@LA: to o co chodzi z Danielem, że Wasi go szukają?
A diabli go wiedzą, w sensie - naszego obecnego Prezydenta. Sądzę, że to akcja wyłącznie polityczna – założyciel charytatywnej fundacji pan Poroszenko chciał wówszas poprawić i wzmocnić swój image polityczny małym kosztem. O ile wiem, w poszukiwaniach szczątków D.H. bierą udział tylko 10 naukowców z Ukrainy. Opróć tego wykazał się nie bardzo zaawansowanym historykiem, gdy przy podpisaniu umowy o współpracy wyrzekł:
„My, razem z wami przystąpiliśmy do historycznego wydarzenia, o jakim tak długo marzyli ukraińscy archeologowie. Więc Chełm jest kolebką ukraińskiego króla Daniela Halickiego. Badaniu tej bardzo ciekawej ale, niestety, niesprawiedliwie zapomnianej strony naszej wspólnej historii, poświęcona jest nasza współpraca”. „Król ukrainski” – to anachronizm i bzdura. Choć może to błąd tłumacza – nie wiem...
W przypadku rozpatrywanym zmiany o ile zaszły częściowo w sposób nieopisany w konstytucji, o tyle nie niezgodnie z nią
Aha, nullum crimen sine lege, a również ubi jus incertum, ibi nullum.
Nie widzę tu rewolucji, w każdym razie w politycznym rozumieniu tego słowa. Niczego absolutnie, co dałoby się przy jakimkolwiek poczuciu proporcji porównywać do Rewolucji Francuskiej, Rewolucji Październikowej czy innych takich, na poważnie określanych rewolucjami. Nie ta skala zupełnie, skala mniejsza zdecydowanie nawet od całokształtu przemian w Polsce pomiędzy 1980 a 1989 rokiem, do których opisania też nie użyłbym słowa "rewolucja"
Jeff Goodwin (
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rewolucja)
podaje dwie definicje rewolucji. Pierwsze, szerokie pojęcie, gdzie
- rewolucja jest „jakimkolwiek i każdym przypadkiem, w którym państwo lub polityczny reżim jest obalony i tym samym przekształcony przez powszechny ruch w gwałtowny, niezgodny z zasadami sposób, przy użyciu środków pozaprawnych”;
- i wąskie pojęcie, w którym „rewolucje pociągają za sobą nie tylko masową mobilizację i zmianę reżimu, ale także szybką i fundamentalną społeczną, ekonomiczną i kulturową zmianę, która następuje podczas lub zaraz po walkach o władzę w kraju”Moim zdaniem, wydarzenia na Majdanie nie podpadają pod żadnę z tych definicji, gdyż ani państwo, ani polityczny reżym na Ukrainie nie zostały obalone, również nie zaszła żadna zmiana społeczna lub ekonomiczna.
A w ogóle biorąc, sądzę, że rewolucja stłumiona – to zawsze pucz. Pucz zaś zwycięski nazywa się rewolucją, zazwyczaj z dodawaniem przymiotnika „wielka”. Weźmiemy choćby Wielką Rewolucję Październikową – to przecież zwyczajny zamach stanu, spisek, pucz. I nie było żadnych majestatycznych wydarzeń podobnych do nakręcanych przez kłamcę Eisensteina w filmie „Październik” (1927), np. szturmu na Pałac Zimowy w Piotrogrodzie:
nowy prezydent nie nastał z powodu 100 ofiar ani innych wydarzeń na Majdanie tylko ponieważ poprzedni prezydent najpierw sprzeniewierzył się interesom państwa i obywateli a następnie zbiegł do moczodawców - to była prawdziwa przyczyna. Nie była to więc "zmiana" prezydenta tylko powołanie nowego w miejsce tego, który porzucił swoje obowiązki.
Jeden złodziej został zamieniony na innego... Niezmiernie żal mi ludzi, którzy oddali życie... za otaką nową władzę?
Nawiasem: oto wspaniałe słowo - "moczodawca"
. To Ty go wymyśliłeś?
Dla mnie daleko istotniejsze jest, że mimo międzynarodowego traktatu gwarantującego Ukrainie integralność terytorialną w zamian za głowice nikt palcem nie ruszył, kiedy Rosja chapnęła Krym. Wniosek jest dla świata i poniekąd dla nas prosty: kupuj głowice a nie bumagę. Si vis pacem para bellum.
Tak jest. W razie jeżeli chapnięcie Krymu ujdzie Rosji na sucho, ona może nie powstrzymać się przed kolejną aneksją terytorium innych krajów. I nikt nie może czuć się bezbiecznie – a tym bardziej Polska i Ukraina. Niestety Rosja, podobnie jak przeciętny kryminalista, rozumie tylko język siły, więc głowice są niezbędne, gdy mamy obok siebie takiego sąsiada.