11791
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.
Maziek, jaki znowu koniec nauki? A nawet gdyby był, to dlaczego od razu miałoby tam być coś "maksymalnego"?Nie koniec lecz brzeg. Własnie pytanie, czy jest brzeg, coś jak kwanty, że szczegółowiej nie można. I czy ten brzeg opisuje jedna superteoria wszystkiego, czy im dalej w las, tym bardziej wszystko się rozłazi...
Atam. Istnieją tylko trójkątne rzeczy.Przez rozum ciętym i na umyśle szwankuję. Żarty. To tylko demencja . Długo schodzi, bo takie dzieło to należałoby rodzinę na na jakieś miesięczne wczasy wywalić z domu, najlepiej gdzie zasięgu nie ma, i czytać od deski do deski. A tak to po pół godziny po udaniu się na spoczynek. A dzieło ciężkie i przyciskając mi pierś krążenie utrudnia, więc zaraz zmora przychodzi i świadomość pełgająca gaśnie.
PS
Coś Ci długo z tym Penrose'm schodzi...
(z pobudek - nazwijmy je - estetycznych) chciał bym, by na końcu była maksymalna prostota, najlepiej jeden prosty elegancki wzór.Ale to własnie ten błąd popełnił Kepler...
Co do tych brył platońskich? Tylko czy aby planet nie jest wiecej niż brył?Kurde, mógłbyś ze zrozumieniem? Czytać?
I to rzróżnienie z ostatniego akapitu, że jeden myśli, drugi robi, dzisiaj jest już nieskuteczne.Ale ciekawe jest, że Platon sie ostał. Trójkąty istnieją. Czytam Penrose (na wyrywki, bo inaczej nie wychodzi) i tak sobie myślę...
A co rozumiesz przez "filozofia"? Jeśli abstrakcję, to matematyka była czystą filozofią...Chodzi mi o to że kiedyś najpierw była pewna idea, "filozofia", system a potem mniej znaczący faceci (nazwijmy ich naukowcami) patrzyli na efekty. Taki np. Kepler (naukowiec nie filozof*, rzecz w zjawisku) miał teorię, że sfery zawierające w sobie orbity kolejnych planet od Słońca wpisują sie w kolejne figury (wielościany foremne) platońskie, z kolei wzajemnie w siebie powpisywane. Tak się złozyło, że mniej więcej pasowało wg ówczesnych niedokładnych danych (ale mocno mniejewięcej, więc Kepler w końcu porzucił ten pomysł, dziś nazywany przez niektórych "zerowym" prawem Keplera ). Rzecz w tym, że Kepler najpier uznał, zgodnie z platońskim systemem, że tak musi być, a dopiero później zabrał się za weryfikację doświadczalną i mimo pewnych oczywistych niezgodności uparcie kombinował dalej, choć mu nie wychodziło. Czyli Filozofia była pewnym szkieletem tego wszystkiego. Była IDEA.
Zasady metodologii sa wyprowadzane z doświadczenia, ale jednocześnie stanowią jego kryterium weryfikacyjne.W takim razie gdzie tu filozofia? Zero abstrakcji.