Chodzi o oczyszczenie pola operacji przed wbiciem ostrza w serce, żeby koszuliny nie pokrwawić.
Bo, moim zdaniem, czy nawet czuciem, czyjaś "życiowa aksjologia" to tyle co uczenie nazwany głos sumienia. I tyle żartując powiedziałem - że nie ma on nic do rzeczy. Większość ludzi bowiem głuchnie na głos sumienia, kiedy chodzi o WŁASNE pieniądze, tym gruntowniej, im są one WIĘKSZE. Kiedy ten głos jednak się przebije, to trochę boli, ale nie to jedno w życiu boli. I dlatego moim zdaniem aksjologia, potocznie rozumiana jako pomiar dobra, guzik ma do biznesu. Nieśmiertelne słowa gangstera: "nothing personal, just business".