Ciekawostka przyrodnicza:
Jeden z pięciu wiadomych wyrazów, zaczynający się na je (jak jeti), a kończący w bezokoliczniku na ć jak ćwikła, wszyscy znają. Spieszę donieść, że "Gazeta Wyborcza" z sobie tylko znanych względów postanowiła właśnie ten wyraz (i jemu pokrewne - fleksje, przedrostki, impresje) uszlachcić poprzez uznanie go na swoich forach za obyczajny. Owszem, gdy się kliknie "kosz" przy wpisach zawierających pozostałe cztery wyrazy (na "ch", na "q", na "pi" i na "pie"), to moderator/admin zazwyczaj usuwa taki wpis jako sprzeczny z ichnim regulaminem, który expressis verbis zakazuje używania wulgaryzmów. Lecz j-ć w "GW" można do woli.
(mam nadzieję, że to nie zaraźliwe i nie przejdzie na to bezcenne PanaLemowe Forum :-)
VOSM
pjes: co zaś tyczy się rzucania jobów lub rzucania jobami - to, na mój nos, ucho i oko, jest to taka, nazwijmy ją, fraza pograniczna, bez jasno określonej przynależności państwowej albo z wieloobywatelstwem (rosyjsko-białorusko-ukraińsko-polskim). Tak jakby MULTIKULTI...
[Last edit]
Przypomnę jeszcze genialną lipcową maźkową definicję chamstwa w zakresie wulgaryzmów: przeklinanie, gdy nie ma się absolutnej pewności, że żadnemu ze słuchaczy to nie przeszkadza.
@ liv
w słownikach jp ani wo nie ma wyrazu konsensus. jest konsens. (należy się 3,80)