaś owo reformatowanie jest pozorne, bo behawioralnie nieodczuwalne. Czyli - dokonuje się tam cud... którego w praktyce nie ma.
Nie wiem jak w filmie. Pewnie: cud porozumienia, ale w opowiadaniu nie ma cudowności, a zwłaszcza takiej jak osiągi GŚ.
Hm...mnie to kojarzy poniekąd do Kouski, który widzi wszystko całościowo - potrafi prześledzić całą drogę. Tylko on widzi post factum, a oni pre...kognicja?;)
Kwestia całościowego oglądu - nie przeprogramowania umysłu;)
Cytuj
Oczywiście, nie znaczy to, że chcę Chianga całkiem zmiażdżyć, bo i tak zapuścił się na głębsze wody niż wielu innych autorów SF - i taką odwagę doceniam - ale mam wrażenie, że okazały się zwyczajnie za głębokie dla niego... Dlatego wybronił się pozorującym głębię kuglarstwem.
Chyba nie tak...po prostu użył nieco zużytej ścieżki: straty osobistej tłumaczonej wcześniejszymi oznakami - które umykają w codzienności.
Cytuj
Sama oceń po zwiastunie ;):
W sumie nie wiem o co w tym chodzi;)
Ale podparasolkowe ujęcia - znane:)
Cytuj
(Tu jakoś czuję mniej obaw, choć znamienne i niepokojące jest, że zamiast nowych, dobrych, historii dostajemy dokrętki starych.)
Notak...dokrętka z klasycznym zjadaniem pączka z dziurką;)
Ale tutaj muzyka robi temu pączku -  klimat.
Też pokładam w tym donacie większe nadzieje;)
Na pewno będzie lepsza dokrętka niż wkrętka międzygwiezdna;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2244 dnia: Grudnia 24, 2016, 03:28:30 pm »
Więc nie rozumiem całego Twojego wywodu - bo Chiang właśnie napisał owo opowiadanie, by pokazać te różnice.

Chodzi mi o to, że w praktyce tych różnic nie pokazał. Miejscami dość niemrawo je sugerował tylko*. Są - fakt, niezbyt częste - sceny, w których startrekowy Spock wychodzi - choć jak człek wygląda - na myślącego bardziej odmiennie (od ludzi) niż te jego beczułki.

* Tak, wiem, że człowiek, nawet Lem, prawdziwej Obcości nie wymyśli, ale można ją symulować znacznie skuteczniej, "Solaris" dowodem.

Chodzi przecież tylko/aż o inny sposób postrzegania języka, fizyki, matematyki.

Niby chodzi, ale - jak sama piszesz:
Poza tym to ludzkie: to było pisane, co ma być to będzie itp.;)

Ta cała Obcość sprowadza się do zreferowania ciekawego pomysłu Fermata. Przebłysków tej odmiennej fizyki, matematyki, nawet innego języka, w praktyce tam nie uświadczysz. Trudności komunikacyjne są - o ile pomnę - mniejsze niż w "Edenie".

ale w opowiadaniu nie ma cudowności, a zwłaszcza takiej jak osiągi GŚ.
Hm...mnie to kojarzy poniekąd do Kouski, który widzi wszystko całościowo - potrafi prześledzić całą drogę. Tylko on widzi post factum, a oni pre...kognicja?;)
Kwestia całościowego oglądu - nie przeprogramowania umysłu;)

To teraz powiedz jak - bazując na modelu fizycznym Fermata (który przecie realny) i wnioskach zeń - zrobić z człowieka jasnowidza i to jeszcze z kamienną twarzą odgrywającego to, co ma nastąpić. Taki przepis b. teoretyczny poproszę ;).

po prostu użył nieco zużytej ścieżki: straty osobistej tłumaczonej wcześniejszymi oznakami - które umykają w codzienności.

Teraz to mu przywaliłaś gorzej niż ja, bo stwierdziłaś, że poszedł w banał godny Coelho ;).

Notak...dokrętka z klasycznym zjadaniem pączka z dziurką;)
Ale tutaj muzyka robi temu pączku -  klimat.
Też pokładam w tym donacie większe nadzieje;)

Bo to wogle ten sam Lynch robi, i ta sama reszta ekipy (Frost chociażby).

Na pewno będzie lepsza dokrętka niż wkrętka międzygwiezdna;)

"Rogue One" (po polsku się odmienia: o "Łotrze Jeden"!)? Planuję się wybrać, bo starłorsowy klimat tegoż wszędy chwalą (póki co ciągle jakieś drobiazgi mnie od tego odciągają), ale przeczytałem streszczenie i w istocie wygląda tam to bardzo cienko od strony scenariusza:
http://starwars.wikia.com/wiki/Rogue_One:_A_Star_Wars_Story#Synopsis
(Zwł. to, czemu ojciec w pierwszej wiadomości planów nie posłał, samych szybów w sumie, one kluczowe. I jakim cudem tak banalny sabotaż mu przeszedł?)
« Ostatnia zmiana: Grudnia 25, 2016, 03:36:16 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

draco_volantus

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1602
  • quid?
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2245 dnia: Grudnia 29, 2016, 11:53:16 am »
gałgan 1, tfu, łobuz 1, tfu, hultaj 1, rogue 1, zaprawdę nie pamiętam polskiego tytułu

superdobry film, zero mieczy świetlnych i rycerzy jedi, ale są postacie które robią za 10 rycerzy jedi, epic.
I want my coffee hot and best social media I was a part of brought back in my lifetime.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2246 dnia: Grudnia 30, 2016, 10:07:40 pm »
Więc nie rozumiem całego Twojego wywodu - bo Chiang właśnie napisał owo opowiadanie, by pokazać te różnice.
Chodzi mi o to, że w praktyce tych różnic nie pokazał. Miejscami dość niemrawo je sugerował tylko
Jak w praktyce miał pokazać? Beczułkowate miały się rozejść po świecie całym i współegzystować z ludźmi?
To by dopiero bzdura była.
Zasygnalizował problem przez odmienność ich języka i akcenty rozkładane na postrzeganie zagadnień fizycznych.
Cytuj
Tak, wiem, że człowiek, nawet Lem, prawdziwej Obcości nie wymyśli, ale można ją symulować znacznie skuteczniej, "Solaris" dowodem.
Otóż to...z tym, że ocean do nas nie przyleciał;)
Tutaj mamy odwrotną sytuację - więc owa obcość musiała w jakiś sposób być nam bliższa - chociażby przez możliwość podróżowania w naszym wszechświecie (prawa fizyki).
Poza tym opowiadanie to inna forma wyrazu niż powieść. Dlatego dla mnie to nie zagłębianie się w tajniki obcości - usprawiedliwione.
Co nie oznacza, że historyjka jest rewelacyjna i bez zarzutu.
Ale ja kieruje owe zarzuty do człeków;)
Znaczy ten Twój Coelho;) I łatwość nawiązania kontaktu.

To: "ciekawy pomysł", czy "model fizyczny" - tego Fermata?;)
Cytuj
robić z człowieka jasnowidza i to jeszcze z kamienną twarzą odgrywającego to, co ma nastąpić. Taki przepis b. teoretyczny poproszę ;).
Proszę bardzo: weź dwa liście sałaty, suszone pomidory w oliwie...;)
Jakoś - w trakcie ponownej lektury tego opowiadania - nie pomyślałam o takim klasycznym jasnowidzeniu.
Raczej o ogarnianiu szczegółów a la Kouska. Czyli możliwych przyszłościach - z tą najbardziej prawdopodobną, która zachodzi. Czyli nie zaskakuje, bo przewidziana, ale nie jasnowidzeniem.
Ta, o której napisałam: a nie mówiłam, wiedziałam, że tak będzie itp;)


Skoro tak zachwalacie tego Róża...to jak wpadnie - zerknę:)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2247 dnia: Grudnia 31, 2016, 03:03:38 pm »
Jak w praktyce miał pokazać? Beczułkowate miały się rozejść po świecie całym i współegzystować z ludźmi?
To by dopiero bzdura była.

Przypuszczam, że w drobiazgach, trochę tak jak robiła to Le Guin w wypadku swoich Getheńczyków. Podkreślając pojedynczymi wzmiankami/motywami teoretycznie niewielkie różnice, by się kumulowały w coś mającego całkiem solidny już posmak Obcości. Ale nie jestem pewien czy Chianga na to stać.

Tutaj mamy odwrotną sytuację - więc owa obcość musiała w jakiś sposób być nam bliższa - chociażby przez możliwość podróżowania w naszym wszechświecie (prawa fizyki).

Zgoda, przyjęcie modelu technologicznego niesie ograniczenia b. konkretne, ale i tu można co najmniej próbować lepiej wybrnąć. Mam wrażenie, że np. Kołodziejczakowi - w dalekim, zresztą, od doskonałości, m.in. przez płaskie upolitycznienie - "Dominium Solarnym" bardziej się to powiodło (choć miał o tyle łatwiej,  że wystarczyło mu wznieść zewnętrzną Obcości fasadę, T.C. nie wykręci się tak gładko skoro za szczegóły Obcego myślenia się brał).

Zasygnalizował problem przez odmienność ich języka i akcenty rozkładane na postrzeganie zagadnień fizycznych.

Czyli tu się zasadniczo zgadzamy, że wszystko to pretekstowe, o Fermata (w opowiadaniu) chodzi. Z tym, że ja robię z tego zarzut (bo w efekcie poza popularyzatorstwo nie wykraczamy). A Ty?

To: "ciekawy pomysł", czy "model fizyczny" - tego Fermata?;)

No, zbudowanie odmiennego fizycznego języka opisu dla tych samych zjawisk jest ciekawym pomysłem Fermata ;).

Jakoś - w trakcie ponownej lektury tego opowiadania - nie pomyślałam o takim klasycznym jasnowidzeniu.
Raczej o ogarnianiu szczegółów a la Kouska. Czyli możliwych przyszłościach - z tą najbardziej prawdopodobną, która zachodzi. Czyli nie zaskakuje, bo przewidziana, ale nie jasnowidzeniem.
Ta, o której napisałam: a nie mówiłam, wiedziałam, że tak będzie itp;)

No, tutaj dodałaś temu opowiadaniu interpretację, która by moją ocenę tegoż podniosła (acz nie jestem pewien czy sam autor sprzyjał tej wykładni, sugerował ją, chyba i ja przeczytam jeszcze raz ;)). Jeśli założyć, że to nie jakieś jasnowidzenie, zupełnie inne odbieranie czasowego wymiaru czasoprzestrzeni, tylko coś na kształt tej psychohistorii asimovowskiej (czyli jakieś matematyczne zaklinanie chaosu w statystyczne reguły, pozwalające przyszłość skuteczniej modelować, nie - znać), to bym się nie czepiał. (No, może trochę, bo jednak trudno uwierzyć, by takie analizy odruchowo kto przeprowadzał, w głowie.)

Ale - zajrzałem jednak na szybko do opow. w trakcie pisania ;) - czy to wygląda jak statystyczna prognoza? 8)

"Pamiętam twoje zdjęcie z uroczystości ukończenia college’u. Stoisz na nim upozowana przed aparatem, biret masz lekko przekrzywiony, jedną ręką dotykasz ciemnych okularów, a drugą wspierasz na biodrze. Rozchylasz togę, by pokazać koszulkę treningową i szorty, które masz pod spodem.
Pamiętam tę uroczystość. Trochę zatruje mi życie fakt, że Nelson, twój ojciec i ta jak ją tam zwał będą obecni, ale to będzie drobiazg. Przez cały weekend będziesz mnie przedstawiała swoim kolegom z klasy i ciągle będziesz kogoś ściskała. Zaniemówię ze zdumienia. Nie będę mogła uwierzyć, że ta dorosła kobieta, wyższa ode mnie i tak piękna, że serce mnie boli, gdy na nią patrzę, będzie tą samą dziewczynką, którą brałam na ręce, by mogła dosięgnąć fontanny wody pitnej, tą samą, która wypadała kiedyś z mojej sypialni ubrana w suknię, kapelusz i cztery chusty z mojej szafki."


"Pamiętam pewien dzień, gdy pojedziemy do supermarketu kupić ci nowe ubranie. Będziesz miała trzynaście lat. W jednej chwili będziesz siedziała rozwalona na siedzeniu, niczym dziecko kompletnie nie przejmując się wywieranym wrażeniem, a w następnej odgarniesz włosy wprawnym, niedbałym ruchem, jak praktykująca modelka.
Gdy będę parkowała, wydasz mi całą serię instrukcji.
- No dobra, mamo, daj mi jedną kartę kredytową i spotkamy się przy wyjściu za dwie godziny.
Roześmieję się.
- Nie ma mowy. Karty kredytowe zostaną przy mnie.
- Chyba żartujesz.
Staniesz się żywym wcieleniem irytacji. Wyjdziemy z samochodu i ruszę w stronę wejścia. Przekonawszy się, że w tej sprawie nie ustąpię, szybko zmienisz plany.
- Już dobrze, mamo. Możesz iść ze mną, tylko trzymaj się trochę z tyłu, żeby nie wyglądało na to, że jesteśmy razem. Jeśli zobaczę jakichś kolegów, zatrzymam się, żeby z nimi pogadać, a ty idź przed siebie, dobra? Znajdę cię potem.
Stanę jak wryta.
- Słucham? Nie jestem wynajętą pomocą ani jakąś krewną mutantką, której musisz się wstydzić.
- Ale, mamo, nie mogę pozwolić, żeby ktoś mnie z tobą zobaczył.
- Co ty pleciesz? Znam twoich kolegów. Wszyscy byli u nas w domu.
- To co innego - odpowiesz, nie dowierzając, że musisz mi to tłumaczyć. - To są zakupy.
- Masz pecha.
I wtedy nastąpi wybuch:
- Nigdy nie robisz nic, żeby mnie uszczęśliwić! Wcale ci na mnie nie zależy.
Jeszcze niedługo przedtem będziesz lubiła chodzić ze mną na zakupy. Nigdy nie przestanie mnie zdumiewać, jak szybko wychodzisz z jednej fazy i wkraczasz w następną. Życie z tobą będzie przypominało strzelanie do ruchomego celu. Zawsze będziesz dalej, niż mi się zdawało."


Chiang, "Historia..."

Aha: za to pochwalić muszę jeden smaczek, pewien związek myślenia z biologią. Otóż sugerowane tam jest, że fakt, iż Siedmionogi przedkładają teleologię nad przyczynowo-skutkowość, nie jest bez związku z tym, że nie mają wyodrębnionego przodu - "- To znaczy, że mogą przeczytać dane słowo równie łatwo bez względu na jego pozycję - zastanawiał się Gary. Spojrzał z uznaniem na siedmionogi. - Ciekawe, czy to konsekwencja symetrii promienistej. Ich ciała nie mają „przodu", to może ich pismo również go nie ma.". Nie jest to jakieś b. oryginalne - jak mówię, poziom edenowy ;) - ale dostatecznie satysfakcjonujące, by na ten aspekt nie sarkać. Choć jeśli już się bierzemy za jasnowidzenie, nie powinien się aspekt biologiczny na pokroju ogólnym kończyć - (odpowiednika) układu nerwowego byłbym ciekaw (bo jednak ciąg "nie mam przodu -> więc nie wymyślam pojęcia przodu -> więc nie myślę przyczynowo-skutkowo -> więc jasnowidzem zostaję" wydaje mi się nieprzekonujący; przyczyn innego odbierania czasu bym szukał w skrajnie odmiennej architekturze sensorium i organu za myślenie odpowiedzialnego, nie w tym, że się rozgwiazdę w lustrze zobaczy ;)).

Skoro tak zachwalacie tego Róża...to jak wpadnie - zerknę:)

Dobre podejście, bo - bez przesadizmu ;)- to jest b. fajnie nakręcony starwarsowy film, ale i b. głupi starwarsowy film. Ogląda się miło, jak się nie wgłębiać w sprężynę fabularną (com ją w poprzednim poście podał drobnym maczkiem poniżej linki ;)). Znaczy - jak udawać, że się nie widzi, iż bohaterowie ruszyli w straceńczą misję z całkiem debilnych (inne słowo będzie za słabe) powodów, bo ojciec protagonistki kretyńską wiadomość wysłał (a i plan jego wcześniejszy grubymi nićmi szyty). Czyli jak rzec sobie: "powiedzmy, że genialnym inżynierom wolno być skończonymi durniami".

Owszem, tu dodać trzeba, że paralogizmy, to gwiezdnowojenna tradycja. Fabuły oryginalnego filmu też być nie powinno, przecież TAK na zdrowy rozum by to poszło:
http://www.youtube.com/watch?v=KXZc-6AIRhs

Ale w oryginale to był kordonek, teraz się zrobił postronek.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 01, 2017, 01:07:16 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2248 dnia: Stycznia 03, 2017, 01:37:13 am »
Trudno rzec - Le Guin, Kołodziejczak...jednak podkreślam różnicę miedzy opowiadaniem, a powieścią. A nawet cyklem powieściowym;)
Czyli tu się zasadniczo zgadzamy, że wszystko to pretekstowe, o Fermata (w opowiadaniu) chodzi. Z tym, że ja robię z tego zarzut (bo w efekcie poza popularyzatorstwo nie wykraczamy). A Ty?
A ja z tego raczej nie - popularyzacja, zwrócenie uwagi na jakiś problem - to już sporo jak na opowiadanko SF. A nawet: just...opowiadanko;)
Cytuj
Ale - zajrzałem jednak na szybko do opow. w trakcie pisania ;) - czy to wygląda jak statystyczna prognoza? 8)
Twoje cytaty dotyczą opisu zdarzeń - post factum. Nie bardzo rozumiem gdzie tutaj wg Ciebie jest jakieś jasnowidzenie?
Ona już wie co się zdarzy - tylko opowiada czytelnikowi i sama widzi, że pewne zdarzenia sygnalizowały przyszłość - ale je lekceważyła, ginęły wśród innych. Bardziej absorbujących.
To jest sposób pisania Twardocha: pisanie, że coś się zdarzyło i wszystkowiedzący narrator (czy raczej jakowaś siła sprawcza obecna w każdej książce) o tym wie, ale jego bohater jeszcze o tym nie wie - co jest bez ustanku podkreślane.
Cytuj
Aha: za to pochwalić muszę jeden smaczek, pewien związek myślenia z biologią.
Czy budowa ciała determinuje sposób myślenia? Czy myślenie nie jest procesem biologicznym? Czy myślenie jest niezależne od budowy ciała?;)
Więc nie "pewien" - a zasadniczy?:)
Jak pisałam - nie nazywam tego postrzegania jasnowidzeniem - hm...w sumie jasnowidza wiedza przeraża i paraliżuje - bo ma naszą biologię?;)
A o budowie wewnętrznej niczego nie wiemy - bo i w sumie po co? To nie atlas anatomiczny;)

Żebyniebyło - przypominam, że nie uważam tego opowiadania za jakieś wybitne;)

Cytuj
Znaczy - jak udawać, że się nie widzi, iż bohaterowie ruszyli w straceńczą misję z całkiem debilnych (inne słowo będzie za słabe) powodów,
Taka udawanka to stała  - dla widzów filmów SF więc nie ma co szat targać;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #2249 dnia: Stycznia 04, 2017, 12:41:08 pm »
jednak podkreślam różnicę miedzy opowiadaniem, a powieścią. A nawet cyklem powieściowym;)

Niby tak. Jednak w starych opowiadaniach Lema ("Prawda", "Inwazja", "Szczur w labiryncie", w sumie i "Kryształowa kula"), czy nawet w trzecim tomie tego benfordowego cykliszcza, co o nim czasem wspominam ;), wystarczało na stworzenie atmosfery Obcości ledwie paru zdań. U Chianga - przyznasz - to siada (same beczułki z opisu pachną wręcz spejsoperowym kiczem).

A ja z tego raczej nie - popularyzacja, zwrócenie uwagi na jakiś problem - to już sporo jak na opowiadanko SF. A nawet: just...opowiadanko;)
Żebyniebyło - przypominam, że nie uważam tego opowiadania za jakieś wybitne;)

No, przy takim ustawieniu kryteriów (że to opowiadanko właśnie, błahostka do przeczytania i zapomnienia), przy przyjęciu za kontekst, nie paru arcydzieł gatunku, a jego ogólnej mizerii, to zgoda ;).

(Ja jednak próbowałem tego Chianga traktować bardziej serio, skoro takie objawienie zeń robią ;).)

Twoje cytaty dotyczą opisu zdarzeń - post factum. Nie bardzo rozumiem gdzie tutaj wg Ciebie jest jakieś jasnowidzenie?
Ona już wie co się zdarzy - tylko opowiada czytelnikowi i sama widzi, że pewne zdarzenia sygnalizowały przyszłość - ale je lekceważyła, ginęły wśród innych. Bardziej absorbujących.
To jest sposób pisania Twardocha: pisanie, że coś się zdarzyło i wszystkowiedzący narrator (czy raczej jakowaś siła sprawcza obecna w każdej książce) o tym wie, ale jego bohater jeszcze o tym nie wie - co jest bez ustanku podkreślane.

Czekaj, będę musiał chyba toto przeczytać jeszcze raz, bo zastanawiam się ona-z-kiedy jest narratorem (jeśli ona-z-momentu-tuż-po-dokonywaniu-Kontaktu, to jest tam jasnowidzenie jak byk; jeśli ona-z-przyszłości, to by to było ciekawsze, i bardziej przyziemne, - po prostu myślenie w siedmionogowym i jego kategoriach spowodowałoby, że jej się notorycznie czasy mieszają; no to by znów jakiś cud narracji nie był - bo - to, co o Twardochu wspominasz - ale fajnie by aspekt językowy sprawy podkreślało).
Z tego co pomnę, jednak, narracja prowadzona jest z momentu tużpokontaktowego.

Czy budowa ciała determinuje sposób myślenia?

Anatomia i fizjologia mózgu mieszczą się chyba ;) w ogólniku "budowa ciała" ;).

Czy myślenie nie jest procesem biologicznym?

No, w mózgu zachodzi ;).

Czy myślenie jest niezależne od budowy ciała?;)

To już chyba na teren fantasy wchodzimy, o tyle słusznie, że na koniec będzie o "StarWarsach" ;).

Taka udawanka to stała  - dla widzów filmów SF więc nie ma co szat targać;)

Szat nie targam, po prostu mówię, że tu nie ma co za wysoko poprzeczki zawieszać, bo film dokona o nią autodekapitacji ;).
« Ostatnia zmiana: Stycznia 04, 2017, 01:18:05 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki